Fatekeeper to godny następca Dark Messiah of Might and Magic? Nowy gameplay udowadnia, że tak

Fatekeeper to godny następca Dark Messiah of Might and Magic? Nowy gameplay udowadnia, że tak
Avatar photo
"Sam Goldman"
Fatekeeper ma też gadającego szczura, który najwyraźniej będzie naszym towarzyszem.

Na początku sierpnia odbyło się THQ Nordic Showcase, gdzie zobaczyliśmy jakiegoś tam Gothica Remake i inne produkcje THQ, które zobaczymy w nadchodzących miesiącach i latach. O większości z nich albo wiedzieliśmy, albo nie były to tak duże zaskoczenia, jak Fatekeeper. Produkcja powstaje dzięki wytężonej pracy mikroskopijnego, liczącego sobie około 10 osób zespołu i jest w zasadzie hołdem dla Dark Messiah of Might and Magic. Tytuł Arkane w przyszłym roku skończy już 20 lat i przez dwie dekady nie dostaliśmy niczego, co mogłoby pochwalić się podobnym gameplayem… Aż do teraz.

Fatekeeper to pierwszoosobowa gra RPG, w której odwiedzimy ruiny dawnego świata, dzierżąc broń białą i władając magią. Naprzeciw nas staną różnorodni wrogowie z odmiennymi wzorcami zachowań, wymagający stosowania różnych taktyk. Do tego szerokie możliwości dostosowywania postaci, liniowa fabuła, ale uwzględniająca potrzebę eksploracji i różnego stylu rozgrywki oraz oczywiście bardzo dobra oprawa audiowizualna. Rzecz opowiada o druidzie, członku starożytnego zakonu, strzegącego kruchej równowagi pomiędzy różnymi cywilizacjami, mającemu przywrócić porządek w rozdartej wojną krainie. Konflikt jest pokłosiem buntu sprzed tysięcy lat, który doprowadził do drastycznego podziału i zejścia pod ziemię pewnej frakcji, budującej następnie w odosobnieniu własne społeczeństwo.

Na tę chwilę jedyna skaza na wizerunku Fatekeepera to silnik – gra powstaje od 4 lat na Unreal Enginie 5, który już w przypadku wielu produkcji pokazał, że optymalizacja nie jest jego mocną stroną. Mimo tego najnowszy gameplay, tak jak poprzedni, sugeruje, że gra może wyglądać pięknie i działać całkiem dobrze. Materiał zaczyna się od krótkiej dyskusji z wyjątkowo wygadanym szczurem, po czym ruszamy przez gęsto zarośnięte ruiny, w których czyhają m.in. goblinopodobne stwory, znane z poprzedniego wideo. Tu i tam znalazło się miejsce dla eksploracji i różnego wyposażenia – na początku bohater dzierży wielki, bogato zdobiony miecz, a potem zobaczymy także nieco walki toporem i wykorzystywania otoczenia, np. poprzez popychanie wrogów na kolce lub rzucanie w nich ciężkimi przedmiotami.

Fatekeeper wydaje się produkcją raczej liniową i skierowaną do grona graczy dobrze wspominających Dark Messiah of Might and Magic, ale też… Hexena, który jest podobno jednym z najważniejszych źródeł inspiracji dla developerów. Oczywiście odnajdą się tu też fani soulsów, aczkolwiek chyba nie tak, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. W wywiadzie dla IGN-u developerzy z Paraglacial mówią:

Niektórzy mogą dostrzec w naszej walce ślady soulslike’a – głównie poprzez konieczność posiadania dobrego wyczucia czasu i odpowiedniej interpretacji zachowań wrogów. Chociaż te elementy służą jako podstawa całego systemu walki, to jest on zupełnie inny. Został zaprojektowany z myślą o tym, by być efektowny, elastyczny oraz responsywny, zachęcając graczy do eksperymentowania z różnymi buildami postaci. Potyczki są wymagające i niełatwe, choć jednocześnie nie są przesadnie karzące, jeśli chodzi o odpowiedni timing i szukanie wzorców.

Paraglacial o walce w Fatekeeperze

Czy Fatekeeper ma szansę wypalić? Pewnie, poza tym może przetrzeć szlak dla ewentualnych naśladowców, popularyzując gatunek i dając mu drugie życie. Niestety nie ma jeszcze żadnej konkretnej daty premiery.