rek

Największy wróg młodych pracowników biurowych? Drukarka

Największy wróg młodych pracowników biurowych? Drukarka
Jakub "Jaqp" Dmuchowski
Wbrew pozorom ludzie nie rodzą się z umiejętnością obsługi komputera. Tyczy się to także sprzętu biurowego, który budzi grozę w sercu niejednego młodego człowieka, na co zwrócił uwagę w swoim raporcie dziennik The Guardian.

Łatwo sobie wyobrazić sytuację, w której to starszy pracownik prosi swojego kolegę, świeżo upieczonego absolwenta, o wyjaśnienie funkcjonowania aplikacji lub pomoc przy obsłudze systemu. A co, jeśli rzeczywistość wygląda zgoła odmiennie, a role te najczęściej są odwrócone?

Wiedza (nie)nabyta

Realia pracy biurowej w zachodnich krajach prezentują się absolutnie inaczej, niż są przedstawiane w serialach i filmach. Utarty schemat, że młodzi ludzie potrafią obsłużyć bez problemu każde urządzenie, a technologia nie ma przed nimi żadnych tajemnic, można odłożyć na półkę z bajkami, najlepiej gdzieś pomiędzy Tabalugę a Kubusia Puchatka. Umiemy jedynie to, czego się nauczymy. A przyznać musimy, że w kwestii technologii uznawanej przez młode pokolenia za archaiczną, uczymy się niewiele.

Nie dziwi więc wynik ankiety zleconej przez dziennik The Guardian i przeprowadzonej przez firmę Dell na próbce badawczej złożonej z respondentów w wieku pomiędzy 18. a 26. rokiem życia. 56% z nich z pełnym przekonaniem stwierdziło, że w trakcie nauki pozyskało albo podstawową, albo praktycznie żadną wiedzę na temat technologii oraz umiejętności cyfrowych. 33% ankietowanych było bardziej pewnych swoich umiejętności technologicznych, a raczej ich całkowitego braku i doszło do wniosku, że nie ma podstawowych zdolności technologicznych niezbędnych do rozwoju kariery. Pozostawia nam to oszałamiające 11% młodych ludzi, którzy nie mają problemów z obsługą urządzeń biurowych.

(Nie)obeznani w technologii

Problem wynika z błędnego założenia, że skoro najmłodsze pokolenia mają bezustanną styczność z technologią, to idealnie się na niej znają. Jest jednak różnica pomiędzy przewijaniem Instagrama i oglądaniem setnego klipu na TikToku a korzystaniem, jakby nie patrzeć, ze względnie zaawansowanego urządzenia. W końcu jakby nie patrzeć, najpopularniejsze aplikacje oraz serwisy, z których korzystają całe rzesze użytkowników, projektowane są w taki sposób, aby nawigacja po nich była maksymalnie prosta i przychodziła wręcz odruchowo.

Jakiekolwiek bardziej złożone programy mogą wydawać się więc nieintuicyjne i wręcz przytłaczające pod kątem oferowanych możliwości. The Guardian przytacza postać Maxa Simona, TikTokera, który przegrał już swoje pierwsze starcie z oprogramowaniem wchodzącym w skład pakietu Google i rozumie problemy, z którymi borykają się jego młodzi współpracownicy.

Zaproszę ich na Google Meet, a oni powiedzą: „Jak zdobyć link do tego?” Ale link jest już w zaproszeniu do kalendarza. Jest rok 2023, taki jest świat, w którym żyjemy. Rzeczy, które wydają się całkiem proste, często zaskakują pokolenie Z.

Zdaniem Simona współczesne mainstreamowe aplikacje są tak proste w obsłudze, że młodzi ludzie biorą to za pewnik w przypadku każdego programu.

Nauka obsługi TikToka zajmuje 5 sekund. Nie potrzebujesz do tego instrukcji obsługi tak jak w przypadku drukarki. Dostęp do treści jest teraz tak łatwy, że gdy rzucisz komuś prostą piłkę, ta osoba wykona zamach i spudłuje, dlatego przedstawiciele Gen Z nie potrafi umówić się na spotkanie.

Nie jest to jednak sytuacja bez wyjścia ani żadne stracone pokolenie. Według raportu, młode osoby są skore do nauki i nie mają oporów przed nabywaniem nowych kompetencji, nawet jeśli po drodze do celu zdarzy im się kilkukrotnie potknąć.

Wstyd techniczny a Gen Z

Generacja Z czuje się także swobodnie w trakcie korzystania z oprogramowania. Pomimo tego, że jak już zostało wspomniane, część osób może czuć się przytłoczona ogromem funkcji, to zazwyczaj są w stanie nauczyć się obsługi softu metodą prób i błędów. A w obecnym świecie, w którym nowe technologie odchodzą do lamusa często w ciągu paru miesięcy od premiery, to właśnie umiejętność szybkiego przyswajania wiedzy jest wręcz nieoceniona.

Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że przez większą część życia ani nie miałem, ani nie odczuwałem potrzeby skorzystania ze skanera lub kopiarki, a jakby nie patrzeć, są to urządzenia niezwykle przydatne. W podobnej sytuacji znajduje się pewnie także znaczna część moich rówieśników, którym w pewnym momencie wręczono plik dokumentów i poproszono o wykonanie kopii. I w tym miejscu zaczynają się schody. Jak obsłużyć coś, z czym wcześniej nie miało się styczności i jednocześnie nie narobić sobie wstydu?

8 odpowiedzi do “Największy wróg młodych pracowników biurowych? Drukarka”

  1. „W końcu jakby nie patrzeć, najpopularniejsze aplikacje oraz serwisy, z których korzystają całe rzesze użytkowników, projektowane są w taki sposób, aby nawigacja po nich była maksymalnie prosta i przychodziła wręcz odruchowo”

    Zależy na czym maksymalnie prosta. Obsługa takiego IMDb jest maksymalnie utrudniona na wszystkim oprócz urządzeń mobilnych.

    „Pomimo tego, że jak już zostało wspomniane, część osób może czuć się przytłoczona ogromem funkcji, to zazwyczaj są w stanie nauczyć się obsługi softu metodą prób i błędów.”

    Gdyby starsi koledzy nie zapodziewali gdzieś instrukcji obsługi, modsi nie musieliby tak wydziwiać. Gen X jego mać…

    • „Zależy na czym maksymalnie prosta. Obsługa takiego IMDb jest maksymalnie utrudniona na wszystkim oprócz urządzeń mobilnych.”
      Obsługa Worda, czy Excela też jest utrudniona?
      Przyjdzie taki młody inżynier do biura i nie wie jak sformatować tabele, jak spis treści zrobić.
      Tak samo z programami CAD. Niby mieli zajęcia z obsługi, praktyki w firmach, ale nie wiedzą nic.
      Nie wszyscy są tacy. Część normalnie podchodzi (nie wiem, ale się nauczę) część potrafi logicznie myśleć, ale takie dziwne przypadki wkurzają najbardziej, bo musisz wszystko za nich robić, bo nic się im nie che.

      „Gdyby starsi koledzy nie zapodziewali gdzieś instrukcji obsługi, modsi nie musieliby tak wydziwiać. Gen X jego mać…”
      Naprawdę włączenie drukarki, jest tak trudne, że nic nie wydrukuje, mimo że ma gotowe do druku, bo drukarka nie jest włączona?

    • „Obsługa Worda, czy Excela też jest utrudniona? ”

      Ja mówię o serwisach w sieci, „przyjaznych” tylko mazaniu paluchem, ty o programach biurowych, których naturalnym środowiskiem jest mysz i klawiatura. Co ma piernik do wiatraka?

      „Naprawdę włączenie drukarki, jest tak trudne, że nic nie wydrukuje, mimo że ma gotowe do druku, bo drukarka nie jest włączona?”

      Drukarki? To zależy, o który aspekt chodzi. Włączyć może nawet szympans, drukowanie idzie przez soft, więc to kwestia opanowania soft’u. Ale już kwestie serwisowe? Bez podręcznika użytkownika jest to pasmo prób i błędów, jak artykuł mówi. A potem kogoś ch** strzela, gdy się papier zatnie czy coś, i wtedy
      https://youtu.be/N9wsjroVlu8

    • Dobra doczytałem, że w sprawie IMDb nie odnosisz się do meritum tekstu. Więc tutaj nie bardzo pasuje moje wtrącenie.

      „Włączyć może nawet szympans”
      Ale nie Pan Inżynier po studiach, kiedy wciśnięcie guzika przerasta jego umiejętności.

      „drukowanie idzie przez soft, więc to kwestia opanowania soft’u.”
      Ale tutaj nie ma co za bardzo opanować. Wybierasz format strony oraz czy jedno, czy dwustronnie i drukujesz. Jakie opanowanie softu?

      „Ale już kwestie serwisowe?”
      Nie wiem, czy miałeś kiedyś do czynienia z drukarką biurową, np. taką: https://www.developpolska.pl/produkt/ineo-300i/
      Przy zacięciu papieru, pokazuje na wyświetlaczu które drzwiczki masz otworzyć, którym pokrętłem zakręcić i które drzwiczki zamknąć.
      Przy braku papieru, pokazuje na wyświetlaczu w której szufladzie brakuje papieru, dodatkowo numer na szufladzie podświetla się na czerwono.
      Wymiana toneru, także pokazana krok po kroku na wyświetlaczu.
      Gdy jest jakiś problem z drukowaniem, to wyświetla informacje na wyświetlaczu lub pojawia się komunikat na ekranie komputera.
      Więc naprawdę można się obejść „bez podręcznika użytkownika” i nie będzie to „pasmo prób i błędów”, wystarczy przeczytać powiadomienie na ekranie, lub usłyszeć sygnał z drukarki i postępować zgodnie z obrazkami (ewentualnie napisami) na wyświetlaczu.

    • „Wybierasz format strony oraz czy jedno, czy dwustronnie i drukujesz. Jakie opanowanie softu?”

      Ho, ho. Ww to zaledwie sam proces drukowania, ale najpierw trzeba sobie stronę sformatować pod druk, np. marginesy mogą się drukarce nie podobać, albo obszar druku będzie niekoniecznie tam, gdzie powinien, albo druk w Excel’u jako taki. Generalnie, to zależy od softu’u.

      „Nie wiem, czy miałeś kiedyś do czynienia z drukarką biurową, np. taką: https://www.developpolska.pl/produkt/ineo-300i/

      Nie wszystkie urządzenia są tak przystępne. Weźmy choćby to https://www.centrumdruku.com.pl/hp/laserjet_pro_400_m425dn_cf286a.cd

      A przecież zacięty papier i brak tuszu to tylko czubek góry lodowej potencjalnych zagadnień związanych z takim urządzeniem: ePrint, zasyfiony wałek, rozmaite błędy, np serwisowy 79, konfiguracja sieciowa, jakieś przystawki, przywracanie ustawień fabrycznych. Ile tego jest!

      No i może być gorzej. Niektóre urządzenia, np sieciowe, komunikują się za pomocą diod i sygnałów dźwiękowych. To dopiero zadanie dla instrukcji.

    • https://support.hp.com/pl-pl/product/hp-laserjet-pro-400-mfp-m425/5096243/manuals
      Zobacz wpisałem w google model drukarki i dopisałem „instrukcja”.
      Wszedłem w pierwszy link i nie uwierzysz jest instrukcja i to na stronie producenta.

      Gdy zaczęłem pracę, to pracowałem na jeszcze mniej przystępniejszych drukarkach. Nawet na zabytku, do którego nie było instrukcji w internecie. Ale nie miałem problemu aby zapytać gdy czegoś nie wiedziałem i zapamiętać co zrobić, aby następnym razem poradzić sobie samemu.

      Odejdźmy od drukarek, bo sami się nakręcamy.

      Gdy czegoś nie wiem, to się pytam i zapamiętuję, aby następnym razem poradzić sobie samemu.
      Ale to jest zbyt trudne dla dużej części. Nie wykonają zadania, bo nie wiedzą jak, ale nie zapytają nie wiedzieć czemu. Gdy jest czas zakończenia zlecenia, okazuje się że nie można bo ktoś nie wykonał swojej części.
      Co robił w tym czasie? Nie wiadomo. Czemu nikogo nie poprosił o pomoc? Także nie wiadomo.
      I znów ktoś inny musi wykonać za niego robotę, bo nie ma już czasu, aby mu wytłumaczyć, żeby zrobił sam.

    • „Zobacz wpisałem w google model drukarki i dopisałem „instrukcja”.
      Wszedłem w pierwszy link i nie uwierzysz jest instrukcja i to na stronie producenta.”

      I jak rozumiem to załatwia sprawę zagubionej przez starszych kolegów instrukcji? Bo można sobie poszukać i pobrać? I może jeszcze na swoim sprzęcie i na swój koszt?
      W sumie prawie zawsze można poszukać wsparcia producenta, ale mi nie o to chodzi co się da, tylko to, jak powinno być. Tylko tyle.

      I tak, można się zapytać – czyt. marnować czas kogoś innego – ale ciekawostka: gdy się ma instrukcję pod ręką, to nie trzeba. Again, jak się da vs. jak to powinno wyglądać.

      Plus, jeśli nowy pracownik dostał do ręki instrukcję, to już nie ma wymówki, że on nie wiedział. W końcu ci, którzy sprzęt obsługują też zaczynali od instrukcji. A tak, może się tłumaczyć, że źle mu wytłumaczono, albo nikt nie miał czasu tłumaczyć. Warto?

      Reszty nie skomentuję, nie mam pojęcia co tym ludziom w głowach siedzi, ale założę się, że nie jest to problem generacyjny.

    • Nie jest to problem generacji. Ale strzela mnie, gdy słyszę od takiego młodego „do mnie trzeba powoli, bo dociera po dwóch godzinach”. Albo jak nie potrafi sformatować tabeli w Wordzie, a gdy siadam koło niego i mu pokazuje, a on w moment chwyta za telefon i Facebook czy TikTok jest ważniejszy niż spojrzenie w ekran jak to się robi. Albo nie włączy drukarki, bo „nie wie jak”. Albo sprawdzasz dokumentację, a tam te same błędy co w poprzedniej i poprzedniej i poprzedniej i 10 poprzednich.

      Oczywiście i u starszych jest problem braku umiejętności, czy chęci, ale przynajmniej odpalą google, spróbują wyszukać odpowiedzi, albo spytają i słuchają, żeby następnym razem zrobić samemu, albo chociaż udają.

      Problemem młodych wchodzących na rynek pracy nie jest brak umiejętności, bo to można nadrobić. Nie jest też niewiedza jak obsłużyć drukarkę, czy komputer, bo tego można się nauczyć.
      Problem jest olewanie starszych (nie ważne czy boomerów, millenialsów, czy obojętnie jak ich nazwiemy), którzy chcą ich czegoś nauczyć i nierzadko są ich przełożonymi oraz przeświadczenie o własnej wyższości połączone z niechęcią do pracy.

Dodaj komentarz