1
około 4 godziny temuLektura na 2 minuty

Google stawi czoła zarzutom dotyczącym zbierania informacji o aktywności użytkowników

Gigant z Mountain View podobno i tak zbierał dane dot. aktywności użytkowników w sieci i odwiedzanych przez nich stron internetowych, nawet jeśli ci wycofali zgodę na dzielenie się tymi informacjami z korporacją.


Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Jak przekazał serwis Ars Technica, Google musi liczyć się z poniesieniem konsekwencji swoich działań, jako że wniosek korporacji o odrzucenie pozwu zbiorowego dot. naruszania prywatności użytkowników został rozpatrzony negatywnie przez Sąd Federalny Stanów Zjednoczonych. Proces w tej sprawie został wstępnie zaplanowany na sierpień bieżącego roku, a odbyć ma się on w Sądzie Okręgowym USA w San Francisco.


Ze zgodą i bez zgody

Wspomniany w poprzednim akapicie pozew związany był z ustawieniami „Web & App Activity” (WAA) konta Google. Wedle powodów cofnięcie zgody na kolekcjonowanie przez amerykańskie przedsiębiorstwo informacji na temat poczynań użytkowników nie ma większego znaczenia, ponieważ Google i tak zbiera wszelkie dane, które uzna za stosowne.

Rzeczona funkcja Web & App Activity w założeniu ma usprawnić wyszukiwanie informacji i umożliwić otrzymywanie wyników dopasowanych do naszych preferencji dzięki dostępowi do informacji związanych z użytkowaniem aplikacji, witryn internetowych, a nawet bieżącej lokalizacji. Spersonalizowanych za sprawą WAA doświadczeń w założeniu powinniśmy doświadczyć nie tylko w wyszukiwarce Google, ale również Mapach i innych usługach.

Co jednak, jeśli nam na tym nie zależy? Cóż, teoretycznie korporacja umożliwiła wyłączenie opcji pozwalającej na zbieranie danych na nasz temat. Teoretycznie, ponieważ, jak się okazało, w praktyce i tak są one przesyłane do stron trzecich za pośrednictwem Google Analytics for Firebase (GA4F). Jak słusznie zauważono w orzeczenie sądu, narzędzie to zaimplementowane jest w ok. 60% najpopularniejszych aplikacji, a pozyskiwane przez skrypty informacje dotyczące choćby klikalności reklam są automatycznie wysyłane do Google i właścicieli stron internetowych oraz programów.

Początki opisywanego pozwu sięgają lipca 2020 roku, a został on złożony na mocy obowiązującego w Kalifornii prawa z tytułu naruszenia prywatności. Podpisane pod dokumentem osoby utrzymują, że przywłaszczone przez Google dane na ich temat mają wartość ekonomiczną, jako że korporacja czerpie dzięki nim znaczne korzyści. Oskarżona firma zbywa zarzuty i utrzymuje, że „kontrola prywatności jest od dawna elementem jej usług, a zarzuty w tym miejscu są celową próbą przedstawienia błędnego sposobu działania jej produktów”.

Na koniec warto jeszcze przypomnieć o tym, że amerykański gigant technologiczny boryka się z podobnym pozwem, również dotyczącym zbierania danych, tym razem jednak bezpośrednio za pośrednictwem przeglądarki Google Chrome.


Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „Jaqp” Dmuchowski

Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.

Profil
Wpisów1402

Obserwujących2

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze