Francuskie pismo ujawnia nowe szczegóły o Command & Conquer 4
Po dłuższym okresie plotek i spekulacji koncern Electronic Arts potwierdził niedawno, że trwają prace nad finałem zapoczątkowanej blisko 15 lat temu sagi Tyberium. Jako pierwsi o Command & Conquer 4 szerzej napisali Francuzi z magazynu PC Jeux.
Internet to jednak takie ustrojstwo, które niczym czarna dziura wsysa w swe czeluści wszystko. Dlatego nie powinien więc dziwić nikogo fakt, że skany artykułu o C&C4 szybciutko wylądowały w sieci. Czego się dowiedzieliśmy?
Kilku nowych, istotnych faktów. Skupmy się jednak na razie na fabule. O tym, że GDI I NOD będą chciały zawiązać sojusz, wiedzieliśmy. Nie wiedzieliśmy tylko z jakiego powodu. Otóż Tyberium – najpotężniejsze i najcenniejsze źródło energii w świecie gry – zanieczyszcza wielkim stopniu Ziemię. Kane’owi – charyzmatycznemu przywódcy NOD – nie pozostaje więc nic innego, jak zakopać topór wojenny i sprzymierzyć się z wrogiem w imię wyższego dobra. W tym celu udaje się do siedziby GDI. Wspólnymi siłami tworzą tzw. "sieć kontroli Tyberium", która ma nadzorować wydobycie surowca oraz przekształcać go w niedrogie i potężne źródło energii. Przewodząc jednak tak potężnym organizacjom, jak Global Defense Initiative czy NOD, trzeba liczyć się z tym, że w ich szeregach mogą pojawić się szkodniki, które – czy to z poczucia lojalności lub z powodu własnych interesów – gotowe są przeciwstawić się szlachetnym celom ich przełożonych. Tak też stało się w tym przypadku – grupy ekstremistów w obu frakcjach nie mogą pogodzić się z zawiązanym sojuszem i doprowadzają do wybuchu nowego konfliktu.
Fabuła, co już jest standardem dla serii Command & Conquer, przedstawiana będzie za pomocą przerywników filmowych z żywymi aktorami. Tym razem jednak mają się one charakteryzować większym naciskiem na akcję. Ich przebieg wciąż będziemy obserwować z perspektywy bohatera, w którego się wcielimy. Sama zaś historia ma być o wiele bardziej poważna i dojrzalsza, co powinno zadowolić tych graczy, których swoją kiczowatością zniechęcił Red Alert 3.
Po fabule, czas na "mięsko", czyli informacje o samej rozgrywce. Otóż dowiedzieliśmy się, że wszystkie jednostki będą produkowane przez jedną maszynę, tzw. Crawlera. Co więcej, będziemy mogli go w trakcie zabawy bezproblemowo ulepszać – to samo zresztą dotyczy innych naszych podwładnych. Nie powinniśmy się też martwić zbytnio, jeśli utracimy takiego Crawlera – maszyna zostanie bowiem szybko zastąpiona nowym, świeżutkim modelem prosto z fabryki. Co więcej, jednostka będzie miała trzy tryby działania – w prosty sposób zdecydujemy, czy chcemy, by produkowała maszyny ofensywne, obronne, czy też skupiła się na naprawie uszkodzonych budynków. Całość napędzana będzie przez wszechpotężne Tyberium – surowiec ten będziemy zaś gromadzić za pomocą rafinerii. Niestety nie będziemy mieli swobody w ich rozmieszczaniu, ponieważ wybudować je będziemy mogli wyłącznie w wyznaczonych wcześniej przez twórców miejscach. Co ciekawe, możliwe, że w C&C4 pojawi się drugie źródło energii, wydobywane przez platformy wiertnicze. Na chwilę obecną jest to jednak niepotwierdzona informacja.
W Command & Conquer 4 tryby single i multi będą ze sobą w pewien sposób połączone, o czym już właściwie wiedzieliśmy. W jaki sposób? Otóż zdobyte zarówno w kampanii dla pojedynczego gracza, jak i podczas zabawy w sieci punkty doświadczenia będziemy mogli przeznaczyć na zakup nowych technologii, co może być ciekawym pomysłem. Gdy nie będziemy mogli poradzić sobie w którejś z misji, bo nie będziemy mieć odblokowanej jakiejś jednostki, wystarczy rozegrać parę meczy w multi i voila – możemy sobie pozwolić na zakup nowego narzędzia zagłady.
Command & Conquer 4 może wnieść nieco świeżości do lekko skostniałego już gatunku RTS, prezentując przy okazji godny (miejmy nadzieję) finał piętnastoletniej sagi. Czy oddział "Elektroników" z Los Angeles podoła postawionemu przed nimi zadaniu? Wynik ich prac zobaczymy dopiero w przyszłym roku.