28.08.2011
Często komentowane 107 Komentarze

Deus Ex: Human Revolution – Bunt Ludzkości – recenzja

Deus Ex: Human Revolution – Bunt Ludzkości – recenzja
Umęczony (nie tylko remontami), ale jednak dał radę - Berlin prezentuje swoje sporzenie na Deus Ex: Human Revolution - Bunt Ludzkości. Dojrzałe, tak jak zasługuje na to sama gra.

Deus Ex: Human Revolution – Bunt Ludzkości
wersja testowana: PC
język: polski

Cyberpunkowy świat można stworzyć w kilka minut – wystarczy podmienić parę elementów naszej rzeczywistości na zaawansowane technologicznie bajery i dorzucić im chwytliwe nazwy. Nie trzeba się przy tym nawet specjalnie wysilać i zastanawiać, jak te bajery będą funkcjonować i czy w ogóle mają prawo działać – to nie jest science-fiction. Kluczowym elementem cyberpunku jest zadawanie pytań, na które nie potrafimy znaleźć odpowiedzi teraz i prawdopodobnie nie znajdziemy nigdy, a nie technologia sama w sobie. Pytań pokroju: “Czy udoskonalając ludzkie ciało mechanicznymi implantami postępujemy wbrew naturze?”; “Czy wzięcie ewolucji we własne ręce równe jest porzuceniu Boga?”; “Czy przepaść pomiędzy klasami społecznymi poszerzy się – jak bardzo? – kiedy nie wszystkich będzie stać na wszczepy?”. Nawet “Jak wiele dzieli człowieka od maszyny” jest też po prostu cyberpunkowym odpowiednikiem naszego: “Jak bardzo różnimy się od zwierząt”.

Z tymi wszystkimi pytaniami mierzy się Deus Ex: Human Revolution i podchodzi do nich w zaskakująco dorosły sposób. I nawet jeżeli nie jest to poziom intelektualny jakiegoś traktatu filozoficznego – jest na tyle wysoki, by z czystym sumieniem wyrzucić z tej nazwy polski podtytuł “Bunt Ludzkości”. To nie jest gra o zamieszkach na ulicach Detroit, ale opowieść o buncie spowodowanym rewolucją w samej istocie człowieczeństwa, na którą nie wszyscy chcą się zgodzić.

Simulacrum
Wcielając się w Adama Jensena – szefa ochrony produkującej wszczepy korporacji Sarif Industries – w Deus Ex: Human Revolution zmuszeni jesteśmy do opowiedzenia się po którejś ze stron konfliktu. Czy modyfikując swoje ciała mechanicznymi implantami stajemy się robotami, czy raczej nadludźmi? Czy o naszej przyszłości decydować powinniśmy my, czy ludzie z pieniędzmi i władzą, o której nawet nam się nie śniło? To wszystko – i jeszcze więcej – składa się na bogatą fabułę prequela kultowego Deus Ex z 2000 roku, które do tej pory określa się mianem jednej z najlepszych gier w historii. Mierząc się z legendą Eidos Montreal miało ciężki orzech do zgryzienia – musiało zadowolić zarówno pamiętliwych recenzentów, hardkorowych fanów serii, jak i żółtodziobów, którzy w tamtych czasach oglądali jeszcze wieczorynki. W podobnej sytuacji znalazła się Bethesda, kiedy odświeżała Fallouta wydając – podobnie, jak sprawa się ma teraz z Deus Ex – jego trzecią część. Niestety, w porównaniu do Eidosu, nie poradziła sobie nawet w połowie tak dobrze.

I porównanie z Falloutem 3 jest w tym przypadku jak najbardziej na miejscu. Obie gry są FPS-ami zabarwionymi RPG-ową mechaniką, obie mają niestandardowe systemy prowadzenia walki, w obu gracz ma ściany tekstu do czytania, w obu musi podejmować wybory wpływające bezpośrednio na wirtualny świat, który go otacza. Deus Ex: Human Revolution określiłbym nawet sandboksem, który nie jest sandboksem. Nie oferuje bowiem ogromnej pustyni, na której gracz nie ma nic do roboty. Oferuje za to ponad dwadzieścia godzin zabawy przy pierwszym podejściu i kolejne kilkadziesiąt przy każdym kolejnym – nic nie stoi na przeszkodzie, by “tym razem zrobić to inaczej” – a spróbować warto. Nic nie stoi na przeszkodzie, by spędzić tyle samo czasu przechodząc na różne sposoby główną linię fabularną, co unikając jej w typowych sandboksach pokroju Fallouta 3.

Deus Ex: Human Revolution nie zostawia jednak gracza w piaskownicy mówiąc: “Baw się”, a zachowuje się jak profesjonalny animator kultury na urodzinach w restauracji. Organizuje czas gracza tak, że nawet kiedy jest prowadzony za rękę, wydaje mu się, że robi wszystko całkowicie z własnej woli. I na tym polega siła tej produkcji, bo będąc grą naprawdę ogromną nie pozwala na nawet chwilę nudy.

Icarus
Cztery filary rozgrywki w Deus Ex: Human Revolution to według reklam walka, skradanie się, hakowanie i urok osobisty. W praktyce niestety nie jest tak różowo, bo wszystko rozbija się o podejście brutalne, oraz ciche – reszta to tylko miłe dodatki do zabawy, które pomagają rozwiązywać określone problemy. Gracz, który ma ochotę pobawić się typowym FPS-em może iść ze strzelbą przed siebie i hakować komputery ochrony tak, by wieżyczki strzelały we wrogów, a nie w niego. Gracz, który ma ochotę na skradankową mieszankę ThiefSplinter Cella może wyciągnąć od NPC-ta trochę więcej informacji, by spokojnie wrócić do chowania się za skrzyniami w poszukiwaniu szybu wentylacyjnego. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by rozstrzelać wszystkich w pokoju, wyłączyć kamery, rzucić granatem w szyb wentylacyjny i wrócić po nagrodę z uśmiechem na ustach do czekającego na ogłuszoną wcześniej pięścią w potylicę żonę sprzątacza w fabryce, którą przed chwilą zdewastowaliśmy.

Deus Ex: Human Revolution to tak naprawdę dwie gry w jednej – doskonały FPS i jedna z najlepszych w swoim gatunku skradanek. Wybór pomiędzy sposobem prowadzenia rozgrywki należy jednak całkowicie do gracza i tylko on podejmuje decyzję o tym, jak chce do zabawy podejść. W dowolnej chwili może też zmienić sposób grania, by na bieżąco adaptować się do coraz to nowych problemów i sytuacji. I niestety nie jestem w stanie rozwinąć tej myśli bez spoilerów, ale mogę powiedzieć, że w pewnym momencie może okazać się, że zabijanie jest czymś całkowicie usprawiedliwionym.

Należy jednak pamiętać, że nie jest to typowy FPS, w którym palca ze spustu się nie ściąga. Fani bezmyślnego parcia do przodu i przerabiania wrogów na mielonkę odbiją się od ścian tekstu i długich rozmów, które przyjdzie im przeprowadzić. Element RPG został w Deus Ex: Human Revolution zrealizowany wzorowo – nie opiera się tylko na oklepanym już systemie wyborów moralnych, ale przede wszystkim na świetnie napisanym scenariuszu i wielowątkowej fabule, która trzyma w napięciu od początku do samego końca. Niewiele gier może poszczycić się tak równymi i interesującymi dialogami – do głowy przychodzi mi od razu tylko najwyższa liga, czyli BioShockPortal 2. Niewiele gier może też pochwalić się tak wyraźnie i tak dobrze nakreślonymi bohaterami – wystarczy porównać Jensena, Sarifa, czy nawet Reed do tekturowej tandety postaci z Fallouta 3 (i dowolnej innej gry Bethesdy zresztą), która zawstydzona płakała cicho w kącie nawet przy sztampie – przykładowo – Dragon Age.

Typowo RPG-owy jest też system ulepszeń, czyli wszczepów, za pomocą których zmieniamy Jensena w nadczłowieka. Zdobywając punkty doświadczenia nabija się poziomy, a z każdym poziomem otrzymuje się punkty PRAXIS, za które później kupić można umiejętności specjalne – przebijanie się przez ściany, “miękkie lądowania”, odporność na poszczególne rodzaje granatów, czy stabilizatory celownika. Wszystko to w znaczący sposób wpływa na rozgrywkę – pozwala znaleźć nowe ścieżki, czy też ułatwić drogę powrotną gładkim lądowaniem po skoku z kilkunastu metrów.

Tyle samo wspaniałości, co maniaków RPG czeka też fanów strzelania – aresnał, którym dysponuje Jensen jest ogromny i tę grę przejść można dwa – albo i więcej – razy nie korzystając z niektórych dostępnych broni ani razu. Deus Ex: Human Revolution daje nam w ręce pistolety, strzelby, karabiny plazmowe, kusze, granaty, wyrzutnie rakiet, czy nawet szeroki wybór broni ogłuszającej. Wszystkie z nich można modyfikować dodając celowniki laserowe, czy większe magazynki, a i nosić ze sobą można sprzętu tyle, ile zmieści się na siatce ekwipunku – wreszcie do FPS-ów wróciło bowiem stare, dobre układanie puzzli. Korzystanie z tego wszystkiego jest też nadzwyczaj przyjemne, bo posiadając odpowiednie ulepszenia można wejść w wir walki z karabinem w dłoni i mordować wszystko, co się rusza, albo kryć się za wszelkiej maści osłonami, by w widoku TPP wyłaniając się zza pudła strzelać tam, gdzie akurat ktoś postanowił się wychylić. Walka z perspektywy trzeciej osoby jest zaskakująco dobrze wykonana – nawet na chwilę nie pozwala “wybić się z roli” i pasuje do tej gry lepiej, niż VATS do Fallouta 3, którego strasznie się chyba uczepiłem.

Wszystko to sprawia, że Deus Ex: Human Revolution jest oldskulowym FPS-em, ale w nowoczesnym sosie. Ma w sobie wiele ze starocia, a jednocześnie podany zostało tak przystępnie, że żaden gracz bez “bagażu doświadczeń” nie powinien mieć z poradzeniem sobie problemu. Nawet dzięki temu, że ludzie z Eidos Montreal postanowili uczynić z tej gry prequel dwóch dotychczasowych odsłon serii sprawia, że znajomość staroci nie jest nikomu do szczęścia potrzebna.

Breathe In
Klimat Deus Ex: Human Revolution jest… unikatowy. Bałem się, że monotonna złoto-czarna kolorystyka zacznie nudzić po godzinie, ale zdziwiłem się bardzo – tak piękny, z nowszych gier, był tylko Portal 2. I nie chodzi mi o technikalia, bo chociażby animacje twarzy przy L.A. Noire wypadają średnio, a o estetykę. Kapsułowe hotele dla biedoty obok luksusowych mieszkań przypominających biurowe klatki, brudne ulice zestawione z lśniącymi renesansowym blaskiem panoramami miast, naćpana hołota na ulicy i średniej klasy burdel obok jaskrawo świecącego się klubu dla gangsterów i bogaczy – wszystko to sprawia, że nowy Deus Ex jest przygodą nie do zapomnienia. I nawet jeżeli lokacje mogą wydawać się zbyt małe – jest to tylko wrażenie spowodowane typowym, ludzkim: “Chcę więcej, więcej, więcej i jeszcze Mercedesa”.

Podobnie unikatowy jest też soundtrack, który wbrew nowoczesnym trendom zimmeropodobnej orkiestracji łączy plemienne afrykańskie bębny z elektroniką i muzyką filmową. Michael McCann wykorzystał głębokie, basowe brzmienia perkusyjne do zbudowania mocnych, orientalnych rytmów przetykanych śpiewem przypominającym Dead Can Dance za dobrych czasów, kiedy Lisa Gerrard nie bała się ćwierćtonów. Dodał do tego elektronikę przypominającą w sposobie “płynięcia” prymitywny i pierwotny Goa Trance i ten specyficzny rodzaj muzyki filmowej, która korzysta z sampli i syntezatorów tworząc gatunek, którego chyba nikt jeszcze nie nazwał. Brzmi to jak podkłady do niektórych futurystycznych anime, czy japońskich gier cyberpunkowych, a jednak ma w sobie ten specyficzny rodzaj “perfekcji”, która cechuje tylko doskonałe, wielkie orkiestry.

