7
24.07.2024, 12:00Lektura na 3 minuty

Rosjanie porzucili swoje rakiety kosmiczne w Ameryce Południowej

Trudno w to uwierzyć, ale po inwazji na Ukrainę Rosjanie przestali się zupełnie interesować losem dwóch całkowicie sprawnych rakiet Sojuz-2. Co jeszcze bardziej osobliwe – rzecz ma miejsce w należącym do Francji kosmodromie w Ameryce Południowej.


Grzegorz „Krigor” Karaś

Gujana Francuska jest bardzo ważnym miejscem dla europejskiego przemysłu kosmicznego. To stamtąd startują m.in. rakiety Ariane, a fakt istnienia kosmodromu pozwala utrzymać Europie pewną niezależność od USA w kosmicznym wyścigu. Niespodzianką przy tym jednak nie jest, że kosmodrom bywa użyczany innym agencjom, w tym Rosjanom. Ci zaś po inwazji na Ukrainę po prostu porzucili swoje zabawki.


Sojuz-2 – co to jest?

Mowa o rakietach Sojuz-2. W standardowej konfiguracji to dwustopniowe (lub trzystopniowe, jeśli liczyć boostery) konstrukcje o wysokości ponad 46 m i masie startowej ponad 300 ton. W zależności od wersji zdolne są one wynieść na niską orbitę Ziemi ok. 7-8 ton ładunku, do tej pory zaliczyły 165 startów, z czego tylko cztery skończyły się całkowitym niepowodzeniem, a dwa kolejne – częściowym. Uchodzą więc za pewny i sprawdzony środek transportu kosmicznego. Te właśnie konstrukcje od ponad dwóch lat stoją sobie w Gujanie Francuskiej i, cóż, blokują przestrzeń magazynową.

Sojuz-2. Domena publiczna
Sojuz-2. Domena publiczna

W myśl podpisanego jeszcze w 2005 roku porozumienia rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos korzystała z wydzielonej sekcji na północnym krańcu kosmodromu. Było to rozwiązanie opłacalne dla obydwu stron: asem w rękawie Francuzów jest lokalizacja – bliskość równika sprawia, że rakiety po prostu łatwiej stamtąd wystrzelić, gdyż robią one dodatkowy użytek z pędu wynikającego z obrotu Ziemi – a to niebagatelne 460 m/s na równiku gratis. Rosjanie płacili za dostęp do tego miejsca i korzystali ze swojego systemu Sojuz-2, wystrzeliwując z jego pomocą nawet satelity należące do krajów UE. Wszystko zmieniło się wraz z inwazją na Ukrainę. Wówczas z dnia na dzień rosyjskie działania w Gujanie Francuskiej ustały, a podwładni Putina po prostu zwinęli manatki i wyjechali, zostawiając za sobą nie tylko rakiety, ale i kompletne, zmontowane zaplecze startowe. Jak się okazje, problemem jest i jedno, i drugie.


Rosyjski problem

Według wypowiedzi anonimowego francuskiego urzędnika dla serwisu Politico, jedna z rakiet Sojuz-2 jest w pełni zmontowana, ponieważ miała startować ledwie kilka dni po tym, jak wybuchła wojna. Druga jest bardziej zdekompletowana – nie zmienia to jednak faktu, że każda z nich kosztuje 80 mln dolarów i „na sucho” waży ponad 100 ton. Towarzysząca im infrastruktura z kolei jest… zasadniczo nierozbieralna, przynajmniej jeśli mowa o demontażu bez uszkodzeń. Po wycofaniu się Rosjan na miejscu brakuje bowiem obeznanych z technologią Sojuz-2 specjalistów, którzy mogliby taką operację przeprowadzić.

Sojuz-2. Andrey Morgunov, CCA 4.0
Sojuz-2. Andrey Morgunov, CCA 4.0

W ten sposób powstała patowa sytuacja: Rosjanie nic sobie nie robią z pozostawionych w Gujanie zabawek, Francuzi zaś chcieliby się ich pozbyć, przepisy prawa i umowy jednak zabraniają im zniszczenia porzuconego sprzętu. Na niczym spełzły również próby odesłania rakiet – po części jest to kwestią postawy Rosji, po części zaś sankcji, jakimi objęty został ten kraj. Jak na razie, według oświadczenia CNES, rakiety są bezpiecznie przechowywane na terenie portu kosmicznego i obecnie nie ma planów ich odesłania.

Sprawa jednak jest o tyle paląca, że francuska agencja kosmiczna pozostała z zajętą infrastrukturą, boryka się z opóźnieniami w programie Ariane 6 i poprzez zaangażowanie zewnętrznych przedsiębiorców, na wzór tego, co robią Amerykanie, chciałaby spróbować przerzucić część zadań na sektor prywatny. Tyle że do tego potrzebne jest miejsce. Jak cała sprawa się zakończy – nie wiadomo, choć na początku tego roku CNES ogłosił konkurs dla firm kosmicznych na wykorzystanie rosyjskiego obiektu do własnych programów. Prędzej czy później więc zapewne bałagan po podwładnych Putina zostanie posprzątany.

Fot. otwierająca: Andrey Morgunov, CCA 4.0


Czytaj dalej

Redaktor
Grzegorz „Krigor” Karaś

Gdyby mnie ktoś zapytał, ile pracuję w CD-Action, to szczerze mówiąc, nie potrafiłbym odpowiedzieć. Zacząłem na początku studiów i... tak już zostało. Teraz prowadzę działy sprzętowe właśnie w CD-Action oraz w PC Formacie. Poza tym dużo gram: w pracy i dla przyjemności – co cały czas na szczęście sprowadza się do tego samego. Głównie strzelam i cisnę w gry akcji – sieciowo i w singlu. Nie pogardzę też bijatyką, szczególnie jeśli w nazwie ma literki MK, a także rolplejem – czy to tradycyjnym, czy takim bardziej nastawionym na akcję.

Profil
Wpisów617

Obserwujących23

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze