Pillars of Eternity: „Trójka” nie powstanie, dopóki twórcy nie zrozumieją przyczyn porażki Deadfire

Pillars of Eternity II: Deadfire zebrało w mediach świetne recenzje i pod względem mechaniki w dużej mierze poszło tropem chwalonej „jedynki”, a mimo to nie spotkało się z uznaniem graczy i odniosło komercyjną klapę. Według nieoficjalnych informacji w ciągu pierwszych pięciu miesięcy od premiery sprzedało się 110 tysięcy egzemplarzy, a liczono na 580 tysięcy.
Josh Sawyer, główny projektant gry (a także m.in. Fallout: New Vegas, Neverwinter Nights i Icewind Dale), kompletnie nie pojmuje przyczyn takiego stanu rzeczy. W opublikowanym niedawno wpisie przyznaje, że studio nie może iść naprzód i planować ewentualnej „trójki”, do momentu aż zrozumie, co właściwe poszło nie tak. Według niego istnieje kilka prawdopodobnych przyczyn. Pierwsze PoE mogło zwyczajnie wyczerpać rynek i zaspokoić potrzeby tych, którzy tęsknili za Baldur’s Gate. Kolejna opcja to fakt, że ludzie kupili „jedynkę” owszem, ale tak naprawdę im się nie podobała, dlatego odpuścili „dwójkę”.
Sawyer zastanawiał się między innymi nad walką. W pierwszej chwili wydawało mu się, że winny jest system oparty na aktywnej pauzie, bo turowe Original Sin 2 odniosło niebywały sukces. Problem w tym, że korzystające z pauzy Pathfinder: Kingmaker również sprzedało się dużo lepiej, choć ma gorsze recenzje. Autor ma świadomość, że gracze dość powszechnie narzekali na zbyt niski tuż po premierze poziom trudności i nienajlepszą fabułę (co nazywa zresztą opiniami uczciwymi i racjonalnymi), ale uważa, że te dwa czynniki to zbyt mało, by uzasadnić aż tak wielki rozdźwięk w odbiorze obu części PoE.
Sawyer pisze, że znacznie łatwiej byłoby mu pogodzić się z sytuacją, gdyby gra sprzedała się fatalnie i zebrała przy tym baty od recenzentów, bo w tej chwili zwyczajnie nie wie, w czym tak naprawdę tkwi problem. Brak tej wiedzy jest „jednym z powodów” dla których niechętnie podjąłby się prac nad „trójką” (innym może być sukces The Outer Worlds, które teraz stanie się pewnie dla firmy priorytetem). Przyznaje, że nie chce dawać fanom PoE kolejnej gry, póki nie uzmysłowi sobie ich potrzeb.
Czytaj dalej
67 odpowiedzi do “Pillars of Eternity: „Trójka” nie powstanie, dopóki twórcy nie zrozumieją przyczyn porażki Deadfire”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
PoE, było według mnie dużo ciekawiej zrobione, po pierwsze historia. Ciekawa i bardzo wielowątkowa, w dwójce, którą przechodziłem 2x, za każdym razem nie mogłem się wczuć w historię, była owszem ale jak dla mnie w ogóle nie angażowała gracza. Czułem, że „coś” jest na rzeczy ale nie miałem ochoty w tym uczestniczyć. Poza tym, wyzwania jakie były stawiana przed graczem, były dużo bardziej wymagające i różne, choćby wyzwania w dialogach. Co do walk, dla mnie za bardzo chaotyczna i nieczytelna.
Nie wiem jaki był prawdziwy powód marnej sprzedaży, ale dla mnie była olbrzymim zawodem. Topornie napisany scenariusz, nudny i przewidywalny, ślamazarna rozgrywka i progresja main questu, beznadziejni towarzysze, fatalny system walki, który później zostal zastąpiony przez trochę lepiej zaprojektowaną walkę turową. Niewiele lepiej, ale lepiej. Walki w niej były przeraźliwie długie, a przeciwnicy to były gąbki na ciosy. Pod koniec gry tłukłeś moby po 15 minut, ziewając cały czas. Ta gra to wielki minus.
