Recenzja cdaction.pl – James Bond 007: Blood Stone (X360)
James Bond 007: Blood Stone
wersja testowana: X360, j. angielski
Wydawca: LEM
oficjalna cena: 209,90 zł
Blood Stone to druga, po Quantum of Solace, gra z Bondem wydawana przez Activision, który to koncern przejął prawa do marki i związanych z nią postaci od Electronic Arts. W przeciwieństwie do swojej poprzedniczki Blood Stone nie opiera się jednak na żadnym kinowym filmie – Quantum of Solace przedstawiał wydarzenia zarówno ze swojego „tytułowego” odpowiednika, jak i „Casino Royale”, Blood Stone tymczasem snuje swoją własną, nową opowieść. Mimo to nie szczędzono środków na tę produkcję (a przynajmniej spece od marketingu takie wrażenie, chcieli w nas wywołać) – w grze występuje Daniel Craig, rolę ślicznotki pełni piosenkarka Joss Stone, która nagrała nawet utwór służący, jako motyw przewodni Blood Stone, a samą produkcję powierzono nie wyrobnikom pokroju studia Beenox (często współpracującym z Activision przy takich projektach), tylko ekipie Bizarre Creations, specjalistom od gier samochodowych (i niedocenionego shootera The Club). A mimo to, wyszła gra przeciętna. Choć też, przynajmniej, jak na mój gust, niezbyt ustępująca ostatnim filmom z 007. I jak pisałem we wstępie, bardzo do nich podobna…§
Fabuła, czyli niewiarygodnie jest już w pierwszej misji
Blood Stone ma konstrukcję typowego kinowego Bonda. Pierwsza misja to przystawka do dania głównego, taka akcja na rozgrzewkę. W Atenach James Bond powstrzymuje łotra, który chciał wysadzić Akropol, a wraz z nim dwudziestkę szefów państw należących do G-20. Plan był niedorzeczny – zdaje się, że chodziło o to, by wjechać w rzeczonych przywódców autem z bombą na pokładzie, tyle tylko, że miejsce w którym miało się to stać, jest w rzeczywistości praktycznie niedostępne dla samochodów (nieważne, czy łamiących przepisy, czy nie). Zaraz potem akcja przenosi się do Istambułu, potem skaczemy jeszcze do Monaco, na Syberię (bodaj najlepszy poziom), by w nieoczekiwanym początkowo epilogu wylądować w Azji – tym razem agent próbuje już powstrzymać bieg głównej intrygi, w której ci źli, chcą przejąć tajną broń biologiczną tych dobrych. Ok, może niekoniecznie dobrych, ale przynajmniej mających na liście płac agenta Bonda. Jamesa Bonda.
Mechanizmy rozgrywki, czyli pisk opon i łomot pięści
Do gry studia Bizarre Creations idealnie pasuje określenie „gra akcji”. Przez większą część gry to shooter z elementami skradanki, z widokiem TPP i systemem osłon, ale wpleciono w niego również sekwencje pościgów. Oba te elementy – strzelanie i jeżdżenie – dopracowano tylko o tyle, o ile było to potrzebne, by jakiś niezbyt wymagający szef produkcji stwierdził: „OK, chłopaki, akceptuję, będzie wypłata”. Innymi słowy – wszystko zasadniczo działa, ale nic nie porywa.
Warto wspomnieć o dwóch elementach: tzw. focus shots, oraz telefonie komórkowym Jamesa. Focus shots to coś w stylu bullet-time’u (czy może bardziej „Mark & Execute” ze Splinter Cell: Conviction), aktywowany w dowolnym momencie specjalny rodzaj strzału, który automatycznie zabija przeciwnika. Tyle tylko, że wcześniej trzeba go naładować, a robi się to pokonując wroga bez użycia broni, czyli wręcz. To nie najlepiej wyważony element gry – wystarczy podbiec do przeciwnika i wcisnąć (X), nie przejmując się np. odpowiednim momentem wykonania takiej operacji. Z tego względu łatwo się takie „powalenia” zalicza, to z kolei ładuje Focus shots, co pozwala bez wysiłku eliminować kolejnych przeciwników.
Telefon to z kolei kiepska namiastka Bond-gadżetów znanych z filmów. To jedyna taka zabawka, z jakiej korzysta agent w grze, pozwala mu ona przede wszystkim określać pozycję przeciwników przez ściany (co czyni sekwencje skradankowe niezwykle prostymi), a także rozbrajać kamery przemysłowe (towarzyszy temu prosta mini-gierka rytmiczna). To zgrabny dodatek do rozgrywki, ale powinien być jednym z wielu podobnych – sam jak palec pokazuje tylko, że prawdziwych gadżetów w Blood Stone brakuje.
Tryb single, czyli „zaraz, to już koniec?”
Tryb dla jednego gracza składa się w Blood Stone z – uwaga – sześciu misji (czasem, jak we wspomnianej lokacji syberyjskiej nawet rozbudowanych), przejście każdej do wyzwanie zadanie na około 30-40 minut. Przy dobrych wiatrach łącznie daje to powalające 3 godziny rozgrywki, i dam sobie za to uciąć rękę, szczególnie, jeśli policzymy czas „grywalny”, i nie będziemy wliczać weń dość długich cut-scenek. Przechodzenie gry ponownie nie ma większego sensu (choć twórcy zachęcają do tego, otwierając po zakończeniu fabuły dodatkowy, najtrudniejszy poziom trudności, o nazwie 007), bo Blood Stone niczym nas za drugim razem nie zaskoczy. Zobaczymy tą samą historię, te same skrypty, a jedyna różnica polegać będzie na tym, że będą one uruchamiać większą liczbę przeciwników. Gra wyraźnie przyśpiesza od połowy (a dokładniej od sceny w kasynie w Monaco), na jej późniejszych etapach można nawet „wczuć” się w Bonda i – zapewne zgodnie z założeniami twórców – dość płynnie łączyć skradanie się, walkę wręcz i strzelaniny, by niczym super agent, po raz kolejny ratować świat. Szkoda, że nie ma trybu wyzwań, który w jakiś sposób oceniałby tę płynność i skuteczność – czy to na poziomach ze scenariusza czy na specjalnych arenach – bo byłoby to całkiem prostym, a i miłym, sposobem na wydłużenie żywotności gry.
Nie warto wracać do gry nawet po to, by ponownie wziąć udział w pościgach, stanowiących część scenariusza – choć Blood Stone powstał w studiu Bizarre, sekwencje „jeżdżone” (nie wszystkie dosłownie) są przeciętne, oparte na maksymalnie uproszczonym modelu jazdy, korzystającym z zerowego AI wrogich kierowców (prowadzą ich skrypty). Dobrze przynajmniej, że są one dość efektowne (bo np. coś się po drodze wali, a coś innego wybucha) – kiedy Blood Stone nie miał jeszcze tytułu, internet plotkował, że będzie to „ścigałka z Bondem” i szkoda, że Bizarre nie poszło w tą stronę, bo prawdziwa samochodówka z najsłynniejszymi pościgami w historii 007 mogłaby być w ich wydaniu naprawdę ciekawą i unikatową produkcją.
Tryb multi, czyli niebiescy kontra czerwoni
Podobnie, jak Quantum of Solace, również i Blood Stone oferuje tryby sieciowe – i podobnie, jak wtedy, zastanawiam się po co. Multiplayer składa się z trzech trybów – Team Deathmatch, Last Man Standing (drużynowy deathmatch z tylko jednym życiem) i paru map typu Objective (na których trzeba wykonywać wskazane zadania). W potyczkach biorą udział dwie drużyny (Niebiescy i Czerwoni), całość jest dość grywalna (ma nawet system rang), ale biorąc pod uwagę fakt, że jutro wychodzi Call of Duty: Black Ops i tak byłem zaskoczony, że serwery nie świeciły pustkami (inna sprawa, że na Xbox Live zawsze są chętni do gry, a gra ma kilka dość łatwych Osiągnięć w multi). Słabość multi to również pozbawione pomysłu mapy – lokacje tworzone jak pod rozgrywki w sieci (symetryczne, ze skrzyniami
Oprawa audiowideo, czyli bywa ładnie
Wbrew pozorom, w przypadku Blood Stone, ten akapit jet najtrudniejszy, bowiem nie za bardzo wiadomo, co o oprawie gry napisać – tak jest bez wyrazu. Nie znaczy to wcale, że grafika czy ścieżka dźwiękowa stoją na niskim poziomie, wręcz przeciwnie, oba te elementy prezentują się całkiem solidnie, ale nie ma w nich też nic, co można by specjalnie pochwalić. Może poza eksplozjami (i wszystkimi towarzyszącymi im efektami) w sekwencjach ściganych – te naprawdę mogą się podobać. Poza tym dostajemy przeciętne lokacje, przeciętną animację postaci (kiepską w zbliżeniach na twarz), bondowski, ale nie zapadający w pamięć soundtrack i piosenkę Joss Stonę, taka samą, jak wszystkie inne tej piosenkarki. I znów – ciekawsze obrazki dostajemy w drugiej połowie gry, szczególnie sceny na pędzącym przez syberyjską rzekę poduszkowcu mogą się podobać. Ogólnie jednak jest po prostu średnio.
Podsumowanie, czyli wstrząśnięty i zmieszany
Blood Stone to gra, nawiązująca do legendarnej marki, do produkcji której zatrudniono kilka wielkich nazwisk i niezłe studio – a mimo to, wyszedł średniak, w którego zagrają z przyjemnością tylko najwięksi fani agenta 007. Być może sługa Jego Królewskiej Mości ma licencję na zabijanie, ale twórcy gier z jego udziałem, nie mogą zdobyć licencji na grywalność – i jak widać nawet tak uznane ekipy, jak Treyarch (przy Quantum of Solace) i Bizarre Creations (przy Blood Stone), mają z tym problem. Może więc lepiej dać Bondowi dożyć późnej starości na dużym ekranie i zająć się czymś innym?
Ocena: 6,5 na 10
—-
Plusy:
Minusy:
Czytaj dalej
-
Napisz krótkie podsumowanie 2025 roku i traf na łamy CD-Action!
-
PlayStation zaprasza na 40-minutowy pokaz. Już niedługo Sony może pokazać...
-
ARC Raiders prześcignęło Battlefielda 6 pod względem liczby graczy na Steamie....
-
Elden Ring Nightreign dostanie DLC w ciągu najbliższych miesięcy. Właściciel...
63 odpowiedzi do “Recenzja cdaction.pl – James Bond 007: Blood Stone (X360)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Kłopoty wytwórni Metro Goldwyn Mayer sprawiają, że to na Activision, właścicielu praw do gier z Jamesem Bondem, spoczywa obowiązek kontynuowania przygód agenta Jego Królewskiej Mości. Blood Stone ma to, co filmy z 007 – Daniela Craiga, strzelaniny i pościgi. I tak jak te filmy, trwa trzy godziny….
E tam mnie się podoba…A wszystkie recki Huta podwyższam co najmniej o 1 oczko bo wiem że ten Pan bardzo krytycznie odnosi się do większości tytułów
Kolejny tytuł, który warto wypożyczyć, a niekoniecznie kupić. W MediaMarkt wersja na PS3 kosztuje 259zł. :
dobrze, że nie kupiłem. 100 zł zostało w portfelu 😛
@PawcioX: od tego są recenzenci. Nie wszyscy muszą się z nimi zgadzać (i uważam nawet, że nie powinni. Każdy powinien mieć własne zdanie), ale recenzja ma opisywać nie tylko zalety, ale także wady
dlaczego znowu na x360? NIe było wersji PC na składzie czy co?
@czapel007 – Była, ale dotarła później. Recenzja PC będzie w magazynie.
Jak dla mnie to większość recenzji i ocen jest dobra, mam prawie taki sam pogląd na to wszystko ,prawda jest taka że jak ktoś zmielił już dość sporą dawkę tytułów to byle padaki wysoko nie oceni 🙂
Zupełnie przeciętna, brzydka i uproszczona produkcja, która czasami faktycznie pozwala poczuć się jak 007(BTW Filmy z Craigiem, to jedne z lepszych Bondów). Nie żałuje, że zagrałem, ale cieszę się, że nie ja wydałem pieniądze 😉 |Ale nie o tym miało być – FANTASTYCZNY avatar Hucie!
SimpleGuy jesli filmy z Criagiem to lepsze Bondy to zobacz jak wygladaly te naprawde super z Connerym i Brosnanem. Akurat Casino Royale jeszcze w miare sie udal, tak Quantum of Solace jest po prostu kiepski.
