[Do przegadania] Jason Rohrer krytykuje „kulturę wyprzedaży”. Promocje na Steamie źle odbiją się na branży?
O Jasonie Rohrerze pisał Adzior w trakcie jednego z listopadowych weekendów. Teraz ten niezależny twórca wyszedł z kontrowersyjną tezą. Według niego, popularne w ostatnich latach wyprzedaże na Steamie oraz w innych usługach dystrybucji cyfrowej źle wpłyną na branżę. W jaki sposób?
Tłumaczy, że kupowanie produkcji zaraz po premierze jest dzisiaj oznaką głupoty – lepiej bowiem poczekać kilka miesięcy, aż cena danej, upragnionej gry zostanie obniżona. Robi tak wiele osób, a ludzie, którzy kupują wybrane tytuły tuz po debiucie za dużo większą sumę są stratni. Nie to jest jednak – według Rohrera – najgorsze. Jak pisze:
Kultura szalonej wyprzedaży jest kulturą czekania. „Kupię grę później, w trakcie wyprzedaży”. W trakcie tygodni premierowych sprzedaż jest niska, a rozwój developerów związany jest właśnie ze sprzedażą, od której zależy finansowe przetrwanie. To czekanie na grę dziesiątkuję twoją [developera] bazę graczy i masę krytyczną w dniu debiutu rozkładając dopływ nowych użytkowników w czasie. A twoi fani, którzy są na tyle głupi, żeby kupić grę na premierę i zmarnować pieniądze, uczestniczą w słabszej, mniejszej społeczności.
Rohrer uważa, że wyprzedaże powodują, że gracze kupują wiele produkcji, w które i tak potem nie grają. Jak pisze:
Ludzie dają się przekonać do wyrzucenia pieniędzy w błoto, wydając je na rzeczy, których nie chcą lub nie potrzebują. Lepiej, żeby przeznaczyli je na grę za pełną cenę, którą chcą, niż na cztery tańsze o 75%, których nie tkną.
Rohrer twierdzi, że na razie nie ma ucieczki z „kultury wyprzedaży”. Nie oznacza to, że się poddaje – w przypadku swojej nowej gry The Castle Doctrine zastosował model znany m.in. z Minecrafta, będący jednak niezbyt popularnym wśród developerów. Zakłada on, że cena wzrasta wraz ze zbliżaniem się do wydania finalnej wersji.
Czy rzeczywiście wyprzedaże negatywnie odbiją się na branży? Czy tak jak pisze Rohrer, zdarza wam się kupić w trakcie promocji wiele gier, w które i tak później nie gracie? Piszcie w komentarzach.
Czytaj dalej
-
Wkrótce wystartuje Skansen Sierpc Game Jam 2025. Wydarzenie połączy...
-
Reżyser Gothic Remake odpowiada na krytykę systemu walki przez graczy. „Chcemy...
-
Hideo Kojima mógł stworzyć grę na podstawie „Matriksa”. Jedno słowo...
-
Twórcy Civilization 7 mogą wycofać się z najbardziej rewolucyjnego rozwiązania, które...
126 odpowiedzi do “[Do przegadania] Jason Rohrer krytykuje „kulturę wyprzedaży”. Promocje na Steamie źle odbiją się na branży?”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Ja tam promocje, a przede wszystkim bundle ubóstwiam. Może i jest w tym troche racji, ale mi i tak się wydaje, że całkiem sporo ludzi kupuje premierówki. Nie wiem jak u innych, ale ja na razie gram tylko w gry z promocji (obecnie Far Cry 3), które i tak bym zagrał.
Tylko w jednej sprawie się z nim zgadzam, że ludzie często nie grają w gry które kupią w promocji. Sam mam kilka takich gier które kupiłem i nawet je jeszcze nie ściągnąłem. Cała reszta wypowiedzi to bzdura.
Wypowiedź pana Rohera brzmi bardziej jak wylewanie żalu „czemu kupujecie tanie starsze megaprodukcje, zamiast taniego, świeżego kota w worku”. Dla mnie wyprzedaż jest okazją do kupienia gry na którą nie było mnie stać kiedyś, po niższej cenie. To też nie zmienia faktu, że nie raz byłem tak nakręcony na grę, że produkcja X trafiała na półkę już w dniu premiery.
