Recenzja – Red Dead Redemption (X360)

Red Dead Redemption
wersja testowana: Xbox 360, j. ang
Wydawca: Cenega
oficjalna cena: 239,00 zł
Red Dead Redemption to, mówiąc najprościej na świecie, „GTA na Dzikim Zachodzie”. Dokładniej: „GTA IV na Dzikim Zachodzie”, bowiem to po tej grze kowbojski sandbox studia Rockstar odziedziczył silnik, system animacji Euphoria, a także dużo rozwiązań dotyczących rozgrywki. Jednocześnie to „GTA IV…” dopracowane, wypieszczone, poprawione pod niemal każdym możliwym względem i jako pakiet, czyli to, co dostajemy w pudełku z grą, bardziej rozbudowane. §
Bohaterem gry jest John Marston, niegdyś pierwszej wody bandzior, herszt szajki terroryzującej Dziki Zachód wtedy, gdy był on rzeczywiście Dziki; dziś spokojny mieszkaniec jednego z wielkich miast wschodniego wybrzeża USA. Sielankę, którą udało mu się zbudować, psują agenci rządowej organizacji do walki z przestępczością, którzy stawiają przed nim ultimatum: albo sam wyeliminuje członków swojej bandy, albo nigdy więcej nie zobaczy żony i dziecka. Chcąc nie chcąc ten były przestępca staje po stronie prawa i wyrusza na amerykańsko-meksykańskie pogranicze, by tu złapać swoich kolegów z poprzedniego życia.
Być jak John Ma… rston
Trochę się obawiałem, czy specjaliści od podpatrywania współczesnego świata i popkulturowych nawiązań poradzą sobie z materią zupełnie inną i mniej podatną na najróżniejsze „puszczanie oka”, ale Dan Houser, główny scenarzysta wszystkich gier Rockstara, po raz kolejny stanął na wysokości zadania. W jego głowie powstali zapadający w pamięć, charakterni i wygadani bohaterowie, którzy pasują jak ulał do westernowej konwencji, a jednocześnie nie są tak jednowymiarowi i „oczywiści”, jak to często w kinowych odsłonach tego gatunku bywa.
Największą gwiazdą tej produkcji jest jednak John Marston. Po długiej liście bohaterów, za których wygląd lub to, co i jak mówią, musiałem się wstydzić (patrz: Ezio z Assassin’s Creed II, Rico z Just Cause 2, ostatni Książę z Prince of Persia: Zapomniane Piaski), to heros, którym naprawdę chce się być. Jest twardzielem wrażliwym na ludzkie sprawy, który kieruje się własnym, niezłomnym kodeksem moralnym i który jak powie, to powie, i nie sposób się z nim nie zgodzić. Jest lepszy nawet od Nico Bellica, a to już komplement z najwyższej półki – no, ale kto mógłby przebić Rockstar Games jeśli nie… Rockstar Games?
Dziki sandbox
Oceniając sandboksa, warto zawsze skoncentrować się na kilku sprawach. Przede wszystkim – świecie gry. W tym przypadku mamy do czynienia z kilkoma prowincjami amerykańskiego pogranicza, a więc z terenem zasadniczo dość monotonnym, zarośniętym trawą, niskimi krzakami, okazjonalnymi drzewami i kaktusami (nieco odmiany przynoszą „górskie” sekwencje, w których jest nawet śnieg). Mimo to ekipie Rockstar San Diego udało się stworzyć wirtualną krainę, której każdy zakątek wygląda trochę inaczej, która imponuje krajobrazami i każe raz na jakiś czas zatrzymać się w miejscu, by przyjrzeć się temu, co znaczą słowa „dziewicza natura”.