Gra nie ma czolowki znanej z filmow, wbrew tenmu co pisze Hut. W Blood Stone nie ma bowiem slawnego gunbarrel (to to, jak na poczatku filmu James Bond strzela do ekranu). Sa jedynie akcja, a pozniej napisy poczatkowe.
@Wojman007 – Ok, ale poza tym są sylwetki kobiet i Bonda, jest oryginalny utwór muzyczny, klimat jest zdecydowanie taki, jak czołówek filmów. Choć fakt, nie ma sceny z pistoletem/bębenkiem.
Zgadam się z oceną Huta, oczekiwałem gry na 9 a dostałem na takie lekko naciągane 7. Trochę szkoda zmarnowanego potencjału, chociaż musze przyznac grało się całkiem nieźle. Co do opini o filmach to Casino Royal to najlepszy Bond ze wszystkich tuż za nim jest GoldenEye a Quantum of Solace to największe rozczarowanie jakie mnie spotkało.
Dałbym jeszcze mniej. To po prostu parodia Quantum of Solace. Brzydka graficznie (choć w pewnym momencie wydawało mi się że widziałem teselację), nie porywająca fabułą, jadąc w zasadzie tylko na marce i budząca z nią skojarzenia. I jeszcze ta partnerka Bonda, Boże! Jak ja nie mogę jej słuchać!
@Wojman007 A co do nowych filmów o 007 to nie wiem o co cześci chodzi. Ostatnio drugi raz oglądałem QoS i wrażenie dużo lepsze niż za pierwszym razem. Casino Royale jest super Filmy z Connerym są naprawdę świetne(szczególnie 3 pierwsze) ale te z Brosnanem ekhm…Goldeneye dawało radę, a Śmierć nadejdzie jutro to najgorszy film z całej serii.
Ocena nawet wysoka, ale Hut nie bywa nadmiernie surowy, za dobre serduszko ma. Ja wprost przeciwnie, toteż pewno musiałbym odjąć z punkcik lub dwa pod warunkiem, że single zajmowałby przynajmniej 10h, a tak nie jest. Gameplay raptem na trzy godzinny z miejsca tytuł dyskwalifikuje jako wart uwagi, innymi słowy, tylko za to należy się 0/10. To jakieś kpiny, producenci rywalizują między sobą, czy jak? Kto stworzy krótszą grę? My! A wcale że nie, bo my! I tak oto powstają kolejne dema po 200 zł każde. Żenada.
e tam nie chce mi sie kupywac tej gry 😛
Z tego co wiem to Wielka Brytania ma królowa a nie króla a więc w newsie JEJ Królewskiej Mości a nie Jego.
A najlepszym filmem jak i grą według mnie było „Świat to za mało”. Pamiętam ile godzin się przesiedziało przed telewizorem grając na PlayStatio One. Ach, to były czasy.
Mowiłem ze ta gra to zwyczajny sredniak robiona po to by zlapac jak najwiecej naiwniakow.
Dokładnie Scareface666 gra jak i film „Świat to za mało” były epickie 🙂 . Tak samo James Bond Agent Under Fire na ps2. Obecne bondy to syfy. Zawiodłem się troszkę na blood stone. No ale no cóż… Co ja mogłem oczekiwać ? Przecież to Activision…
Dał bym 5/10, ale za ten „multiplayer” +3/10…
Jak słyszałem pierwsze zapowiedzi to od razu wiedziałem że to będzie bubel.
Nie wiem czemu mi okładka to się kojarzy z The Saboteur. Może przez te zakrzywione logo. Hmmmm a nawet grą się nie interesowałem Jamesa Bonda nie oglądałem. Może kiedyś nadrobię.
@skoczny|Wiem, i za to właśnie lubię recki Huta…Nie wiadomo czego się po nich spodziewać
Takie gry to aż szkoda recenzować. Patrzysz na pierwszą zapowiedź i od razu wiesz, że to będzie przeciętniak na poziomie 5-6/10.
kiedy recenzje CoD:BO iTW2??
MantroX – To działa w dwie strony… MW II też pięknie się prezentował, miał wyjść HIT 2009r… A co wyszło ? Gó*no wyszło ot co.
Ale jeździcie po tym MW2. Może jakieś argumenty podacie co?
