Kolejny wyciek prywatnych danych dziennikarzy z E3

Entertainment Software Association, organizator E3, nieprzesadnie się ostatnio popisało. W weekend okazało się, że lista ponad 2 tysięcy dziennikarzy obecnych na ostatnich targach była publicznie dostępna do ściągnięcia. Znaleźć na niej mogliśmy nie tylko ich imiona i nazwiska, ale też e-maile, numery telefonu czy nawet adresy zamieszkania. Szybko po ujawnieniu zostały one usunięte z internetu, jednak naiwnością byłaby pewność, że nikt nie zrobił ich kopii.

Teraz okazuje się, że problemy z wyciekami danych nie są dla stowarzyszenia pierwszyzną. GameIndustry.biz dotarło bowiem do dwóch podobnych list dziennikarzy z poprzednich lat. Znalazły się na nich łącznie dane ponad 6 tysięcy osób obecnych na E3 w… 2004 i 2006. Stoi to zdecydowanie w sprzeczności ze sformułowaniem, jakiego ESA użyła, komentując weekendową sytuację: „Przez ponad 20 lat nigdy nie było z tym [tj. zabezpieczeniem danych – red.] żadnych problemów”. W reakcji na kolejne rewelacje stowarzyszenie wydało nowe oświadczenie, potwierdzając kolejny wyciek:

[…] W trakcie naszego śledztwa odkryliśmy, że listy kontaktów do mediów z E3 2004 i E3 2006 były składowane w zewnętrznym archiwum internetowym. Nie były to pliki hostowane na serwerach ESA bądź na obecnej stronie organizacji. Podjęliśmy natychmiastowe kroki, żeby wszystkie te pliki zostały usunięte i dzisiaj otrzymaliśmy potwierdzenie, że wszystkie pliki zostały zdjęte z zewnętrznej strony. Natychmiast powiadomiliśmy również osoby, których to dotyczyło. Tym razem sprawa nie dotknęła ogólnych informacji o uczestnikach.

Patrząc na to, jak ESA podchodziła do tej sprawy przez te wszystkie lata, nikt nie byłby chyba zdziwiony, gdybyśmy usłyszeli za jakiś czas o kolejnych wyciekach. Miejmy nadzieję, że game – Verband der deutschen Games-Branche (tak, nazwa zaczyna się od „game”), organizator Gamescomu, zna się na ochronie prywatności nieco lepiej.