04.10.2011
Często komentowane 70 Komentarze

Odliczanie do premiery Might & Magic: Heroes VI. Dzień 1 – Historia „hirołsów”

Odliczanie do premiery Might & Magic: Heroes VI. Dzień 1 – Historia „hirołsów”
Wielkimi krokami nadchodzi szósta część serii Heroes of Might & Magic, nie bez powodu jednej z najbardziej lubianych marek w historii gier komputerowych. Czym wsławili się popularni „hirołsi”? Co nowego wnosiły kolejne odsłony? Zapraszamy na lekcję historii bez podręczników, za to z dużą ilością dobrych wspomnień.

KING’S BOUNTY (1990)

Nie każdy wie, że za prekursora Heroes of Might & Magic uważa się King’s Bounty. Gra stworzona w pierwszych latach istnienia przez studio New World Computing zawierała wiele cech późniejszego hitu. Wybieraliśmy jednego z czterech (paladyn, barbarzyńca, czarodziejka i czarnoksiężnik) bohaterów o różnych zdolnościach i przemierzaliśmy mapę, przypominającą dużą grę planszową. W świecie fantasy zbieraliśmy skarby, rekrutowaliśmy jednostki i wypełnialiśmy misje m.in. szukając artefaktów i eliminując wrogie oddziały. Tu widoczna jest jedna z głównych różnic pomiędzy King’s BountyHeroes of Might & Magic – choć wędrówka po świecie była płynna i swobodna, walki odbywały się w turach. Bohater nie brał w nich bezpośrednio udziału, za to dowodził i wspierał czarami swoje wojska. Jednostek było dość niewiele, lecz każda posiadała swoje unikalne zdolności. Przykładowo, wampiry odradzały się atakując wrogów, a smoki były odporne na magię. Przez cały czas gry musieliśmy mieć na względzie kilka czynników. Co tydzień utrzymanie armii czy wynajem statku odciągały trochę złota z naszego skarbca, więc trzeba było uzupełniać braki zwyciężając przeciwników. Ci z kolei cały czas poruszali się po mapie, co wprowadzało subtelny element zręcznościowy. Ponadto nasze armie mogły zwrócić się przeciw nam, jeśli niedostatecznie rozwinęliśmy zdolność dowodzenia.

Ciekawostka: Jeśli przy sobie mieliśmy tylko latające jednostki, mogliśmy latać po mapie. To znacznie ułatwiało eksplorację. Ponadto poza pecetami King’s Bounty zagościło też na konsolach Sega Mega Drive.

HEROES OF MIGHT & MAGIC: A STRATEGIC QUEST (1995)

Właściwa seria rozpoczęła się pięć lat po wydaniu King’s Bounty. I podobnie jak ona, została opatrzona bajkową grafiką. Pozornie istota rozgrywki pozostała niezmieniona, jednak wprowadzono do niej mnóstwo elementów strategicznych. Ponownie wcielaliśmy się w jednego z czterech różnych herosów. Tym razem jednak każdy z nich posiadał swój zamek, który umożliwiał rekrutację jednostek i tworzenie budowli pomocniczych, np. zwiększających morale armii. W Heroes of Might & Magic, w odróżnieniu od duchowego pierwowzoru, wszystko toczyło się w turach, a gracz kontrolował jednocześnie do ośmiu bohaterów. Zrezygnowano też z kilku uciążliwych cech King’s Bounty – w tym wypłacania żołdu. Dodajmy do tego świat z gier RPG Might & Magic i… mamy potencjalny hit. Potencjalny – choć pierwsza odsłona nowej serii była bardzo grywalna (zarówno w pojedynkę, jak i z kumplem przy jednym komputerze, co jest jedną z największych zalet „hirołsów”), jej fabuła sprowadzająca się do typowej walki o władzę nad ziemiami bez króla czy ciasne pola bitwy nie pozwoliły grze „eksplodować”. Tym niemniej można było odczuć świeżość i nic dziwnego, że twórcy postanowili kontynuować serię.

