Recenzja – Red Dead Redemption (X360)

Red Dead Redemption
wersja testowana: Xbox 360, j. ang
Wydawca: Cenega
oficjalna cena: 239,00 zł
Red Dead Redemption to, mówiąc najprościej na świecie, „GTA na Dzikim Zachodzie”. Dokładniej: „GTA IV na Dzikim Zachodzie”, bowiem to po tej grze kowbojski sandbox studia Rockstar odziedziczył silnik, system animacji Euphoria, a także dużo rozwiązań dotyczących rozgrywki. Jednocześnie to „GTA IV…” dopracowane, wypieszczone, poprawione pod niemal każdym możliwym względem i jako pakiet, czyli to, co dostajemy w pudełku z grą, bardziej rozbudowane. §
Bohaterem gry jest John Marston, niegdyś pierwszej wody bandzior, herszt szajki terroryzującej Dziki Zachód wtedy, gdy był on rzeczywiście Dziki; dziś spokojny mieszkaniec jednego z wielkich miast wschodniego wybrzeża USA. Sielankę, którą udało mu się zbudować, psują agenci rządowej organizacji do walki z przestępczością, którzy stawiają przed nim ultimatum: albo sam wyeliminuje członków swojej bandy, albo nigdy więcej nie zobaczy żony i dziecka. Chcąc nie chcąc ten były przestępca staje po stronie prawa i wyrusza na amerykańsko-meksykańskie pogranicze, by tu złapać swoich kolegów z poprzedniego życia.
Być jak John Ma… rston
Trochę się obawiałem, czy specjaliści od podpatrywania współczesnego świata i popkulturowych nawiązań poradzą sobie z materią zupełnie inną i mniej podatną na najróżniejsze „puszczanie oka”, ale Dan Houser, główny scenarzysta wszystkich gier Rockstara, po raz kolejny stanął na wysokości zadania. W jego głowie powstali zapadający w pamięć, charakterni i wygadani bohaterowie, którzy pasują jak ulał do westernowej konwencji, a jednocześnie nie są tak jednowymiarowi i „oczywiści”, jak to często w kinowych odsłonach tego gatunku bywa.
Największą gwiazdą tej produkcji jest jednak John Marston. Po długiej liście bohaterów, za których wygląd lub to, co i jak mówią, musiałem się wstydzić (patrz: Ezio z Assassin’s Creed II, Rico z Just Cause 2, ostatni Książę z Prince of Persia: Zapomniane Piaski), to heros, którym naprawdę chce się być. Jest twardzielem wrażliwym na ludzkie sprawy, który kieruje się własnym, niezłomnym kodeksem moralnym i który jak powie, to powie, i nie sposób się z nim nie zgodzić. Jest lepszy nawet od Nico Bellica, a to już komplement z najwyższej półki – no, ale kto mógłby przebić Rockstar Games jeśli nie… Rockstar Games?
Dziki sandbox
Oceniając sandboksa, warto zawsze skoncentrować się na kilku sprawach. Przede wszystkim – świecie gry. W tym przypadku mamy do czynienia z kilkoma prowincjami amerykańskiego pogranicza, a więc z terenem zasadniczo dość monotonnym, zarośniętym trawą, niskimi krzakami, okazjonalnymi drzewami i kaktusami (nieco odmiany przynoszą „górskie” sekwencje, w których jest nawet śnieg). Mimo to ekipie Rockstar San Diego udało się stworzyć wirtualną krainę, której każdy zakątek wygląda trochę inaczej, która imponuje krajobrazami i każe raz na jakiś czas zatrzymać się w miejscu, by przyjrzeć się temu, co znaczą słowa „dziewicza natura”.
Jednocześnie jest to wirtualny świat, w którym co chwila jest co robić. Co prawda w praktycznie każdym momencie gry aktywne są góra dwie-trzy główne misje, ale cały czas na wyciągnięcie ręki są inne, poboczne działania. Część z nich to normalne questy zlecane przez tzw. strangers, przypadkowych mieszkańców, którzy proszą o wykonanie jakiegoś zadania (co można zrobić w dowolnym momencie, akurat wtedy, gdy przejeżdżamy w okolicy). Część to zdarzenia generowane losowo (np. napad na dyliżans), z którymi Marston może wchodzić w różne interakcje (np. ratując pasażerów przed bandytami). Część zaś to z kolei „okazje” obecne w świecie gry, z których można skorzystać w dowolnym momencie (np. puszczenie się w pościg za przebiegającym w pobliżu mustangiem i złapanie go na lasso).
