Elden Ring Nightreign pełnymi garściami czerpie z Fortnite’a. FromSoftware ujawnia szczegóły nadchodzącej gry
Zapowiedź Elden Ring Nightreign wprowadziła wielu graczy w konsternację. Chyba nikt nie spodziewał się takiej gry po FromSoftware.
Gala The Game Awards 2024 zaskoczyła pod wieloma względami. W końcu mamy zwiastuny Wiedźmina 4, nowej gry Naughty Dog czy Mafii: The Old Country, ale niespodzianek było zdecydowanie więcej. Jedną z nich z całą pewnością jest Elden Ring Nightreign, którego prezentację poprzedziły słowa Geoffa Keighleya mówiące o tym, że gra będzie samodzielnym, kooperacyjnym survivalem akcji. Przyznam szczerze, że zapowiedź ta wprowadziła mnie w konsternację i nadal nie jestem do końca przekonany, co mam o niej myśleć. Na szczęście wiemy już nieco więcej o nadchodzącej grze FromSoftware.
Redakcja IGN-u spędziła z Elden Ring Nightreign sześć godzin i podzieliła się wrażeniami z zabawy. Na pierwszym zwiastunie rzucało się w oczy to, jak szybka jest to gra, w porównaniu do poprzednich produkcji FromSoftware, ale żeby w pełni zrozumieć, czym jest Nightreign, musimy najpierw wybić sobie z głowy słowo „soulslike”. Wbrew pozorom tytuł ten ma bardzo niewiele wspólnego z Dark Souls, Bloodbornem czy Elden Ringiem właśnie. Mamy zatem do czynienia ze spin-offem pełnymi garściami czerpiącym z battle royale’ów i survivali, ale nie tych w stylu Rusta czy The Forest. Może wam się to wydać trochę karkołomne, ale łatwiej będzie porównać niektóre mechanizmy Nightreigna do chociażby Left 4 Dead.
Mamy zatem 3-osobową drużynę i sesje, które dzielą się na trzy dni. Każdy dzień w grze trwa około 15 minut, a na jego początku decydujemy, gdzie się udać. Gdy zajdzie słońce, na mapie (Pogrobnie) pojawia się zwężająca się strefa (Ring of Reign), poza granicą której zabije nas coś w rodzaju kwaśnego deszczu. Brzmi znajomo, prawda? Gdy śmiercionośny okrąg osiągnie najmniejszą możliwą średnicę, przed naszą drużyną pojawi się boss, a wynik starcia zależeć będzie nie tylko od naszych umiejętności, ale także znalezionego za dnia ekwipunku. Po wygranej walce nastaje dzień, a my mamy czas na przegrupowanie i dalszą eksplorację w poszukiwaniu wzmocnień i cennych przedmiotów.
Dziennikarze IGN-u mogli przetestować cztery klasy postaci, które oczywiście mają zróżnicowane umiejętności i unikalne ataki specjalne z cooldownem. Poszczególni wojacy będą mogli zatem skorzystać z czegoś w rodzaju przyciągającego ataku Scorpiona z Mortal Kombat, pomocy przywołańców albo buffów zwiększających obrażenia. Kluczem do sukcesu będzie współpraca członków drużyny – gdy pasek zdrowia gracza spadnie do zera, na ekranie pojawi się licznik odmierzający czas do zgonu, a nasi towarzysze będą mogli nas uratować. Po każdej sesji trafimy do (znanej z oryginalnego Elden Ringa) Twierdzy Okrągłego Stołu, gdzie będziemy mogli m.in. trenować kombosy i wydawać zarobioną walutę na emotki i skiny. W hubie możliwe będzie ponadto rozdysponowanie tzw. reliktów, czyli wzmocnień atrybutów postaci. FromSoftware potwierdziło, że w lutym wystarują testy.
Od siebie dodam, że sukces Elden Ring Nightreign zależeć może od przyjętego przez FromSoftware modelu biznesowego. Karkołomna próba mariażu Elden Ringa z Fortnitem może się jak najbardziej udać, ale mam poważne wątpliwości, czy znajduję się w grupie docelowej tej produkcji. Myślę też, że inni fani klasycznych Soulsów mogą mieć podobne odczucia. Z dziennikarskiego obowiązku podkreślę jeszcze, że możliwa będzie rozgrywka offline.
Elden Ring Nightreign trafi na pecety, PS4 i PS5, a także Xboksy One i Series X/S w 2025 roku.
Czytaj dalej
Posiadam Game & Watcha wydanego z okazji 35-lecia serii The Legend of Zelda. Bardzo dobrze pokazuje godzinę. Polecam.