Ciekawostka: Podobno twórcę King’s Bounty i współzałożyciela New World Computing, Jona van Caneghem, do wprowadzenia nowych elementów do King’s Bounty namówiła… żona, również współzałożycielka studia. Ktoś nadal twierdzi, że wiążące decyzje dla ludzkości podejmują jedynie faceci?

HEROES OF MIGHT & MAGIC II: THE SUCCESSION WARS (1996)

Na kolejną odsłonę nie musieliśmy długo czekać – jedynie rok minął od premiery „jedynki”, a już na rynku pojawiła się część druga. Od razu widać było, że twórcy planują rozbudowywać rdzeń rozgrywki o nowe opcje, nie wprowadzając rewolucji. Dodano więcej bohaterów w postaci nekromanty i czarownika, a co za tym idzie, zamków i jednostek. Wprowadzono też możliwość ulepszania niektórych wojsk, dzięki czemu mogły zyskać dodatkowe zdolności. Na polu bitwy zyskaliśmy więcej miejsca. Pojawiło się także więcej oddziałów neutralnych, niezwiązanych z żadną frakcją. Do tego dorzucono nowe czary i zdolności, które – to kolejna nowość – przydawały się również poza walką, np. zwiększały zasięg ruchu w turze. Potyczki zyskały bardziej losowy wymiar z uwagi na fakt, że każda jednostka posiadała unikalne cechy. Heroes of Might & Magic II to pierwsza odsłona serii, która doczekała się rozszerzeń. Dodatek The Price of Loyalty dodawał cztery nowe kampanie, artefakty i więcej pojedynczych scenariuszy. Druga część serii świetnie się sprzedawała, zyskała mnóstwo pochlebnych opinii, gościła w wielu zestawieniach gier wszech czasów, a nawet została nazwana „Ojcem Chrzestnym II gier komputerowych” przez redakcję Computer Gaming World. Robi wrażenie – a najlepsze miało dopiero nadejść!

Ciekawostka: Powstało też drugie rozszerzenie „dwójki”, zatytułowane Desecrated Lands. Zawierało ono paczkę wielu nowych map oraz – co ciekawe – edytor save’ów, którym można było modyfikować m.in. liczebność armii. Dodatek ten nie doczekał się jednak polskiego wydania. Ba, z uwagi na fakt powstania poza New World Computing i nietypowej formie dystrybucji (płyta dołączana za darmo do niektórych wydań gry) jest to rzadki, kolekcjonerski wręcz, okaz. Z kolei za The Price of Loyalty są odpowiedzialni twórcy dodatku do Warcraft 2 Beyond the Dark Portal.

HEROES OF MIGHT & MAGIC III: THE RESTORATION OF ERATHIA (1999)

Według wielu słusznie uważana za najlepszą część serii i niedościgniony wzór. Dziewięć zróżnicowanych zamków, zatrzęsienie jednostek i czarów, sześć dużych kampanii, sporo pojedynczych scenariuszy i rozbudowany edytor tychże… naprawdę było w co grać! I dalej jest, bo ponadczasowa forma rozgrywki wspierana grafiką opartą na renderowanych modelach (do tej pory wszystko rysowano ręcznie) wcale się nie starzeje. Heroes of Might & Magic III rozbudziło w wielu graczach tzw. syndrom jeszcze jednej tury. Bitwy, rozbudowa, eksploracja i szukanie artefaktów daje tyle frajdy, że trudno oderwać się od gry. W porównaniu do poprzedniej odsłony wszystkiego jest więcej i lepiej, a wszelkie zmiany wyszły na dobre. Wydane później dodatki Armageddon’s BladeShadow of Death gwarantowały kolejne godziny zabawy. Warto też pamiętać o fanowskim modzie In the Wake of Gods, uzupełniającym grę o kolejne jednostki i nowe możliwości, jak choćby burzenie miast. Gra idealna? Zdaniem wielu – owszem. A według reszty nawet jeśli Heroes of Might & Magic III nie jest perfekcyjna, jest bliska doskonałości.

Ciekawostka: Uwagę zwraca polskie tłumaczenie. Z jednej strony jego autorzy inspirowali się wyraźnie literaturą – stąd tolkienowskie jednostki Entów czy Uruków – z drugiej zaś trudno odgadnąć ich myśli, gdy tryb hot-seat przetłumaczyli jako Płonące Pośladki. Oprócz tego gra wyszła także w średnio udanej konwersji na konsolkę Game Boy Color pod tytułem… Heroes of Might & Magic II.