W samo południe
Ważnym punktem w sandboksach jest system walki, który powinien dawać zróżnicowane możliwości efektownej i skutecznej eliminacji przeciwników – i taki też jest w Red Dead Redemption. Marston może bić się wręcz, także korzystając z noża (choć posługuje się tylko prostymi, mało finezyjnymi ciosami), użyć lassa (doskonałe do ściągania z siodła koniokradów), a także chwycić w dłonie coś z całkiem zróżnicowanego arsenału broni palnej. Jak na western, strzelania jest tu dużo – w trakcie całej gry pada około 500 trupów. Dobrze więc, że ten element Red Dead Redemption działa jak należy. Równie dobrze, że twórcy zdecydowali się na samoodnawialne zdrowie, bo szukanie apteczek nie pasowałoby do tej produkcji ani trochę.
Ponieważ to gra konsolowa, nie obyło się bez najróżniejszych pomocy, z systemem autocelowania na czele, ale tylko dzięki nim można tu w ogóle myśleć o wykonaniu pewnych rzeczy (jak np. strzelanie z grzbietu pędzącego rumaka do innych konnych), a jednocześnie nie sprawiają one wcale, że jest mało „skillowo” (bo tam, gdzie nie trzeba – w zwykłych strzelaninach na nogach – autocelowanie nie działa). Nawet zastosowana tu namiastka bullet-time’u – spowolnienie czasu, które daje graczowi ogromną przewagę nad przeciwnikami – nie „zabija gry”. Tu naprawdę trzeba umieć strzelać!
I jest jeszcze multi?!
Red Dead Redemption ma więc wszystko to, co sandbox mieć powinien, i… dużo, dużo więcej. Wiele mówi się o tym, ile powinny trwać współczesne gry i co powinny dawać za całkiem wysoką cenę ich zakupu, ale pod tym względem mało kto może konkurować z produkcjami Rockstara. Główny wątek fabularny to zabawa na kilkanaście godzin, a uczestnictwo w zadaniach pobocznych (o wielu z nich nawet nie napiszę z braku miejsca) to drugie tyle. Łącznie mamy więc minimum 30 godzin pasjonującej rozgrywki, a do tego dochodzi tryb multiplayer, rozbudowany jak w żadnej innej grze Rockstara.
Każdą rozgrywkę w sieci rozpoczyna się w tzw. Free Roam, czyli po prostu w świecie gry, w którym można wziąć udział w kilku akcjach (np. atakach na kryjówki gangów złożonych z botów), wymyślić sobie coś samemu (np. wyścigi od kaktusa do skały), a także rozpocząć jeden z gotowych, zaprojektowanych przez twórców meczów (czy to polegających na zbieraniu złota, czy na zwykłych strzelaninach). Całe multi oparte jest na systemie punktów doświadczenia, których zdobywanie daje dostęp do lepszych broni, wierzchowców (początkowo naszym „człapakiem” jest osiołek), ubrań i trybów – a to kolejne kilkadziesiąt godzin zabawy.
Maksymalnej nie daję tylko dlatego, że jest w Red Dead Redemption trochę bugów, technicznych niedoróbek chyba po prostu nieuniknionych w tak ambitnej grze z tak otwartym światem i taką swobodą rozgrywki. Część z nich to niedociągnięcia typowe dla sandboksów (przenikanie obiektów; obijanie się o siebie postaci; urywanie dialogów, gdy wydarzy się coś, co bohater musi szybko skomentować), część to bugi na tyle zabawne, że pojawiła się nawet teoria spiskowa mówiąca, że to celowy zabieg twórców (więcej o nich TUTAJ), ale żadne tak naprawdę nie wpływają na satysfakcję płynącą z zabawy. No ale niestety są i je widać, więc pół punktu trzeba odjąć. Co nie zmienia faktu, że nie widzę obecnie na półkach sklepowych żadnej gry, którą byłoby bardziej warto kupić niż Red Dead Redemption.