To może niech premierowo próbują sprzedawać w takich cenach? Na pewno poszerzy to grono odbiorców i głodem przymierać biedaczyska przestaną.
Jeśli Kevin był sam w domu to kto go nagrywał? Był vlogerem.
ciężko się z nim nie zgodzić ja na swoje 800gier na Steam, to może w 100 grałem 😀
Ja zaraz po premierze kupuje tylko gry na które czekam najbardziej. Gry w które też mnie interesują ale mniej, kupuje po przecenie, inaczej pewnie nie kupiłbym ich wcale. Jeżeli gra jest za słaba, za droga, zbyt innowacyjna jak na czas w którym się ukazała, lub jest za słabo reklamowana żeby zarobiła na siebie zaraz po premierze to może twórcy zarobią na niej więcej dzięki przecenom.
ale też muszę typa skrytykować, bo ja wole poczekać kilka miesięcy na sale -75% i kupić grę legalnie niż ją piracić…
Muszę przyznać Rohrerowi rację, jednak nie wspomniał on, że tak spore promocje mogą spowodować katastrofę w postaci upadku wielkich zespołów developerskich. Jak to? – ktoś się może spytać. Otóż twórcy nie otrzymawszy kwoty zaplanowanej, nie będą mogli uiścić wszystkich zobowiązań. Dlatego też Wieśka kupowałem zawsze krótko po premierze.
AMEN!|To co pisze ten człowiek to czysta prawda.
Jest jeszcze jedna kwestia. Gra kupiona Później to nie tylko gra tańsza, to gra upatchowana. Na przykład nowy Battlefield albo Rome 2 bez tony patchy były praktycznie niegrywalne. Ja się pytam czy naprawdę wszyscy czekają na wyprzedaż, czy na finalną wersję a nie premierową wersję beta.
Częściowo gościu ma rację. Ludzie nie grają w większość produkcji, które kupują. Superpromocje na steamie faktycznie odbijają się na sprzedaży w początkowych okresach dystrybucji gier. Jednak z drugiej strony, gdyby nie superwyprzedaże i bundle, to nie mielibyśmy tylu świetnych produkcji. W dodatku czy to faktycznie strata, że zamiast kupna gry w dniu premiery przez 1 000 osób, miesiąc późnie za połowę niższą cenę kupi ją 10 000 osób? Chyba nie.
Jak gra dobra to ludzie kupią i bez wyprzedaży. Tylko muszą chcieć w niagrać. Ja chciałem Rogue Legacy to na wyprzedaze żadne nie czekałem.
Zresztą takie komentarze producentów, to tylko i wyłącznie tłumaczenie swoich błędów. Jeśli ktoś zrobi naprawdę dobrą grę, to ta zdecydowanie na siebie zarobi. I czy nie zauważyliście ostatnio dzięki dużej konkurencji na rynku i równie dużych promocjach, że ostatnimi czasy coś ucichły rozmowy o piratach? O używkach na PC już się w ogóle nie mówi. Co trochę irytuje, bo odsprzedaż staroci kurzących się na półce (nie mówię o wersjach premierowych hitów, tylko raczej np o ekstraklasykach) staje się niemożliwa
W momencie kiedy byłby właścicielem Steamam to możecie mi wierzyć że nie miał by oporów robić wyprzedaży. Najmniejszych oporów. Facet zaczynając swoja działalnosc doskonale wiedział jak wygląda wolny rynek. Na jakich zasadach to wszystko działa. Więc po co te wylewanie żali? Albo akceptuje zasady jakimi rządzi wolny rynek i pracuje dalej, albo niech spada na drzewo. Może sie kiedyś obudzi i zauważy że życie to nie jest bajka, tylko walka o to żeby miec głowe ponad wodą. Ale on chyba przespał tą lekcje.
Osobiście uważam, że dystrybucja cyfrowa spowodowała odrodzenie peceta, jako platformy do gier. To bardzo elastyczny model, bo zamiast sprzedać 100 kopii po 60 dolców, można sprzedać 1000 kopii po 6 i wyjść na to samo. Tylko dlatego powstaje tak dużo gier niezależnych, a produkcje stricte konsolowe są coraz częściej przenoszone na komputery.
