1
około 10 godzin temuLektura na 4 minuty
Wideo

Graliśmy w Dying Light: The Beast. Techland chciałby robić więcej mniejszych gier

Rozwiązanie mogłoby przynieść zdecydowanie więcej korzyści dla obu stron.


Krzysztof „Gwint” Jackowski

Równy miesiąc dzieli nas od premiery Dying Light: The Beast, czyli spin-offu marki, w ramach którego powróci Kyle Crane – uwielbiany przez społeczność cyklu protagonista „jedynki”. Nie jest to jedyny aspekt, którym Techland stara się zaciekawić graczy, gdyż w nadchodzącej grze wrocławskiego studia zawarto zaskakująco sporo nowości. Realistyczne odwzorowanie krwi, brutalna rozgrywka czy odejście od najważniejszych aspektów drugiej odsłony i skierowanie się ku ideałom oryginalnego tytułu z 2015 roku – to wszystko elementy napędzające marketing gry.

Wojtek Wójcicki, którego możecie znać z naszego kanału na YouTubie, porozmawiał o najnowszym Dying Lighcie, jak i całej serii, z najważniejszą dla niej osobą – Tymonem Smektałą. W trakcie dyskusji reżyser cyklu przyznał, że formuła mniejszej, trochę bardziej skondensowanej treściowo gry jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem dla dzisiejszej branży gier wideo oraz obecnego odbiorcy treści. Dla developerów oznacza to mniejsze nakłady finansowe oraz ryzyko w przypadku niepowodzenia. Dodatkowo twórcy mogą skupić się na ważniejszych aspektach, nie mówiąc już o sprawniejszym zarządzaniu projektem. Smektała wspomina także o innych korzyściach w kontekście nadchodzącego Dying Lighta.


Wszyscy mamy tak dużo złodziei czasu dookoła, rzeczy, które konkurują o naszą uwagę. Gdyby spojrzeć na odsetek ukończonych gier, maleje na przestrzeni lat. Kiedyś mniej rzeczy odwracało naszą uwagę, więc było więcej sensu w tym, aby skupić się na sto, dwieście czy trzysta godzin nad jakąś grą (...) Wydaje się, że dużo sensowniejsze biznesowo, ale też pod kątem ekonomii czasu, jest oferować tytuły do 50 godzin, z główną fabułą stanowiącą fragment tego czasu, żeby każdy, kto chciałby tytuł ukończyć, był w stanie to zrobić, a gdyby ktoś chciał poświęcić dziełu więcej czasu, miał czym się pobawić, ale żeby też gra nie zajmowała tyle czasu, że w pewnym momencie przestaje być przyjemnością, a zaczyna się przemieniać w swego rodzaju pracę.


Tymon Smektała

Wśród zalet pojawiła się także możliwość tworzenia większej liczby dzieł pod szyldem danej marki. Tymon Smektała nie zaprzeczył wizji, w której Dying Light rozwija się na wiele różnych niezależnych produkcji. Za przykład posłużył twórcy system jazdy z najnowszej gry, który jego zdaniem jest na tyle rozwiniętym elementem (za jego stworzenie odpowiedzialny był zespół ludzi znany z Xpand Rally), że mógłby stać się przyczynkiem do stworzenia „Dying Light: Carmageddon”.

Co do samej skali Dying Light: The Beast, to produkcja przeznaczona na ok. 20 godzin wątku fabularnego z potencjałem na osiągnięcie 50, nadal nie brzmi jak mała gra, szczególnie gdy zwrócimy uwagę, że w materiałach promocyjnych tytuł wydaje się być porównywalny skalą z pierwszą odsłoną. Zestawień z oryginałem nie boją się twórcy, a wręcz podkreślają, że najnowsza produkcja jest wynikiem dziesięcioletniego rozwoju marki i „powrotem do korzeni”, za które fani pokochali „jedynkę”.


Wydaje mi się, że ten powrót do korzeni polega przede wszystkim na tym, jak się czujesz podczas grania w The Beast. Dla nas najlepszą referencją, po którą sięgamy, są pierwsze godziny w pierwszym Dying Lighcie. Okres, w którym miałeś słabe bronie, gdy pojedyncze zombie były śmiertelnym zagrożeniem, a podczas podróżowania przez świat trzeba było więcej myśleć. To jest takie wrażenie, które chcemy uzyskać – gry survivalowo-horrorowej, w której równie mocno pracuje głowa, jak i palce – w której nie rzucasz się bezmyślnie na grupy zombiaków, żeby pociachać je maczetą (...) Chcemy, by gracze zachowywali się tak, jakby postępowali w świecie pełnym zombie i innych zagrożeń, nawet jeśli są sprawnym, silnym i zaprawionym w boju facetem.


Tymon Smektała

Jeśli interesuje was, jak bardzo zmieniło się podejście Techlandu w nadchodzącym Dying Light: The Beast, to zapraszamy na nasz kanał YouTube, gdzie znajdziecie materiał przygotowany w ramach zamkniętej prezentacji gry. 

Dying Light: The Beast zadebiutuje 22 sierpnia na PC, PS5 oraz Xboksach Series X/S.


Czytaj dalej

Redaktor
Krzysztof „Gwint” Jackowski

Beznadziejnie zakochany w Dead Space i BioShocku. W gry wideo gram, odkąd byłem mało rozgarniętym bobasem, i planuję robić to do końca. Wydałem 460 złotych na Diablo IV i do teraz tego żałuję. Jak ktoś chce zagrać w jakiegoś multika na Xboksie, to ja bardzo chętnie.

Profil
Wpisów884

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze