Cyberpunk 2077: Twórca systemu o współpracy z Redami, problemach z egranizacjami i cyberpunkowym Geralcie

Właściwie od pierwszych zapowiedzi Cyberpunka 2077 (od których, trudno uwierzyć, minęło ponad sześć lat!) wiadomo, że w prace nad futurystycznym erpegiem jest zaangażowany Mike Pondsmith, twórca papierowego systemu Cyberpunk 2020, na którym ma bazować gra warszawiaków. Na etapie pierwszych zapowiedzi prezes Marcin Iwiński twierdził, że projektant ma pomóc w uwspółcześnieniu realiów stworzonego przez siebie uniwersum.
Jako że projekt właśnie odżył (trailer Cyberpunka 2077 zakończył mocnym akcentem konferencję Microsoftu, a developerzy zaszyli w zwiastun przeprosiny i garść deklaracji), raz jeszcze wczytajmy się w rozmowę Pondsmitha z redaktorami Rock Paper Shotgun.
Problem z zegranizowaniem cyberpunka jest taki, że ludzie go nie łapią. Myślą, że chodzi o bohaterów kina akcji, którzy podśmiechują się podczas krzyżowania szyków korporacjom.
Pondsmith próbował kilkukrotnie zainteresować systemem twórców gier, ale ponoć dopiero nasi rodacy załapali, o co biega.
Są prawdziwymi fanami, wiedzą o Cyberpunku nawet rzeczy, które ja zapomniałem.
– komplementuje Redów twórca. I tłumaczy, na czym jego zdaniem polega wyjątkowość uniwersum.
Nie chodzi wcale o technologię, chodzi o jej wszechobecność. Jeśli augmentacje są rzadkością, jeśli czynią ludzi, którzy z nich korzystają, wyjątkowymi, to nie Cyberpunk. [Ulepszenia – dop. red.] muszą pojawić się masowo. Muszą być wszędzie, być dostępne dla wszystkich.
Proces negocjacji z Redami Pondsmith wspomina tak:
Jakieś cztery lata temu zadzwonili do nas [przedstawiciele CD Projektu Red – dop. red.]. Przyznaję, że nigdy o nich nie słyszałem. Wyobrażałem sobie maleńkie studio w Polsce, które zrobiło dotychczas niewiele, i nagle spojrzałem na Wiedźmina 2 i pomyślałem: „Łał. To jest naprawdę dobre”. Poleciałem więc do nich i uświadomiłem sobie, że są prawdziwymi fanami Cyberpunka. Ale, z czego nie zdawali sobie sprawy, pracowałem nie tylko przy projektowaniu gier fabularnych i planszowych, ale również przy grach wideo.
Faktycznie, Pondsmith ma na koncie m.in. Crimson Skies: High Road to Revenge oraz współpracę przy The Matrix Online.
Początki z Redami wspomina następująco:
Gdy zaczynali projekt, każdego tygodnia dużo z nimi rozmawiałem. (…) teraz prowadzimy o wiele więcej metarozmów z całym zespołem. Zaangażowałem się bardziej w mechanikę rozgrywki.
Podobno w pewnym momencie rozgorzał spór o latające samochody (o tym, że w Cyberpunku pojawią się lekceważące grawitację maszyny, wiemy przynajmniej od lipca 2016).
Stanowią wygodę przy projektowaniu i jak wiele rzeczy mają w Cyberpunku swoją określoną funkcję, nie umieściliśmy ich tam wyłącznie dlatego, że są fajne. (…) Wiem, dlaczego umieściłem latające samochody w oryginale [Cyberpunku 2020 – dop. red.], ale niekoniecznie miały tam one tę samą funkcję, którą będą miały w roku 2077. Każdy aspekt [papierowego systemu – dop. red.] został rozłożony na czynniki pierwsze pod kątem tego, jak wpłynie na grę.
Projektant stwierdził też, że również w poprzednich grach Redów czai się odrobina cyberpunka.
Myślę, że Geralt jest trochę cyberpunkowy i mam nadzieję, że uda nam się przemycić do 2077 roku coś, co odnosi się do niego, czego fani natychmiast nie wychwycą. Geralt robi to, co musi zrobić, niekoniecznie czerpiąc z tego radość. Po prostu upewnia się, że to, co musi się wydarzyć, faktycznie się wydarzy. To połączenie fatalizmu i romantyzmu. Na tym właśnie polega cyberpunk.
Cały wywiad jest dostępny pod tym adresem. Warto do niego zajrzeć, bo Pondsmith ma cenne przemyślenia na temat konwencji, podejścia do niej filmowców („Blade Runner”, „Ghost in the Shell”) czy sposobów, w jakie jego wizja koresponduje z tym, co mamy za oknem.
Czytaj dalej
10 odpowiedzi do “Cyberpunk 2077: Twórca systemu o współpracy z Redami, problemach z egranizacjami i cyberpunkowym Geralcie”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Wydaje mi się, że zmiana powłoki nie jest dla elit, ale oczywiście te otrzymują ich więcej i w lepszym stanie. Pamiętasz, że najemca Takeshiego miał ich od cholery, podczas gdy dziewczynka z kliniki dostała ciało starca. I tak samo jest z augumentacjami w CB – tani szmelc z wysypiska kontra wyspecjalizowane protezy na zamówienie.
To też tłumaczył najemca Kovaca – chodzi o prestiż i szacunek. Stare ciało wizualnie daje znak o doświadczeniu posiadacza, a ciało młodego szczyla, cóż… jest też kwestia tego, że odbiera się ciało przestępcom w różnym wieku i przystosowuje się to ciało do nowych posiadaczy. A że nie było na stanie lepszych modeli, dziewczynka dostała ciało jakiegoś kryminalisty.
Nie było czasem tak, żę w Altered Carbon, powłoki były dla każdego, ale losowe a bogaci mogli sobie wybrać fajną? 😛
Czeka aż zlecą się znawcy z forum cdaction i wytkną twórcy Cyberpunka, że nie wie czym jest Cyberpunk. „Bo za mało mroku. Gdzie jest deszcz?! Gdzie są neony?!” 😀
@lastmanstanding|Z tekstu można wnioskować, że Pondsmith odniósł się do Cyberpunku jako świata przez niego wykreowanego, nie do nurtu. Wskazywała by na to wielka litera oznaczająca nazwę własną.|Zatem Altered Carbon, Deus Ex i reszta jest bezpieczna 🙂
@Xellar, nikt tego nie wytyka. Gadamy sobie o różnych koncepcjach i wizjach przyszłości. Zluzuj.
A czym jest cyberpunk w momencie kiedy technologia już zawładnęła naszym życiem… Ta koncepcja miała sens w latach 80. Teraz jedyne co jest jej potrzebne to właśnie ta estetyczna wydmuszka która przyciąga ludzi… Ok, nie zaczynam ;p wystarczy mi przeglądanie 4chana 🙂 A jak będę chciał perfekcyjnej estetyki to pogram sobie w Ruinera, albo Observera, albo Deus Exa, albo Transistora, albo ;p
To fakt, cyberpunk silny jest teraz retrofuturyzmem, bo wizjonerskie problemy, które przewidywał i poruszał już się dzieją lub zaraz zaczną się dziać… co otwiera świetną możliwość do społecznego komentarza naszej rzeczywistości.
Powiedziałbym nawet, że pod niektórymi względami dzisiejsza technologia prześcignęła kliszowy cyberpunk, szczególnie pod względami informatycznymi a medycyna na podobnym poziomie to kwestia pewnie jakichś 30-50 lat.
@lastmanstanding Pondsmith nie skrytykował Deus Exa za to, że technologia nie jest powszechnie dostępna (bo w gruncie rzeczy jest), tylko za to jak seria kreuje swojego bohatera – jako wybrańca obdarzonego dostępem do lepszej technologi, którego ta technologia definiuje jako postać. W jego wizji cyberpunku technologia powinna być po prostu elementem świata, jak dzisiaj telefony komórkowe. Nie każdego stać na iPhona, ale kuriozum byłoby definiowanie postaci poprzez posiadanie tegoż.