rek

Google sprawdzi, jak poradzą sobie europejscy wydawcy po usunięciu ich treści z wyników wyszukiwania

Google sprawdzi, jak poradzą sobie europejscy wydawcy po usunięciu ich treści z wyników wyszukiwania
Jakub "Jaqp" Dmuchowski
Google chce udowodnić, że jest niezbędne do funkcjonowania wielu wydawców treści na terenie Unii Europejskiej.

Tytułowy eksperyment jest jednym z objawów trwających napięć na linii Google-Unia Europejska i ma udowodnić, że bez amerykańskiej wyszukiwarki ruch na wielu stronach ogromnie spadnie. W jego ramach korporacja usunie z wyników wyszukiwania, Google News i Google Discover treści pochodzące z europejskich serwisów, aczkolwiek znikną one z ekranów komputerów i smartfonów jedynie 1% użytkowników z Belgii, Chorwacji, Danii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Holandii, Włoch oraz Polski.

Google ma focha

Google uzasadnia swoje kontrowersyjne (acz trwające ograniczoną ilość czasu) testy wymogiem dostarczenia szczegółowych danych dotyczących wyświetlania newsów w wynikach wyszukiwania, o które poprosili unijni regulatorzy i wydawcy treści. Osoby wytypowane do wzięcia udziału w eksperymencie wciąż będą miały dostęp do materiałów pochodzących spoza Unii Europejskiej, jednakże lokalnych informacji w Google nie uświadczą.

Pod koniec testu, który, mimo zapowiadanej ograniczoności czasowej, nie wiadomo kiedy się zakończy, europejskie firmy mają dowiedzieć się, jak bardzo ruch na ich witrynach ucierpi po zaprzestaniu indeksowania umieszczanych na nich treści przez najpopularniejszą wyszukiwarkę internetową na świecie.

Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że korporacja zna już wynik testów, a te mają zaś posłużyć jako przestroga dla wydawców i polityków, którzy chcieliby ograniczyć poczynania Google na tym poletku lub, o zgrozo, nakłonić firmę do uiszczania zapłaty za wykorzystywane materiały.

Jakby jednak nie patrzeć, wielu już próbowało, nikomu się nie udało (przynajmniej odnieść zwycięstwa w pełnym zakresie). Swego czasu Kanada próbowała nałożyć podatek na gigantów technologicznych, co spotkało się z głośnym protestem nie tylko ze strony korporacji, ale i amerykańskiego rządu. W związku z wejściem w życie kanadyjskiego Online News Act Google zdecydowało, że woli w tym kraju nie wyświetlać nowinek, niż płacić za to ich autorom.

Podobna sytuacja miała miejsce kilka lat temu w Australii, kiedy to gigant z Mountain View odgrażał się, że całkowicie wyłączy swoją wyszukiwarkę na terenie kontynentu. Wisienką na torcie jest niedawne działanie firmy w kontekście kalifornijskiego Journalism Preservation Act. Przepis, który miał sprawić, że Google zacznie płacić za linkowanie do newsów pochodzących z Kalifornii, sprawił, że firma po prostu przestała je wyświetlać w swoich produktach. Czy analogiczne kroki zostaną podjęte na terenie Unii Europejskiej jeśli organy regulacyjne nie ugną się przed amerykańską korporacją? To się dopiero okaże.

3 odpowiedzi do “Google sprawdzi, jak poradzą sobie europejscy wydawcy po usunięciu ich treści z wyników wyszukiwania”

  1. Nic ciekawego, ot, korporacja w ramach grożenia organom rządowym testuje wprowadzanie cenzury, dzień jak codzień, proszę się rozejść.

  2. Żyłem bez Googla przez pierwszych ok 25 lat mojego życia i myślę, że i bez google mógłbym przeżyć kolejne.
    Korporacje łaski nie robią, nie są ponad prawem, a jak ich nie przestrzegają to kary finansowe, a przy recydywie wypad z rynku.
    Te amerykańskie IT myśli sobie, że nie da się bez nich żyć. Da, będzie mniej wygodnie (linux i alternatywy przeglądarki i usługi) przez kilka lat, a później nasz rynel IT z EU by zagospodarował swoich softem wszystkie braki i… żyło by nam się jeszcze lepiej.
    Sprzęt moglibyśmy brać bezpośrednio z Tajwanu i Chin, soft pisać sami, amerykanie mogą spadać jak im nie pasuje nasze prawo.

  3. Używałem wyszukiwarek zanim Google w ogóle przyśnił się swoim twórcom, jakiś czas używałem i Google. Powiem jedno— każda, która zaczynała dorzucać więcej reklam niż właściwych treści, kończyła marnie. Tak było z Altavistą, Yahoo, Onetem… jedyny wyjątek to był netsprint, ale to była wersja testowa, upadła gdy zakończyła im się umowa z ICM UW.

Dodaj komentarz