Ocena: 4,5/5
—
Plusy:
• doskonały wirtualny świat i mnóstwo rzeczy do zrobienia
• John Marston to facet (choć naiwniak), którym chciałbym być
• świetne lub bardzo dobre modele „jazdy” i „strzelania”
• zaskakująco rozbudowany multiplayer
Minusy:
• drobne błędy techniczne, nie wpływające na komfrot rozgrywki
————-
Więcej w CD-Action 6/2010
Czytaj dalej
-
Nowa gra studia odpowiedzialnego za Disco Elysium na kolejnym zwiastunie. Fani...
-
Alan Wake 2 w październikowym PS Plusie Essential. To nie wszystko, co szykuje...
-
Wolverine powraca. Nowy zwiastun wyczekiwanej gry Insomniac Games
-
Michael Myers na polowaniu. Jest nowy gameplay z gradaptacji Halloween
185 odpowiedzi do “Recenzja – Red Dead Redemption (X360)”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„Brawo, wlasnie osiagnąłes dno dna, a nawet dno widziane od spodu 🙂 ” Okej, oczywiście jak zwykle zero argumentów, tylko pusty frazes. Hmm, niech zgadnę, pewnie dlatego, że nie masz argumentów ? Oh, snap.”|Piezol , proszę Cię napisz jakie gry Twoim zdaniem są genialne. Chętnie Ci coś o nich napiszę.”|Gdzieś robiłem listę moich ulubionych 20 tytułów, jak znajdę to wkleję, póki co napiszę tylko, że na jej szczycie są Fallout 2 i Fahrenheit. Ten drugi jest też moim najbardziej znienawidzonym tytułem.
Szkoda, że recenzja w CDA pojawiła się zanim Hut przeszedł grę, bo wtedy moze więcej by napsiał o fabule gry i o tym jakie emocje ona wywołuje. Z takim zaangazowaniem gracza w wydarzenia w grze jeszcze się nie spotkałem. To co sie dzieje na koniec gry długo w graczu pozostaje. To właśnie czyni z RDR grę ambitną i przy okazji wybitną. I chociaż te emocje mogą być skrajne – od zachwytu aż po rozpacz to, juz sam fakt ich natężenia daje jakiś pogląd na to jak dobre jest RDR. Wystarczy poczytać fora o tej grze.
Tak, uważam, że większość ludzi to kretyni, PRZY CZYM NIE MAM IM TEGO ZA ZŁE. Dlatego jednak uważam demokrację za idiotyczny ustrój, gdyż największą władzę mają w nim idioci- bo jest ich najwięcej. Jedyny normalny kandydat nie rzucający populistycznymi hasełkami przez to jest zepchnięty na margines, przez ten właśnie ustrój, w którym większość ustala co jest dobre. Łapajcie moją listę ulubionych gier, swoją drogą pisaną jeszcze przed premierą ME2, który, jak wiecie, okazał się strasznym chłamem:
Ooo Fallout 2…super ,wporzo ,megawypas giera., taka może była 10 lat temu… Dla mnie 5 lat , 2 lata temu i dzisiaj rzygać się chce widząc ją. Nie możliwe? Przecież tą grę kochają miliony…tja.
Powiedz mi jaki dla twórców jest sens wydawania gier podobających się mniejszości? Dla ciebie RDR jest kiepska i jesteś w tej „mniejszości”, ale ocena to rzecz względna, dla mnie i dla wielu innych („większości”) to gra jest bardzo dobra. Nie masz się o co spierać, gdyż według ciebie dobra gra ma całkiem inne cechy niż dla „większości”.
„Większość to kretyni” ale chodzi właśnie o to, by większość była zadowolona.
Tutaj ta lista:|http:freetexthost.com/4ckm4qgdg3|Przy czym jest to lista obiektywna, bo przy niektórych tytułach wymiękłem, co nie zmienia faktu, że uznaję je za genialne.|Sweethardcore, właśnie pokazałeś kim jesteś, Wolisz gry, które mają ładną grafikę, niż te, które są OBIEKTYWNIE dobre. I Fallout 2 nie jest popularny, ma tylko dość liczną ( jak na wiekowość produkcji ) grupkę fanatyków, którzy potrafią wytknąć trójce jej gównianość i żerowanie na genialności dwójki i jedynki.
