Fire Emblem: Three Houses sprzedaje się lepiej niż nowy Wolfenstein
Przynajmniej w Wielkiej Brytanii.
Nie trzeba być szczególnie odważnym, by założyć, że w naszym kraju Wolfenstein jest nieporównywalnie bardziej rozpoznawalny niż Fire Emblem. Ciężko rzec, jak się sprawy mają w Wielkiej Brytanii, ale nawet jeśli podobnie, to nijak nie przełożyło się to na wyniki sprzedaży kopii fizycznych. Najnowsze dane wskazują, że choć druga z wymienionych gier jest dostępna wyłącznie na Switchu, zostawiła w tyle multiplatformowe Youngblood
Córki Blazkowicza nie mają też specjalnie czego świętować jeśli chodzi o Steama, bo w najnowszym zestawieniu bestsellerów wylądowały pod koniec stawki. Sprawa staje się nieco jaśniejsza, jeśli przyjrzeć się recenzjom. O ile Wolfenstein zasłużył na średnią w przedziale 72-76%, to Three Houses zanotowało 86%, ciesząc się przy tym nieporównywalnie lepszą opinią pośród graczy. Na podium znalazło się jeszcze miejsce dla Crasha, który nawiasem mówiąc wywalczył sobie też drugie miejsce pośród najszybciej sprzedających się gier wyścigowych w ciągu 30 dni od premiery.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.