Kids Online Safety Act. USA chce chronić dzieci przed krzywdą w internecie

Jak podaje portal The Verge, amerykańscy senatorowie mają niedługo głosować nad Kids Online Safety ACT (KOSA), ustawą, która ma zagwarantować bezpieczeństwo dzieci w internecie. Biorąc pod uwagę deklaracje amerykańskich senatorów, przewiduje się, że ustawa zostanie wcielona w życie.
Ochrona najmłodszych?
Projekt nadchodzącego prawa zaproponowany został już w 2023 r. Platformy społecznościowe będą musiały chronić dzieci przed internetowym prześladowaniem czy wykorzystywaniem seksualnym. W przypadku kont zakładanych przez dzieci, domyślne ustawienia prywatności mają być najwyższe, a młodzi będą mogli decydować, czy chcą otrzymywać spersonalizowane rekomendacje.
Jak podaje Reuters, senator z Partii Demokratycznej Richard Blumenthal porównuje ustawę do pasów bezpieczeństwa i poduszek powietrznych, które producenci samochodów muszą instalować w swoich urządzeniach. Regulacje proponowane w ramach KOSA mają analogicznie chronić bezpieczeństwo użytkowników.
Chociaż ustawa popierana jest zarówno przez republikanów, jak i demokratów, dyskusja wokół prawa nie jest jednak wolna od kontrowersji. Szczególne wątpliwości budzi fakt, że ustawa de facto ograniczy dostęp osób niepełnoletnich do pewnych treści w internecie, w tym informacji, które mogą pomóc im lepiej zrozumieć np. płeć lub własną seksualność.
Czytaj dalej
-
To może być koniec FBC: Firebreak. Po premierze dużej aktualizacji strzelanka...
-
Kolejny Indiana Jones już powstaje? MachineGames przyznaje, że pracuje nad nową...
-
Alan Wake 2, Heroes 3 Complete i inne. Darmowe gry...
-
Microsoft nie zostaje w tyle. Nowy Xbox ma być sprzętem hybrydowym, na którym odpalimy...
12 odpowiedzi do “Kids Online Safety Act. USA chce chronić dzieci przed krzywdą w internecie”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„Ustawa de facto ograniczy dostęp osób niepełnoletnich do pewnych treści w internecie, w tym informacji, które mogą pomóc im lepiej zrozumieć np. płeć lub własną seksualność.”
Ludzie, ku*wa, nieletnia, przebodźcowana social mediami osoba i to z kryzysem tożsamości, pływająca samodzielnie w szambie jakim jest internet w poszukiwaniu swojej seksualności to gotowy scenariusz na katastrofę. Od tego macie specjalistów, psychiatrów, psychologów, grupy wsparcia, od tego macie rodziców i najbliższych.
Powyższy cytat jest wręcz zachęceniem by taką ustawę przyjąć z dwóch rąk, to najmniej kontrowersyjna rzecz jakiej można się tam dopatrzeć
Specjalistów masz na papierze, bo prywatnie są drodzy (skąd nieletni ma na to wziąć pieniądze?) a państwowo to ich przeważnie nie ma albo nie mają czasu, bo jest ich za mało, jeśli w ogóle są w zasięgu jazdy rowerem. Rodzice i najbliżsi są bardzo często przyczyną problemów (około 90% sprawców molestowania to osoby znane ofiarom, członkowie rodzin, znajomi). Pozostaje szukanie pomocy online, bo nie masz ograniczeń ekonomicznych czy geograficznych. I tutaj przydałby się program edukacji jak szukać (nie tylko tego typu informacji, ale informacji w ogóle). Ale po co dawać komuś do ręki pochodnię, jeszcze ludzie sprawdzą co władza robi…
To chyba jedna z tych ustaw co gówno naprawia, a głównie przeszkadza.
Jak dzieciak będzie chciał dostać się do konkretnych treści, to i tak się do nich dostanie. Jedno słowo, Discord.
Z jednej strony rozumiem, że COŚ trzeba zrobić, socialki to okropne ścierwo, z drugiej strony ta ustawa może wyewoluować we wszystko. Od martwego prawa, po ostrą cenzurę.