Jednocześnie jest to wirtualny świat, w którym co chwila jest co robić. Co prawda w praktycznie każdym momencie gry aktywne są góra dwie-trzy główne misje, ale cały czas na wyciągnięcie ręki są inne, poboczne działania. Część z nich to normalne questy zlecane przez tzw. strangers, przypadkowych mieszkańców, którzy proszą o wykonanie jakiegoś zadania (co można zrobić w dowolnym momencie, akurat wtedy, gdy przejeżdżamy w okolicy). Część to zdarzenia generowane losowo (np. napad na dyliżans), z którymi Marston może wchodzić w różne interakcje (np. ratując pasażerów przed bandytami). Część zaś to z kolei „okazje” obecne w świecie gry, z których można skorzystać w dowolnym momencie (np. puszczenie się w pościg za przebiegającym w pobliżu mustangiem i złapanie go na lasso).
W samo południe
Ważnym punktem w sandboksach jest system walki, który powinien dawać zróżnicowane możliwości efektownej i skutecznej eliminacji przeciwników – i taki też jest w Red Dead Redemption. Marston może bić się wręcz, także korzystając z noża (choć posługuje się tylko prostymi, mało finezyjnymi ciosami), użyć lassa (doskonałe do ściągania z siodła koniokradów), a także chwycić w dłonie coś z całkiem zróżnicowanego arsenału broni palnej. Jak na western, strzelania jest tu dużo – w trakcie całej gry pada około 500 trupów. Dobrze więc, że ten element Red Dead Redemption działa jak należy. Równie dobrze, że twórcy zdecydowali się na samoodnawialne zdrowie, bo szukanie apteczek nie pasowałoby do tej produkcji ani trochę.
Ponieważ to gra konsolowa, nie obyło się bez najróżniejszych pomocy, z systemem autocelowania na czele, ale tylko dzięki nim można tu w ogóle myśleć o wykonaniu pewnych rzeczy (jak np. strzelanie z grzbietu pędzącego rumaka do innych konnych), a jednocześnie nie sprawiają one wcale, że jest mało „skillowo” (bo tam, gdzie nie trzeba – w zwykłych strzelaninach na nogach – autocelowanie nie działa). Nawet zastosowana tu namiastka bullet-time’u – spowolnienie czasu, które daje graczowi ogromną przewagę nad przeciwnikami – nie „zabija gry”. Tu naprawdę trzeba umieć strzelać!
I jest jeszcze multi?!
Red Dead Redemption ma więc wszystko to, co sandbox mieć powinien, i… dużo, dużo więcej. Wiele mówi się o tym, ile powinny trwać współczesne gry i co powinny dawać za całkiem wysoką cenę ich zakupu, ale pod tym względem mało kto może konkurować z produkcjami Rockstara. Główny wątek fabularny to zabawa na kilkanaście godzin, a uczestnictwo w zadaniach pobocznych (o wielu z nich nawet nie napiszę z braku miejsca) to drugie tyle. Łącznie mamy więc minimum 30 godzin pasjonującej rozgrywki, a do tego dochodzi tryb multiplayer, rozbudowany jak w żadnej innej grze Rockstara.
Każdą rozgrywkę w sieci rozpoczyna się w tzw. Free Roam, czyli po prostu w świecie gry, w którym można wziąć udział w kilku akcjach (np. atakach na kryjówki gangów złożonych z botów), wymyślić sobie coś samemu (np. wyścigi od kaktusa do skały), a także rozpocząć jeden z gotowych, zaprojektowanych przez twórców meczów (czy to polegających na zbieraniu złota, czy na zwykłych strzelaninach). Całe multi oparte jest na systemie punktów doświadczenia, których zdobywanie daje dostęp do lepszych broni, wierzchowców (początkowo naszym „człapakiem” jest osiołek), ubrań i trybów – a to kolejne kilkadziesiąt godzin zabawy.
Maksymalnej nie daję tylko dlatego, że jest w Red Dead Redemption trochę bugów, technicznych niedoróbek chyba po prostu nieuniknionych w tak ambitnej grze z tak otwartym światem i taką swobodą rozgrywki. Część z nich to niedociągnięcia typowe dla sandboksów (przenikanie obiektów; obijanie się o siebie postaci; urywanie dialogów, gdy wydarzy się coś, co bohater musi szybko skomentować), część to bugi na tyle zabawne, że pojawiła się nawet teoria spiskowa mówiąca, że to celowy zabieg twórców (więcej o nich TUTAJ), ale żadne tak naprawdę nie wpływają na satysfakcję płynącą z zabawy. No ale niestety są i je widać, więc pół punktu trzeba odjąć. Co nie zmienia faktu, że nie widzę obecnie na półkach sklepowych żadnej gry, którą byłoby bardziej warto kupić niż Red Dead Redemption.
