Remastery trylogii Stalkera otrzymały patcha. Usunięta nazwa elektrowni wróciła, ale to tylko wierzchołek góry problemów
Stosunkowo niedawno ktoś w komentarzach zarzucił mi obronę Ubisoftu, bo nie oceniłem jego działań jednoznacznie źle. Istotą korporacji zawsze trochę jest żerowanie na konsumentach, ale nie wierzę w to, że Guillemot i spółka całymi dniami siedzą i knują, jak tu zrobić nam na złość. Gorsze rzeczy dzieją się w innych częściach tego światka, np. tutaj, gdzie niegdyś kilkudziesięcioosobowa firma, obecnie pretendująca do miana branżowego molocha, bardzo nieelegancko rozgrywa swoją widownię i chyba za dużo myśli o tym, jak manipulować opiniami. Kilka dni temu zadebiutowała trylogia Stalkera w wersji Enhanced. To były pecetowe wersje, przeportowane następnie na konsole w pakiecie Legends of the Zone, a potem znowu na blaszaki jako Legends of the Zone Enhanced Edition. Cóż to była za katastrofa, możecie przeczytać w innym newsie, natomiast od premiery minęło już kilka dni i GSC Game World zaczęło reagować na protesty graczy, domagających się naprawy tych wersji produkcji.
W odpowiedzi pojawił się pierwszy patch, w którym naprawiono kilka błędów – przede wszystkim takich niewystępujących w oryginalnych wersjach, stworzonych chyba celowo z myślą o tym remasterze. Dodatkowo „poprawiono brakującą geometrię na kilku poziomach”, co odnosi się oczywiście do największej kontrowersji związanej z Enhanced Edition, czyli usunięcia bloku z nazwą i „patronem” elektrowni w Czarnobylu, Leninem. Krok w dobrą stronę i uleganie pod naporem marudzenia graczy?
Teoretycznie tak. Praktycznie niezupełnie, ponieważ poprawiono tylko tę jedną rzecz. Cała reszta bardzo szeroko przeprowadzonego i trudnego do wyjaśnienia rewizjonizmu historycznego z remasterów dalej jest na miejscu. Niby wycięto elementy kojarzone z ZSRR i wszystkie te jakkolwiek związane z Rosją, ale zrobiono to wyjątkowo niedokładnie i nieudolnie. Wisienką na zakalcu ustanawiania nowej poprawności jest polska wersja językowa… Trylogia Stalkera pierwotnie została wydana w języku rosyjskim, zatem głos lektora nałożony został na rosyjską ścieżkę dźwiękową. Przy czym w Enhanced Edition wycięto wszystkie rosyjskie głosy, więc mamy całą fabułę po rosyjsku z polskim lektorem, natomiast po drodze strzelamy do ludzi mówiących po ukraińsku. Jakkolwiek byśmy tego nie próbowali wytłumaczyć, w świetle „dekomunizacji” gry wychodzi wyjątkowo niezręcznie.
Oprócz tego nowe wersje mają szereg innych problemów z bugami niespotykanymi w oryginałach, rozmytą grafikę i nieliczne zmiany wizualne. Gdybyście jeszcze zastanawiali się nad zakupem, to dodam, że niedługo przed wydaniem Enhanced Edition – darmowego dla posiadaczy pierwotnie wydanych gier – podwyższono cenę całej trylogii, a samo Enhanced Edition jest w sprzedaży oddzielnie i według zakulisowych plotek ma ostatecznie zastąpić podstawki. Może i Ubisoft w tych czasach nie jest najlepszą i najbardziej prokonsumencką firmą tworzącą gry wideo, ale wcale nie trzeba szukać daleko, by znaleźć kogoś bardziej cynicznego.

Po prostu nie mają oryginalnych ścieżek audio samego lektora (p. Utty) – tylko zmiksowane ścieżki rosyjsko-polskie. Wyizolowanie samego polskiego lektora z tych plików i ponowne nałożenie go na ukraińskie głosy to już za dużo roboty dla 3-osobowego zespołu odpowiadającego za Enhanced. 😉
„… i według zakulisowych plotek ma ostatecznie zastąpić podstawki.”
O to trzeba pościągać instalki podstawek z goga.
Przecież ci z biblioteki nie zabiorą.
Przecież ci z biblioteki nie zabiorą.
Nic nie trzeba pilnie ściągać. Jak miałeś oryginały,to dostałeś EE jako osobne pozycje. EE nie zastępuje oryginałów, a jeśli nawet wersje klasyczne znikną ze sprzedaży, to wcześniej zakupionych ci z biblioteki nie zabiorą.
Zawsze jakaś derusyfikacyjna łatka może wejść.
Może paranoja, ale czasem warto prowadzić własny preservation program xD
Wcale nie paranoja. Własne archiwum instalek bywa przydatne. W pewnym momencie z Alana Wake’a usunęli jakąś piosenkę, bo licencje, ale że instalator był zarchiwizowany, to ja grę z oryginalną muzyczką wciąż mam.
Chociaż muszę przyznać, że moje archiwum jest niekompletne i z każdą kolejną grą coraz bardziej mnie przeraża konieczność pobierania tego wszystkiego, każdy cholerny pliczek klikając ręcznie. Niby są jakieś zewnętrzne narzędzia, żeby to zautomatyzować, ale to jednak zewnętrzne narzędzia.Może i otwartoźródłowe, ale czy ktokolwiek je na bieżąco sprawdza czy nikt tam czegoś nieprzyjemnego nie dodał? A druga sprawa, że wszystko to to bez jakiegokolwiek interfejsu graficznego. Naprawdę mi się nie chce rozgryzać korzystania z tego wierszu poleceń; erę DOS-a raz przeżyłem i wystarczy.
Bughanced Edition.