1.04.2016, 08:00Lektura na 4 minuty

Nowe pismo o grach!

Uwaga, uwaga. Zapraszam was do dalekiej podróży. W czasie. Zapiąć pasy.  3… 2… 1… Kabooom!


Jerzy „Mac Abra” Poprawa

Polski rynek czasopism o grach dynamicznie rośnie. Co prawda wszystko wskazuje, że przez lata nie zmieni się jego struktura. Bowiem przewodzące stawce  Secret Service, Gambler i Top Secret znacząco dominują nad resztą konkurencji (Świat Gier Komputerowych, Gry Komputerowe, Komputer Studio itd.) tak poziomem, jak i objętością. I zapewne utrzymają tę pozycję przez kolejne lata, co najwyżej tylko zmieniając się kolejnością na podium. Nie oznacza to jednak, że nie pojawiają się nowi pretendenci, próbujący w mniej lub bardziej udany sposób nawiązać walkę z Mistrzami. Dzisiaj, 1.04.1996, wpadła mi w oko nowa gazeta, o dość pretensjonalnej nazwie CD-Action. Kosztuje aż 95,000 zł (9,50 zł), czyli ze dwa razy tyle co konkurencja, choć ma zaledwie 50 stron objętości.

Skąd taka wysoka cena? Wyeksponowany nagłówek „W numerze CD ROM” wyjaśnia wszystko – do pisma dołączono płytę CD w foliowej kopercie, przytwierdzonej do okładki jakimś obleśnym białym klejem. Ciekawe ilu z was uda się ją oderwać bez jej uszkodzenia. Na płytce znajdziecie dema gier (m.in. Warcrafta II i Need for Speed) oraz programów użytkowych. To ciekawy pomysł, choć dość ryzykowny, bo napęd CD-ROM swoje kosztuje (tak z pół pensji) i póki co nie stać na niego zbyt wielu. Ale w przyszłości, kto wie, kto wie?



A jak wygląda pismo w środku? Przykro mi to mówić, ale to totalna amatorszczyzna pod każdym względem. Aż nie wiem od czego zacząć.  No dobra, papier mają dobry, a okładka to wręcz kartonik. (Tyle, że za diabła nie wiem co na niej jest). I to jest chyba wszystko, co mogę dobrego o CDA powiedzieć. Teksty są absolutnie bez żadnej korekty, zaś ich poziom… powiedzmy, że dyplomatycznie określę go jako „mocno nierówny”. Nie widać też żadnej logicznej koncepcji w układzie pisma – pierwsze 10 stron to recenzje rozmaitych użytków, po czym płynnie i bez słowa przechodzimy do gier, zajmujących następne 30 stron. Ale czy czytamy zapowiedzi, beta-testy, recenzje – ciężko powiedzieć. Nie jest to w żaden sposób oznaczone, brak podsumowania czy stopki z ocenami. To znaczy jest tam jakaś stopka (dziwnie przypominająca nagrobek) ale zawiera tylko podstawowe dane o grze i jej dystrybutorze. Choć i tak wygląda toto nieźle na tle reszty chaotycznego layoutu, w którym dominują paskudne, mocne podlewy pod tekst, często znacząco utrudniające jego lekturę (str. 36). Ale i tak nic nie przebije absolutnego koszmaru ze strony 43. Czy ci ludzie mają oczy i poczucie estetyki? Reszta pisma to jakieś felietony, opisy programów shareware, krzyżówka (!), tipsy, dość pobieżne testy sprzętu. Jak to celnie określił pewien ceniony i kultowy redaktor „pseudopisemko robione przez pseudodziennikarzy, opakowanie na CD”. 

Wydawca we wstępniaku pisze „to nie jest żart primaaprilisowy”. No cóż, to dobrze że to nie żart, bo nie ma nic gorszego niż kiepskie żarty. Doceniam próbę tego wrocławskiego dwumiesięcznika, by wejść na rynek z czymś, czego nie oferuje konkurencja. (Ok, też czasem dodają płyty CD ale nie do całego nakładu i liczą sobie za taką edycję dużo więcej niż kosztuje CDA). Ale obawiam się, że sama płyta to za mało. Nie wydaje mi się, żeby mogli namieszać w branży, sukcesem będzie dla nich jeśli uda się trochę przetrwać na rynku. No chyba, że w krótkim czasie radykalnie poprawią poziom. Ale nie czarujmy się, tylko w bajkach i filmach mała sierotka w parę miesięcy czy lat zostaje królem, albo mistrzem karate. Dlatego nie wróżę CD-Action długiego życia. Kolekcjonerom radzę więc szybko kupić jeden egzemplarz (12.500 nakładu to niewiele), bo za 20 lat,  w 2016, będzie to biały kruk i będzie można sprzedać go za niezłą kasę.



***



PS Zdziwionym wyjaśniam, że gdyby w 1996 istniały w internecie np. fora dyskusyjne dla graczy, tak zapewne wyglądałaby typowa reakcja typowego usera z publicystycznymi ambicjami na widok pierwszego CDA. Na szczęście nie istniały, więc nikt nie zmiażdżył nas na samym starcie i spokojnie robiliśmy swoje, nie wiedząc, jak bardzo jesteśmy fatalni i nieprofesjonalni. W trzy lata później byliśmy już niekwestionowanym liderem branży, a Wielka Trójca wchodziła w ostry lot nurkowy z wiadomym finałem. I niech to będzie dla wszystkich „e, ja nie umiem, nie potrafię, jestem cienias, nawet nie ma sensu żebym próbował, nie mam szans” itd. lekcja – nie słuchajcie, co mówią o was inni. Jeśli wierzycie w to, co robicie – róbcie to. Kto wie, gdzie dojdziecie i gdzie wtedy będą wasi dzisiejsi krytycy.

Poniżej możecie zobaczyć okładkę pierwszego CD-Action i wspomniane wyżej dwie strony. Cały numer dostępny jest w aktualnym wydaniu magazynu na naszej Czarnej Płycie.





Redaktor
Jerzy „Mac Abra” Poprawa

W CDA od numeru 02/1996, a formalnie od 01/1997. Nawet sam już nie bardzo się orientuję, ile razy byłem w tym czasie naczelnym lub jego zastępcą. Od zawsze lubię strategie, a także wszelkie gry, w których fabuła odgrywa rolę pierwszoplanową. Ostatnimi czasy najchętniej grywam – dla własnej przyjemności – w produkcje pokroju XCOM.

Profil
Wpisów16

Obserwujących13

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze