Guardians of the Galaxy: Co mówią pierwsze oceny?
Słowem: wyszło nieźle, aczkolwiek nie będzie to dla Telltale przełom, a media znów odczuwają zmęczenie materiału. Debiutancki odcinek (Tangled Up in Blue, którego zwiastun prezentowaliśmy Wam pod tym adresem) ukazał się równocześnie na PS4, pecetach, XBO i urządzeniach mobilnych. Edycja przeznaczona na PC legitymuje się średnią na poziomie 66% (z 8 tekstów), a wersja na konsolę Sony – 76% (z 13 tekstów). W pozostałych przypadkach oceny wciąż spływają (Metakrytyk wyciąga średnią z przynajmniej 4 artykułów).
Tradycyjnie sprawdźmy, jak ocenili tytuł najwięksi.
IGN – 8,5/10
Attack Of the Fanboy – 4/5
God is a Geek – 7/10
GameSpot – 7/10
Destructoid – 6,5/10
US Gamer – 3/5
PC Gamer – 58/100
DualShockers – 5/10
TJ Hafer z IGN twierdzi, że formuła „Strażników Galaktyki” doskonale zgrywa się ze sposobem opowiadania historii, jaki uprawia Telltale. Według niego gra:
Zbiera do kupy kilka najlepszych elementów komiksowych serii, filmowych adaptacji „Guardiansów…”, telltalową zdolność do dobrze napisanych, błyskotliwych komedii i dość interaktywności, by poczuć się częścią akcji.
Recenzent podkreśla, że (podobnie jak Batman: The Telltale Series) gra nie wydaje się kalką ani zeszytów, ani kinowych obrazów, docenia natomiast kilka sprytnych nawiązań do tychże. Słowa uznania kieruje także w kierunku obsady, przede wszystkim zaś: Nolana Northa (który w grze wciela się w Rocketa). Jednocześnie twierdzi, że gameplay nie odbiega od tego, do czego przyzwyczaili nas Amerykanie.
Mniej entuzjastyczny jest Chris White z God is a Geek. Jego ocenę (7/10) obniżają zarówno kwestie techniczne (kiepska animacja twarzy i ruch oczu), jak i merytoryczne („historia jest zbyt sztampowa”). Na słowa pochwały zasługują (znów) Nolan North oraz „bardziej ambitny” design. Recenzent wprost pisze jednak, że jest już tytułami ze stajni Telltale zmęczony.
Bardzo chciałbym zobaczyć, co [Tangled Up in Blue – dop.] robi inaczej [od innych gier Telltale – dop]. Może się mylę i po prostu powinien być zabawny, jak film, ale coraz trudniej jest mi zaakceptować kolejną tego typu produkcję, tyle że osadzoną w innych realiach. Telltale Games jest fantastycznym developerem i zawsze będę grał w ich tytuły, bo pozostawiają po sobie świetne wspomnienia. Ale zaczynam czuć się nimi zmęczony.
Słów krytyki nie szczędzi pilotowi Wes Genlon z PC Gamera. Według recenzenta scenarzyści polegli na nakreślaniu kompleksowych postaci, zamiast tego skupiając się na nieustannej akcji i „dialogach, które nie wydają się mieć znaczenia” (ponoć często polegają na doborze… dowcipów, jakie wymieniają Star-Lord z kolegami). Krytyk kręci też nosem na bardzo symboliczne zagadki (ale, tak po prawdzie, przecież zdążyliśmy się do nich przyzwyczaić). Z uznaniem wypowiada się na temat zaskakującej historii oraz próby skupienia się na relacjach między postaciami. I szkoda tylko, że (według Genlona) studio na razie wychodzi z tej próby na tarczy. W tekście pada też zarzut, który przewija się przez niemal wszystkie recenzje.
Telltale nie rozwinęło interaktywności scen akcji od The Walking Dead i jest to jedno z rozczarowań ich interpretacji „Strażników Galaktyki”.
Naszą recenzję przeczytacie w nadchodzącym CDA 06/2017.
Wyszło jak wyszło.
Nie zapomnieliście o czymś? Taki pies i królik?
Poprawione! Przepraszam za gapiostwo, przemęczony jestem. 🙁
Brawo! Papkin nigdy nie zawiedzie fanów najlepszej gry TT w historii 🙂 A tak na serio to pomysł na interaktywne filmy jest… słaby. Taniej wyszło by zrobić im serial animowany, gameplayowo (i niestety, często fabularnie) przegrywa to z LiS czy innymi „symulatorami chodzenia z sensowną fabułą” TT ratują tylko znane licencje, co jest zabawne bo 2 najlepsze gry (tales of borderlands i Wolf among us) wcale nie były aż tak znane.
Gry są ok, gra się świetnie na telefonie, i chyba na tym telltale powinno się skupić bo na pc czy konsole taka gra to jednak trochę mało
A tak swoją drogą wiecie gdzie można kupić sama i maxa?
@luki12089 gog.comJa tam gry TT lubię. Świetna alternatywa dla filmu ze względu na większą immersję. Szkoda tylko, że te całe „wybory” nie mają praktycznie wpływu na opowiedzianą historię.