Finał „Wiedźmina” nie powtórzy błędów „Gry o tron”. Showrunnerka obiecuje książkowe zakończenie
                      W ubiegłym tygodniu zadebiutował czwarty sezon netfliksowskiego „Wiedźmina”, a także niespodziewany spin-off „Szczury: Opowieść ze świata Wiedźmina”. Przed nami jeszcze tylko jeden sezon (niektórzy pewnie by powiedzieli, że aż!), który zapewne pojawi się szybciej, niż poprzednia odsłona, bowiem zdjęcia do niego zakończyły się w połowie października.
Sama showrunnerka serialu, Lauren S. Hissrich, jest dobrej myśli – w wywiadzie dla Variety zadeklarowała, że możemy liczyć na krótszą przerwę, niż prawie dwa i pół roku:
Trzymamy kciuki. Pracujemy już ciężko nad postprodukcją, zdjęcia skończyliśmy prawie miesiąc temu. Idziemy naprzód i mamy nadzieję, że będziemy mogli pokazać [5. sezon] trochę szybciej.
Warto jednak podkreślić, że prace nad montażem zabierały twórcom serialu średnio 6-8 miesięcy. A więc w obliczu słów Hissrich premiery możemy spodziewać się albo po koniec przyszłego roku, albo dopiero w 2027 roku (ta druga opcja wydaje się bardziej prawdopodobna).
Co w takim razie zobaczymy w finałowym sezonie? W ostatnich ośmiu odcinkach mamy zobaczyć wydarzenia z „Wieży Jaskółki” i „Pani Jeziora”. Na całe szczęście, w odróżnieniu od „Gry o tron”, twórcy mają już gotowe zakończenie, a Hissrich zapewnia, że nie będą oni wykraczać poza materiał książkowy:
Od samego początku mówiłam, że nie wychodzimy poza książki. Mamy zakończenie. Były pewne elementy… cóż, książki idą w coś trochę szalonego. I mówię to z największym szacunkiem, bo je uwielbiam. Pod koniec mocno skłaniamy się ku fantasy – w sposób, który pokazał nam Sapkowski. Wiedzieliśmy więc, na jakich historiach musimy zakończyć. Zawsze jest ta presja w kończeniu czegoś, ale dla nas była to po prostu ogromna celebracja tego, że zostało nam dane to zrobić – że dotarliśmy tak daleko.
Dodała jeszcze:
Wiele seriali telewizyjnych nie dostaje szansy na pięć sezonów, więc to naprawdę ogromny przywilej być jego częścią od samego początku i razem z nim się rozwijać. Myślę, że wszyscy spodziewaliśmy się, że na końcu będziemy bardzo smutni, a zamiast tego czuliśmy ogromną radość, bo udało nam się to osiągnąć.
Pozostaje nam jedynie uwierzyć w obietnice showrunnerki (choć czy ktoś jeszcze naprawdę potrafi?) i cierpliwie czekać na finał tej historii. Ale nie tylko „Wiedźmin” drży przed powtórką z „Gry o tron” – ostatnio z podobnymi obawami mierzyła się także ekipa „Stranger Things”.
