Eve Online: W grze trwa najpoważniejszy kryzys w historii
Pod ciosami niespodziewanego wroga sypią się imperia budowane przez graczy latami.
Do tej pory czas mieszkańcom galaktyki New Eden upływał na spiskach, dyplomacji, wbijaniu noży w plecy, ogromnych starciach flot oraz zachowywaniu delikatnej równowagi sił – słowem na spokojnym i zupełnie normalnym życiu międzygwiezdnych pilotów. Wszystko jednak to, do czego przyzwyczaiło graczy przez lata Eve Online, runęło bez żadnej zapowiedzi w środę. W jednym momencie cała galaktyka zapłonęła: tysiące statków wpadły w zasadzki, piloci największych sojuszy otrzymali rozkazy powrotu do macierzystych systemów, a ogromne frakcyjne fortece znalazły się pod oblężeniem. Najgorsze było jednak to, że cios padł z najmniej oczekiwanej strony.
Gdy o 20:44 członkowie jednego z najpotężniejszych sojuszy – TEST – otrzymali informację wygenerowaną przez system ostrzegania przed zagrożeniami, że jedna z baz frakcji została zaatakowana, wielu z nich zdębiało. Wiadomo było, która z baz jest oblegana, nie wiadomo tylko było przez kogo. Coś takiego się jeszcze nigdy wcześniej nie zdarzyło. Kiedy tylko piloci TEST zaczęli zlatywać się z okolicznych systemów w celu obrony swojego terytorium, zastali flotę ok. 100 okrętów wojennych ostrzeliwujących ich fortecę. Samo to było już dla nich szokiem, jednak gdy zobaczyli do kogo należą owe statki, jedno pytanie zdominowało wszystkie inne: jak to jest możliwe?
Co gorsza w tym samym czasie zaczęły spływać informacje od innych sojuszy – podobne ataki mają miejsce we wszystkich nie chronionych przez Concord (czyli tutejszą policję) systemach. Gdy władze jednej z frakcji, Imperium, zorientowały się, co się dzieje, w jednej chwili wezwały wszystkich członków do przerwania kampanii przeciwko swoim rywalom – Pandemic Family – i powrotu na terytorium frakcji. Zabronili także swoim pilotom działania na własną rękę oraz nakazali zbieranie się w większe floty. Podobnie zareagowały pozostałe sojusze, nawet te jeszcze niezaatakowane, chociaż nie wszystkim udało się ochronić swoje bazy. Po prostu zbyt wiele placówek znalazło się pod ostrzałem, więc nie każdą można było uratować. Do tego wrogowie byli w stanie przełamać obronę fortecy w kilkanaście minut – gracze zwykle potrzebują na to ponad 12h. Jakby tego było mało, pojedyncze statki (niezależnie od skali – zniszczony został nawet superlotniskowiec klasy Hel) w zagrożonych systemach są napadane i niszczone wraz z zawartością ładowni. Ba, napastnicy nie oszczędzają nawet kapsuł ratunkowych.
Włóczędzy (Drifters) w Eve Online są obecni już od dawna. Ta wroga rasa NPC-ów, nie prowadziła nigdy działań ofensywnych, a co najwyżej ścigała w ramach jednego systemu prowokujących ich graczy. Stąd zdarzało się czasem, że doprowadzeni do stacji oblegali je, jednak nie stanowili prawdziwego zagrożenia. W pierwszej chwili niektórzy podejrzewali zresztą, że atak Obcych został w jakiś nieznany szerzej sposób wywołany przez członków konkurencyjnych frakcji – skala inwazji szybko temu zaprzeczyła. Włóczędzy nigdy wcześniej sami z siebie nie atakowali fortec, nie zbierali się w tak ogromne floty, nie byli tak skuteczni. Do tego natarcie trwa nieustannie w całej galaktyce – a graczom powoli zaczyna brakować sił.
Co ciekawe, CCP Games, twórcy Eve Online, zachowują milczenie. Do tej pory developer zawsze komunikował się ze społecznością i omawiał z nią zmiany na całe miesiące przed ich wprowadzeniem – tym razem nie mówi swoim fanom nic. Jedyne czym się podzielił, to poniższe mapki – po lewej widzicie polityczną mapę sojuszy graczy w Eve, po prawej... cóż, sami się domyślcie.
A jak reagują sami fani? Cóż, początkowo byli pewni, że to bug, jednak gdy zdali sobie sprawę, że tak nie jest, podzielili się na dwa obozy. Jedni uważają, że tytuł potrzebuje co jakiś czas poważnego przetasowania, które oddali groźbę stagnacji. Drudzy argumentują, że po Eve sięgnęli skuszeni rozgrywką opartą w całości na interakcjach między ludźmi, a nie podobną w stylu do WoWa. Wszyscy jednak niepokoją się, że Włóczędzy nie zaprzestaną swojej ofensywy za szybko. A jak będzie wyglądać galaktyka po ich przejściu, nie wie przecież nikt.
Czytaj dalej
Czytelnik CD-Action od prawie 25 lat, redaktor od 2018. Kocham Soulsy i zrobię wszystko, by inni też je pokochali. Szef działów zapowiedzi i recenzji.