Cuphead: Przygody pana Filiżanki i jego brata Kubka już niedługo ogramy na… Teslach
Ach, stary, dobry Elon Musk. Dla jednych geniusz i wizjoner, dla drugich – wariat i hochsztapler (a dla jeszcze innych – połączenie obu tych wizji). Gdy rok temu ekscentryczny przedsiębiorca zapraszał do współpracy zdolnych twórców gier, którzy mieliby przygotować „superfajne gry” działające na najsłynniejszych elektrycznych samochodach świata, nie spodziewaliśmy się raczej, że wyjdzie z tego coś poważnego. Samo sterowanie za pomocą kierownicy wydawało się dość, no, karkołomnym pomysłem (rzecz jasna nie licząc ścigałek), nawet jeżeli uwzględnić dotykowy ekran pojazdu. Kiedy jednak w połowie maja Musk pochwalił się, że firmie udało się przeportować na Tesle Unity (a trwają również prace nad Unreal Enginem), zaś ich użytkownikom udostępniono TeslAtari – zestaw klasycznych tytułów (m.in. Asteroids i Lunar Lander) od znanego producenta – trudno było udawać, że pomysł ten jest tylko żartem.
Okazuje się, że to dopiero początek. W okrągłym 200 odcinku podcastu „Ride the Lightning” (subtelne, prawda?) Musk zdradził, że na autach jego firmy będzie można niedługo zagrać w Cupheada, o którym sam CEO wypowiedział się następująco:
To fajna gra. Jest szaleńczo trudna. Jest sadystycznie trudna. Ma pokręconą fabułę. Wygląda jak jakaś słodka, mała rzecz od Disneya, kiedy odkrywasz „Ta fabuła jest bardzo mroczna”.
Obecność takiego tytułu może być zaskoczeniem dla wszystkich, którzy oczekiwali, że na Teslach nie uświadczymy „poważniejszych” (i nie mowa tu akurat o tematyce) gier. Zresztą takie przypuszczenia nie były bez podstaw, bo jak przyznają twórcy Cupheada – studio MDHR – z powodu ograniczeń pojemności dysku Tesli w omawianej wersji dostępna będzie tylko pierwsza część produkcji: Inkwell Isle One. Autorzy postawili też jeden warunek: tytuł ma działać płynnie i czysto, a sterowanie ma być precyzyjne – stąd nie zagramy w niego (my wszyscy, którzy posiadamy Tesle) na ekranie dotykowym samochodu, a jedynie za pomocą podłączonego kontrolera USB.
Cuphead na potencjalnie najdroższej współczesnej platformie gamingowej (najtańszy model Tesli kupimy już za jedyne ok. 380 tysięcy złotych) pojawić ma się już latem.
Czytaj dalej
-
Twórcy Dead Island 2 zrezygnowali z Denuvo. Piraci coraz częściej...
-
Czy nowy dodatek do Kingdom Come: Deliverance 2 dorównuje wielkością rozszerzeniom...
-
W Warhammer 40,000: Boltgun 2 zagramy Siostrą Bitwy. Ujawniono drugą...
-
Czuliście, że wasze strzały w Battlefieldzie 6 nie trafiały wrogów? Twórcy gry...
8 odpowiedzi do “Cuphead: Przygody pana Filiżanki i jego brata Kubka już niedługo ogramy na… Teslach”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Owszem, mówimy o samochodach od Elona Muska.
„Ride the Lighting” ? Serio? 🙂 Chyba Ride the Lightning – subtelna, acz znaczna różnica. Coś jak pomiędzy koniem, a koniakiem 😉
Ha, słuszna uwaga, chociaż to byłby dopiero pomysł na produkcję samochodów.
Mam nadzieję że Skyrim też wyjdzie na tesle
Oj, ja tam nie wiem, czy cuphead to jest dobry pomysł jako gra do podróży na tylnim siedzeniu. Stękanie, przekleństwa, być może nawet wrzaski, nie mówiąc o waleniu kontrolerem o siedzenie może rozkojarzyć kierowcę.
@Gavruel6 w sumie racja, czekasz na żonę w aucie i wkurzasz się jeszcze bardziej bo przegrywasz co chwilę. Takie kombi flustracji
Ee tam na tylnym siedzeniu, każdy samochód przed tobą to przeszkadzajka albo przeciwnik. A rosyjski/białoruski TIR to megaboss. I teraz stoisz na trasie Wawa-Poznań albo Wawa-Białystok w korku- zawał gwarantowany.
@Yonek123- Skyrim to już wydali nawet na Multiplę.