Scenarzystka Uncharted: „Dziś taka gra nie miałaby racji bytu”

Patrząc na masowo produkowane w ostatnich latach tytuły sieciowe, gry-usługi i inne battle royale, można faktycznie dojść do wniosku, że świat się dość mocno zmienił. I to niekoniecznie na korzyść miłośników rozbudowanych fabularnie produkcji dla jednego gracza. Z drugiej strony odbiór takiego Fallouta 76 czy Anthema pokazuje jednak, że takie podejście nie jest wcale gwarantem sukcesu. Amy Hennig, scenarzystka i reżyserka odpowiedzialna m.in. za serię Legacy of Kain i trzy pierwsze części Uncharted, stwierdziła w obszernym wywiadzie, że jej zdaniem gry singlowe nie umierają. Przechodzą jednak poważną ewolucję.
Napisane i wyreżyserowane przez nią przygody Nathana Drake’a dziś nie miałyby według niej racji bytu.
Dziś musisz oferować długie godziny rozgrywki. Osiem nikomu nie wystarczy. Do tego zwykle jakiś tryb sieciowy. Oczywiście wszyscy widzimy, dokąd to wszystko zmierza: naciski na usługi sieciowe, tryby battle royale i gry jako usługi. Wszystko to nie współgra najlepiej z opowieściami. Nie sprzyja tradycyjnemu opowiadaniu historii, w którym mamy wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Gra, która jest nieustanną usługą, nie prowadzi do czegoś takiego.
Nie sposób pozbyć się wrażenia, że Amy Hennig opisała tymi słowami dokładnie to, co przeżyła, przygotowując pod egidą EA tzw. Project Ragtag. Gra osadzona w uniwersum Star Wars była wielokrotnie nazywana wprost „Uncharted w świecie Gwiezdnych Wojen”. Scenarzystka zauważa oczywiście, że choćby wielokrotnie nagradzane zeszłoroczne tytuły na wyłączność Sony osiągają bardzo dobre wyniki. Jest jednak jedna rzecz, która zauważalnie odróżnia je od dawnych gier dla jednego gracza.
Jasne, możemy mówić o Spider-Manie, serii Red Dead czy God of War – wszystkie charakteryzują się głęboką narracją. Są też jednak naprawdę długie. Wielu graczy może nigdy nie dotrwać do końca – zagrają wyłącznie w pierwsze rozdziały produkcji. To mnie doprowadza do szaleństwa. Długość, złożoność i mnogość warstw dzisiejszych gier, drzewka umiejętności… To są wspaniałe rzeczy i nie mówię, że powinniśmy z nich rezygnować, ale wszystko utrudniają. Trudniej poprowadzić grę dla jednego gracza skupioną na narracji.
Mimo wszystko Amy Hennig nie zamierza rezygnować z opowiadania takich właśnie historii i już pracuje nad kolejnymi w ramach swojego nowego, niezależnego studia.
Czytaj dalej
40 odpowiedzi do “Scenarzystka Uncharted: „Dziś taka gra nie miałaby racji bytu””
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Uncharted (przynajmniej pierwszy) to w dużej mierze strzelanka na szynach, ja się dziwie ze ta gra 12 lat temu osiągnęła sukces
Uważam że krótkie gry nie mają racji bytu, bo jak już mam dać 200zł to wolę dać na gierkę która ma powiedzmy 50h niż na taką w którą zagram 8.
Bo pierwszy Uncharted był mocno filmowy i miał naprawdę fajna postać główną. Mam znajomego z dwójką 12 i 14 latków. Po rozmowie z nimi wywnioskowalem że ich rówieśnicy nie przepadają za dobrymi historiami w grach a raczej zapchaj dziurami które mogą odpalić na mobilkach bo te mają je ze sobą 24 na 24.
@TheFrediPL Resident Evil 2 jest krótki, a jednak mimo 250 zł osiągnął duży sukces.
Gówno prawda. Gracze nadal chcą gier single player. To ea uważa lepiej i wciska takie szroty jak anthem.
Gracze nie dochodzą do końca gier nie dlatego, że gra jest za długa tylko raczej dlatego, że fabuła w grze jest nudna, a rozgrywka powtarzalna i przez to nieciekawa. Przecież np. przechodzenie takiego Wiedźmina 3 zajmuje około 100 godzin, ale każda minuta spędzona w tej grze jest czymś bardzo przyjemnym. Myślę, że tak samo będzie np. z Cyperpunkiem 2077. Ogólnie według mnie gry singleplayer nigdy nie umrą, a przynajmniej nie całkowicie.
