rek

Reklamy nawołujące do śmierci dzieci? Dla Facebooka to nie problem

Reklamy nawołujące do śmierci dzieci? Dla Facebooka to nie problem
Grzegorz "Krigor" Karaś
Jak pewnie niektórzy słyszeli, w Brazylii w dalszym ciągu jest niespokojnie, jeśli chodzi o politykę. W związku z tym organizacja stojąca na straży przestrzegania praw człowieka postanowiła sprawdzić, czy Facebook wyciągnął wnioski po podobnych wydarzeniach w USA. Okazuje się, że niekoniecznie.

Słynny szturm na amerykański Kapitol miał miejsce na początku stycznia 2022 roku – wtedy to zwolennicy Trumpa, skrzykując się m.in. w mediach społecznościowych, zaatakowali siedzibę Kongresu. Podobne wydarzenia miały miejsce ostatnio w Brazylii – i jak się okazuje, Facebook znowu nie stanął na wysokości zadania, choć sprawa ma nieco inny charakter.

Kontrowersyjne reklamy

Organizacja Global Witness postanowiła w ramach eksperymentu opublikować na Facebooku 16 reklam. Część z nich nawoływała do szturmu na budynki rządowe, niektóre rozgłaszały, że wybory zostały sfałszowane, inne z kolei nawoływały do przemocy, w tym zabijania dzieci tych, którzy głosowali na nowego prezydenta Brazylii.

W następstwie przemocy w Brazylii Facebook powiedział, że „aktywnie monitoruje” sytuację i usuwa treści naruszające jego zasady. Ten test pokazuje, jak słabo platforma potrafi egzekwować to, co mówią jej przedstawiciele. Absolutnie nie ma możliwości, aby takie brutalne treści, które testowaliśmy, kiedykolwiek zostały zatwierdzone do publikacji przez dużą firmę zajmującą się mediami społecznościowymi, taką jak Facebook.

Powyższe oświadczenie jest konsekwencją decyzji, zgodnie z którą Facebook zaakceptował 14 z 16 zaproponowanych reklam. Ostatecznie do ich puszczenia w świat nie doszło – organizacja w odpowiednim momencie anulowała publikację ogłoszeń, w tym takiego, które zostało opatrzone nagłówkiem „Śmierć dzieciom wyborców Luli”.

Co ciekawe, wspomniany test przeprowadzono również na platformie YouTube. Tutaj sprawy wyglądały zupełnie inaczej: nie dość, że żadna z reklam nie została przepuszczona, to jeszcze serwis zawiesił konta, z których wspomniane ogłoszenia miały zostać opublikowane. Okazuje się więc, że jak się chce, to można.

Co na to Facebook?

Platforma społecznościowa skomentowała wyniki eksperymentu.

Ta mała próbka reklam nie odzwierciedla sposobu, w jaki egzekwujemy nasze zasady na dużą skalę. Jak już mówiliśmy w przeszłości, przed zeszłorocznymi wyborami w Brazylii usunęliśmy setki tysięcy treści, które naruszały nasze zasady dotyczące przemocy i podżegania, a także odrzuciliśmy dziesiątki tysięcy przesłanych reklam przed ich publikacją. Korzystamy z technologii i zespołów, aby chronić nasze platformy przed nadużyciami, i stale udoskonalamy procesy, aby egzekwować nasze zasady na dużą skalę.

Cóż, jak widać, reklam było najwyraźniej za mało, żeby gigant zdołał się nad nimi pochylić.

Fot. Pexels, CC0

2 odpowiedzi do “Reklamy nawołujące do śmierci dzieci? Dla Facebooka to nie problem”

  1. Zabawny jest fakt tego, że wielkie koncerny nie ponoszą jakiejkolwiek odpowiedzialności za reklamy, które publikują (a za wyświetlanie których inkasują pieniądze) na swoich platformach o miliardowych zasięgach. Mimo uporczywego zgłaszania, cały czas wyskakują mi na yt reklamy z cudownymi możliwościami zarobienia miliona złotych w dzień sposobem Muska, Trzaskowskiego, Hołowni czy innego Bezosa. Proceder ten trwa od lat a yt w nosie ma by się tym zająć.

    • Adblock. Skoro YT nie rozumie i nie chce się nauczyć to przynajmniej na tobie nie zarobi.

Dodaj komentarz