8
2.04.2024, 15:45Lektura na 2 minuty

Rise of the Ronin: Japońscy gracze rozzłoszczeni zachodnimi recenzjami. „To absurd”

Japończycy poczuli się niezwykle skrzywdzeni recenzjami Rise of the Ronin. Swoje żale postanowili wylać na zachodnich dziennikarzy.


Krzysztof „Gwint” Jackowski

Z pewnością był to jeden z najambitniejszych projektów, jakie przyszło tworzyć Team Ninja. Rise of the Ronin starało się wiernie odwzorować realia schyłku siogunatu Tokugawów – od kreacji świata i wydarzeń, jakie mają miejsce, po style walki oraz wyposażenie gracza. Niestety wynik ostateczny nie zwiastował spektakularnego sukcesu, na jaki zapewne Team Ninja liczyło.

Pomimo że pierwsze recenzje Rise of the Ronin oscylowały w przedziale 7/8 na 10, to często wytykano grze schematyczność misji, natłok niepotrzebnych mechanik czy męczące potyczki z bossami. Na Metacriticu obecna średnia ocen recenzentów wynosi 76 punktów. Wynik nie taki tragiczny, jednak plasujący grę dopiero na 55. miejscu wśród produkcji debiutujących w 2024 roku.

Z takim stanem rzeczy próbują walczyć japońscy gracze, którzy są rozwścieczeni zachodnimi recenzjami. Wielu z nich nie uznaje negatywnych ocen gry, zwracając uwagę na pieczołowicie odwzorowane realia oraz historię, a także wymagający poziom trudności oraz system walki. 


Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę wszelkie bolączki i problemy gry, to nadal uważam, że zasługuję na 90, nie mniej. Całkowicie nie zgadzam się z oceną 76.


Ich wzorcem jest recenzja Famitsu, która w porównaniu z zachodnimi redakcjami bardzo hojnie oceniła tytuł – 37 punktów na 40.


Metascore jest niewiarygodne. Wszystkie [oceny przyp. red.] poniżej 80 są kompletnym absurdem.



Rise of the Ronin to nie tylko gra

I te głosy sprzeciwu mają swoje odzwierciedlenie w recenzjach graczy na Metacriticu. Ocena 8.5 jest bardzo wysokim rezultatem w porównaniu z opinią recenzentów. Powodem, dla którego Japończycy z takim zapałem bronią Rise of the Ronin, jest kontekst historyczny, za który wzięło się Team Ninja. Ich najnowsza produkcja uznawana jest w Japonii nie tylko za grę wideo, ale też pewne kulturalne wydarzenie, które u nas mogłaby odzwierciedlić jedynie premiera trzeciego Wiedźmina czy Cyberpunka 2077.


Gdyby to była zwykła gra fantasy, sprzedałaby się o wiele lepiej.


Aby nie pozostawiać was z kontrastem „Japonia kontra reszta świata”, to trzeba również oddać, że również tam gracze zauważają powody, dlaczego Rise of the Ronin mogło nie przypaść do gustu zachodniemu odbiorcy. Powodem ma być zupełnie inny klucz, według którego oceniają oni atrakcyjność danego dzieła. „Dyskusja na temat niskiego wyniku na Metacriticu jest więc całkiem bezsensowna”.


Czytaj dalej

Redaktor
Krzysztof „Gwint” Jackowski

Beznadziejnie zakochany w Dead Space i BioShocku. W gry wideo gram, odkąd byłem mało rozgarniętym bobasem, i planuję robić to do końca. Wydałem 460 złotych na Diablo IV i do teraz tego żałuję. Jak ktoś chce zagrać w jakiegoś multika na Xboksie, to ja bardzo chętnie.

Profil
Wpisów660

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze