Days Gone: „Jeśli kochasz jakąś grę, kup ją w pieprzonej pełnej cenie”
Po reakcjach graczy na informację, że Days Gone 2 nie powstanie, mogłoby się wydawać, iż pierwsza część była ogromnym hitem. Cóż, niestety wcale tak nie było, choć faktycznie odniosła największy sukces ze wszystkich dzieł studia. Zainteresowanie tytułem wzrastało zresztą z czasem, a jego popularności na pewno nie zaszkodziło pojawienie się w kwietniowym PS Plusie.
Ostatnie doniesienia – a raczej larum, jakie się po nich podniosło – niektórych odrobinę zdenerwowały. John Garvin, drugi z reżyserów i scenarzysta Days Gone, który podobnie jak Jeff Ross odszedł już z Bend, dał wyraz swojej frustracji na powszechne narzekanie na skasowania sequela. Zapytany przez Davida Jaffe’a, czy developerzy zauważyli znaczący wzrost liczby graczy po udostępnieniu w Plusie, odparł:
Mam opinię na ten temat, która może zainteresować twoich słuchaczy i prawdopodobnie niektórych z nich wkurzy. Jeśli kochasz jakąś grę, kup ją w pieprzonej pełnej cenie. Nie potrafię powiedzieć, ile razy widziałem, jak gracze mówią „tak, zdobyłem to na wyprzedaży, dostałem to przez PS Plusa, i takie tam”.
Przyznał oczywiście, że trudno oczekiwać, by gracze „kochali jakąś grę”, jeżeli jej jeszcze nie znają.
[…] ale nie narzekajcie, że gra nie dostanie sequela, jeżeli nie otrzymała wystarczającego wsparcia w momencie premiery. Wiesz, God of War sprzedał się w iluś tam milionach egzemplarzy w chwili debiutu, a Days Gone nie. Mówię to osobiście jako developer, nie pracuję dla Sony, nie wiem, jakie to liczby. […] Więc sądzę, że wzrost zainteresowania grą nie jest tak ważny jak to, czy kupiłeś grę za pełną cenę. Bo jeśli tak, oznacza to bezpośrednie wsparcie programistów.
Jednocześnie zdradził jednak, że jego decyzja o odejściu z Bend Studio nie wynikała z anulowania sequela Days Gone (zresztą z racji podpisanych umów nie mógł niczego takiego bezpośrednio potwierdzić). Proces produkcji „jedynki” był po prostu skrajnie wyczerpujący, a Garvinowi nie przypadł do gustu znaczący rozrost firmy w tym czasie.
Całego wywiadu posłuchać możecie tutaj:
Days Gone już niedługo wypróbować będą mogli także pecetowcy. Na Steamie i EGS-ie gra pojawi się 18 maja.
Czytaj dalej
71 odpowiedzi do “Days Gone: „Jeśli kochasz jakąś grę, kup ją w pieprzonej pełnej cenie””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ja bym mu odpowiedział tak : ” Skąd możesz wiedzieć czy kochasz daną grę skoro jeszcze jej nie kupiłeś a więc nie grałeś w nią…” Najlepszym przykładem jest cyberpunk 2077. Oj miliony graczy „pokochało tę grę” zwłaszcza posiadacze PS4/PS4 Pro…
Co ciekawe, godząc się na tyle czasu na wyłączność na platformie Sony, w zasadzie mocno zawęził krąg potencjalnych nabywców i sprzedanych kopii. Gdyby znaleźli innego dystrybutora i celowali w 3 platformy, może marka sprzedałaby się lepiej. Ja kopię PC kupiłem teraz, ale w stosunku do ceny konsolowej z premiery, to właśnie pół ceny.
Oto apel do producenta Days Gone „Jeżeli szanujesz graczy to wypuść grę w dobrym stanie technicznym”. Niestety, spora część graczy kupuję na obniżki, bo bardzo często wypuszczane gry na premierę są pełne bugów, codziennością do dużych produkcji stają się day one patche. Days Gone w dniu premiery były potwornie zabugowane, na youtubie widziałem komplikacje gliczy, było naprawdę źle, przez to w recenzjach za to oberwało się temu tytułowi.
@le_Fey – pozwolę sobie zacytować: „Wiesz, God of War sprzedał się w iluś tam milionach egzemplarzy w chwili debiutu, a Days Gone nie.” A debiut to niby co to jest jak nie moment premiery? Poza tym pretensje o to, że ludzie kupują w Plusie, skoro wydawcy sami to umożliwiają i jest taniej, jest śmieszne. Jeśli ktoś chce, by gra była kupowana tylko w sklepie, to niech zablokuje możliwość sprzedaży w innych miejscach.
Poza tym zgadzam się z wszystkimi, którzy mówią, że kupowanie gier tuż po premierze to masochizm. Tuż po premierze to kupiłem np. King’s Bounty: Legenda i byłem bardzo zadowolony. Jednak tuż po premierze kupiłem Might and Magic VI: Heroes i nie dało się w to grać. A kupiłem tuż po premierze, bo brałem udział w becie, w której błędów było znacznie mniej i liczyłem, że w pełnej wersji zostaną poprawione. Zostałem oszukany, bo ostateczna wersja była w znacznie gorszym stanie niż beta.