@RAWMETAL
Zgadzam, w Polsce (ale to chyba trend globalny), psychologia dziecięca to przykry żart, ale poszukiwanie własnej seksualności przez małolata w Internecie, to nie jest żadna alternatywa. No ale jak sam piszesz, od władzy dostaniemy prędzej gówno, niż faktyczne rozwiązania
Online masz dostęp do np. grupy Ponton i innych NGOsów, albo do innych osobistości, które coś próbują robić np. doradzając na podstawie własnych doświadczeń tudzież wykształcenia. Nie wszystko w necie to ściek, ale ktoś musi z dzieciakami rozmawiać na ten temat (nie robiąc z tego wykładu), a jakie podejście do nowych technologii (lol Internet „nowa” technologia) mają np. nauczyciele to pandemia pokazała.
Zasadniczo się zgadzam, ale net to net, a socialki to socialki. Tak dla spokoju swego zaznaczam 😉
I tak koniec końców wszystko rozbija się o wychowanie rodzicielskie.
@RAWMETAL
Jeśli twoje dziecko zaczyna przejawiać objawy zaburzeń psychicznych i ma problem z identyfikacją płciową, to pieniądze stają się najmniejszym problemem, jeśli jesteś prawdziwie kochającym i wspierającym ojcem/matką (pomijam sytuacje patologiczne, kiedy rodzice mają w dupie swoje dzieci albo kiedy wyrzucają je z domu z powyższego powodu – to wymaga działań z innego zakresu). Szukasz najlepszego, a przynajmniej dostępnego specjalisty, diagnozujesz problem, rozmawiasz z dzieckiem, szukasz grup wsparcia, samodzielnie poszukujesz dla niego pomocy w realu czy internecie, a nie zostawiasz mu dostęp do przeglądarki żeby samo sobie radziło. Normalnie i trzeźwo myślący dorosły postara się pomóc dziecku wyleczyć problem, a nie go zaakceptować i dążyć do nieodwracalnego kalectwa.
Jeśli twoje dziecko przejawia objawy depresji, to nie rozgłaszasz wszem i wobec, że jesteś dumny ze swojego ” Małego Melancholika” i nie wprowadzasz go w permanentnie obniżony nastrój by dopasować się do aktualnej mody. Dziecku z cukrzycą nie dosładzasz potraw i odmawiasz insuliny. Nie pękasz z dumy kiedy okazuje się, że twoja córka ma trisomię albo twój syn rodzi się z wadą serca. Normalną, zdrową reakcją na wieść o chorobie dziecka jest natychmiastowa chęć znalezienia lekarstwa i pomocy mu.
Dzisiejsze podejście do dzieci z zaburzeniami psychicznymi o podłożu zaburzeń identyfikacji seksualnej wygląda, jakby większość ich rodziców miała kolektywny zespół Munchhausena by proxy. Zamiast leczyć swoje potomstwo, utrwala się jego aktualny problem psychiczny, o czym można później z dumą głosić w mediach społecznościowych, skupiając na sobie atencję i światła reflektorów. Dostęp do internetu i krążących po nim świrów oraz patologicznych treści tylko w tym pomaga.
To oczywiste, że są sytuacje, gdy leczenie hormonalne albo operacyjne to jedyne opcje terapeutyczne, gdy zaburzenia wynikają z wad wrodzonych, wad genetycznych, albo po prostu dotyczą dorosłej i samostanowiącej osoby która po prostu się na to decyduje. Każda z tych osób zasługuje na taki sam szacunek i zrozumienie. Ale ładowanie w nastolatka hormonów albo kładzenie go pod skalpel gdy tylko wyrazi wątpliwość dotyczącą własnej seksualności to czysta patologia i chory znak naszych czasów.
„Skąd nieletni ma na to wziąć pieniądze?” A skąd miałby wziąć pieniądze na leki hormonalne, na zabieg korekcji płci? Skąd bierze pieniądze na dopasowane płciowo ubrania, kosmetyki, sprzęt do makijażu, skąd ma pieniądze na fryzjera, piercing itd.? Podpowiem – zwykle od rodziców. A w takiej sytuacji wydaje mi się, że te niemałe pieniądze można lepiej zainwestować
„Rodzice i najbliżsi są bardzo często przyczyną problemów (około 90% sprawców molestowania to osoby znane ofiarom, członkowie rodzin, znajomi)” Hmm, no to jeśli przyczyną zaburzeń seksualności i identyfikacji płciowej nieletnich są rodzice lub znajomi rodziny dopuszczający się molestowania, to może tu szukajmy rozwiązania problemu, zamiast irytować się, że gdzieś za oceanem będzie się odbierać dzieciom dostęp do internetu, który, niewłaściwie użyty przez niedoświadczonego nieletniego utrwali te zaburzenia? W medycynie skupiamy się na leczeniu przyczyny, nie skutku
Nie bardzo chyba wiesz o czym piszesz? Miałeś styczność z osobą cierpiącą na poważne schorzenie psychiczne? Myślisz, że kochająca rodzina wystarczy, żeby taka osoba się otworzyła, zwierzyła i zaczęła leczenie? Bardzo naiwne myślenie i nijak ma się do rzeczywistości. I piszę to z perspektywy osoby, która w najbliższej rodzinie ma kogoś, kto od ponad 15 lat cierpi na chorobę dwubiegunową i to jest ciągle walka, pomimo wieloletniego już leczenia.
Wizyta u psychologa lub psychiatry jest bardzo droga, zwłaszcza, że często wiąże się z podróżą do najbliższego dużego miasta. Nie każdy lata z najnowszym ajfonem i w ciuchach nie otrzymanych od starszego rodzeństwa. (Śmierdzi podejściem top 20%. Złośliwe, wiem, ale jak czytam takie uprzywilejowane bzdury to mi się niedobrze robi.)
Do tego osoby niepełnoletnie NIE MOGĄ zostać przyjęte bez wiedzy i zgody rodziców.
W jakim świecie żyjesz, że oczekujesz od nastolatka szczerej rozmowy o seksualności, jeżeli w społeczeństwie to jest temat tabu i większość wiedzy dzieci czerpią albo z Internetu albo od rówieśników? Pamiętasz swoje rozmowy z rodzicami o pszczółkach? Z mojego doświadczenia: takich rozmów nie było, osiągnąłem pewien wiek i rodzice po prostu uznali, że taką wiedzę magicznie posiadłem, i nie muszą takich trudnych tematów poruszać.
To jest efekt braku jakiegokolwiek otwartego dialogu na temat seksualności. W Polszy to jest temat tabu i się o tym nie mówi, to potem chłopcy naoglądają się porno, i myślą, że każda dziewczyna jest wygolona i lubi być zdominowana.
Jak zwykle najlepiej zakazać wszystkiego, tylko przy okazji wylewa się dziecko (nomen omen) z kąpielą i nie mamy edukacji seksualnej w ogóle (Przysposobienie do życia w rodzinie jako przedmiot to jest żart, jeszcze prowadzone przez katechetów/ki często, sama nazwa jest odzwierciedleniem tego jak bardzo boimy się rozmawiać na temat seksu i seksualności, bardziej się w bawełnę nie dało owinąć).
Piszę z perspektywy lekarza oraz osoby, która w najbliższym otoczeniu od wielunlat ma osobę homoseksualną i niebinarną, a także kilkukrotnie zetknęła się w praktyce lekarskiej z pacjentami trans – temat więc znam ze strony medycznej, jak i bardziej socjologicznej. Nie pochodzę z uprzywilejowanej rodziny z górnych 20٪, jak to ładnie określiłeś, a do swojej pozycji i doświadczenia doszedłem poprzez setki wyrzeczeń i lata ciężkiej pracy.
Argument o kasie jest kompletnie nietrafiony – koszt hormonalnej terapii potrafi sięgać kilku tysięcy złotych miesięcznie, tranzycja to kolejne operacje po kilka tysięcy każda, podczas gdy konsultacja psychiatryczna prywatna to 200-500 zł, w zależności od tytułu poprzedzającego nazwisko lekarza. Dolicz 100-200 zł za dojazd a i tak nie zbliżysz się do kosztów farmakoterapii. Jeśli weźmiesz pod uwagę to, że w ostatnich 4 latach telemedycyna rozwinęła się jak nigdy, to nie musisz się nawet ruszać z dzieckiem z domu by zacząć psychoterapię. To koszt, na który będzie stać większość rodziców.