Tia, nie mówiąc już o tym jak ostatnio wygląda kultura wydawania gier na PC. Zobaczmy… gry pokroju BF 4? CoD: Ghost? Rome 2: Total War? Należałoby przegadać właśnie ten temat, po powoli dochodzimy do bardzo dziwnej sytuacji w której producenci gier półki AAA za normę ustanawiają liczne bugi, błędy i problemy z optymalizacją, za to zaraz po premierze szykują nie patche a kolejne DLC. Nie ma co się dziwić, że ludzie nie kupują w dniu premiery, bo czasami dopiero po kilku miesiącach gra nadaje się do grania.
@2real4game Chyba tylko u Ciebie ucichły rozmowy o piratach. Ja widziałem w ostatnich tygodniach cały wysyp informacji i dyskusji o prawach autorskich , szczególnie w Niemczech i Francji. Ale po za tym zgadzam się z Tobą, że dobre gry dają zawsze zarobić (chociaż nie zawsze autorom). Nowa dobra gra to dzisiaj towar deficytowy.
A sam próbuje wcisnąć „artystyczną grę retro”. Cały, zdecydowanie przydługi post, można sprowadzić do prostego „gib mur moni” – albo to totalna nieznajomość podstawowych faktów ekonomii, albo próba tłumaczenia własnej chciwości, albo po prostu zamierzone „wyłączenie” myślenia. Jeżeli cokolwiek ma wpływać źle na branżę to tacy właśnie leniwi i cwani „artystyczni” autorzy gier „indie”. Przypominam, że w produkcje, jak ta autora, grało się za darmo w wersji flashowej kilka lat temu.
IMO kolejny debil, który chce narobić szumu wokół siebie.
„Rohrer uważa, że wyprzedaże powodują, że gracze kupują wiele produkcji, w które i tak potem nie grają. ” – też mi odkrycie. Ponad 1/3 moich gier na Steamie nigdy nie została odpalona. II „Rohrer twierdzi, że na razie nie ma ucieczki z „kultury wyprzedaży”” – no to po co to całe gadanie? II „model znany m.in. z Minecrafta, będący jednak niezbyt popularnym wśród developerów” – niestety: jest zbyt popularny. Płacenie za testowanie gry weszło ostatnio w modę i IMHO jest totalnie absurdalną sytuacją.
Jasne, niech sobie żyje w przekonaniu, że wyprzedaże to samo zło i ciekawe, ilu graczy kupi jego grę zaraz po premierze…
Wyprzedaże, są dobre, bo nakłaniają wielu do kupienia gry zamiast jej piracenia (w imię zasady „wstyd piracić coś co mogę mieć legalnie za 5zł) 😉 Taka prawda
@jako|A czy TY masz na myśli informacje i dyskusje o piraceniu gier, wśród osób z tą branżą związanych, czy może dyskusje o prawach autorskich jako takich? Jeśli to drugie, to się z TOBĄ zgodzę, gdyż takich dyskusji faktycznie jest sporo.
Po pierwsze on ma dane wyssane z palca, bo ten kto ma kupić, kupi na premierę i cieszy się Grą jako jeden z Pierwszych (Multi np.) a ten kto nie ma np. 49EU czeka aż gra bedzie dla niego bardziej dostępna np. za 29EU 😉 a ten kto piraci i tak bedzie piracił (minusem czego jest brak Multi) więc jak widać każdy kij ma dwa końce. Suma Sumarum Branża Gier ma się coraz lepiej i PC i Konsole, więc deweloperom się Opłacają takie akcje jak wyprzedaże (a nawet Humble Bundle 😉 Koleś jest nieświadomy Faktów….
A ktoś kto nie gra w daną grę jej nie kupuje nawet za 2EU lol bo to strata hajsu. Ja mam w kolekcji w sumie prawie same Gry które mnie interesują (są też niektóre pełniaki z CD-Act w które nie grywam) Tak więc koleś wysnuwa Tezę której sam pod koniec zaprzecza lol Tzw. Nieścisłość zeznań 😉
Zdarzyło się że kupiłam grę premierową w którą nie gram bo Mi się nie spodobała … zdarza się że kupiłam po promocji parę gier … przy czym część nie grałam np. kiedyś dawaliście talona na Fallout’a 3 i Kings Bounty … interesował Mnie tylko Fallout 3 ale kupiłam go za ten talon więc zapłaciłam też za KB.|Na Steamie … jak kupuje się „bundle” to czasami jest tam coś co nas nie interesuje. Do ostatniego nieudanego zakupu należy Dragon Age Origins UE – z tego tytułu że właśnie się „popsuł”.
Stwierdzenie moim zdaniem całkowicie nietrafione. Bo jak ktoś czeka na upragnioną grę, to nie będzie czekał nie wiadomo ile, aż trafi na zniżkę 75%, tylko kupi ją w dniu premiery. Sam tak miałem z Wiedźminem 2, a także z Assassin’s Creed III, o Mass Effect nie wspominając. Jednak były to gry, które naprawdę czymś mnie zachwyciły i nie mogłem sobie odpuścić, aby mieć je zaraz w dniu premiery. Widocznie problem leży po stronie twórców, którzy nie potrafią sprawić aby gracze rzucali się na grę w dniu premiery.
Złota DżumaChoroba nękająca 21 wiecznych twórców gier, objawia się płatnymi betami i rzeczami w item shopie by wygrać grę. Rozprzestrzenia się szybko, poprzez branżowe małpiarstwo i toczoną przez developerów pianę. Choroba trwa do śmierci gracza z powodu zanudzenia powtarzającą się zawartością gry, znudzeniem, lub najczęściej do momentu wyciągnięcia maksymalnego wyzysku z gracza.Lekarstwo: Nie kupować gier, może ktoś zmądrzeje… 🙂
Wszystkie które kupuję ogrywam (chociaż w Steamowych promocjach wydaję niewiele- w świąteczną wyprzedaż kupiłem 1 grę).
Stwierdzenie dość konkretnie zawieszone w rzeczywistości. Sam zazwyczaj nie czekam na przeceny, czasem kupię preorder lub premierę, ale niejeden raz słyszałem od znajomych „fajna gra, czekam na przecenę”, „zagrałbym, ale jak będzie na przecenie”, „poczekam na holiday sale” itd. Niektórzy potrafią nawet rok czy dwa czekać z zakupem upragnionej gry.
I nawet nie chodzi o jakeś duże tytuły, znajomy półtora roku czekał z zakupem interesującego go Dustforce (koło 30 złotych), bo przegapił humble bundle.
Jak nie było steama to ludzie też tak robili, i gdzie tu problem? Pazerni są i tyle (jak zwykle z resztą), a to wcale nie zabije branży. Jak mu sie nie podoba to niech nie wydaje gier na steamie, proste?
„A twoi fani, którzy są na tyle głupi, żeby kupić grę na premierę i zmarnować pieniądze, uczestniczą w słabszej, mniejszej społeczności.” tylko zazwyczaj w mmo ten kto gra pierwszy ten jest silniejszy ale co ja tam wiem…
„W trakcie tygodni premierowych sprzedaż jest niska, a rozwój developerów związany jest właśnie ze sprzedażą” Dziwi się temu? Jak praktycznie każda gra w czasie premiery to beta. Dobrze, że nie dałem się złapać na mocno zabugowane X-Rebirth czy Rome Total War 2. Ale niestety simcity miałem preorder i trochę szkoda, bo przepłaciłem za tą grę – spokojnie można by ją dopiero teraz kupić (w miarę grywalna już jest przynajmniej)
to niech nie robią głupków z graczy bo po pierwsze to co oni teraz wypuszczają to nawet grą nie można nazwać tylko betą a czasami nawet wstępną betą wiec muszą za to jakoś płacić bo nie można czegoś takiego robić nie spodziewając się kary a po drugie to developerzy to chcieli by ich gry były w pełnej cenie zawsze ale to też by szkodziło rynkowi bo wszyscy gracze albo by piraci li albo grali w stare tytuły któe są lepiej zrobione niż nowe 🙂 można to zauważyć na polskim rynku gier konsolowych 🙂
21 wiek strasznie jest niesprzyjający dla developerów i producentów, jak nie piractwo i używki teraz promocje to wielkie zło. Ciekawe co będzie następne? Gracz kupując grę po premierze tak naprawdę jest finalnym beta testerem i większości produktów jest tak słabo dopracowana ze trzeba czekać na latki usprawniające rozgrywkę. Jak zrobi ktoś naprawdę dopracowaną grę to ona na pewno się sprzeda, poza tym gacze wolą poczekać aż gra będzie połatana i zawierać będzie wszystkie dlc żeby zakupić cały pakiet.
Co za bzdury. Dużo gier jest kupowanych w dniu premiery albo nawet przed nią, jak w przypadku Starbound czy DayZ. To tylko i wyłącznie kwestia tego, co ma do zaoferowania. Jeśli na coś czekam to kupuję w dniu premiery. Z wyprzedaży korzystam, kiedy nic ciekawego nie wychodzi i w sumie można spróbować czegoś starszego ewentualnie jak przeceniony jest tytuł, który jakoś mi umknął w ciągu roku.
Złem są gry przypisywane do kont, a nie wyprzedaże. Kupię grę i przypisuje do konta, a później jakiś syfiarz mi zabeep to konto lub Valve upadnie i bede miał gre po starym beep.
Tommy dokładnie tak.
Jeżeli dostaję PEŁNY produkt w dniu premiery to jest ok. Jeżeli w dniu premiery dostaję okrojony produkt do którego w następnych miesiącach wychodzi 128471941 dlc, których sumaryczna cena niejednokrotnie przekracza cenę podstawki, to już to nie jest ok. W takim wypadku rzeczywiście tylko głupek kupuje na premierze a potem daje się dymać na dlc. Jeżeli twórcom/wydawcom się nie podoba, że klient chce zaoszczędzić to może niech łaskawie przestaną próbować ich doić na każdy możliwy sposób.
Są gry, które można kupić w dzień premiery za pełne pieniądze, bo są tego warte i są gry, których ludzie za darmo by nie wzięli, a na wyprzedaży kupią za 10% wartości, „bo okazja”. |Gdyby ceny premierówek nie były „z kosmosu”, to i wyprzedaże by się nie opłacały. Proste. |Jednak twórcy i (zwłaszcza) wydawcy chcieliby pieniądze od zaraz, to potem tracą na pazerności, bo wyszedł bubel i sprzedali „tylko” 1mln egzemplarzy.
Tommy tym bardziej masz plusa.
re: Tommy|Chcesz powiedzieć, że dorosłego, pracującego człowieka nie stać na cholerne 30 złotych na grę? Mimo, że jest zdolny wydać znacznie więcej na tytuły, w które i tak nie zagra, a kupi tylko dlatego, że były na promocji? Mnie jakimś cudem stać na kupowanie gier po pełnych cenach i tych zakupów nie żałuję, mimo, że nie zarabiam kokosów.
Ale pewnie, ONI to gnoje, ONI zdzierają, ONI to zło, a ja biedny muszę piracić albo kupować za bezcen, buu.
Tommy, ale w czym problem? Większość gier na PC kosztuje OK 100 zł w dniu premiery. To chyba nie aż takie wielkie pieniądze dla pracującego człowieka? Konsole to inna sprawa, ale nie możesz poczekać kilku dni i kupić używki?
Darkmuminek chyba, ze ten pracujacy ma wszystko dla siebie, bo rodzice oplacaja rachunki. Wtedy tak.
onix już nie przesadzaj. Nie musisz kupować 30 tytułów miesięcznie. Ile twoim zdaniem nowa gra ma kosztować? 20 zł? Nikt nie mówił, że to tanie hobby. Poza tym, jeśli jest za drogo to właśnie po to masz wyprzedaże.
Wg mnie równo stówkę i bez żadnych DLC, bo to tez mnie irytuje.
No czyli się zgadzamy, że premiera za 100 zł to nie aż tak wielkie pieniądze. Pozostaje jeszcze kwestia konsol, gdzie 200 – 300 zł za grę to już faktycznie dużo. DLC? To zależy. Jeśli nie jest to na siłę wycięty z podstawki content to może być, chociaż też wolę pełnoprawne dodatki niż badziew za 10$ wciskany do czego się da.