… w turową wersje nie grałem, dlatego ciężko mi ocenić. To co najbardziej nie podobało mi się w PoE 2 to chyba właśnie walka, gdyby była taka jak w Divinity 2 to byłoby genialne. Uważam jednak, że PoE 2 ma najtrudniejszy do zdobyćia archivment jaki można zdobyć w grach i żeby go zdobyć, trzeba na grze zjeść żeby i spędzić nad nią kilkaset jak nie więcej godzin. W tym wypadku do nawet soulsy na najwyższych poziomach to spacerek po parku. Chciałbym „trójkę” ale bez bolączek dwójki.
@Xellar Co do długich walk, prawdopodobnie źle budowałeś postaci + złe itemki. Przy dobrej kombinacji to właśnie końcowe walki są najkrótsze, zazwyczaj ma się już takie combosy z itemków i statystyk, że bestyjki padają jak muchy. Są nawet ludzie, którzy tak budowali postacie, że bossy ściągali na strzała. W PoE jest bardzo złożony system „bulidów”, sa ludzie, którzy 1 lvlowym spellem, potrafią bić większy dmg niż niektórzy endgamowymi spellami.
@Darku22|W PoE2 nie grałem, ale to co opisujesz brzmi jak poważna wada – gra dla jednego gracza nie powinna wymagać tworzenia powerbuildów, aby z gry można było czerpać radochę (chyba że jest to produkt niszowy, który z własnej „hardkorowości” czyni wyróżniającą cechę). Dobrymi przykładami mogą być właśnie stare erpegi na Infinity Engine czy Neverwinter Nights, gdzie względnie „śmieciowym” buildem mozna przejść grę bez większego zgrzytania zębami.PoE2 bynajmniej niszowe nie jest.
Obsidian Entertainment jest mocno przeceniane niby tworzą dobre gry rpg ale to nie sam poziom jaki dawniej prezentował jaki Bioware np Mass Effect 1 i 2 czy Star Wars Knights of Old Republic deklasują konkurencje i prezentują wysoki poziom, Pillars of Eternity zostało dobrze przyjęta ponieważ Baldur’s Gate nie zestarzało się za dobrze a gracze chcieli ograć nowe rpg w klimatach fantasy, jak by nie patrzeć starsze gry rpg miały lepiej napisane historie oraz przedstawiają ciekawszych bohaterów.
@Syarsor Źle mnie zrozumiałeś, nie trzeba budować powerbulidów, można przejść grę „jak się chce” szczególnie na poziomie normal. Mówie tylko, że jest taka możliwość, że gra jest przystępna dla „laika” rpg ale jest również wielkim wyzwania (przy odpowiednim doborze trudności) nawet dla hardcorowców. Dobrym przykładem może być to, że jak czytamy grę kupiło 110 tys osób, przy czym najtrudniejszego do zdobycia archivmenta jak ostatnio patrzyłem zdobyły zaledwie 3 osoby.
Cursian doceniamy twoją ciężką pracę, ale jest 11 listopada, należy ci się wolne.
Darku22,|Nie wydaje mi się. Gdybym źle budował postaci, to czy mógłbym ukończyć grę na najwyższym poziomie trudności? Co więcej, bez większego trudu. O długości walk pisałem w odniesieniu do walki z trybem turowym. Choć nie przeczę, zapewne da się postać zbudować lepiej, ale to i tak samo w sobie pokazuje wadliwość całego systemu. Co do walki w trybie z aktywną pauzą, to zgadzam się, że był strasznie chaotyczny. Pathfinder: Kingmaker ma ten tryb opracowany ZDECYDOWANIE lepiej.