piezol jakbys sie nieco zainterwsowal RDR to wiedziałbys ze R* uważało RDR za dosyć ryzykowną produkcje i nie spodziewało się spektakularnego sukcesu, dlatego twoja teoria o grze dla mas nie ma żadnego poparcia. No ale jak ma miec jak gry nawet na oczy nie widziałes :-D. Średnio dojrzały człowiek wie, że aby o czyms z sensem i powagą sie wypowiadać, trzeba wpierw te rzecz poznać. Ty najwidoczniej pominales ten etap i stąd te twoje wyssane z palca teorie. Dlatego wywolujesz co najwyzej wesołość i politowanie
Pawel, uwierz mi, gry dobre, „nie dla mas”, też zarabiają na siebie i swoich twórców, czego dowodem jest to, że jednak je ktoś produkuje/wydaje. Wśród niektórych twórców widać jeszcze ostatki jakiegoś tam idealizmu w tworzeniu gier, więc oprócz crapów powstają jeszcze genialne gry.|Ocena to rzecz względna do pewnego momentu. Chociaż uważam Morrowinda za przesadzonyego pod względem świata itd. to nie zmienia to faktu, że uznaje go za genialnego, chociaż zbyt długo w niego nie grałem.
Nie warto czytać tego co pisze piezol. Pierdo..enie jakich mało. Zasiedział się przy RPGach i nie może przestać nabijać questów przez odpowiednią konwersację. Jesteś sam z takim myśleniem … jak alien.
Tak samo, jeżeli jakaś gra mi się podoba, to oceniam ją DOŚĆ wysoko, ale nigdy nie postawię jej powyżej siódemki, jeżeli nie jest przełomowa/ genialna OBIEKTYWNIE. R* nic nie ryzykował, każda ich gra sprzeda się w ogromnym nakładzie (poza może Bully Scolarship, ale tam zapomnieli o marketingu, który był przecież głównym selling-pointem ich tytułów). RDR JEST grą dla mas, bo ma jej cechy: jest reklamowana, głośna, pusta, nieoryginalna. I znowu zarzucasz ad personam, co KOŃCZY CIĘ definitywnie.
Nie piezol , wolę aby od dziś każda gra była w 2D. Najlepiej w widoku izometrycznym. Świat poszedł naprzód , TY się cofnąłeś. Mario Rulez!
piezol kretynie przez swoje komentarze zaciągnąłeś już kilku użytkowników, którzy próbują ci powiedziec to czego nawyraźniej nie jesteś w stanie zrozumiec. Dochodzę do sojuszu móntrzy VS mądrzy.
A raczej móntry…
piezol piszesz, że jest ona pusta i nieoryginalna. Ale powiedz mi grałeś w nią?
Piezol tak ,,myśli” , więc musi tak być!
piezol jestes coraz bardziej zabawny. Gra jest reklamowana-no popatrz jakie to niecodzienne, prawda? Głośna-głosno o niej bo jest dobra i zbiera dobre recenzje. Ta zależność umknęła twojej czujnej uwadze? Pusta-jakieś dowody na poparcie tej tezy? Nieoryginalna-a co ty mozesz o tym wiedziec jak w nia nie grales? Zasadniczo to juz teraz nic nie jest oryginalne, ale mimo to fabula RDR i tak sie broni, o czym jednak wiedziec nie mozesz, ale mimo to sie wypowiadasz i odstawiasz żenię jak gust muzyczny Suchego 😀
piezol=> Z każdym twoim postem utwierdzasz mnie w przekonaniu żeś głupek. No bo jak ja mam patrzeć inaczej na gościa, który głosi hasła typu „OBIEKTYWNIE dobra gra” (haha, uśmiałem się przy tym nieźle). Nie ma czegoś takiego jak obiektywizm w ocenianiu gier!! Nie ma żadnego przyrządu do pomiaru jakości gier, pozostają tylko subiektywne odczucia. Próbujesz tutaj nam wmówić, która gra jest zła, a która dobra! No patrzcie GURU przybyło na forum. Istna wyrocznia, której słowa to świętość i czysta prawda.
pawel190194 – piezol juz gdzieś tam na wstepie komentarzy napisał, ze w RDR nie grał, czym zasadniczo sam sie wyeliminował z dyskusji na temat gry. Mimo to jednak nie przeszkadza to jemu dzielić sie swoimi mądrościami i wyrokami ostateczmymi odnośnie RDR, bo to przecież musi być zła gra skoro on tak napisał 😀 Dawno takiej polewki nie bylo to na komentarzach 🙂
Koniec z tym! Od dzisiaj uważam, że RDR to big shit!! Liczy się tylko Fallout i inne gry, które lubi GURU piezol! GTA to też shit! I to jest OBIEKTYWNA ocena moi drodzy. Od dzisiaj macie przestać grać w wyżej wymienione tytuły, bo to złe gry są. NO!