Akurat pierwszy Uncharted nie był za dobrą grą, bo było tam za dużo przeciągania rozgrywki i wymuszonych strzelanin. Otwierasz starożytny grobowiec i znikąd pojawia się armia uzbrojonych zakapiorów. Kolejne części radziły sobie z tym o tyle lepiej, że miejsca walk były bardziej zróżnicowane i dynamiczne (strzelanina na dachu jadącego pociągu!). Żeby gracze przechodzili gry do końca, gry musiałyby się same grać, jak u Telltale.
60 zł byłoby idealne za 8 godzinna gre, nie ich wina że nowe gry na naszym rynku stoją po 250zł, i tak nadal wolę zagrać w porządną grę z solidnym gameplayem, którą dzieki np. róznym trybom będe mógł zagrać kilka razy, niż 50 godzin latania po dużej mapie i wykonywania fetch-questówn ala wszystkie sanboxy od Ubisoftu.
Oczywiście, że dzisiaj taka gra jak Uncharted nie ma racji bytu. I właśnie dlatego kupiłem Kolekcję Nathana Drake’a, mimo że wszystkie te gry przeszedłem na PS3, do tego w szufladzie leży nieodpakowana jeszcze czwóreczka, a do tego czaję się na Zaginione Dziewictwo tfu…. dziedzictwo, faktycznie, dziś nikt by w to nie grał.
Ogralem trylogie Uncharted na PS3. Musze powiedziec ze pierwsza czesc byla najslabsza. Za to druga odslona byla juz lepsza. 3 Czesc byla naprade epicka i w dodatku dobrze wygladala. Czasu kupic Uncharted 4 na PS4
Przeszedłem ostatnio kolekcje uncharted na ps4, później u4 i to świetna seria gier ale od części drugiej. Dziwię się że część pierwsza odniosła sukces bo już w tamtych czasach powstawały gry z lepszą narracją. Tu mamy prościutką historię z nie ciekawymi postaciami na których w ogóle mi nie zależało, nic o nich nie wiemy i nic się nie dowiadujemy przez całą grę. Do tego monotonny gamepley i mapy. Wszystko się zmienia na plus dopiero od drugiej części.
Moim zdaniem da się w dzisiejszych czasach zrobić porządną grę ze świetną fabułą i dobrym gameplayem o ile oleje się całkowicie multi i skupi się tylko na fabule. przykładem są Metro Exodus i Nowe Wolwersztajny Tak wiem że to gry na góra jeden raz lub dwa razy jeśli np są 2 zakończenia ale moim zdaniem można jeszcze zrobić dobrą grę skupiającą się na singlu.
TheFrediPL|”Uważam że krótkie gry nie mają racji bytu, bo jak już mam dać 200zł to wolę dać na gierkę która ma powiedzmy 50h niż na taką w którą zagram 8.” |No i dlatego obecne gry SP to 8 godzin samej czystej rozgrywki (wątku głównego), a 42 godziny to bezrozumny grind, albo repetetywne aktywności poboczne. Twórcy sztucznie rozpychają gry pchając masę powtarzalnych czynności, żeby sama gra miała 50, a jeszcze lepiej 100 godzin, bo przecież przeciętny gracz nie kupi niczego co nie jest „długie”.
Dobra gra dobrze się sprzeda sama wystarczy spojrzeć na Resident Evil 2 Remake, gry single mają się dobrze to prędzej się multi razem z EA wykończy ponieważ tego typu gier jest za dużo i nie wnoszą nic nowego wystarczy spojrzeć na Anthem i jeśli Amy Hennig współpracuje z EA to nic dziwnego, że wyprali jej mózg i gada głupoty.
Osobiście jako starszy gracz (ponad 3 dekady na karku) nie pozwolę sobie raczej na dłuższe gry. Nie mniej myślę, że sporą część gier single player zabija chociażby streaming wideo. Po co mam grać i kupować jak mogę obejrzeć jak ktoś gra i się przy tym nie męczyć (nie mniej grając samemu wkręca się w grę znacznie lepiej). Dzisiejszy natłok gier sprawia, że gracz nie podążają już za nowościami a raczej kierują się w swoich growych wyborach popularnością produkcji
+wolfingame pełna zgoda jeśli chodzi o brak niezależnego myślenia czy oceniania gier jeśli wszyscy grają w tą grę mimo, że jest średnia to muszą zagrać w nią ja, siła reklamy i manipulacji klientem jest naprawdę ogromna do tego dochodzą słabi niedzielni / okazyjni gracze napędzający sprzedaż słabych gier to powoduje obecnie stan branży gier rozwijający się w złym kierunku.
Gram w Garming Simulator 2019 na PS4. Jestem hipsterem?