Dlatego mam totalnie gdzieś żale jakiegoś kolesia, skoro gry po premierze to półprodukty, które nieraz do niczego się nie nadają..
@Krax – no to gra nie powstanie. Nie będę płacił dużych pieniędzy za półprodukty, tylko dlatego, żeby wydawca był szczęśliwy. Te gnojki i tak już za dużo kasy trzepią. Wielu z nas miało do czynienia ze słabymi grami po premierze od wydawców, którzy coś znaczą na rynku. Problem i tak polega na tym, że zawsze znajdzie się wystarczająca grupa ludzi, która kupi grę w preorderze, nie patrząc na to, że gra może być pełna błędów. I taki palant będzie się cieszył, że wydał gniota, a ludzie i tak kupili.
Niejedna gra powinna być kupowana jakieś pół roku po premierze, a jeśli to pół roku nic nie dało, to nie powinno się gry kupować. Może wtedy ktoś by zaczął się przejmować jakością, a nie tylko ilością sprzedanych egzemplarzy. Niestety przyzwyczailiśmy wydawców do takiego sposobu działania. W ogóle to wszystko jest postawione na głowie. Wielu gier nie można odsprzedać, są wypożyczane, a nie sprzedawane, gry są pełne błędów, a wiele osób i tak kupuje te półprodukty po pełnej cenie, tuż po premierze. Chore.
W sumie gre dostałem z konsola…
I w sumie czekalem az gre ogarna zanim zagram…
@tommy50 , kolejny zgorzkniały starzec – „kuuur, kiedyś to było”? Gdy nowe gry na PC kosztowały 100 zł (pamiętam za tyle chyba kupowałem Call of Duty 2, niemal nowe w sklepie) to i 2000 zł netto było przyzwoitym zarobkiem. Teraz więcej to i sprzątaczka w szkole zarabia. Kiedyś za te 100-150 zł w markecie zrobiłeś zakupów na cały tydzień dla 4-osobowej rodziny, teraz trzeba wydać 2x tyle. No i co najważniejsze – kiedyś gry AAA robiło kilkadziesiąt osób z jednego studia, teraz angażuje się w to pół globu.
@tommy50, a co do CP2077 – kupiłem na premierę, wciągnąłem w 2 tygodnie po premierze – 66h w grze. 😉 Nie żałuję ani minuty.
@tommy50 o inflacji jełopie słyszałeś? Kiedyś gry były droższe niż teraz. Ilekroć widzę twoje komentarze to zastanawiam się, czy aby na pewno nie jesteś trollem…
Nigdy nie kupuje się gier w dniu premiery lub w preorderze. Nieważne czy to będzie GTA 6, Half Life 3 lub Wiedźmin 4. Po pierwsze, wysoka cena, która po paru miesiącach zmaleje o wiele procent. Po drugie, można dzięki temu zobaczyć recenzje i stwierdzić jak się przyjęła gierka i czym naprawdę jest. I po trzecie, po jakimś czasie od premiery wychodzą łatki, które usprawniają tytuł. Trzeba być w gorącej wodzie kąpanym, by kupować tytuł na premierę, a potem narzekać że niegrywalny i zabugowany.
Chłop mi aż przypomniał narzekania Swenneya :DDD Tym bardziej żadnej gry nie kupię na premierę za pełną cenę xD
„ale nie narzekajcie, że gra nie dostanie sequela, jeżeli nie otrzymała wystarczającego wsparcia w momencie premiery. Wiesz, God of War sprzedał się w iluś tam milionach egzemplarzy w chwili debiutu, a Days Gone nie. „|To trzeba było zrobić lepszą kampanię marketingową albo po prostu lepszą grą, a nie teraz płakać, że za mało graczy kupiło grę w pełnej cenie.
@ AgnieszkaWojak racja. W sumie to ja kupiłem w całym moim życiu tylko 1 grę na premierę : GTA V i nie żałowałem ani trochę a drugą grę 2 tyg. po premierze : Mass Effect 3 i tez nie żałowałem …
A na ku*** ile wydałeś?;)|YogoWafel: Teraz gry na premierę są 2x droższe niż kiedyś więc jakim cudem były droższe? Chyba nie wiesz co to inflacja…
@jelop porównaj sobie wzrost cen do zarobków.
Jasne, jak tylko pełna cena będzie niższa (50-60-70 zł, bo jakbym zarabiał w € to tak bym to widział, wtedy bym kupował chyba wszystkie gry), oraz (trudniejsze) niech te gry w momencie premiery będą skończone i zrobione z należytą starannością, a nie czekać na cały rok patchy.
Do wszystkich usprawiedliwiających ceny gier – ok, były gry proporcjonalnie droższe, ale też same zarobki dla firm na tych grach były dużo mniejsze. Dzisiaj koszt produkcji rzędu kilkuset milionów zwracany jest na sprzedaży gry w ciągu tygodnia, a reszta to czysta kasa dla wydawcy. Dawniej jak gra sprzedała kilka tysięcy sztuk to był uber sukces. Więc teraz niech skończy się pitolenie, wydawcy gier wcale nie mają za mało mamony, spokojnie mogliby ceny obniżyć.