05.08.2011
Często komentowane 121 Komentarze

Limbo – recenzja

Limbo – recenzja
Czarno-biały świat, który czyha na gracza na każdym kroku, nie wydaje się najwspanialszym miejscem na wycieczki w środku lata (nawet takiego, jakie mamy teraz). Berlin sprawdza, czy mimo wszystko warto się do niego wybrać. Dlaczego?

Jako gracz w naszych konsolowych czasach niedorozwinięty, nie posiadam ani Xboksa 360, ani PS3, więc z zazdrością spoglądam na niektóre z gier, które się na tych platformach od czasu do czasu ukazują. Naturalnie – nie mam na myśli Halo, ani Killzone, bo nic nie mogłoby usypiać mnie bardziej – chodzi o te małe gry indie, które z jakiegoś niezrozumiałego powodu ominęły stare, poczciwe blaszaki i odebrały mi możliwość rozkoszowania się „artyzmem”.

Limbo
wersja testowana: PC (Steam)
język: migowy

Dlatego też nie grałem wcześniej w wysławiane pod niebiosa Limbo, nie rozumiałem dlaczego dostało ponad 90 prestiżowych nagród, oraz kilka “dziesiątek” od poważnych magazynów i serwisów. Jako, że kilka dni temu to osławione dzieło PlayDead trafiło na Steam nie mogłem nie spróbować… I prawdę mówiąc: tak, jak nie rozumiałem wcześniej, tak nie rozumiem teraz. Skąd wziął się zachwyt nad Limbo? Jedynym usprawiedliwieniem, jakie potrafię wymyślić jest zwyczajne hipsterstwo mediów growych, które rzucają się na wszystko, co “indie” i “mroczne” wychwalając nawet największe bzdury pod niebiosa – bzudry, do których ta gra się niestety zalicza.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Jedynym wprowadzeniem do zabawy jest zdanie: “Niepewny losu swojej siostry chłopiec wchodzi do Limbo”. Będąc oblatanym w teologii, mistyce, herezjach, korzystaniu z Wikipedii i bajkach dla dzieci muszę was oświecić, że limbo jest miejscem, do którego trafiają między innymi dzieci, które zmarły przed chrztem – zmyciem grzechu pierworodnego. Trafia tam też wiele innych zabłąkanych dusz, ale teraz nie ma to znaczenia, bo w grze kierujemy małym, czarnym chłopcem ze świecącymi na biało oczętami, który skacze po czymś, co rzeczywiście mogłoby przypominać wieczność, w której pełno jest bachorów. Miejsce, które kojarzy się z “Władcą Much” Goldinga, bo wcale nie jest cukierkową krainą wiecznej zabawy i plucia na matkę bobasowym obiadem, a piekłem i koszmarem.

Sama rozgrywka w Limbo to rzecz prosta, jak konsolowe FPS-y z autocelowaniem. Sterujemy za pomocą strzałek i okazyjnie pukamy jeszcze w control, który służy za “przycisk akcji”, amen. Podobnie ascetyczna jest oprawa muzyczna gry, która plumka ambientowo przez te 3-4 godziny, które zajmuje jej przejście, oraz monochromatyczna oprawa graficzna. Limbo jest czarne, szare, albo białe i utrzymane w strasznie ponurej i “och tak bardzo mrocznej” atmosferze, że aż miałem ochotę przez chwilę pomalować oczy, żeby móc się z tym klimatem identyfikować.

Teoretycznie przez pierwsze pół godziny jest to gra niesamowita – wrzuca gracza w swój klimat natychmiastowo i nie tłumaczy nic. Wygląda jak typowa platformówka, więc naturalnym odruchem jest pójście w prawo, a następnie skoczenie z przewróconego, martwego drzewa w dal. Niestety – wyuczone odruchy w Limbo są złym nawykiem, bo każdy kończy się śmiercią. Skok z drzewa – śmierć, bieg na oślep w prawo – śmierć, skok w bok – śmierć, dowolny ruch – śmierć. Tę grę ktoś z premedytacją zaprogramował tak, by karała gracza za to, że w ogóle do niej podchodzi. Większość zagadek z gatunku “te trudniejsze” nie ma nawet stabilnego, sensownego “patternu”, na którym można by się oprzeć, ale pozwólcie, że podam inny przykład.

Idziesz w prawo, widzisz że ziemia się trochę obniża z dwóch stron czegoś, co wygląda jak ogromny przycisk. Nad nim jest wielka bryła, która na pewno ma cię zabić, jeżeli zrobisz coś nie tak, więc nauczony doświadczeniami z miliona innych platformerów omijasz przycisk i lądujesz na wgłębieniu, po czym umierasz. Zadowolony? Taki chciałeś być mądry? Niestety, Limbo jest mądrzejsze i przypomni ci o tym za każdym razem – na przykład stawiając ci na drodze kilka metrów dalej identyczny zestaw, jak ten opisany przed chwilą. Tym razem jednak musisz akurat stanąć na wgłębieniu i ominąć przycisk. Niesamowite, doprawdy awangardowe podejście do gameplayu.

I’m so goth I make Happy Meals cry
Największym wrogiem Limbo jest chyba hype, który się wokół niej nakręcił. Spodziewając się gry genialnej, zmieniającej życia na lepsze i głębokiej jak bezdenne mądrości Bławackiej dostałem typową, pseudo-artystyczną platformówkę, która bardzo usilnie próbuje się z tym ukryć. Brak jakiejkolwiek narracji może być uznawany za plus i dobrze wykorzystane narzędzie służące do budowania klimatu, ale poziom prostych zagadek, które z czasem dosyć gwałtownie przechodzą w zwyczajny sadyzm i katowanie gracza wybija momentalnie ze spokojnego rytmu pierwszych minut grania. Zamiast siedzieć na krawędzi krzesła i w napięciu podziwiać świat Limbo siedziałem z napiętymi, ściśniętymi wargami utrzymując się na krawędzi rzucania przekleństwami. Rzeczywiście – niesamowita gra. Niezaprzeczalne 10/10 i 90 tysięcy nagród. Całkowicie zasłużone.

I nie – nie czepiam się poziomu trudności, bo Limbo wcale nie jest trudne. Jeżeli taki platformókowy antytalent, jak ja potrafił przejść je w trzy i pół godziny, to nie mówimy tu o trudności, ale zwyczajnej upierdliwości. Limbo składa się z bardzo dobrego, wciągającego początku i reszty, która irytuje – wybija ze świata gry zmuszając do ciągłego powtarzania co bardziej skomplikowanego fragmentu. I to nie fragmentu “na myślenie”, ale zwyczajnej zagadki, którą rozwiązać należy metodą prób i błędów.

O koszmarnym zakończeniu, które w oczywisty sposób zdradza, że panowie za grę odpowiedziali pomysł mieli może na pierwsze pół godziny rozgrywki i historii nawet nie będę się rozwodzić, bo zwyczajnie nie warto. Rekompensatą za frustrację jest jednak prawie tak dobrą, jak: “Sorry stary, księżniczka jest w innym zamku”.

Ideału w Limbo nie stwierdziłem –

Ocena: 6/10

Plusy:
+ Klimat pierwszych 30 minut gry
+ Świetna oprawa muzyczna
+ Krótkie, więc na jeden gryz

Minusy:
+ Nieusprawiedliwiony sadyzm
+ Sztuka dla sztuki
+ Koszmarne, koszmarne, koszmarne zakończenie

121 odpowiedzi do “Limbo – recenzja”

  1. Dav1d: ale czego ty się czepiasz? Czyż nie każdy ma swoje zdanie? Recenzje w CDA można potraktować jako luźne wskazówki co do jakości gry, a nie jako kategoryczny wyrok. To co o grze sądzi imć Berlin to jego sprawa i jeśli chciał się tym podzielić to proszę bardzo.

  2. bielik42 – takimi wrażeniami wypada dzielić się co najwyżej na blogu, a nie na głównej stronie CDA…

  3. Dav1d – ten fragment tekstu „Niestety – wyuczone odruchy w Limbo są złym nawykiem, bo każdy kończy się śmiercią. Skok z drzewa – śmierć, bieg na oślep w prawo – śmierć, skok w bok – śmierć, dowolny ruch – śmierć” jest najwyraźniej sarkastyczny (ironiczny) i myślę, że ty też powinieneś to tak potraktować, a nie jako „idiotyzm”. No, nie mów, że nie wywołało to u was chociaż drobnego uśmieszku. Przecież, to oczywiste, że dowolny ruch w grze nie powoduje śmierci – autor to celowo wyolbrzymił i wcale…

  4. … nie jest idiotą. Zresztą jego zarzuty można wyrazić także takimi słowami (np. ten fragment o tych dwóch „zagadkach” z przyciskiem i wgłębieniem), że skąd główny bohater gry miał niby wiedzieć co zrobić – on by po prostu zginął (chyba, że miałby szczęście). Autorowi po prostu nie podoba się taka „filozofia” gry – prób i śmierci jak to mówili chyba sami twórcy.

  5. Jeżeli napiszę, że np. „w Crysisie wyuczone nawyki odruchy są złym nawykiem, bo każdy kończy się śmiercią: strzelasz w samochód – śmierć. Strzelasz w asfalt – śmierć. Strzelasz w niebo – śmierć. Strzelasz – śmierć.” to będzie to tekst, którego poziom jest odpowiedni, by znaleźć się w recenzji? Moim zdaniem nie – wprowadza czytelnika w błąd. Z tego co Berlina napisał wynika, że śmierć w Limbo przychodzi „zawsze”, niezależnie od tego, co zrobi gracz.

  6. Artykuł nosi tytuł „Limbo – recenzja”, zatem liczę na rzetelność, a dostaję tekst kogoś, kto sili się na „bycie fajnym”, przy czym wprowadza czytelników w błąd co do mechaniki gry. A i żeby nie było wątpliwości – nie bronię samej gry i jej 'genialności’, bo wiele jej brakuje do takiego statusu.|PS – tag XBOX 360 + „wersja testowana: PC (Steam)”…

  7. @kamil: „(…) że skąd główny bohater gry miał niby wiedzieć co zrobić – on by po prostu zginął (chyba, że miałby szczęście). ” + Berlin „Skok z drzewa – śmierć, bieg na oślep w prawo – śmierć” – naprawdę trzeba być geniuszem, żeby wiedzieć, że skok z drzewa czy bieg na oślep mogą zakończyć się śmiercią; wszak większość platformówek przechodzi się biegiem na oślep a i w każdej normalnej grze skok z drzewa premiowany jest dodatkowym życiem, nie zaś jego stratą.

  8. @David Nie zrozumiałeś tego, że czepianie się zdań wyrwanych z kontekstu jest zagrywką niską.

  9. Jak widać dla autora powinny być jedynie gry, w których zginąć się nie da – polecam Prince of Persia 2010. Będzie 10/10 i znak jakości ….

  10. uh… ale jesteście upierdliwi. nie potraficie uszanować zdania drugiej osoby? a co do tego, co napisał pan Dav1d: tl:dr

  11. @temptation niby dlaczego? całej reszcie wolno wyrażać swoje opinie, a mi nie? Z jakiego powodu? I co ma do tego główna strona CDA bo nie rozumiem?

  12. Czepiacie się tego Berlina tak, że aż zacząłem myśleć, że ktoś mu tu… hmmm… zazdrości pracy i możliwości pisania oraz publikowania tekstów dla takiej wspaniałej społeczności? ; )

  13. @Ciemny|Czego my mamy Berlinowi zazdrościć? Tego, że aby napisać recenzję gry musi się z nią męczyć do końca już po 30 min. rozgrywki? Ja wyobrażam sobie tego człowieka TYLKO na podstawie Jego recenzji i (być może) dlatego bałbym się pójść z Nim na piwo w obawie, że przeniesie swój krytycyzm do baru i zacznie „jeździć” po tamtejszych trunkach.

  14. Ale to nadal wygląda tak: „jeżeli nie podoba ci się Limbo- jesteś głupi”. Gra się autorowi nie podobała aż tak, jak Wam, czy to jest powód do jakichś absurdalnych interpretacji jego toku myślenia (patrz @down)? A jeżeli Wam nie spodoba się, załóżmy God of War, który uważany jest za grę wybitną, napiszecie recenzję wypominając tej grze błędy, a w komentarzach dostalibyście takie coś? |Nadal nie możecie zrozumieć, że człowiek MOŻE mieć swoje zdanie?

  15. @Dav1d – o, nie ładna zagrywka z wyrywaniem mojego zdanie z kontekstu – mi chodziło o ten fragment z przyciskiem: „Idziesz w prawo, widzisz że ziemia się trochę obniża z dwóch stron czegoś, co wygląda jak ogromny przycisk(…)” – no, i dalej czytaj w samej recenzji, bo w tym komentarzu się nie zmieści. 🙂 Chodzi o to, że gra może być sprawiedliwie trudna, jak np. chyba Super Meat Boy – tam wiesz, że to ty giniesz z TWOJEJ winy, wiesz gdzie popełniasz błąd, masz na to wpływ teoretycznie już za pierwszym…

  16. …razem. W Limbo jest inaczej – ty nie mogłeś nic poradzić (za pierwszym razem) – giniesz, i to NIE z twojej winy.

  17. Mimo to, nie jest to fajne. 🙂

  18. Na wielu portalach już byłem ale żeby autora od idiotów ktoś wyzywał to mi się jeszcze nie przytrafiło. Moderatorzy zamierzają karać takie zachowanie czy nic ? Ja wiem że jest wolność i każdy robi i mówi co chce ale David twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się drugiej osoby więc przyhamuj trochę bo to świadczy o twoim poziomie. A recenzja mi się podobała w grę nie grałem, słyszałem, 40zł i tak bym nie wydał więc poczekam na jakąś promocje.