Breathe Out
Jeżeli miałbym wybierać już grę roku – Deus Ex: Human Revolution zatrzęsłoby moim osobistym podium mocno. Na pewno jest to jedna z najciekawszych produkcji, które dostaliśmy w ciągu ostatnich kilku lat i na pewno jest to też jedna z tych gier, o których będzie się mówić przez kolejnych parę. Jedyne, co doprowadzało mnie do frustracji w trakcie zabawy, to trwające wieczność ekrany ładowania, ale na szczęście kopia recenzencka była wersją nieukończoną i to, w co gracie teraz zostało już wstępnie spatchowane: ładowanie skróciło się nawet o połowę. Nie jest to już żaden minus, a więc skutecznie wybija mi z rąk wszystkie poważne argumenty “przeciw”.

Deus Ex: Human Revolution jest grą niemal idealną, ale widać w niej przez to też wszystkie ułomności sposobu, w jaki produkuje się obecnie gry. Przy tym, jak bardzo inteligentni są przeciwnicy każde ich zacięcie się drzwiach, czy owczy pęd wskakiwania prosto pod strzelbę potrafi wybić z rytmu. Właśnie przez tego typu techniczne problemy nie jest to rzecz perfekcyjna i nie można uznać jej za wyznacznik nowej jakości – przynajmniej w tym aspekcie. W każdym innym: jak najbardziej. I prawdopodobnie serii Deus Ex udało się osiągnąć to samo, co jedenaście lat temu. Za dekadę znowu będzie kultowym, chociaż pewnie trochę archaicznym, puntem odniesienia dla skradanek, strzelanin i gier akcji z elementami… czegokolwiek?

Ocena: 9,5

Plusy:
+ Klimat – kierunek artystyczny i muzyka
+ „Wolność wyboru”, nieliniowość
+ Świetne jako FPS, świetne jako skradanka
+ Wciągające minigierki pokroju hakowania
+ ZBYT dużo by wymieniać!

Minusy:
– Typowe ułomności nowoczesnych gier, niestety

107 odpowiedzi do “Deus Ex: Human Revolution – Bunt Ludzkości – recenzja”

  1. Gra wydaje się bardzo ciekawa i gdybym miał lepszy komputer kupiłbym tą grę bez wahania.

  2. mi jeszcze na starym core2duo e6600 (co prawda podkręconym do 3,7) i radeonie 4890 chodzi na maksymalnych możliwych ustawieniach na 60FPS – zablokowanych przez producenta, więc napewno na średnich/niskich pójdzie na dużo słabszym sprzęcie, gierka jest świetnie zoptymalizowana. Więc jak masz 2 rdzeniówkę i kartę pokroju GF9600/ATI4700 to nie masz się co martwić.

  3. lol berlin i 9,5. tera każdy cyka sobie screena, zanim się ogarnie i zmieni.|’giving deus ex hr 9,5? nah, too mainstream.’

  4. Grą byłem zainteresowany od momentu pierwszych wzmianek lecz kupie dopiero jak stanieje 😉

  5. gram i gra jest fajna hehe:)

  6. Grałem ostatnio w pierwszego Deus Exa. Jest fajna i w ogóle, ale ja w tej grze jestem zielony, dla mnie ta historia to czarna magia. Ale jak będę miał okazję zapoznać się bliżej z Buntem Ludzkości, to skorzystam od razu!

  7. W moim przypadku starego Deus Exa z 2000 roku przechodzę raz na przynajmniej 2 – 3 lata. Za każdym razem inaczej (w sumie to było chyba ze 6 razy). W nowego Deus Exa grałem może ze 5h i muszę przyznać, że względem starszej wersji broni się bardzo dobrze, to co było dobre w starej wersji pozostało (między innymi klimat), a doszło jeszcze sporo innych rzeczy.|Bardzo polecam nową grę.

  8. Ja mam tylko kilkanaście klatek i to wcale nie na najwyższych. 🙁 Ale wystarczające kilkanaście klatek, żeby nie ścinało. 🙂

  9. Niespodziewałem się że nowy Deus Ex będzie aż tak dobry a tu naprawdę wyszła świetna gra do tego dosyć długa biorąc pod uwagę większośc nowych FPS-ów moim zdaniem warta zakupu !

  10. Gra jest świetna,polecam wszystkim 🙂 Jeszcze nie przeszedłem ^^

  11. Ah, muzyka w nowym deusie faktycznie jest świetna. Pomimo że to nie jest mój gatunek muzyczny, słucham soundtracku dodanego do kolekcjonerki na okrągło.|http:www.youtube.com/watch?v=Ns7fNPiNiNc

  12. Thaaak wizja recenzenta jest zaiste wspaniała 🙂 |Jeśli chodzi o moje odczucia (po mniej więcej 10h gry): KLIMAT – obecny. Prawdziwa perełka cyberpunku, godny następca pierwszego Deus Ex, słowem, cud, miód i orzeszki. Co wybitnie podkreśla nastrojowa muzyka. GRAFIKA – delikatnie rzecz ujmując jestem baaaardzo zaskoczony. Mianowicie nie potrafię zrozumieć jak to brzydactwo może korzystać z DX11. Nie, może trochę przesadzam, niemniej wizualnie najwyżej „średnio_na_jeża”. Liniowość jest KOSMICZNA. Średni jako..

  13. …jako FPS, TRAGEDIA jako skradanka. Przy całej mojej sympatii do pierwszego DE uczciwie rzecz ujmując, Bunt Ludzkości (w moim skromnym odczuciu) ratuje tylko klimat, muzyka i ciekawe tło fabularne. Rozgrywka jednak, niestety, leży i kwiczy. Oceniając? 60%? Za sympatię do pierwszego „Deusa” chyba… [no chyba że końcówka gry mnie jakoś olśni. Na razie nudnawo…]

  14. A jeśli nie jest się fanem serii i klimat jest mi całkowicie obojętny jaka ocena byłaby dobra? 6?

  15. Wszyscy tak jechaliście grze i nagle wszyscy ją kochają 😛 Wiem, tak jest ze wszystkim. Ja wierzyłem że będzie dobrze a jest prawie idealnie 🙂

  16. Jeśli Berlin zachwala grę, to znaczy, że jest naprawdę wyśmienita 🙂 Ja do każdej oceny Berlina dodaję co najmniej jedno oczko, i według tej zasady Bunt Ludzkości zasługuje na 10+/10 ;P

  17. Myślałem że głównym plusem będzie coś w stylu „lepsza od Fallouta 3 „

  18. Berlin odwal sie od Fallout 3, bo widac ze zlosc przez Ciebie przemawia bo nie dales rady F3 skonczyc (za trudna?).

  19. W saturnie edycja limitowana zaledwie za 99 zeta, a w każdym innym sklepie zwykła edycja za 119, co za świat.

  20. Gra jest fajna ale szłusznie Berlin zuważył w recenzji problemy z AI przeciwników… Powiem że aż śmiech na sali bo (UWAGA, MINI SPOILER!) telepiesz sie po komisariacie, zabijesz 10 osób, schowasz się w wentylacje i po 3 minutach ludzie wracają na swoje pozycje i można się dalej skradać… Na taką genialną produkcję to troche kpiny… no ale co poradzić… tego doszlifować się nie da patchami raczej…

  21. Fallout 3 ? Średniak, nie polecam go ruszać, miast tego zagrać w New Vegas, które jest o niebo lepsze. (choć i tak ma słabawą fabułę , wygląda jak oblivion ze spluwami, a postacie są nieciekawe)|Wygląda to tak jakby twórcy tworzyli Nev Vegas, zatrzymali się gdzieś w połowie i wydali to jako Fallout 3…

  22. @AL666MAGGOT|wait… ahh, MAGGOT i wszystko jasne…

  23. Berlin jest zachwycony grą? To musi być HIT!!!

  24. Berlin dostał DE 3 do recenzji?? Znaczy lubię jego felietony, i rozumiem dawanie mu gier do recenzji, ale Deus Ex-a 3? Wychodzi na to że reszta redakcji pojechała na urlop 🙂

  25. DarthDemon328 28 sierpnia 2011 o 14:16

    Heh a ja dzisiaj od rana gram w tą zaje*iaszczą gierkę ^^

  26. Berlin dał ocene 9,5… zatkało mnie! :O

  27. Gra świetna kupiłem 26 sierpnia w premierę i przeszedłem już całą grę, gram teraz drugi raz i pewnie przejdę jeszcze trzeci i czwarty. Co tu tyle mówić gra poprostu [beeep]ista !

  28. Po raz pierwszy widzę tak wysoką ocenę na cdaction.pl

  29. … Berlin prezentuje swoje „sporzenie” na Deus Ex: Human Revolution ….|zwróćcie uwagę na słowo w cudzysłowu pewnie to już ktoś zauważył no ale jednak trochę to nie na miejscu jak ma się korektę błędów….

  30. Berlin, widzę, że zwróciłeś uwagę na to o czym pisałem na blogu. Wielkie dzięki, że w recenzji napisałeś w o muzyce. Teraz wiem, że mogę z czystym sumieniem zastanawiać się czy zakupić grę 😛

  31. ech, nie ma to jak zauważyć swoje błędy w komentarzu i nie móc je poprawić -_-

  32. Po przeczytaniu tej recenzji z jeszcze wiekszym utesknieniem czekam na srode i co za tym idzie – granie, granie i jeszcze raz granie w nowego Deus’a 🙂 Teraz mogliby tylko zrobic jeszcze remake pierwszej czesci..mmm 🙂

  33. @rumburNie na urlop, tylko gamescon.

  34. Dobra recenzja, panie Berlin. Nawet przeczytałem z ochotą co strasznie rzadko się zdarza! 🙂

  35. to chyba pierwsza gra recenzowana przez Berlina, której nie zjechał 😀

  36. O tak. Remake „jedynki” był by dobrym pomysłem. Oby jego produkcja nie trwała tyle co remake Half Life’a które jeszcze nie została skończona 😉

  37. No czyli giera ogolnie widze daje rade 🙂

  38. Pan Berlin mnie chyba przekonał. Wpisuję do kolejki 😉

  39. Czytanie takich tekstów w akompaniamencie „Science will never die” to czysta przyjemność.

  40. Od kiedy się dowiedziałem że wyjdzie nowy Deus Ex, wiedziałem że to będzie dobra gra. Teraz, kiedy już ją zaliczyłem mogę stwierdzić z całą stanowczością, że to pierwsza gra która spełniła moje oczekiwania co do joty. Tak jak powiedział Berlin, gra ma parę błędów, przez co 9+ jest dlań optymalną oceną.

  41. Aż przypomina mi się rozmowa z Heliosem z końcówki pierwszej części Deus Ex: czy maszyna, nieposiadająca ambicji lub żądzy władzy, mogłaby rządzić lepiej od człowieka? Już nie mogę się doczekać. Muszę mieć trójkę!

  42. za kilka lat bedzie w cda 😀

  43. Gra naprawdę świetna. Jak dla mnie powinno się Fallouta 3 i Deus Exy nazywać RPG’ami, ale dobra.

  44. Widzę że gierka daję radę-chyba czas na zakupy 😀

  45. zamowiłem przed premierą i jak boga kocham – tak dobrego rpg nie widziałem od dawien dawna. Nawet ME 1 i 2 są niczym w porównaniu do tego.|Jedyne co mi się nie podoba to hm….eeee….wariujący ragdoll ciągniętych ludzi (ogłuszonych/zabitych)

  46. byłem w Berlinie!

  47. Heh wasze (tzn Cda) ostatnie teksty nastawiły mnie sceptycznie do tej gry. I dobrze bo teraz mam wspaniałą niespodziankę ^^

  48. Ja bym dał grze raczej 8. Jest bardzo dobra, ale nic ponad to. Ma sporo wad, które skreślają ją jeśli chodzi o wyższe noty, a 9+ jest z pewnością przesadą. W skrócie: czasy ładowania, miasta bez potencjału (niby są sklepy atrapy, budynki, w których jest kilka pomieszczeń na krzyż, w których jest parę ebooków i trochę amunicji, ale mnie to jakoś nie przekonuje), niezbyt duży wachlarz możliwości jeśli chodzi o sposoby przechodzenia misji (zwykle albo wchodzisz głównym wejściem i wybijasz wszystko…

  49. co się rusza, albo łazisz wentylacją i omijasz wrogów. Niby to jest coś, ale za mało. Dalej – rozwój postaci mocno ograniczony (widać spory wpływ „każualizacji”), gra mocno naciska przy tym na typowo skradankowy charakter, zabijając wolność wyboru. Bo raczej trudno nazwać jeden skill typowo ofensywny jako miła odmiana dla kilkunastu (-dziesięciu?) skradankowych. No ale poza tym faktycznie klimat trzyma i przyjemnie się gra, chociaż mógłbym wymienić od ręki kilkanaście tytułów lepszych i zasługujących na 9+.

Dodaj komentarz