Co łączy zespół Bring Me The Horizon i kultową grę na PlayStation 1?

Co najlepsze, ta relacja nie kończy się i pewnie nigdy nie skończy, bo tak jak twórcy gier kochają metal, tak metalowcy kochają gry. Powstają przecież grupy, które jawnie inspirują się grami wideo – wystarczy wspomnieć choćby o Powerglove (czyli kapeli przerabiającej ośmiobitowe klasyki z konsol Nintendo na power metal). W poszukiwaniu nieco poważniejszego, a już na pewno mroczniejszego podejścia do tematu nie musimy nawet wychodzić z Polski – zbierająca zasłużony aplauz black/sludge’owa Dola jawnie przekłada niepokojący klimat z serii “Diablo” na własne numery.
Trochę RPG, trochę horroru, trochę jump-scare’ów i generacja konsol tak niedzisiejsza, że wręcz maksymalnie aktualna w dobie obecnego fetyszu retro. O to chodzi w „Parasite Eve”, czyli kultowego – choć jednak przykrytej kurzem zapomnienia – tytułu na PlayStation 1 z głębokich lat 90. Główną bohaterką gry jest Aya Brea, czyli nowojorska funkcjonariuszka, ale… Jaki to ma związek z Bring Me The Horizon?
Okazuje się, że raczej niemały. Sam Oli Sykes – wokalista grupy – przyznał, że ich numer zatytułowany “Parasite Eve” został zapożyczony właśnie z tej gry, a tekst (traktujący o epidemii i pandemii) w pełni nawiązuje do wątku fabularnego, który się w niej przewija. Co ciekawe, historia na linii BMTH – świat gier jest dość obfita. Numery zespołu stanowiły element soundtracków do aż dwudziestu czterech tytułów, wśród których znajdziemy uznawane za wybitne “Death Stranding”, “Forza Horizon” czy też “Guitar Hero”.
W dodatku Bring Me The Horizon to zespół na nieustannej fali wznoszącej. Gdy zaczynali, przecierali szlaki, grając w zapyziałych klubikach i na podrzędnych festiwalach. Dziś wyprzedają hale, bo zawsze robili wszystko, jak chcieli. Zmieniali estetykę, nie obawiali się negatywnych opinii fanów – zbudowali własną markę, nie przymilając się nikomu.
Będziecie mogli przekonać się o tym sami już 6 lutego, gdy zespół zaprezentuje się w gliwickiej Arenie z A Day To Remember i Poorstacy. Spieszcie się z kupnem biletu, bo Bring Me The Horizon zawsze dają wybitne koncerty, nie szczędząc energii, emocji i wzruszających momentów. To trzeba zobaczyć – niezależnie, czy grają deathcore’owy materiał, czy bliższe rockowym standardom świeższe numery.
Autor: Łukasz Brzozowski
Czytaj dalej
-
To może być koniec FBC: Firebreak. Po premierze dużej aktualizacji strzelanka...
-
Kolejny Indiana Jones już powstaje? MachineGames przyznaje, że pracuje nad nową...
-
Alan Wake 2, Heroes 3 Complete i inne. Darmowe gry...
-
Microsoft nie zostaje w tyle. Nowy Xbox ma być sprzętem hybrydowym, na którym odpalimy...