  19. @bananowiec2 Luz, ja mam bardzo liberalne podejście do „wolności osobistej” i takie komentarze absolutnie mnie nie ruszają – ba, cieszę się, że moje teksty wywołują tak skrajne emocje 😉 |@kamil950 Doskonały przykład z tym Super Meat Boy’em!

  20. @Berlin – żeby nie było, iż to plagiat, to akurat ten przykład z Super Meat Boy’em usłyszałem w podkaście Fantasmagieria tyle, że tam to akurat było w odniesieniu nie do Limbo, tylko do platformówki Ms Splosion Man, w którym w pewnych momentach przez cała feerię barw i wybuchów na ekranie nic nie było widać, nie wiadomo było gdzie się przemieścić, żeby nie zginąć – tu także – ponosiłeś śmierć nie z twojej winy, tylko twórców. Więc sobie pomyślałem, że z Limbo jest podobnie, tylko w trochę inny sposób.

  21. przed chwila przeszedlem naprawde warto zagrac i to nie zart kazdy fan world of goo albo meat boy-a musi w to zagrac

  22. Uwielbiam World of Goo, ale nie przepadam za Limbo. 😛

  23. Limbo odbierane jako gra-taka sobie zrecznosciowka,ale dla mnie to cos wiecej.zarabisty klimat.jesli ktos nie czuje tego klimatu to gra na 6.dla mnie to male arcydzielo.to tylko moje subiektywne zdanie.

  24. Gra jest krótka, to fakt, ale nie ma tu przedłużania na siłę, każde wyzwanie różni się od poprzedniego, przechodzi się po prostu jednym tchem… klimat oczywiście wyborny.. Jako taka lekka gierka daję jej 9/10.. jeszcze żeby tańsza była, to można śmiało brać ;p Takie moje zdanie.. I jak ktoś wcześniej napisał, tu trzeba czasem najpierw zginąć, żeby później zrozumieć o co chodzi i przejść, ale taki zabieg wg mnie musiał być, bo przez to gra nieźle zaskakuje. ;p

  25. Berlin, denerwują mnie trochę te tony ironii w Twoich tekstach. Szanuję Twoje zdanie, ale ironizuj trochę mniej, bo zamiast skłaniać czytelnika do myślenia nad tym co czyta, tylko nudzisz.

  26. Przeszedłem to wczoraj i faktycznie gra jest niesamowita na jakąś godzinę, a potem irytuje* niemiłosiernie… gra na raz i starczy

    *poprawiłem, bo przez przypadek napisałeś wulgarnie. – Alaknár

  27. Limbo przeszedłem z przyjemnością, jednak uważam, że nie jest warta 10 euro. Za połowę obecnej ceny można się skusić na kupno, bo gra oczarowuje i choć irytuje zręcznościowymi wygibasami ma ciekawy klimat i pomysły. 7/10

  28. Przeczytałem „Czarno-biały świat, który czycha… ” i na tym skończyłem. Autorowi przydałby się słownik ortograficzny.

  29. Ja przeszedłem grę bez większej frustracji i według mnie jest warta tych 10 Oiro ;D |Pozdrawiam.

  30. Podzielam opinie Berlina co do Limbo, fajnie się zaczęło ale im dalej byłem tym bardziej gra zaczynała mnie irytować.

  31. E tam, nie warto się przejmować bykiem ortograficznym w pierwszym zdaniu 😉 Grunt, że fajnie się czyta 🙂 A co do gry – kto by pomyślał, że w dzisiejszym świecie wizualna prostota żeby nie powiedzieć asceza stanie się oryginalna? Gra jest jaka jest – jednym się podoba innym nie. Jednak wszyscy, którzy w nią zagrali tak łatwo nie wyrzucą jej z pamięci.

  32. kompletnie nie zgadzam się z berlinem. gram w limbo już sporo (bodaj 14 rozdzial) i nadal nie się nudzi, coraz dalej spotykam co raz to nowe zagadki i ciekawe stworzenia. nie rozumiem w minusach „nieusprawiedliwiony sadyzm” , jesli postac spadnie na kolce to co sie z nia moze stac? to chyba jasne, trzeba uwazac bo swojej postaci nie zabijac…

  33. Myślę, że Berlinowi w kontekście tego sadyzmu chodziło o ukazanie śmierci dziecka w sposób dość naturalistyczny. Fizyka też tutaj odegrała spora rolę. Dla mnie również to nabijanie na kolce, topienie, zgniatanie itd. wygląda dość makabrycznie. Co ciekawe i paradoksalne zarazem – wydaje mi się, że w kolorach tego typu sceny nie robiłyby aż takiego wrażenia.

  34. @Ferrou Akurat animacje śmierci dzieciaka to dla mnie typowy przerost formy nad treścią, a ten dosyć mętny sadyzm, to po prostu umieranie co pięć sekund, bo twórcy mieli taki kaprys. I śmierć w Limbo nie jest logicznym „spadłeś na kolce”, tylko „ośmieliłeś się pójść dalej”, co na dłuższą metę jest po prostu nieusprawiedliwionym ani fabularnie, ani gameplayowo sadyzmem 😉

  35. Zaraz będą znowu bluzgi, że te umieranie to część gry dodająca klimatu. :s

  36. @Pein taaa, jak upieranie się, że „wyjątek potwierdza regułę” 😉

  37. Średnia, krótka platformówka dostaje od Berlina 6/10, kiedy DNF 4/10. Sorry, ale recenzent to z Ciebie kiepski – bardzo.

  38. @KoweK Masz rację. Po namyśle stwierdzam, że DNF powinien dostać coś w okolicach 2+, 3.

  39. No w sumie to nic mądrego po człowieku, który twierdzi, że DN3D w swoich czasach nie był niczym super się nie spodziewałem i to dostałem. 🙂

  40. @Kowek Sorry, twój Jedyny Słuszny Światopogląd właśnie okazał się Niekoniecznie Jedynym Słusznym Światopoglądem.

  41. Bo w GTA wiesz co się stanie jak np. wiedziesz rozpędzonym autem w mur. W Limbo, grając pierwszy raz, gracz nie będzie od razu wiedział jak działa jakiś mechanizm, mechanizm, który może np. urżnąć łeb jak się nie tak podejdzie / stanie / skoczy. O to chodzi z tym sadyzmem – o metodę prób i błędów. To system zero jedynkowy a do tego kompletnie nieznany przy pierwszym kontakcie z grą. Może jestem lewy ale w Limbo sporo razy ginąłem żeby sprawdzić co się stanie jak podejdę tu albo dotknę tamtego.

  42. Sorka chłopy za mojego ortografa – oczywiście miało być „wjedziesz: 😉

  43. czyhanastrychu 11 sierpnia 2011 o 19:45

    Nie tylko Ty walnąłeś ortografa. W pierwszym zdaniu artykułu autor napisał „czycha” co z uwagi na mój nick mnie wyjątkowo drażni.

  44. O rany… Łączę się z Wami w bulu i nadzieji z tego powodu. -.-|Jeden błąd ortograficzny na całą recenzję. Przestępstwo?

  45. oj tam, bledy kazdemu sie zdarzaja. ;] nie mniej wg recenzji berlina mam wrazenie, dla niego juz nie powstanie dobra gra ;]

  46. „Niestety – wyuczone odruchy w Limbo są złym nawykiem, bo każdy kończy się śmiercią. Skok z drzewa – śmierć, bieg na oślep w prawo – śmierć, skok w bok – śmierć, dowolny ruch – śmierć.” – ciekawe… moze zagraj w pasjansa?

  47. to jest po prostu gra ,,indie,, a nie Pełniak za 130 zł. Mi się ta gierka podobała i dał bym 8/10. Z tym sadyzmem przesadzasz tak jak z krytyką jaką obrzucasz tę grę. Stwórz grę która podbije świat tak jak LIMBO. Ciekawe co byś stworzył 😀 Pewnie nic bo nie widzisz oryginalności i potencjału takich gier jak ta. Dziękuje 😀

  48. „(…)jakie potrafię wymyślić jest zwyczajne hipsterstwo mediów” I tutaj skończyłem czytać reckę. Hipster to nie ktoś kto ubóstwia wszystko co mroczne/indie. Hipster próbuje jak może żeby przekonać innych że ubóstwia wszystko co niepopularne – i nie musi być to mroczne. Im coś jest mniej znane tym lepsze w mniemaniu hipstera. Haczyk w tym że hipsterzy często udają tylko że coś lubią, robią to tylko po to by szukać uwagi innych próbując w sposób pretensjonalny udawać unikalne płatki śniegu.

  49. Swoją drogą w Limbo dla hipstera jest grą kiepską – bo sporo osób o niej słyszało i jest popularna a do tego zebrała sporo nagród. O ironio.

  50. Przeczytałem recenzje i ciągle nie wiem za co to 6/10…

Dodaj komentarz