HEROES CHRONICLES (2000-2001)

Heroes Chronicles można uznać za spin-off serii i próbę pozyskania nowych graczy. W ramach „Kronik” powstało osiem samodzielnych epizodów (mając na uwadze ich barokowe tytuły i oszczędność miejsca, nie będę ich wymieniał), z czego cztery wydano w Polsce. Każda z części opowiadała inną historię, a rozgrywka przypominała okrojone wersje „trójki”. Nie było pojedynczych scenariuszy ani trybu dla wielu graczy, a kampania była krótka i stosunkowo łatwa. Po wydaniu w 2001 ostatniej z „Kronik” New World Computing nieudanie próbowało podbić konsolę PlayStation 2 grą Heroes of Might & Magic: Quest for the Dragon Bone Staff. Minął zatem kolejny rok i zrobiło się ciekawie…

HEROES OF MIGHT & MAGIC IV (2002)

Sukces trzeciej części stał się niejako problemem – rozgrywka osiągnęła doskonałą formę, a tymczasem serię trzeba było dalej prowadzić, by studio twórców mogło się rozwijać. W 2002 roku wydano najbardziej kontrowersyjną czwartą odsłonę Heroes of Might & Magic. Znacznie ograniczono rozwój armii – usunięto możliwość ulepszania jednostek, a mając jedno miasto wybór jednej jednostki danego poziomu wykluczał możliwość rekrutacji drugiej. Bohaterowie mogli teraz brać bezpośredni udział w walce, a ich śmierć nie oznaczała – jak dotychczas – przegranej bitwy. Poza tym wojska mogły swobodnie poruszać się po mapie bez herosów. Wprowadzono więcej elementów RPG, jak choćby długie teksty w scenariuszach, które prawdopodobnie mało kto czytał. I mimo bardzo dopracowanej grafiki i fantastycznego (moim zdaniem) systemu rozwoju postaci, krytyka fanów serii była druzgocąca. Nie takich zmian oczekiwali gracze. Sytuacji nie uratowały nawet dwa dodatki – The Gathering StormWinds of War. Ten ostatni tytuł był zresztą gwoździem do trumny New World Computing i dotychczasowych wydawców gry, czyli 3DO. Obie firmy zbankrutowały w dość niedługim czasie po publikacji drugiego rozszerzenia do „czwórki”.

Ciekawostka: Jedna z jednostek wprowadzonych w Winds of War – gargantuanin – to chyba najbardziej niezbalansowany stwór w serii. Był tak potężny, że walka z większą grupą miotających głazami monstrów mijała się z celem, nawet jeśli posiadaliśmy armię zbieraną przez tygodnie. A ze spraw przyjemniejszych – jeden z kodów użyty podczas walki zamieniał naszego herosa w… bojowego staruszka chodzącego o balkoniku.

HEROES OF MIGHT & MAGIC V (2006)

Prawa do serii trafiły do Ubisoftu, który zlecił rosyjskiemu studio Nival stworzenie piątej części. Robotę mieli Rosjanie zarazem łatwą i trudną – choć presja fanów była ogromna, błędy poprzedniej odsłony wzięto sobie do serca jako podstawę pracy. W efekcie powstała gra, która powinna pojawić się cztery lata wcześniej. Fani odetchnęli z ulgą, bo nie dość, że przywrócono wiele cech ukochanej trzeciej części, a kompromisy z czwartą wypadły pozytywnie, to jeszcze całość przeniesiono w pełni trójwymiarową oprawę. O różnorodnych zamkach, bohaterach i jednostkach wypada wspomnieć czysto formalnie, bo wysoki poziom został w tej kwestii zachowany. Chyba jedyną wyraźną wadą Heroes of Might & Magic V były nudne i prowadzone na jedno kopyto cut-scenki. Chciałoby się rzec – jaka fabuła, takie przerywniki, bo choć historia w serii była w miarę spójna, nigdy nie stanowiła największego atutu „hirołsów”. Tradycyjnie nowej zawartości dostarczyły dwa dodatki zatytułowane Kuźnia Przeznaczenia Dzikie Hordy. Drugi z wymienionych wprowadzał istotną nowość, jaką jest dwutorowe ulepszanie jednostek. Wybór jednego z dwóch usprawnień o różnych atutach poszerzał wachlarz zagrań strategicznych.

Ciekawostka: Twórcy, zgodnie z obecnymi zwyczajami, umieścili w grze kilka drobnych gagów. W jednej z kampanii nad rzeką można znaleźć czołg, w innej zaś po wykonaniu odpowiednich czynności bohater zamienia się w latający spodek.

Dokąd zatem zmierza seria? Czy zmiany, które pojawią się w Might & Magic: Heroes VI będą pozytywne? Czy twórcy zadowolą zarówno ortodoksyjnych fanów starszych odsłon, jak i świeżą krew? Tego dowiemy się już niebawem.

70 odpowiedzi do “Odliczanie do premiery Might & Magic: Heroes VI. Dzień 1 – Historia „hirołsów””

  1. Might & Magic: Heroes VI

  2. Ehh… Heroes II – jak dla mnie zdecydowanie najlepsza część serii. Muzyki z dwójki chyba nic nie jest w stanie przebić (no, może za wyjątkiem kapitalnego soundtracku Heroes IV). Do dzisiaj pamiętam niektóre jingle (wieża obserwacyjna 😛 ). Tym bardziej cieszy fakt, że w nowej odsłonie dość wyeksponowana jest właśnie muzyka z drugiej części.

  3. Mam Desecrated Lands. Czyli mogę się czuć kolekcjonerem? o_O

  4. Jestem rozczarowany. Ktos zapomnial chyba wspomniec o wydanej w 1994 grze pod tytulem Master of Magic, przypominajacej troche Cywilizacje, ale posiadajacej wiele cech przyszlych HOMM – eksploracja swiata w turach, bohaterowie, rekrutacja armii, walka w turach, zabezpieczanie surowcow. To wszystko zalane sosem craftingu, zaawansowanej rozbudowy miast, kilkunastoma rozniacymi sie szkolami magii magami, w ktorych sie wcielamy i kilkanascie ras. IMO ta gra byla lepsza i bardziej zroznicowana niz pierwsi HOMM.

  5. Aż się łęska w oku kręci 🙂 to były czasy Heroes II III Diablo I i II warcraft II i III wykradły wile godzin z mego życia zwłaszcza Heroes w którego namiętnie sie pocinało z kumplami.

  6. Ech… gdzie ja zakopałem to pudełko wersji gold (I+II…)

  7. @Tesu – MoM daleko bardziej wpłynął na Age of Wonders; HoMM jednak daleko bardziej inspirował się KB, niż Masterem.|Also, HoMM2 nadal od czasu do czasu instaluję i pogrywam <3

  8. Eh, czwóreczka. To była gra. A z Winds of War dużo bardziej wolałem grać armią z kilkoma demosmokami (utworzone w edytorze). Fajnie się wszystkich rozwalało.

  9. A ja gralem we wszystkie czesci i wszystkie wedlog mnie mimo przeroznych bledow byly super i gralo sie swietnie. BTW – konkurencji brak.| | |Czy mi sie wydaje czy teraz kazdy portal bedzie robil marketingowy szum w kolo tej serii?

  10. „Eh, czwóreczka. To była gra.” – hehe, tak. Do tego KIEPSKA gra 😛 . |Na premierę VI pogram sobie w Vkę albo IIIkę. To co widziałem w becie mnie przekonało do nie kupowania tytuł :/

  11. Moim zdaniem piątka to była kaszana na podobnym poziomie co ostatnie Disciples.

  12. A ja olałem sobie szósta cześć jestem zawiedziony po piątce a po za tym Ubisoft powinien mi oddać kasę za tzw”kolekcje wszech czasów”

