Chińscy dostawcy kart graficznych wkraczają na zachodni rynek

Jeśli nudzi was już widok opakowań, na których widnieje logo Gigabyte, MSI lub Asusa, to mam dobrą wiadomość. Od niedawna możecie wydać swoje z trudem zarobione dolary na sprzęt marki Corn, Milse, Peladn, 51Risc, AX Gaming lub Maxsun.
Zawodnicy ze Wschodu
Wspomniane we wstępie firmy miały w zwyczaju sprzedawanie swoich produktów na terenie Azji i Pacyfiku i wykorzystywały w tym celu platformy pokroju Taobao lub AliExpress. Skąd więc taka nagła zmiana w podejściu i exodus na rynek zachodni? Prawdopodobnie jest to związane z niedawnym boom na kopanie kryptowaluty Ethereum, a dostawcy kart graficznych zwęszyli okazję do zarobku. Co ciekawe, oferowany przez nich towar nie prezentuje się wcale tak źle na tle konkurencji pod kątem ceny, co jest zdecydowanie istotne z punktu widzenia konsumenta.
Warto, czy nie warto?
Przyjrzyjmy się więc kwotom, jakim przyjdzie nam zapłacić za kartę RTX 3070 sygnowaną logiem różnych dostawców. Za popularny, „rodzimy” model pochodzący od firmy Gigabyte musielibyśmy wysupłać 499 dolarów. Z kolei propozycja chińskiego 51Risc wyceniona została na 459 dolarów, a więc czterdzieści „zielonych” mniej.

O ile ceny kart pochodzących z Państwa Środka są rzeczywiście nęcące i mogą przekonać niejedną osobę do zakupu, to warto mieć na uwadze, że nie zostały one jeszcze przetestowane na zachodnim rynku. Nasuwać się więc mogą obawy o ich rzeczywistą wydajność oraz wsparcie gwarancyjne w przypadku wadliwych egzemplarzy. Czy warto więc ryzykować i zaopatrzyć się w sprzęt pochodzący ze Wschodu? Nie jest to pytanie, na które można byłoby jednoznacznie odpowiedzieć już teraz.