Ocena: 4,5/5
—
Plusy:
• doskonały wirtualny świat i mnóstwo rzeczy do zrobienia
• John Marston to facet (choć naiwniak), którym chciałbym być
• świetne lub bardzo dobre modele „jazdy” i „strzelania”
• zaskakująco rozbudowany multiplayer
Minusy:
• drobne błędy techniczne, nie wpływające na komfrot rozgrywki
————-
Więcej w CD-Action 6/2010
Czytaj dalej
-
Last Epoch trafi na PlayStation 5. Zobacz zwiastun wersji konsolowej...
-
Crimson Desert ma datę premiery. Nowy zwiastun przypomina o spektakularnym RPG
-
„Spider-Man: Beyond the Spider-Verse” z nową datą premiery. Wbrew pozorom...
-
Nowa gra studia odpowiedzialnego za Disco Elysium na kolejnym zwiastunie. Fani...
185 odpowiedzi do “Recenzja – Red Dead Redemption (X360)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Skąd ja mam wiedzieć, nie ja dałem jej GOTY, tylko pisma/serwisy.|I różnica między LBP, a Red Dead jest taka, że LBP jest genialne, a Red Dead- co najwyżej dobre.
Jeśli Red Dead jest CO NAJWYŻEJ dobre, to aż strach pomyśleć jak wygląda gra, która jest bardzo dobra! XD
Przykłady ? Nawet na pełniakach były gry bardzo dobre, Puzzle Quest, Drakensang. Są jeszcze genialne, Fallout (oczywiście do dwójki, trójka to twór nazbyt konsolowy), Team Fortress.
Trudno porównywać różne gatunki, ale faktem jest, że RDR to gra GENIALNA, absolutne TOP. I aż żal tyłek ściska, że jak dotąd nie ma go w planach na PC.
Bzdura, w żadnym wypadku nie jest genialne, to widać po gameplayach. |Jest podobno w planach na pc, ale jak się ukaże, to wątpię, żeby chciało mi się w ogóle ściągać, o zakupie już nie mówiąc.
Oceny pism światowych, opinie wielu graczy(również z innych krajów), świadczą, że jest genialna. Zresztą to kwestia gustu. Tobie się nie podoba – masz do tego prawo, choć raczej jesteś w tej kwestii lekko osamotniony – dla mnie jest to gra wielka. Kupię bankowo!!
Tfu, pozytywna opinia większości, to chyba pierwsza przesłanka do podejrzewania, że jest to gra słaba, bo większość takie gry właśnie lubi.
Dobre, podobało mi się to. 🙂 W takim razie dobre gry to takie, które lubi mały procent graczy. 🙂 Zresztą jeszcze raz napiszę, to czy gra jest dobra czy nie, to tylko kwestia gustu. Tobie się nie podoba? OK, ale mnie nie przekonasz do swojej racji, bo dla mnie jest super.
Rockstar Games to dla mnie mistrzowie. Dość powiedzieć, że w każde GTA grało mi się cudownie, a jeśli RDR to takie „GTA na dzikim zachodzie” to złe dla mnie być nie może. Zwłaszcza, że bardzo lubię klimat westernów.
Dobre fkin’ ’round o guście od tylu lat. Gry które lubi większość graczy są lubiane przez większość graczy, bo są robione pod większość graczy, a nie dlatego, że są dobre.|A GTA skończyło się na Vice City.
Sądząc po achievementach Huta z Red Dead Redemption, nie przeszedł on jeszcze gry, a szkoda. Bo może gdyby dotarł do końca, to te wszystkie bugi i niedoróbki zostałyby grze wybaczone, ze względu na świetne zakończenie, pokazujące cały charakter „dobrych” ludzi. I byłoby 5/5 ;p
Za samą fabułe należy się 10/10
piezol=>To powiedz mi, co ci się w RDR nie podoba? Bo ja przejrzałem twoje wcześniejsze posty i wydaje mi się, że nie lubisz tej gry głównie dlatego, że wyszła tylko na konsole. To raz. Po drugie, wyjaśnij mi co to jest według ciebie gra „dobra”. Bo jestem na 100% przekonany, że powiesz, że gra dobra to taka, która ci się podoba. Po trzecie, GTA skończyło się IMO na dodatkach do IV. San Andreas czy IV były (i są) dla mnie grami wielkimi. Są tylko zwyczajnie inne niż Vice City, co nie znaczy, że to gry złe.
@piezol weź już lepiej nie komentuj tej recenzji. Przecież w RDR nawet nie grałeś i pewnie nigdy nie zagrasz , dlatego się na niej wyżywasz. Żal ci du*ę ściska 😉 A seria Grand Theft Auto nie skończyła się na Vice City ( pewnie tylko tą część łyka Twój PC) , powstało jeszcze znakomite San Andreas i wspaniała IV ze świetnymi dodatkami (nie licząc kilku tytułów na handheldy). Naprawdę współczuję Ci ,że nie możesz odpalić GTA IV i z tego względu uznajesz ją za crapa. |Świat jest tak zrobiony , że gra świetna podoba się większości nie mniejszości.|Proszę Cię podaj mi tytuły gier ,które według Ciebie są warte miana GOTY. Pośmieję się…
Nie bardzo kumam po co w ogole dyskutujecie z piezolem na temat RDR skoro typ w gre nawet nie grał i nie ma on zielonego pojęcia jak rzeczywiście dobra jest ta gra. Przeszedlem cała, zrobilem 100%, wszystkie trofea w single player i moge z pełną swiadomościa powiedzieć, ze to najlepsza gra w jaka gralem. A gram juz ze ćwierć wieku 😉 Jakby Hut przeszedł całą grę to dałby 10. Oto urok recenzji w CDA – recenzenci nie kończą całej gry, a mimo to wydają na jej temat werdykt. Bezsens…
Cóż, piezol nie wiedzieć czemu uważa konsole za zło tego świata, które sprawia, że gry są, o zgrozo, nie tylko dla PC. Samo to już obniża jego opinie o RDR. A faktem jest, że teraz na rynku liczą się w 80-90% konsole.|Fakt, że nie grał pominę milczeniem. Ja powiem tak: gameplaye nie obrazują „fajności” tej gry, nawet w połowie. Po obejrzeniu ich też mój entuzjazm nieco przygasł, po pierwszym pół godziny czułem się jak mały chłopiec, który dostał nową zabawkę. Gra jest po protu FAJNA, czego obecnie brakuje
I skąd pomysł, że sandbox aka open world game nie może mieć głównego wątku. Oczywiście, że może. Wymagania bycia sandboxem spełnia tak naprawdę bardzo wiele gier, chociażby Fallout 3, zdecydowanie GTA, czy RDR. W tym gatunku chodzi o wolne poruszanie się po otwartym świecie – finito. Nie ma jakiegoś wymagania nie posiadania fabuły.
Ja uwielbiam tę grę za takie sytuacje link http:www.youtube.com/watch?v=X8jDJnqgg9A . W szczególności od 01:01 do 01:08. Fizyka Euphoria naprawdę potrafi doprowadzić do euforii.
Boże, jesteście skończonymi kretynami, tak ciężko przeczytać temat :|http:forum.cdaction.pl/Czysto-teoretyczny-brak-flejmwara-t88531.html|Ah tak, zapomniałem, to was przerasta.|I San Andreas było średniawe, bo w Vice City największym atutem były soundtrack, jaskrawość przedstawionego świata, czego w SA zabrakło (jakiś hiphop, popularne odmiany rocka). Czwórka to w ogóle parodia, nie miała NIC ciekawego, poza silnikiem fizycznym, który podstawy rozgrywki przecież nie stanowi.