  13. A dla mnie to zawsze były popłuczyny po serii „Might and Magic”.

  14. LazarusGreyPL z n o P 4 października 2011 o 09:05

    E tam, narzekacie, „ten hirołs be, tamten be”, a mnie się podobały wszystkie odsłony, w które grałem. No więc – na początek demo do dwójki (żałuję, że nie grałem w pełną i w Jedynkę), potem Trójeczka, Czwóreczka, Piątka i teraz czekam niecierpliwie na Szóstą część. Mam tylko pewną obawę, że ci twórcy z Węgier czy tam Czech – Black Hole, spaprali zdaje się dodatek do swojego debiutu – Warhammer: Mark of Chaos, ciekawe czy wyciągnęli jakieś wnioski z tego? Mam nadzieję, że nie spaprzą tej odsłony Heroesów…

  15. hehehe… Nie odpisali, ale z pomysłów korzystają 😉 Fajne to CDA 😉 Ale cieszę się, że moje pomysły są wykorzystywane, szkoda, że sam tego nie zrobiłem 😛

  16. chcecie herołsów doskonałych…? na miarę „trójki”…? po pierwsze, nie przenoście ich w brzydki, kanciasty, trzeci wymiar… gra wyglądałaby klimatyczniej, bardziej baśniowo i magicznie, gdyby tła, jak i jednostki były ręcznie rysowane… po drugie, zgodnie z zasadą poco zmieniać coś, co jest już bliskie ideału, nie zmieniajcie podstaw rozgrywki, nie kombinujcie niepotrzebnie, a zamiast tego skupcie swoje siły robocze na czymś innym… i po trzecie, „trójka” nie jest najlepsza, „dwójka” jest 🙂

  17. wg mnie Heroes V jest świetny, mam wszystkie dodatki i podstawową wersję…Nie wiem dlaczego autor mówi, że Kampania jest ” na jedno kopyto”. Uważam, że kampania została naprawdę fajnie zrobiona, częste zwroty akcji( śmierć różnych bohaterów itd). Grałem w III ale nigdy nie byłem wielkim fanem tej serii, chociaż jak na 1999 rok- gra super 🙂 |Przed kupnem VI części poczekam na jakąś rzetelną recenzje gry, nie chcę wydać pieniędzy na gre, która będzie średniakiem współczesnych gier.

  18. Pomimo, że III uważam za najlepszą część (do dziś gram) to IV wcale nie była taka zła. Na pewno była lepsza niż bubel, który stworzyli Rosjanie : /. Niewygodne 3d (nie raz nie zauważałem minerałów za kamieniami czy innymi ozdobami), cholernie długie tury komputera, denne cut-scenki podczas walki to wystarczyło aby odepchnąć mnie całkowicie od gry. V mnie nie bawiła, wręcz męczyła. VI nawet nie zamierzam sprawdzać, kastracja minerałów i kolejne pseudo 3d…zostaję przy 2D.

  19. No to odliczamy:|http:datapremiery.pl/might-&-magic-heroes-vi-premiera-gry-660/|Już nie mogę się doczekać!

  20. Faktycznie Heroes3 to najlepsza część cyklu, żywię do niej wielki sentyment, ale piątkę również uważam za godną kontynuację. Kampania w H5 jest naprawdę fajna, również w dodatkach, troszkę tylko drażni nie z balansowanie jednostek w zamkach, ale ten sam problem był w H3 ^_^|Wiadomo, prawdziwe oblicze Herosi pokazują podczas gry z kumplami na hot seat ( płonące pośladki ktoś to pamięta ??^_^)

  21. IV była równie dobra co III- ogromne mapy, bohater w bitwie, możliwość wyboru przy rekrutacji- wszystko na plus, no i dodatkowo genialna ścieżka dźwiękowa. Jedyny minus to udziwnione bitwy- bez hexów i mało dynamiczne

  22. @LazarusGreyPL z n o P: Mark of Chaos nie był ich debiutem, wcześniej stworzyli Armies of Exigo, a sam dodatek nie był spaprany, tylko poza nową kampanią i wyższym poziomem trudności nie zawierał nic nowego. A od samej gry dzieliło go blisko dwa lata przez co oceny miał niższe niż sama gra.|A co do samego tekstu. „Czy twórcy zadowolą zarówno ortodoksyjnych fanów starszych odsłon…”? Nie ma najmniejszych szans i nigdy nie było. Za to normalni fani (ortodoksów do takich nie zaliczam) powinni być zadowoleni

  23. Ja do dzisiaj bardzo miło wspominam pierwszą część „Hirołsów”, w którą zagrywałem się z bratem na jednym komputerze. Grywalność nawet dzisiaj jest ogromna – warto sprawdzić. Polecam nie tylko maniakom staroci!

