Departament Bezpieczeństwa Krajowego USA nie zamierza przestawać korzystać z wizerunków z gier. „Nie zwalniamy”

Nieco ponad miesiąc temu amerykański Departament Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) użył czołówki i postaci z Pokemonów, by promować deportację nielegalnych imigrantów. Ten kontrowersyjny ruch spotkał się z odpowiedzią samego The Pokémon Company, które zapewniło, że w żadnym razie nie udzieliło zgody na korzystanie ze swojej własności intelektualnej w ten sposób. Kilka dni temu Biały Dom ponowił ten wyczyn, wrzucając na X-a wygenerowany przez sztuczną inteligencję obrazek Donalda Trumpa jako Master Chiefa z serii Halo. 

W dalszych postach DHS użyło metafor z serii Halo, mówiąc o imigrantach, by przedstawić ich w negatywnym świetle. Jaime Griesemer, projektant pierwszego Halo i szef do spraw designu „dwójki”, nie przebierał w słowach, jeśli chodzi o komentarz w tej sprawie:

Osobiście uważam to za absolutnie obrzydliwe.

Jaime Griesemer

Rzecznik DHS nie podzielił opinii Griesemera. Jak mówi, Departament Bezpieczeństwa Krajowego nie przestanie korzystać z własności intelektualnej pochodzącej z gier (choć nie tylko), by dotrzeć do obywateli.

Dalej będziemy docierać do ludzi przy pomocy treści, które są w stanie zrozumieć, czy będzie to Halo, Pokemony, czy »Władcy pierścieni«. DHS pozostaje skupione na szerzeniu świadomości o fali zbrodni, jakich na naszym kraju dokonują nielegalni imigranci. Nie zwalniamy.

Pomimo krytycznych wypowiedzi twórców, brak nadal oficjalnej odpowiedzi na sytuację Microsoftu, co nie jest niczym zaskakującym. Żadna firma nie chce pozywać rządu Stanów Zjednoczonych – nawet Nintendo, które jest przecież znane z braku wyrozumiałości, jeśli chodzi o naruszenie ich praw autorskich.

Wygląda na to, że dotarcie do młodych obywateli to obecny priorytet DHS, a gry i popkultura stanowią do tego idealne narzędzie.