Przepraszam za określenie ale ta „kobita” sama nie wie czego chce. Mowi: gry krótkie nie przejdą – ale długie nudzą graczy. Nie mówi „nudne” tylko „dlugie”- God of War za długi! Wszystko to co stanowi o tym że gra jest ciekawa „złożoność i mnogość warstw dzisiejszych gier, drzewka umiejętności… to są wspaniałe rzeczy….” i jednocześnie narzeka że calą robotę jej utrudniają. Tak bez złośliwości wyłania się z tego obraz sfrustrowanej pani ktorej już „się nie chce”. I na to jest lekarstwo….emerytura.
8h singla nikomu nie wystarczy – RE2 zajęło mi 5h Claire + 4h Leona, potem sobie grę maksowałem. Okazało się, że idzie scenariusz w 2h skończyć. I kurka, gra się dobrze sprzedała. Kurka, anomalia 😮
Sony twierdzi inaczej. Co prawda takie gry nie osiągają sukcesów jak online, ale gadanie, że „nie mają racji bytu” jest idiotyczne.
Ale gracze chcą takich gier, gdzie jest nacisk na opowieść. Gracze nie wymagają w każdej grze multi, gracze wolą porządne historie z naciskiem na fabułę, gracze jak chcą grę sieciową to kupują grę sieciową. To developerzy ubzdurali sobie coś, że gracze chcą gier usług.
Wielu deweloperów udowadnia, że da się zrobić dobrą grę single-player w dzisiejszych czasach, która nie musi być długa żeby się dobrze sprzedać; sztandarowym przykładem jest Capcom, którego czołowe serie tak właśnie wyglądają – Resident Evil 7 nie był jakiś super długi, podobnie inne części, dość krótkie są też wszystkie Devil May Cry, ale co z tego, że gra trwa kilka-kilkanaście godzin, skoro ma świetne replayability – zarówno RE jak i DMC oferują po kilka poziomów trudności i dodatkowe tryby
I nie wiem jakie jest Uncharted, bo nie grałem (poprawcie mnie jak się mylę), ale tam chyba tak nie jest – wtedy faktycznie 8h może wydawać się krótko, ale kto powiedział, że gry powinny być długie? Często widać opinie o ,,kupkach wstydu” i innych potrzebach nadrabiania; wydaje mi się, że jest taka moda na zapierniczanie w przechodzeniu (czy jak to tam nazwać xd), bo ludzie chcą przejść jak najwięcej gier, ale przez to każda przejdziona produkcja to tylko pozycja na liście i nie ma czasu się zatrzymać
Dla mnie, to właśnie takie gry mają rację bytu. Uncharted, The Last of Us, God of War… i mogę rozkoszować się moim hobby 🙂 Co prawda uwielbiam Pro Evolution Soccer, czy The Division ale to gry fabularne mają pierwszeństwo.
A jedną z moich ulubionych gier jest CoJ Gunslinger (z 2014 roku, więc nowa gra), które ludzie przechodzą w 4-5h i co z tego, że jest krótka? Wg mnie jest na tyle dobra, że przeszedłem ją 4 razy, a pewnie jeszcze do niej wrócę (jakby co, to nie ma tam w ogóle multi ani nic), więc jak komuś się mega spodoba to ,,8-godzinne Uncharted” to przejdzie je kilka razy; jak dla mnie jeśli gra wydaje mi się za krótka, to jest dobra, bo mam ochotę na więcej, a co z tego że trwa 50h, skoro nie mogę doczekać się końca?
Takie gry mają nadal racje bytu, ale muszą po prostu być przystępne cenowo. Nikt nie da 250 zł za 8h rozgrywki, no sorki *patrzy w stronę Darksiders III*. 8h to taka gierka za 60-80 zł, ale pewnie zaraz koncerny growe by mnie opluły, że „co!? to jakaś kpina, przecież gry teraz są droższe w produkcji”. Kpina to są zarobki w Polsce i wiele innych rzeczy. Szkoda, że chciwość tak zżera rynek gier bo z roku na rok coraz bardziej nie mam w co grać bo wszystko płytkie i nastawione na $$$$.
Zwykłe pieprzenie. Jeśli gra singlowa jest dobra to ludzie przechodzą ją zwyczajnie wielokrotnie.
Skyrim, Wiedźmin, Cyberpunk 2077, Red dead Redemption 2..
Stare gry z najlepszą fabułą w jakie grałem były dużo dłuższe niż 8h|Nawet Legacy of Kain: Soul Reaver zajmuje średnio ludziom około 19h xD|O ile się nie robi naprawdę cudów na kiju produkcja gier dzięki technologii jest obecnie o wiele tańsza nawet wliczając inflację i nowe standardy. To właśnie dlatego mogło powstać coś takiego jak Hellblade. Większość problemów sprawia tak naprawdę saturacja rynku a w takiej sytuacji pomysłowość i dobre wyczucie potrzeb ludzi jest najczęściej kluczem do sukcesu…
Tak, tak. Tylko że te naciski nie pochodzą od graczy (może za wyjątkiem dłuższych niż 5h kampanii) tylko od producentów którzy chcą jak najwięcej z gry wyciągnąć. Nie trzeba wciskać trybów sieciowych do każdej gry. Generuje to tylko dodatkowe koszty, czas a i tak z pół roku po premierze takich gier serwery są puste.