  24. @Razqer w IV można było włączyć heksy

  25. Nic mi nie zrobicie. Uważam że heroes 3 i 5 to najlepsze gry serii, reszta z czwórką na czele to pospolite growe śmietki, mające napchać portfele wydawców.

  26. Moje ulubione części to: II, za klimat, III, za dopracowaną i wciągającą rozgrywkę i V, za podanie sprawdzonych rozwiązań w ciekawszej otoczce. W IV grałem trochę i szczerze mówiąc nawet mi się podobało.

  27. III część gry jest na pewno najlepsza- tu się nie mamy o co spierać. Ale chcę obronić trochę IV. Pomyślcie Twórcy stworzyli grę idealna(lub prawie) więc musieli poszukać jakichś nowych pomysłów. O ile „samowola” stworów jak dla mnie nie jest fajna to inne jak np. karawany(wspaniały pomysł), walka bohatera(a przede wszystkim jego rozwój), czy wybór jednostek naprawdę zmieniają rozgrywkę- wcale nie w tą gorszą stronę. Jak dla mnie IV jest trochę nie przemyślana ale nie gorsza od innych części gry.

  28. Do dzisiaj zagrywam się w Heroes Of Might And Magic. Zresztą Smuggler chyba też 😉 .

  29. Ja do dziś zagrywam się heroes palm na telefonie z kumplami na lekcjach !! polecam świetna gra.Jest to port na telefony wm i iPhone

  30. III – gra genialna! ALe w V też mi się fajnie grało:)

  31. Mogę się pochwalić, że grałem w King’s bounty i teraz wiem, co twórcom chodziło po głowie rozpoczynając serię „hirołsów”. Szkoda tylko, że (według mnie) remake kings bounty nie bardzo im wyszedł…

  32. Osioł – nie rozumiem co ludzie tak się czepiają tego 3D mnie na przykład w H3 nieraz wkurzała jak cyfry z ilością jednostek w oddziale nachodziły na siebie i nie wiedziałem czy np. kościotrupów zostało 11 czy 111 dzięki 3D problem zniknął bo wystarczyło odwrócić kamerę jedyne co w H5 ni przeszkadzało to mała ilość jednostek neutralnych.|Co do tematu to najlepsza cześć to H3 wraz dodatkiem Wake of Gods H4 zła niebyła ale jednak zmiany poszły zdecydowanie w złym kierunku.

  33. Herosi to moim zdaniem najlepszy cykl, jaki powstał. Niestety gra zaczyna zmierzać w złym kierunku. 4 pierwsze części to były gry, które potrafiły zmieść z powierzchni ziemi mniej doświadczonych na wyższych poziomach.Część 5 została lekko ułatwiona, ale wprowadziła bardzo ciekawy mechanizm w jednym z dodatków, z i historia opowiedziana w grze była niczego sobie. Niestety zapowiedzi części 6 nie nastrajają optymistycznie.Ograniczenie surowców do 4 i możliwość transportu jednostek bez pokonywania trasy.

  34. cd. Coś takiego to chyba żart, a nie strategia. Chcą zrobić kolejną grę dla każuali kastrując naszych kochanych Hirołsów z cohones.

  35. Wogóle coś ostatnio rynek strategii turowych w klimatach fantasy ma się kiepsko. Może to pole do popisu dla jakiegoś nowego studia?

  36. Yamaha, to wtedy klika się prawym przyciskiem myszki na wrogą jednostkę i mamy pod portretem ilość wojska. Parę razy tak miałem i w sumie nadal mam nie raz, bo w trójkę gram nadal.