Proszę , piezol , o wielka wyrocznio , jakie będzie kolejne GTA. Wiesz? Do [beeep] oczywiście!
Darowalibyście sobie te śmieszne (OBIEKTYWNIE) komentarze i spróbowalibyście obalić którąś z tez. Oj, nie da się ? Nie dziwi mnie to ?
A podaj choć jedną.
@ Będę wieczorkiem, papa, moje małe trolle :*
NIKCZEMNY STOLEC=> Oj, nie zadzieraj z wyrocznią. Piezol wie lepiej, bo jego słowa są ostateczne! Skoro mówi, że RDR jest słabe (nawet jak w niego nie grał, bo konsoli nie ma. BTW Wyrocznia nie ma konsoli? Hmmm… dziwne), to tak jest. Proste.
@smd87 OBIEKTYWNIE dobre gry, pamiętaj:)
No nie ma wyjscia, skoro GURU zarządził, że subiektywne oceny są be to trzeba zaakceptowac OBIEKTYWNIE dobre gry, takie jak fallout. I nie zapominajmy, że musimy jednocześnie nienawidzić i kochać Fahrenheit’a 😀
Dobra, a teraz Smuggler wyłaź w końcu. Przyznaj się żeś to ty udawał piezola. 🙂 Nie ma bata, że ktoś jest aż tak ograniczony.
,,moje małe trolle” – mówiłem ,że żyje w świecie RPG. Pa pa pizdziolu.
Kurczę, nie zapytałem się wyroczni kiedy koniec świata… i czy Elvis żyje.
Nie no nie moge – klasyczny przykład frustrat zone – koleś wymaga od innych argumentów obalających jego tezy, ktorych on sam nie raczył poprzeć zadnymi argumentami, a wręcz przeciwnie wręcz przynał sie, ze takich mieć nie moze skoro w RDR nawet nie grał. Skad sie tacy biorą? Można gdzies takich na codzien ogladac? Kupilbym nawet bilet na taki występ 🙂 piezol – zarąbisty performansik dziś miałeś, czekamy na wiecej 🙂
NIKCZEMNY STOLEC=> Ja już nawet grafik sobie rozpisałem. W poniedziałki, środy i piątki Fahrenheit’a nienawidzę, natomiast w pozostałe dni tygodnia go kocham. Radzę zrobić podobnie. 😛
Jak będą jakieś bilety na jego występ, to kupię nawet orzeszki. Będzie można mu je wrzucać do klatki. XD
NO nie mogę, dziś kupuję CDA i ciekawi mnie ocena RDR jak cholera jasna! Toż to w co grałem moę spokojnie nazwac oblivono/gta na dzikim zachodzie. Dla takiej gry warto konsolę zakupic, oj warto. Zegnaj gta za swój ogrom możliwości i swój obiektywnie zły:D otwarty świat. Żegnaj CoJ za swój świetnie odwzorowany dziki zachód i żegnaj kodzie za dynamiczny multiplayer. Pałeczkę przejmuje gra rockstara. HIP HIP HURRA
,, i will love you monday , and i will hurt you tuesday” Fahrenheit.
Miałem komentować wulgarne ubliżanie Piezolowi i erpegowcom, ale nie warto zniżać się do takiego poziomu. Zamiast tego wolę wbić szpileczkę w określenie „drobne błędy techniczne”. Ciekaw jestem jak duże błędy można zmieścić w tym określeniu? Tych z prezentowanego niedawno top 10 drobnymi nie da się nazwać. Jednak jako pecetowiec zacznę się martwić, jeśli ewentualna wersja PC będzie mieć tak duże błędy puszczone płazem w ocenie. Gry Rockstara przyjmowane są dość bezkrytycznie.
Okej, lećcie trolle grające w prostackie GIERKI (nie mylić z grami):|Pierwsze: Grę można ocenić obiektywnie po tym, jaki wkład wniosła w rozwój gatunku/gier komputerowych/ co sobą reprezentuje|Dwa: Gra dla mas =/= dobra gra|Trzy: RDR ssie.|Uargumentowanie: pierwsze: bardziej inteligentne osobniki (patrz:ja) są w stanie tego dokonać, i robią to obiektywnie.|Dwa: Większość to kretyni, co widać po was i po wynikach w wyborach.|Trzy: jest pustą grą dla mas. Obalcie. Stawiam szklankę kakao temu, komusięuda
To lepiej niech Rockstar oleje pecetowców. Tak będzie dla nich lepiej , jeśli jeszcze przed ogłoszeniem wersji PC wytykają ( dla mnie zabawne i umyślnie wprowadzone) jej błędy.
Sweethardcore, widać, że słuchasz ambitnej inaczej muzyki, no, czego mogłem się spodziewać po człowieku, który uważa, że RDR to genialna gra.@ NIGDZIE nie napisałem, że RDR nie może sprawiać MASY FRAJDY. Może gdybym miał konsolkę, to grałbym godzinami, co nie zmienia faktu, że to tytuł dla mas, zero ambicji, nowatorstwa, przez co gra w ŻADEN SPOSÓB NIE ZASŁUGUJE NA WIĘCEJ NIŻ 7/10.A, wiedzcie, że każdy inteligentny człowiek ma z was niemałą bekę/ jak jest bardziej społecznościowo nastawiony: płacze.
PS. wypiszcie te „drobne techniczne usterki”, bo jeżeli ktoś strzela takim frazesem, to ja niucham, że szuka wad na siłę/ nie potrafi sformułować rzeczywistych wad.
Z tego co wyczytałem na zagranicznych forach to wiekszośc tych blędow typu kobieta-osiol czy czlowiek-puma wynikało z użycia pirackiej wersji RDR na Xbox 360. Sam w ciagu ponad 2 tygodni grania nie uswiadczyłem zadnych powaznych i uciążliwych błedów. Ostatnio dopiero natknałem sie na blad przy zdobywaniu trofeum „mowing them down” – po zabiciu 500 osób w SP przy uzyciu karabinu maxim trofeum sie nie odblokowuwuje. Ale ponoc wystarczy kogos zabić z np z dziala i już bedzie ok. Po powrocie do domu sprawdzę to
Odpadłem już po pierwszym argumencie. Uzasadnienie ,,bardziej inteligentne osobniki jak ja”. Ha ha ha
Taaaak…niech wszyscy słuchają Bethowena i Chopina. Tak nakazał guru
piezol chyba skutecznie zakończył z nami dyskusje ograniczając swoje argumenty do ubliżania, a jego prostackie wybryki czas zglosić komu trzeba, bo stężenie obory toważyskiej z jego powodu siega zenitu.
„|Odpadłem już po pierwszym argumencie. Uzasadnienie ,,bardziej inteligentne osobniki jak ja”. Ha ha ha” Widzisz ? Przegrałeś, nie jesteś w stanie odpowiedzieć, więc śmiem stwierdzić, że jestem bardziej inteligentny od ciebie.@ Muzyka ma miażdżyć, nie być słodka jak krówka.
„towarzyskiej” rzecz jasna chciałem napisać 😉
„|piezol chyba skutecznie zakończył z nami dyskusje ograniczając swoje argumenty do ubliżania, a jego prostackie wybryki czas zglosić komu trzeba, bo stężenie obory toważyskiej z jego powodu siega zenitu.”|Hej, to wy zaczęliście, nie potrafiąc obronić waszej śmiesznej RDR zaczęliście rzucać tekstami typu „nie znasz siem jezdeś gópi i wogule nie graueś f tom grem!”.|Moje wszystkie argumenty były konstruktywne. Dowód ? Nic nie byliście w stanie odpowiedzieć, oprócz tego waszego żałosnego ad personam.
,,muzyka ma miażdżyć” ,a to dobre. Nigdy takiej nie słyszałem. Nawet sam Chopin takiej nie stworzył.
http:www.youtube.com/watch?v=EGNKgah948s
Tak, powtarzam się, ale będę wstawiał ten kawałek gdzie tylko się da. Bo jest genialny.