@Dantes|Kwestia gustu. Jak dla mnie pierwszy PoE jest świetną grą, natomiast ME1, którego zaznaczam przeszedłem, uważam za grę co najwyżej średnią. Jedynym elementem, który uważam na plus w tej grze jest wykreowane uniwersum (chociaż sposób przedstawienia historii i ciekawostek znowu woła o pomstę do nieba – ściana tekstu w specjalnym menu oderwana od gry? To już lepsze są audiologii…), ale walka, historia, płascy towarzysze, konstrukcja misji, model jazdy, wybory, które podejmowałem bez wątpliwości…
Powiem czemu ja nie kupiłem. System walki czy formuła crpg nie miały nic do rzeczy. To czy gra ma słabą fabułę czy nie mógłbym ocenić dopiero po jej kupnie. Dla mnie jedynym powodem był fakt że nie spodobała mi się koncepcja settingu. POE 1 wykreowało super świat, z ciekawą mitologią itp. A POE 2 nagle wprowadza nas w jakieś karaiby, pływanie statkiem, broń palna?? Lubię takie klimaty tylko jeśli to są gry o piratach. Nie tego chciałem. Z tego samego powodu nigdy nie grałem w Risen 2 i 3.
@SerwusX |Jeżeli chodzi o ME1 płascy twowarzysze i wybory?! Na reddicie był kiedyś topic, że w ME1 i ME2 są najbardziej rozbudowane wątki i dialogi w gracz (przynajmniej do 2014), było nawet takie graficzne drzewko, które pokazywało możliwe konsekwencje wyborów. Jeżeli chodzi o towarzyszy to każdy z nich miał przynajmniej 5 różnych zakończeń, a sam główny wątek na przestrzeni 1 i 2 miał ponad 20 rozwiązań.( najwięcej w tych czasach jeżeli chodzi o gry AAA)
@SerwusX idealnym dowodem tego jest finał Mass Effecta 3, gdzie ludzie czekali w końcu na rozwiązanie wszystkich wątków i tego nie dostali co spowodowało największe rozczarowanie graczy w grach AAA i do dziś jest pokazywane jako przykład jak zniszczyc coś co było idealne. ME 2 jest też uznawany za najlepszy seaquel na przestrzeni 10 lat, i na metarciticu ma ocene 96/100
@SerwusX Ale oczywiście gust to gust, mówie tylko ogólnie o tym jak został przyjęty ME
…dialogi, w których wybieranie pokolorowanych opcji zawsze było właściwym rozwiązaniem? Albo grałeś jak uważasz i kończyłeś w połowie pasków idealisty/renegata i większość dialogów byłą „przegrana”, albo spamowałeś wyborami jednego koloru i wprawdzie widziałeś wtedy najwięcej zawartości, ale bohater był ciepłą kluchą lub totalnym palantem.
@SerwusX Renegat, idealista i neutral mieli taką samą ilość zakończeń wątku głównego tylko inną drogą. Mimo, że grałeś „jak chcesz” czyli ani renegat and pacyfista to dalej miałeś 3 inne wątki w jakie mogłeś poprowadzić historię. To samo tyczyło sie renegata i pacyfisty. Co ciekawe w ME3, niektóre wybory i misje miałeś dostępna tylko wtedy jeżeli w 2 byłeś neutralny
@Darku22|Przeszedłem ME1 raz i miałem jedno zakończenie, ale powiedz mi czy się mylę: 5 różnych zakończeń polegało przede wszystkim na tym, że pojedyncze (ale konkretne) dialogi w grze po prostu sprawiały, że jedna rozmowa na końcu gry przebiegała inaczej, stąd kilka zakończeń? Gardzę takimi rozwiązaniami.|Co do towarzyszy, starałem się zrobić wszystkie poboczne misje z nimi związane, wcale nie odniosłem wrażenia, że jakkolwiek pogłębiło to ich postaci.
@SerwusX Nie, że np wątki toczyły się całkowicie inaczej przykład: Mój kumpel myślał, że w wątku gethów i quarian, można stanąć tylko po stronie jednych i drugich i miał rację, bo takie dycyzje podejmował w poprzednich częściach. Ja jako, że grałem całkiem inaczej tj. nie super dobry lub super zły miałem opcje pogodzenia obu ras, a potem grając raz jeszcze odkryłem opcje zniszczenia obu o takie opcje mi chodzi.