Czy kochająca rodzina wystarczy do otworzenia się nastolatka ? Tak, jeśli mówimy o rodzicach, którzy rozmawiają ze swoim dzieckiem, interesują się tym, co robi na codzień, czego szuka w necie, jakich ma przyjaciół, jak spędza czas. Natomiast nawet normalni, niepatologiczni rodzice, którzy zajmują się sobą i pracą i nie poświęcają wystarczającej uwagi dziecku mogą przeoczyć kryzys w jego życiu, co poskutkuje stopniowym zamykaniem się w sobie i szukaniem rozwiązania problemów w internecie, a to może skończyć się tragicznie (spójrz na rosnąca liczbę samobójstw wśród nastolatków, to z reguły nie są osoby otoczone troskliwą opieką i wsparciem tylko pozostawione same sobie na pastwę social mediów i internetowych „znawców”).
Jednak wg moich obserwacji nawet najlepsi rodzice mogą nie wygrać z potęgą sieci. Dzisiejsze dzieciaki są absurdalnie przebodźcowane. Życie nie toczy się już tylko w domu i na podwórku, grupka bliskich znajomych z kilku powiększyła się do setek anonimowych awatarów /followersów ktorych nawet nie poznalibyśmy na ulicy, nie mówiąc o rozmowie, to co wokół mas jest mniej istotne niż wydarzenia z drugiej czesci globu, gdzie znana celebrytka wlasnie kupila nowy odrzutowiec. Nawet najbardziej postępowi i wspierający rodzice przegrają z zalewem atrakcji, jakie w niekontrolowany sposób zapewnia internet. Jak chcesz uczyć dzieci seksualności w domach i szkołach, w sposob kontrolowany i odpowiedni do wieku, kiedy od małego umieją już surfować po necie na stronach pornograficznych albo na forach dla dorosłych? Kiedy w ciągu kilku chwil potrafią podzielić się wiralowym filmikiem czy linkiem do nieodpowiedniego dla nich subreddita? Dzisiaj nie istnieje praktycznie żadne dobre zabezpieczenie przed tym, by 10 latki oglądały patogale, podziwiały 18 letnie milionerki z OnlyFans, albo cieszyły się, jak na patostreamie ktoś zmusza upośledzonego człowieka do wypicia moczu. Nie ma też żadnych w pełni szczelnych zabezpieczeń by nastoletnie dziecko z kryzysem seksualności nie wpadło w sidła zboczeńca który będzie udawał jego przyjaciela i pomoże mu „zrozumieć swoją płeć”.
Jako lekarz i osoba, która od wielu lat obserwuje u swoich najbliższych problem, o którym tu dyskutujemy, wierzę w jedno – prawdziwy efekt da terapia zaczynana od podstaw. Wg mnie elementem bardzo istotnym w zmniejszeniu skali zjawiska, jakim stał się kryzys seksualności i problemy z identyfikacją płciową jest odcięcie nieletnich od patologicznych bodźców, które stanowią dziś większą część korzystania z internetu. Ograniczenie do minimum dostępu do social mediów, Tik Toków, instagramów, całkowita blokada dostępu do treści porno i wszelkich atrakcji z pato- jako przedrostkiem. To jest tak naprawdę najprostsza rzecz do osiągnięcia. To oczywiste, że dużo trudniej będzie wykonać kolejny krok – edukacja rodziców, inwestycja w psychologię i psychiatrię dziecięcą (tu jest największy dramat), NFZowe programy wsparcia, reforma edukacji seksualnej w szkołach itd. Ale od czegoś trzeba zacząć
Buhahaha, człowiek wiedział, a jednak się ludził. Czy dla CDA kontrowersja jest to, że politycy z USA znowu chcą coś regulować i wpłynie to na wszystkich? Czy kontrowersyjne jest to, że co raz bardziej obowiązek wychowania dziecka przenosi się rodziców na cały świat?
Oczywiście, że nie. Kontrowersyjne jest to, że kolorowowłosy larper z twitterka czy reddia będzie miał trudniej mieszać dzieciakom w głowach.
Nie, nie na wszystkich, tylko na obywateli USA.
Strony internetowe z serwerami w USA zapewne będą tak samo ograniczone/okrojone poza USA jak to przepuszczą
Filmy, telewizja, maja nadzor i np pornola na kanale dzieciecym czy w kinie jako reklama przed bajka nie puszcza, a gry?
Hulej dusza, nakleja jakies PEGI ,a ktorego nieprzestrzeganie nie ma zadnych kar i 10 latki graja sobie w gry z golymi babami czy mordowaniem cywili.