Księżyc Marsa nie jest tym, czym się wydawał do tej pory
Zjednoczone Emiraty Arabskie wysłały w stronę Marsa sondę. I wygląda na to, że dzięki temu mogą się pochwalić nie tylko świetnym zdjęciem jednego z dwóch księżyców Czerwonej Planety, ale i ciekawymi wnioskami z przeprowadzonych badań.
Deimos jest jednym z dwóch księżyców planety Mars. Trudno jednak w przypadku tych naturalnych satelitów szukać jakiejś większej analogii pomiędzy towarzyszami Czerwonej Planety a Księżycem Ziemi – skały krążące wokół naszego kosmicznego sąsiada mają bowiem zdecydowanie inny charakter i jeszcze do niedawna powszechnie sądziło się, że są po prostu kosmicznym gruzem wyłapanym przez grawitację Marsa. Misja kosmiczna Zjednoczonych Emiratów Arabskich pozwala jednak sądzić, że jest inaczej.
Dwa maluchy
Księżyce Marsa na tle naszego naturalnego satelity to ledwie okruchy. Większy, Fobos, ma niecałe 27 km średnicy, z kolei Deimos jest jeszcze mniejszy – jego średnica to 15 km (w obydwu przypadkach mówimy od najdłuższym wymiarze, księżyce są bowiem nieregularne). W pobliże tego drugiego trafiła wysłana przez Emiraty sonda, co pozwoliło zrobić wspomnianemu mikrusowi ciekawe zdjęcie z odległości ok. 100 km. Co jednak ważniejsze, arabscy naukowcy twierdzą, że znaleźli dowody na prawdziwe pochodzenie tej kosmicznej skały.
Dotychczasowe hipotezy mówiły, że Deimos jest asteroidą, która została przechwycona przez Marsa. Sonda Hope obala te twierdzenia, za pomocą swoich urządzeń i pracy zespołu naukowców udowadniając, że w przeszłości księżyc ten był w większości częścią planety Mars i oddzielił się od niej miliony lat temu, tak jak Księżyc oddzielił się od Ziemi.
Wygląda więc na to, że materia, z której składa się ten naturalny satelita Marsa, pochodzi w przeważającej części bezpośrednio z planety. Jeśli wnioski te potwierdzą kolejne badania, będziemy mogli mówić o małej rewolucji w postrzeganiu Czerwonej Planety. Tymczasem zaś możemy obejrzeć fotografię – Szejk Mohammed bin Rashid Al Maktoum, głowa ZEA, twierdzi, że lepszych ujęć Deimosa do tej pory nie było.

Fotografie: sonda Hope, ZEA
Czytaj dalej
Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.