Stany Zjednoczone szykują się na potencjalny konflikt w kosmosie
USA zaczęło brać pod uwagę ewentualny wybuch konfliktu w przestrzeni pozaziemskiej ze względu na testowanie przez Chiny i Rosję technologii zdolnej do niszczenia satelitów wojskowych Stanów Zjednoczonych.
Instytucja odpowiedzialna za ochronę interesów Stanów Zjednoczonych w kosmosie, Space Force, uformowana została za kadencji Donalda Trumpa, a w roli głównego generała obsadzony został Chance Saltzman. Teraz, pięć lat po swoim powstaniu, Space Force zdecydowało się przypomnieć o swojej obecności.
Stany zawojują kosmos?
Przedstawiciele Space Command wystosowali listę obszarów, o które należy zadbać, aby zagwarantować bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. Znalazły się na niej nie tylko klasyczne już pozycje pokroju cyberobrony lub ochrony sieci komunikacyjnych, ale i „zintegrowany ogień kosmiczny”. Wyrażenie to odnosi się do działań defensywnych oraz ofensywnych z wykorzystaniem broni mających „wywołać określone śmiercionośne lub nieśmiercionośne efekty u celu”.
Do tej pory wysoko postawione osoby związane z armią Stanów Zjednoczonych Ameryki raczej niechętnie poruszały temat walk w kosmosie, aby przypadkiem nie zapoczątkować kolejnej edycji wyścigu zbrojeń. Jak się jednak okazuje, ten i tak się już rozpoczął, a Chińczycy oraz Rosjanie od dłuższego czasu dłubią nad technologią umożliwiającą sprawne niszczenie satelitów rywali.
Swoimi przemyśleniami na temat zmiany podejścia do zmiany o walce w kosmosie podzielił się wspomniany w pierwszym akapicie gen. Chance Saltzman:
Przestrzeń kosmiczna to domena walki. Dziesięć lat temu nie mógłbym tego powiedzieć. To jest punkt wyjścia. Pomyślmy o tym. W 2014 r. liderzy wyższego szczebla zaczęli mówić o przestrzeni kosmicznej i wojnie w tym samym zdaniu. Zostali za to zrugani przez kierownictwo wyższego szczebla. Jest to więc wciąż stosunkowo nowy stan, gdy mówimy o walce w kosmosie. Nie sądzę, że powinniśmy lekceważyć siłę tego zjawiska.
Z wiadomych przyczyn USA nie pochwaliło się żadnym sprzętem, który miałby zostać wykorzystany w toku kosmicznego konfliktu. Przewijający się motyw satelitów zdaje się potwierdzać, że to właśnie te urządzenia staną się priorytetowymi celami wojujących mocarstw. Technologia umożliwiająca ich niszczenie jest dostępna już od bitych kilkudziesięciu lat, jednak jej stosowanie wciąż niesie ze sobą niemałe ryzyko.
Najbardziej niepokojący zdaje się zaś fakt, że Rosja pracuje nad nuklearną bronią antysatelitarną (jeśli wierzyć wyciekom z amerykańskiego rządu). Politycy z USA przekazali przy tym, że Rosjanie nie umieścili jeszcze żadnej broni tego typu na orbicie. Gdyby zdecydowali się to zrobić, tym samym złamaliby artykuł IV traktatu o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku. Co ciekawe, w kwietniu przedstawiciel Federacji Rosyjskiej w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zawetował rezolucję potwierdzającą ten punkt traktatu, zamiast tego proponując wprowadzenie do niego zapisu, na mocy którego w kosmosie zakazana zostałaby jakakolwiek broń, nie tylko ta nuklearna. Pomysł ten z kolei nie spodobał się Stanom Zjednoczonym, które postanowiły go zablokować.
Czytaj dalej
Swoją przygodę z grami komputerowymi rozpoczął od Herkulesa oraz Jazz Jackrabbit 2, tydzień później zagrywał się już w Diablo II i Morrowinda. Pasjonat tabelek ze statystykami oraz nieliniowych wątków fabularnych. Na co dzień zajmuje się projektowaniem stron internetowych. Nie wzgardzi dobrą lekturą ani kebabem.