+Darku22 Mass Effect 3 mocno mnie rozczarowało za dużo akcji, podobne do siebie i mało angażujące misje, tylko jeden Hub w którym można było zatrzymać pogadać poznać historię galaktyki, brak możliwości przyłączenia starych znajomych do drużyny, fabularnie takie sobie, walka z żniwiarzami mogła być lepiej rozwiązana, ogólnie gra mogła posiada dużo większą zawartość i lepsze wykonanie gdy EA nie goniło terminów.
@Solaris123 Przecież w ME 1 i 2 było bardzo dobre postaci. Owszem wyglądają bardzo jak archetyp towarzysz, ale właśnie oto chodzi po w późniejszych wątkach, kązdy z nich przechodzi przemiane i stają się właśnie kimś całkowicie innym lub nie (to zależy od nas) pisałem już w ME wątek towarzyszy jest najbardziej rozbudowany tak pod względem ilości dialogów jak i zakończeń.
@ Dantes coś tam kręcisz przecież z 8 towarzyszy z ME w ME3 możemy przyłączyć 6 z nich. Podobne misje? Przecież każda rasa miała inny wątek to co tam podobnego było? CO do walki, ze żniwiarzami, no mogło być lepiej ale miałbyś jakiś konkretny pomysł na to, czy to tylko takie narzekania dla narzekania?
+Darku22 chwile przyłączanie towarzyszy słabe rozwiązanie np Wrex w ME3 najbardziej brakuje mi na stałe w drużynie Grunt, Legion i Moradina jest taki mod Expanded Galaxy i poprawia znacznie rozgrywkę jednak do ME3 nie mam ochoty wracać 😛
Może brzmię jakby marudził, ale odnosząc się wyłącznie do samej warstwy fabularnej i świata. Ja na gry patrzę przez pryzmat innych gier, które przeszedłem. Już dwa lata temu uważałem historię przedstawioną w ME1 za sztampową i niezbyt zajmującą. |W tym roku pierwszy raz ukończyłem Planescape: Tormenta, a w mojej opinii Bioware nigdy choćby nie zbliżyło się do złożoności kreacji świata i głębi postaci tego klasyka. I to ani „nowy”, ani „stary Bioware”.
Po przejściu pierwszych Pillarsów wraz z dodatkiem i dotrwaniu do napisów końcowych w Deadfire, mogę śmiało stwierdzić, że trzeciej części po prostu nie chcę. Przedstawiliście panowie szereg wad obu produkcji, ale dla mnie największą bolączką cyklu jest jego autorski świat, który nie ma w sobie krzty uroku takich Zapomnianych Krain. Obsidian wykonał solidną robotę, ale Eora to niestety „zszywaniec” bez własnej tożsamości zamieszkiwany przez nieciekawe rasy i doglądany przez panteon niemniej nudnych bóstw.
Przyczyna jest trywialna. Zarówno pierwsze PoE, Original Sin 2 i Pathfinder to Chris Avellone. A z tym nazwiskiem nawet FIFA stałaby się fabularnym cudem.
Zawsze zostaje Tyrrany i Tower of Time.
@Mercykiller|Ja natomiast wyrażę niepopularną opinię, że zarówno PoE jak i Grzech Pierworodny (w obu swych odsłonach) przedstawiały całkowicie pomijalne historie. Jacyś tam bogowie, jakiś Widzący, Pustka, Źródło i rozgrywka tocząca się wyłącznie o Najwyższe Stawki. Przez cały czas. BioWare, co by o tej ekipie nie mówić, potrafiło umiejętnie stopniować wagę przedstawianych wydarzeń, tutaj zaś postać gracza z miejsca staje się „jedyną, która może”, tudzież „tą, od której zależą losy świata”. Nuda i sztampa.