Lol… Jak zwykle miała być dobra gra, a wyszła jak zwykle…. no cóż, przecież to activision-__-
Och, to było tak bardzo do przewidzenia. :/
Podobno ssie ale kolega ma to zobaczę:)A tak od tematu to MW 2 jest spoko nie jest najlepszą grą roku ale dobrze się prezentuje tylko cena za wysoka |zgadzam się z kaczmwoj1994 może jakieś argumenty:oo
@strenghold: Brak dedyków, pełno cheaterów plus 5 map,z czego jedna z MW1 za prawie 50 zł. Wystarczy ?
A kto za przeproszeniem ci je kazał kupować?
Nikt, ale już sam fakt małej ilości map za spore pieniądze jest wystarczający.
Właśnie nie jest, bo w MW2 masz od początku 16 map, a np w moh jest ich osiem, i płacenie za dodatkowe dwie to jest przesada.
@Mati171992, tych cheaterów dostałeś razem z map packiem?! xD|I swoją drogą 50 zł = $15 w USA wiec są to psie pieniądze… a że w Polsce tak marnie jest z pieniądzem… TO NA PEWNO WINA ACTIVISION! 😉
aha czyli możliwość dokupu map(co prawda za taaaką kase) jest wystarczającym powodem, żeby zbluzgać gre… gratuluje pomyślunku
No cóż spodziewać się można było oceny na takim poziomie od samego początku. Co prawda liczyłem na coś więcej, gdyż Bonda fanem jestem nie od dziś.
Nie chcesz cziterów, graj na konsoli. Proste.
czapel007 Widac mamy rozny gust jesli chodzi o fimy o przygodach 007. Osobiscie Smierc Nadejdzie Jutro uwazam za jeden z lepszych. Ogolnie wszystkie z Brosnanem oceniam bardzo wysoko, prywatnie moj ulubiony odtworca Bonda, bo nie dosc, ze mial w sobie cos z kazdego poprzednika to na dodatek i z nastepcy. 🙂 QoS tez nie dawno obejrzalem, ale moim zdaniem to jest nadal jeden z gorszych Bondow. Ot po prostu teraz 007 to teki emigrant z europy wschodniej, a nie angielski dzentelmen jak to dawniej bylo.
A ja wiedziałem, że tak będzie!!
A ja jestem zdania że zanim ktoś powie że gra jest słaba niech najpierw zagra. Mi się bardzo podoba, strzela się całkiem fajnie, faktem jest że częściowo gra jest „zautomatyzowa” ale dzięki temu cały czas coś się dzieje i nie ma głupich przestojów. Jak dla mnie 8/10, na minus napewno czasami grafika i troche słabe animacje umierających przeciwnikow.
Co do filmów z Brosnanem, to ten pan zdecydowanie bardziej pasuje do Pani Dubtfire, niż do roli szpiega z licencją na zabijanie. Już gorszy był chyba tylko Timothy Dalton.
@fiflak – Mówimy o grze, na którą trzeba wydać 200 złotych. Czy rzeczywiście to, że strzela się całkiem fajnie jest wystarczającym uzasadnieniem? Czy chcecie, żebyśmy takie gry oceniali na 8/10?
No rzeczywiście, nie wziąłem pod uwagę ceny konsolowej wersji, może i jednak należy się bardziej 7 albo 6,5 bo bym się wkurzył wydając ponad 200 zł na podobno bardzo krótką kampanie
EDIT: nie zauważyłem dopisku że to wersja na x360, przepraszam…
@Hut|Czegoś nie zrozumiałem, czy wziąłeś pod uwagę liczbę złotówek, jaką trzeba przeznaczyć na grę? To było dawno i pewnie nieprawda, ale z tego, co pamiętam, przy temacie „do obgadania: czy cena powinna wpływać na ocenę?” jakieś 99% userów – z Tobą włącznie – było zdania, że nie.
Może i tak jest….ale jeśli gra starcza na trzy godziny…..to akurat spory wydatek.Ale co do ceny jedno mnie zastanawia….czy wersja PC dostałaby wyższą ocenę,ponieważ jest tańsza??
wejdzie mi na kompa 1,5 GB ram|zotac gt 220 512 i procka 2.2 ?D proszeo odp 'd