@Bluearga Darksiders III na 8h? Chyba z ponad 30. I było to w pełni warte swojej ceny.
@gimemoa: XD To niezłe 30h, zgaduję, że grałeś na najwyższym poziomie trudności mając dwie lewe ręce (albo nie mając żadnej). Średni czas przejścia tej gry to 10h i nie mówię tu o speedrunach. Jak umierasz na jednym bosie 500 razy to może faktycznie wyjdzie 30h. dodajmy do tego fakt, że gierka była niegrywalna w dniu premiery (psucie savów) i masę innych bugów… Serio współczuje wydania na to 250 zł. [*]
Babka dobrze gada 🙂 Wiele gier ma fabułki na max 3 godziny, ale są niesamowicie podziurawione, rozwleczone tak bardzo, że kiedy jesteś za połową i dostajesz kolejne wtórne zadania, to wiele osób sobie odpuszcza, nic dziwnego. I jeszcze te emocjonalne „Wybory Moralne” XD Główny bohater wycina w pień setki przeciwników i po dywanach trupów dociera do celu, po czym ze łzami w oczach podejmuje ważne decyzje, od których zależą losy innych; a wszyscy w tym momencie zapominają że koleś ma na sumieniu setki żyć ;
„Fabuła w grze jest tak samo potrzebna jak w pornosie. Niby musi być, ale mało kogo obchodzi” – Carmack 🙂 Ja się z nim zgadzam. Z oczywistych względów gry i tak nie będą lepsze w opowiadaniu historii niż film i książka. Po pierwsze dla tego, że w grze historia musi być prosta (żeby trafić do mas), a często jest nawet prostacka i pełna klisz. Poza tym w grę trzeba GRAĆ więc co chwilę tracisz wątek, aby pozabijać tak ze 100 chłopa, co często jest absurdem w kontekście opowiadanej historii.
Ę tam, znam nowe krótkie gry, które równo mocno wciągają 🙂
Z kolei Asasyny udowadniają, że istnieje górny próg godzin zabawy i tak jak trzy godziny nikogo nie zadowolą tak czterdzieści poświęcone na wydłużoną rozgrywkę także nie. Najlepiej znaleźć złoty środek na kompaktową rozgrywkę, która opowie to, co chciała (patrz slashery pokroju Bayonetty).
Co z tego że ostatni Assassin jest długi skoro polega jakieś 70 % gry polega na bieganiu i wyzwalaniu identycznych obozów? Misje fabularne też mało zróżnicowane bo robimy w nich to samo co w pobocznej zawartości, jedyna różnica to wiecej cutscenek. W dodatku by poznać zakończenie trzeba porobić te poboczne zadania
@Bluearga Jeśli dla ciebie kpiną są zarobki w kraju, to może najwyższy czas wyjechać z niego?|Jak ktoś zarabia przysłowiowe tysiąc pińcet na rękę, to sam jest sobie winien, bo chyba nikt go do pracy za takie pieniądze nie zmusza. Można znaleźć dobrze płatną pracę w Polsce, tylko trzeba chcieć.|Tak w ogóle, jeśli gra jest bardzo dobra, ale krótka, to, jak dla mnie, może kosztować sporo, jakość jest najważniejsza, a nie cena.
@qrczak333 „Fabuła w grze jest tak samo potrzebna jak w pornosie. Niby musi być, ale mało kogo obchodzi” – Carmack – dla mnie jeden z bardziej debilnych tekstów o grach, jakie słyszałem. Z tym, że gry nie będą lepsze w opowiadaniu historii niż filmy i książki można się zgodzić, ale da się zrobić dobrą historię w grach, która będzie miała ręce i nogi, i będzie robiła dobre wrażenie, np. Spec Ops The Line, czy Bioshock, także, jak widać można. Można, i trzeba próbować.
Jak developer mówi o czasie gry to mówi o dedykowanym średnim czasie gry. Darksiders III nastawiony był zdaniem developerów na 15h a w rzeczywistości średnia to 16h. To 2x więcej niż 8h! 8h to miał Hellblade. Mi też kupka wstydu ciągle rośnie bo nie gra się tyle, ale nadal nie mam nic przeciwko temu żeby gra była długa o ile jest dobra a nie sztucznie rozdmuchana (najwyżej będę przechodził ją miesiącami – ważne żeby było warto)