Pedro Pascal udzielił wywiadu na temat 2. sezonu „The Last of Us”. Opowiedział o przeskoku czasowym i niezdrowym przywiązaniu do bohaterów
Aktor nie kryje emocjonalnego podejścia do serialu.
Już za nieco ponad dwa tygodnie powróci hitowy serial HBO, czyli „The Last of Us” na podstawie gry Naughty Dog. Ostatnio zaprezentowano zwiastun, który tylko podsycił emocje fanów. Nowy materiał zapowiada jeszcze mroczniejszy i bardziej emocjonalny sezon, w którym Joel i Ellie zmierzą się nie tylko z groźnymi zarażonymi, ale także z ludźmi, których desperacja doprowadziła na skraj człowieczeństwa. Twórcy obiecują, że druga odsłona serialu pogłębi relacje między bohaterami i pokaże konsekwencje ich decyzji.
Podczas konferencji prasowej w Los Angeles (via Variety), w której uczestniczyli Craig Mazin i Neil Druckmann oraz niektórzy członkowie obsady, Pedro Pascal skomentował zbliżającą się premierę nowego sezonu:
Myślę, że jest coś naprawdę ekscytującego w tym, że możemy dać widzom kolejny sezon serialu, który tak bardzo pokochali, a nad którym wszyscy pracowali z ogromnym zaangażowaniem i włożyli w niego całe serce.
Aktor został zapytany o pięcioletni przeskok czasowy i widoczny na zwiastunie rozłam pomiędzy Joelem i Ellie (Bella Ramsey). Swoje słowa skierował do siedzącej obok aktorki:
Mam wrażenie, że Craig i Neil świetnie to rozplanowali, bo pierwszą sceną, którą miałem do zagrania, była ta z tobą – w dość intymnym otoczeniu. Między Joelem a Ellie czuć ogromny, bolesny dystans, co było widoczne podczas kręcenia tej sceny, ale mimo to mogliśmy być razem na planie, wygłupiać się, śmiać i spędzać czas jak dawniej. To było niesamowicie kojące, jak powrót do domu.
Pedro Pascal w swojej karierze wcielił się w różne postacie – od tajemniczego Oberyna Martella w „Grze o Tron”, przez charyzmatycznego Javiera Peñę w „Narcos”, aż po mandaloriańskiego łowcę nagród w „The Mandalorian”, udowadniając swoją wszechstronność aktorską. Przyznał jednak, że rola Joela w „The Last of Us” różni się od innych:
Byłem wdzięczny, że mogłem wrócić, ale jednocześnie ta rola, bardziej niż jakakolwiek inna, sprawia, że trudno mi oddzielić to, co przeżywają postacie, od tego, co sam czuję. I nie jest to do końca zdrowe. W pewnym sensie odczuwam ich emocjonalny ból.
Aktor zauważa także, że opowieści takie jak „The Last of Us” mają pozytywny wpływ na nas jako widzów pomimo tego, że bywają one trudne w odbiorze:
W tego rodzaju katharsis jest bardzo zdrowa, a czasem wręcz chorobliwa przyjemność – to bezpieczna przestrzeń, by obserwować ludzkie relacje w kryzysie i bólu, a jednocześnie inteligentnie przedstawiać polityczną i społeczną alegorię opartą na świecie, w którym żyjemy.
Drugi sezon „The Last of Us” wystartuje już 14 kwietnia. Tego dnia na platformie Max zadebiutuje pierwszy odcinek zatytułowany „Future Days”, czyli tak jak piosenka Pearl Jamu, która odegrała istotną rolę w drugiej części gry.
Czytaj dalej
Burzowa kobieta i buntownik z wyboru. Pasjonatka czarnej kawy i białej czekolady. Tworzę słowa przy dźwiękach ulubionych soundtracków. Poza tym podróżuję rowerem i jestem zapaloną serialoholiczką amerykańskich produkcji. Kontakt: gnszkmchlsk@gmail.com