@GeDo|To zabawne, że Tyranny, zupełnie poboczny, niskobudżetowy projekt, okazał się być, przynajmniej moim zdaniem, najlepszą grą jaką Obsidian kiedykolwiek stworzył. Oryginalny, interesujący, świeży i wręcz ociekający ciężkim klimatem, a do tego oferujący zaskakująco dużą swobodę w kwestii podejmowanych przez gracza decyzji.
W której grze Bioware’u stopniowano wagę przedstawianych wydarzeń, a postać gracza nie była „jedyną, która może”, tudzież „tą, od której zależą losy świata”?
@Mercykiller|O ile mnie pamięć nie myli – w każdej. Rzecz jasna postać gracza zawsze na końcu ratowała świat przed wielkim Złym (ewentualnie zastępowała go w pełnieniu obowiązków), ale o roli jaką ma odgrywać dowiadywała się zazwyczaj na późnym etapie rozgrywki. Nawet w Inkwizycji, gdzie od samego początku gracz jest „jedynym, który może”, jego faktyczne znaczenie rosło wraz z postępami fabuły i nie bez wsparcia kompanów.
@Mercykiller albo Kotor 1 gdzie startowało sie jako zwykły czlowiek a potem odkrywało w sobie moc i stawało sie jedi.
Oczywiście to, że pierwsze PoE było promowane nazwiskiem Chrisa Avellone’a a finalnie okazało się że mia onł z grą wspólnego tyle co kot napłakał po czym za to jak został potraktowany odszedł właśnie przez Sawyera który podkopywał jego pozycję nie ma z tym nic wspólnego?
@Xellar|To czekaj, narzekasz że nie można przejść gry „byle jak” na najwyższym poziomie trudności i uważasz to za wadę? Taki poziom wybiera się chyba właśnie kiedy chcesz wyzwania i znasz mechaniki rządzące rozgrywką, od przechodzenia „na odwal się” jest poziom łatwy, a niekiedy normalny. Jeśli na poziomie trudnym nie ma większych kar za byle jakie rozdawanie cennych punktów co poziom, to raczej nie jest to poziom „trudny”.
W niemal każdym RPGu zaczynasz od 1 lvlu. I w niemal każdym nie jesteś zwykłym człowiekiem bo albo żeś Revanem, albo synem Bhaala czy inkszym Wybrańcem. Przewaga gier Avellone’a nad grami Bioware’u polegała na tym, że w tych pierwszych i świat i bohaterowie byli szarzy, a nie czarnobiały. Moralność jest znacznie bardziej rozmyta, a klimat znacznie cięższy.
W PoE 1 mam nabite 300 godzin. |Do PoE 2 nie mogę się zabrać… beznadziejny setting, a szkoda bo gra miała potencjał.
Jako zagorzały fan klasyków – PoE i PoE II były nudne, przegadane dialogi to grafomania i ściany tekstu, z przestarzałym i irytującym systemem walki, źle napisanymi zadaniami i mało ciekawym światem. Walka to była mordęga i na wysokim poziomie trudności niczym nas nie wynagradzała. Olać pozytywne recenzje – zobaczmy po osiągnięciach na steamie ile osób się znudziło i odpuściło grę już po drugim akcie (i porównajmy z Original Sin 2). Nie zrobią świetnej gry, to nie osiągną sukcesu – tyle.
@Mercykiller|Nazywanie Divinity, czy PoE „grami Avellone’a” to potężna przesada. Rzeczywiście, miał swój udział w tworzeniu pierwszych Pillarsów i drugiego Grzechu Pierworodnego, ale był to wkład relatywnie niewielki i niekoniecznie istotny z perspektywy całokształtu obu projektów.
Tak czytam cudze posty i muszę się przyznać, że kompletnie nie rozumiem czemu ludzie tak gloryfikują w grach rpg „ciężkie i mroczne” klimaty. Jak dla mnie, to właśnie lekka przesada ze stopniem „depresyjności” najczęściej przesądza o utracie zainteresowania jakimś tytułem. Co prawda większość erpegów trochę na siłę kończę, ale generalnie im bardziej ponuro, tym szybciej mi się odechciewa. Miałem tak z Kotorem 2, miałem z kolejnymi Mass Effectami, Dragon Age, Neverwinter 2. Z oboma PoE i Tyranny też.