I oczywiście zawsze, kiedy jakiś kretyn nie potrafi obronić swojego żenującego GTA IV to rzuca tekstem „haha nie poszło ci”. Otóż poszło mi, fakt na niskich detalach, ale mam to gdzieś, nie jestem dzieckiem efektów specjalnych (w przeciwieństwie do co poniektórych…), z reguły gram na najniższych możliwych rozdzielczościach nawet, jeżeli komp jest w stanie uciągnąć spokojnie więcej. I szczerze mówiąc, żałuję tych 10 gb na miejscu, które mi zajmowało na dysku.
Wiesz piezol czemu RDR nie ma na PC ? Bo tak AMBITNA gra nie moze tam wyladowac
A sandbox= GRA BEZ OGÓLNEGO CELU, BEZ GŁÓWNEGO WĄTKU. Jeżeli w Ogniem i Mieczem (nie grałem, wolę czystego M&B) pojawił się 'plot’, to gra AUTOMATYCZNIE PRZESTAJE BYĆ SANDBOXEM, zostaje tylko 'strategiczny, zręcznościowy crpg akcji z otwartym światem’. Wracając do Red Dead: to jest nic, a nie gra. Nie ma niczego, co gra na nawet 8 powinna mieć, już nie mówiąc o dawaniu jej 10. Subiektywna opinia kończy się na siódemce, dalej trzeba być obiektywnym.
RDR nie jest grą ambitną, nie wciskaj bzdur, to zwykła rozpierdziucha TPP dla osób, które jarają się właśnie takimi pseudo grami.Ambitne gry trafiają głównie na PC, na konsole są to nieliczne (acz genialne) tytuły.|Ciężko mi mówić, co bym wybrał na GOTY. Musielibyście mi podać konkretny rok z którego chcielibyście GOTY, bo to w końcu Game Of The Year, nie ? Musiałbym też poszperać, bo szczerze mówiąc mam gdzieś fakt, w którym roku dana gra wyszła.
I z każdym kolejnym postem każdego kolejnego konsolowca jestem coraz bardziej przekonany, że włączając PS3/X360 automatycznie stajecie się kretynami, bo zamiast bronić swoich ulubionych konsol podając GENIALNE tytuły, to podajecie miałkie, co najwyżej rzemieślnicze produkcje, których rankingi robi się co roku, właśnie dla ludzi, których jarają takie produkcje.
„Świat jest tak zrobiony , że gra świetna podoba się większości nie mniejszości.” co za bullshitting, ja pierdziele. Większość to właśnie kretyni jarający się rozpierdziuchami jak Papkim Szostakowiczem.
Tam jest Papkin, pewnie nie zrozumiecie, bo w końcu wasza znajomość internetowych memów kończy się na odwiedzaniu komixxów i demotów, i przekształcaniu „limp biscuit” w „chlebek”, czy „smiley’a” w „lol face’a”.
ps. Streśćcie fabułę RDR, bo skoro tak ją zachwalacie, to pewnie jest denna jak Animal Collective. I nie fabuła się w grach liczy, drodzy hipokryci, a gameplay i ogólna koncepcja.
Ja stawiam, że w recenzji w piśmie RDR dostanie 9, ponieważ ma „drobne błędy techniczne” i nie ma na pc. Cóż ten drugi wariant jest nie dla wszystkich minusem, ale dla mnie, gracza pecetowego- tak. Niewiem jak wy (choc większoś komentarzy na to wskazuje), ale ja to CHCE NA PC ! Panowie z rockstar… zawiodłem się… drugi raz…
@piezol niezłe combo z komentarzami;)
Wiem, mnie fakt, że jest tu ograniczenie do 512 znaków, które może jest dobre, jak ktoś chce napisać „ale ta gra jest [beeep]iaszcza !!!111oneoneone”, albo „do [beeep] bo nie na pc”, a jak ktoś chce napisać coś dłuższego, to musi iść na forum na którym jego temat zostanie zablokowany 😀 ps. Bardziej jarałbym się pecetyzacjami Patapona, Okami, Blue Dragona, Skate’a, o tak.
A i jeszcze jedno. Co do minusa, pozwolę sobie zacytowac końcówkę (wiem czepiam się jak cholera, lecz sprawiedliwośc to sprawiedliwośc): „nie WPŁYWAJĄCE na komfort rozgrywki”. Co TO jest za błąd? No Hut zmień proszę ocenę, bo patrzec na to nie można.
Ja bym się czepiał tego, że nie z przymiotnikami piszemy razem, HE.|Ale nie wiem, czy tak jest w piśmie, czy to tylko potworek Jaziego, bo swój numer dostanę najwcześniej w piątek (nie no, zwracam honor, jeden z dwunastu numerów przyszedł na czas, props).
Skoro gramatyki się czepiasz… po ps nie ma kropki:)
Okej, przyznaję się do błędu, bo należę do tej nielicznej grupy osób, które zauważyły, że ego w internecie ucierpieć nie może, także ok, mój błąd.
piezol – zdaje sie, że chłopczyku jeszcze nie dorosłeś, żeby normalnie dyskutować z ludźmi. Z góry zakładasz, że coś jest złe, nawet nie mając zadnej styczności z dana rzeczą. Bardzo to mądre i sensowne 😀 Wracaj lepiej do piaskownicy, tam gdzie twoje miejsce, smyku, bo tutaj raczej długo miejsca nie zagrzejesz wyzywając ludzi od kretynów, samemu pokazując, że to chyba jednak ty jesteś tutaj jedynym kretynem co pokazuja twoje zarzuty wobec gry, w którą nawet nie pograłes.
Tak w ogóle to o co ci chodziło z tym „niewpływające”, bo nie rozumiem.
Okej, kolejny bullshitter (słowotwórstwo, poziom podstawowy) rzucający od razu ad personum.|RDR to kolejny TPP nastawiony na strzelanie, strzelanie, jeżdżenie samochodem, tfu, koniem, i takie są fakty, gra nie prezentuje nic ciekawego, nowatorskiego. Jestem dzieciakiem ? Może, jeżeli dorosłość oznacza poprawność wobec wzorców socjologicznych. Jeżeli coś jest [beeep], to nazywa się [beeep], jeżeli ktoś jest kretynem, to ośmielę się nazwać go kretynem, tym bardziej, że to jest po części dla jego dobra (…)
Swoją drogą, zaiste ciekawe jest to, że od dzieciaków zwymyślać potrafi osoba mająca w nicku „nikczemny stolec”. @ Tak, jak jestem w stanie ocenić, że Avatar to film robiony pod publikę, absolutnie nie znaczący nic, oprócz rekordu widzów w historii kinematografii, przyciągający ludźmi efektami specjalnymi, tak jestem w stanie stwierdzić, że RDR jest jego odpowiednikiem w świecie gier. I można to zrobić nawet nie mając pojęcia o kinematografii/rynku gier, a ja staram się śledzić ten drugi odkąd mam komp.
Przy czym ponawiam swoje prośby:|1) Streśćcie fabułę RDR. Jeżeli jest tak Gie (jak guwniana+ ort, żeby mi nie zablokowało), jak w ME2, które było kolejnym słabiastym tytułem żerującym na sukcesie poprzedniczki, to was wyśmieję, jeżeli jest lepsza, to zwrócę wam setną część honoru, bo fabuła nie ma w grach większego znaczenia, liczy się głównie gameplay, a więc pozostaniecie hipokrytami.|2) Dajcie listę kilku tytułów, a posegreguje je od najlepszych do najgorszych, co sami wcześniej zaproponowaliście.
Ty nadal nie rozumiesz, ze RDR nie jest o tym o czym piszesz. Ale mysle, ze raczej nikt ci nie bedzie tego tłumaczyl, bo nie ma co sie przejmowac zdaniem zarozumialca, który wypowiada się o czyms czego nie widział i o czym nie ma pojęcia, ale mimo to wyraża sądy ostateczne i niepodważalne. Tego nie bierze sie na poważnie, więc nie łudź się ze ktos bedzie poważał twoje zdanie, wiec nie ma sensu abys sie dalej wypowiadał. Z restą styl w jakim to robisz sprawi, ze szybko w ogole stracisz na to możliwość.
@piezol masz rację trochę to co napisałem nie jest do końca jasne (przez ciebię zwracam uwagę na poprawnośc językową… arggh), poniważ zacytowałem częśc minusa, która była dla mnie znacząca. Mam na myśli to, że skoro „te błędy techniczne” niewpływają na komfort, to co to za błędy!?
piezol jest jedna rzecz, ktora mozesz teraz zrobic i wszytstkim wyjdzie na dobre – napisz cos do AR. Dawno w tym dziale nie bylo juz listow z gatunku „frustrat zone” 😀
Tak naprawdę to mam gdzieś, czy się tym przejmiecie, jeżeli nie, to będzie tylko negatywnie świadczylo o was. Dla mnie liczy się fakt, że staję w obronie własnych wartości, jeżeli tego patetycznego terminu można w ogóle użyć odnosząc się do gier. RDR jest grą DLA MAS, a nie grą dobrą, to pozostanie faktem, czy tego chcesz, czy nie.
Fakt, iż wypowiadam się nie grając w RDR na dłużej, lecz u qumpla, jest uzasadniony tym, że wypowiadam się na temat recenzji, nie gry. Wiem, wiem teraz to masło maślane, lecz pewnie znajdą się ci, co mnie zrozumieją. Więc prośba: nie czepiajcie się na mnie… tylko zapalcie fajkę pokoju;)
A, ok, to w takim wypadku wytłuściłbym całe „NIEWPŁYWAJĄCE”, co byłoby bardziej zrozumiałe.|Nikczemny stolec, chciałbym zauważyć, że jesteś osobą, z którą nie warto polemizować, gdyż uciekasz od wątku rzucając ad personam na lewo i prawo. Czekam tylko, aż powiesz: „Hitler myślał tak samo”, „You forgot Poland”, co chyba byłoby „wyciągiem” ze wszystkich twoich, pożal się boże, wypowiedzi.
@wszyscy co ja się będe. Każdy ma swoje zdanie, uzasadnione lub nie… raz Kofucjusz rzekł… Jiii tam brac pochodnie i widły, i naparzac się kto ma rację. WALCZ! WALCZ! WALCZ!
Jazi34 – ale kto sie Ciebie czepia? Dawaj no go tu! 😉 |piezol – gra dla mas i gra dobra nawzajem sie wykluczają? Brawo, wlasnie osiagnąłes dno dna, a nawet dno widziane od spodu 🙂 .|RDR jest grą dobra i to jest fakt. Każdy kto gre przejdzie do końca właśnie to powie. Ty nawet nie widziałes napisów początkowych gry więc twój głos się nie liczy – takie są smutne fakty.
Piezol , proszę Cię napisz jakie gry Twoim zdaniem są genialne. Chętnie Ci coś o nich napiszę.
„gra dla mas i gra dobra nawzajem sie wykluczają”. W większości gry osiągające największą popularność to gry słabe, czego potwierdzeniem są wyniki takich właśnie Red Deadów, czy innych GTA. Oczywiście, są wyjątki, że gry popularne są dobre, ale popularne nie oznacza „dla mas”. Dla mas oznacza właśnie słabą produkcję rozreklamowaną wszędzie jako głęboki tytuł, wciska się wszystkim że jest genialne i tak powstają fenomeny w postaci Red Deadów/ Gothiców, które mają masy fanboyów, pomimo tego, że są słabe.
piezol, mówisz że większość ludzi to „kretyni” (bo mają inny gust od ciebie?). Czyli w np. wyborach taki Lepper, na którego głosuje zdecydowana mniejszość, wybiera najlepszego kandydata? Skoro gra się podoba dużej większości to jest to gra przynajmniej (bardzo) dobra. A jak chcesz streszczenie fabuły RDR to napisz mi na priv, bo nie będę innym psuł zabawy w tej bliską doskonałości (w swojej klasie) gry.