  37. Czekałem z niecierpliwościa na 6 część, lecz po zagraniu w bete nawet nie chcę już się w to mieszać. Poczekam może jak wyjdzie za pare lat z dodatkami, lecz do tego czasu podziękuje. 4 część tak prostując nie była taka zła, w małych dawkach się bardzo przyjemnie grało. Nie można zarzucić twórcom nabierania na kase, ponieważ chcieli zrobić jakiś krok na przód co w rezultacie wyszło na to, na co wyszło. Metoda prób i błędów proste 😉

  38. Ile wam odpalili za kampanie reklamową?

  39. Osioł – W sumie to już dawno nie grałem w H3 ale to samo można powiedzieć o zasłoniętych surowcach wystarczy przytrzymać prawy przycisk myszy i odwrócić kamerę.|Co do 6 części to zagrałem w betę niektóre rzeczy cieszą np. bez wątpienia najbardziej szczegółowe mapy wszystkich Heroes ale zmniejszenie liczby surowców i inne uproszczenia są niepokojące wiec z oceną poczekam do pełnej wersji.

  40. @Yamaha – uruchomienie automatycznego okienka ze statystykami i liczbą jednostek w HoMM3 jest bezwysiłkowe i na pewno nie ma porównania machania kamerą na wszystkie strony.

  41. Hirolsi…. ahh pamietam jak kupilem trojke i z kolegami cale weekendy przesiedzielismi majac ten syndrom „jeszcze jednej tury” 🙂 Ile razy rodzicie mnie zwyzywali ze w niedziele w do nocy gralem w Hirolsow 🙂

  42. Hmm, ja trójkę kocham za Hot-seat, jakoś w piątej części ja i kuzyn nie mogliśmy się odnaleźć, niby wszystko fajnie ale coś…, za to kampania w była o wiele lepsza w właśnie w piątce, co prawda skrajnie przewidywalna, niemniej bawiłem się na tyle dobrze, że będąc w Holandii postanowiłem kupić ją jeszcze raz, tym razem z oboma dodatkami, bodajże Colectioners Edition, czy jakoś tak. A trójkę mam z Extra Klasyki, wciąż ją instaluję od czasu od czasu.

  43. 3 i 4 z dodatkami to moje ulubione częśći a pozostałe takie sobie 😛

  44. Nostalgia mnie ogarnia na samą myśl o Hirkach. Pamiętne czasy, gdy zbierało się brygadę i szalało do późnych godzin niezależnie od części. Najwięcej ogrywało się 3 -ale to TYLKO dlatego, że była to pierwsza część, która wpadła w me łapska- a potem już leciało. Bardzo cieszył fakt wydania Sagi, która zawierała Hirołków 1-3 i dosłownie pożerała czas w astronomicznych ilościach. Najmilej gra mi się do tej pory w trzy pierwsze odsłony i w 5. Czwarta część jakoś nie powaliła mnie na kolana mimo iż miała swoje…

  45. …dobre strony (karawany, aktywnie biorących udział w bitwach bohaterów, mobilne jednostki którymi mogliśmy odkrywać mapę lub dołączać do dowódcy, bardzo przyjemny system rozwoju postaci). | |Oby 6 wszamała mi jeszcze więcej czasu i jeszcze więcej przyjemności !

  46. Trójka to arcydzieło i najlepsza gra ever. Czwórka została chłodno przyjeta, ale gdyby wyszła pod innym tytułem gracze by ją lepiej przyjęli. Później już tylko gorzej i gorzej. Casualziacja sprawia że gry komputerowe się staczają, w tym strategie turowe. ja pozostaję przy trójce.

  47. łłłłłłłłłłeeee tam ja tam piontke uwielbiam, ale trójka zawsze jest o krok przed nia

  48. Heroes III jest i bylo najepszą czescią!

  49. 6 wydaję się uproszczona do granic możliwości co jak dla mnie jest wielkim minusem ;<

  50. Rankin – Ale czy obracanie o kilka milimetrów kamerom naprawdę jest takie niewyobrażalnie uciążliwe by posyłać grę do wszystkich diabłów, bardziej my wydaje mi się że hartkorowi fani H3 tak są przyzwyczajeni do 2D że jakąkolwiek zmianę traktują jak herezje.

Dodaj komentarz