Jasne, w Baldurach, Icewindach czy Falloutach też bywało smutno, czasem ckliwie, ale przez większość czasu czułem się raczej jak typowa nadzieja lub zguba fantastycznej krainy. A nie jak posępny skazaniec uwięziony w świecie, w którym może być tylko słabo lub jeszcze gorzej.
@Bronnson|Coś w tym jest. KoTOR 2 faktycznie prał gracza po pysku poczuciem ogólnej beznadziei już od pierwszych minut, co niekoniecznie dobrze wspominam.
Deadfire w porównaniu do poprzedniczki ma bardzo słabą fabułę, a walki na morzu to śmiech.
To skoro już nie będziecie w najbliższym czasie zajmować się PoE nie chcielibyście czasem zrobić Tyranny 2? Tylko czy praw do Tyranny nie ma czasem Paradox?
Właśnie dlatego KotORa 2 uważam za jedyne dojrzałe dzieło ze wszystkiego co powstało w świecie Gwiezdnych Wojen, cała reszta to słodkie bajeczki o smokach, rycerzach w lśniących zbrojach i uwięzionych księżniczkach. Do obejrzenia/przegrania, ale prywatnie wolę smak goryczy w ustach.
@Shaddon|Oba te projekty sygnowane były jego nazwiskiem, co sprawiło że masa jego fanów je zakupiła tylko z tego powodu. Nawet FIFĘ bym kupił gdyby w napisach było nazwisko Avellone, a nie trawię piłki nożnej.
@Mercykiller moje dojrzałe życie chociaż różami nie usłane, aż takie dołujące nie jest. Śmiem twierdzić że jak coś jest smutne, to nie koniecznie dorosłe. Swoją drogą co tam jest takiego „dojrzałego”? Ciągłe udowadnianie graczowi, że jak robisz coś dobrego to może się okazać że wcale nie, ale jak grasz złą postacią to robisz złe rzeczy w pełni świadomie?
Nie twierdzę że takie motywy są złe. Od czasu do czasu powinny się pojawiać żeby nie było za słodko, ale od jakiegoś czasu panuje trend że „odcienie szarości” i takie tam. Doszło do tego, że w co drugiej grze człowiek zastanawia się, czy dając głodującemu dziecku pączka czy inne mięso ze świniokangura nie skończy się jakimś masowym ludobujstwem.
To, że prawdziwy świat nie jest czarnobiały i nie składa się z superbohaterów i superzłoczyńców. Większość ludzi czasem czyni dobro, a czasem zło i faktycznie nieraz chcąc dobrze czyni zło, a czasem szczerze wierzy, że czynione przezeń zło jest w istocie dobrem. W BG czy ME źli identyfikowali się jako źli, a dobrzy jako dobrzy. W Falloucie 2, New Vegas, KotORze 2 (Kreia) czy Tormencie dobro i zło już nie było tak łatwo identyfikowalne.
Z tego samego względu uważam „Jokera” za dojrzalsze kino niż „Avengersów”. Choć lubię jedno i drugie.
Czyli dokładnie tak, jak napisałem. W odpowiednim stężeniu można by to uznać za dojrzale spojrzenie na rzeczywistość. Niestety w niektórych grach jest ono do tego stopnia przesadzone, że śmierdzi cynizmem.
@kalystos źle napisane zadania, a rozpiszesz to jakoś? Bo jak dla mnie w PoE były ciekawe zadania w odcianiach szarości, posiadajace przynajmniej 2-3, a czasem wiecej zakonczen z czesto nieoczekiwanymi zakonczeniami to co w tym zlego wedlug Ciebie?|@mercykiller przeciez w ME postaci z czasem stawały się wrecz przeciwienstwem siebie, wiec chyba cos sie nie zgadza w tym co piszesz.