Star Citizen: Twórcy zarzucają swojemu szefowi kosmiczną niekompetencję

Niedawno upatrywaliśmy zebranych przez lata grubych milionów w gażach Marka Hamilla, Henry’ego Cavilla czy Gillian Anderson, którzy pojawili się w efektownym zwiastunie fabularnej kampanii produkcji Cloud Imperium Games. Dla „Forbesa” to jednak było za mało, by wytłumaczyć jeden z największych budżetów w historii gier, jakim dysponują twórcy Star Citizena. Jeśli Was też niepokoi fakt, że ze stu obiecanych układów planetarnych mają na ukończeniu dopiero dwie planety, dziewięć księżyców i asteroidę, to nie jesteście odosobnieni.
Dziennikarze „Forbesa” nie twierdzą co prawda, że Chris Roberts, ojciec marki Wing Commander, w ogóle nie pracuje nad grą, zarzucają mu jednak „niekompetencję i braki w zarządzaniu na galaktyczną skalę”. Sytuację w studiu określają mianem Dzikiego Zachodu, gdzie nie rządzą żadne prawa ani ustalenia. Tych sądów nie wyssali z palca – na potrzeby swojego raportu dotarli do 20 byłych pracowników Cloud Imperium. Jednym z nich jest Mark Day, dawny producent Wing Commandera IV, który w 2013 i 2014 roku przygotowywał ze swoją ekipą pewne elementy na potrzeby Star Citizena.
Im więcej pieniędzy wpływało, tym wyraźniej zauważałem stare, złe nawyki Robertsa. Moim zdaniem wszystko wymknęło się spod kontroli. Składał obietnice, potem robiliśmy jedno, następnie drugie. Byłem w szoku.
Jak słusznie zwraca uwagę „Forbes”, jeśli prace nad grą trwają siedem lat, to coś idzie nie tak (znamy już takie przypadki, prawda?). 6 milionów dolarów, które zebrano pierwotnie na produkcję Star Citizena, ma się nijak do 288 milionów, które zapewniło m.in. sprzedawanie statków w grze. Niemałe pieniądze (46 milionów) dorzucił do tej kwoty np. południowoafrykański milioner Clive Calder, stojący za wytwórnią Jive Records. Muzyczne skojarzenia są tu jak najbardziej na miejscu: jeden z byłych pracowników Robertsa porównuje absurd Star Citizena do kultowego mockumentu „This is Spinal Tap”.
Z raportu wynika, że szef Cloud Imperium Games przywiązuje nadmierną wagę do najdrobniejszych detali i np. notorycznie zmienia zdanie, na co skarżył się m.in. jeden z grafików. Przez 17 miesięcy udało mu się przygotować zaledwie 5 projektów postaci, ponieważ Roberts ciągle cofał decyzje co do jego projektów. Ojciec Wing Commandera miał także samodzielnie zająć się kosztownymi sesjami motion capture, które zorganizowano dla gwiazdorskiej obsady trybu Squadron 42.
Mimo to sam Roberts nie ma sobie nic do zarzucenia. W przytoczonym przez „Forbesa” cytacie twierdzi, że jego gra ma więcej zawartości niż wiele ukończonych produkcji, a w trakcie ostatniego weekendu bawiło się w niej ponad 40 tysięcy graczy. Gdy jeden z wspierających projekt fanów przekonuje, że pokłada w nim głęboką wiarę, można odnieść wrażenie, że Star Citizen stał się prawdziwą religią, swoistym kultem dla graczy. Roberts całkiem nieźle wpisywałby się w stereotyp przywódcy sekty. Dość wspomnieć, że niedawno kupił sobie nowy dom w Los Angeles za blisko 5 milionów dolarów. Przekonuje jednak, że jego zarobki nie odstają od normy w branży na podobnych stanowiskach.
Odnosiłem sukcesy jeszcze zanim założyłem Cloud Imperium. Zdaję sobie sprawę, że ludziom się wydaje, iż mamy 200 milionów dolarów na koncie i nurkujemy w nich niczym jakiś Sknerus McKwacz. Ale kiedy tylko ktoś do mnie przychodzi, mówię mu: „Słuchaj, nie musisz wydawać na tę grę więcej niż 45 dolarów”.
Czytaj dalej
-
48% graczy to kobiety, a gaming mobilny triumfuje nad konsolowym czy pecetowym. Nowy...
-
EA kpi z fanów Dead Space’a. Isaac Clarke powrócił w grze...
-
Asasyni walczący z Ku Klux Klanem? Ubisoft podobno skasował „zbyt polityczny”...
-
Fallout Day 2025 nadchodzi. Bethesda zaprasza na specjalną transmisję z okazji...
10 odpowiedzi do “Star Citizen: Twórcy zarzucają swojemu szefowi kosmiczną niekompetencję”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
„Forbes” opublikował obszerny raport o problemach jednej z najdroższych gier w historii.
Pograłem ostatnio kilka godzin w ramach darmowego tygodnia. W porównaniu z tym co było w tej grze prawie TRZY LATA temu (wtedy grałem w Star Citizena po raz pierwszy), mogę stwierdzić, że tempo i kierunek rozwoju tej gry to jakiś żart. I to niezbyt śmieszny.
@Fandir Potwierdzam. Też spróbowałem już dawno temu okres próbny i sprawdziłem ten w ostatni weekend i w ogóle nie mam ochoty w to grać. Już znacznie lepiej gra mi się w Elite: Dangerous. Przynajmniej Frontier zaczął w grze od tego co najważniejsze, a mechaniki dodają stopniowo, dzięki czemu jest w grze co robić (nawet jeśli jest to nieco powtarzalne). Według przecieków dodatek do Elite pod koniec 2020 roku doda Space Legs, czyli moduł FPP z walką z namacalnymi kosmitami. Zobaczymy ^^
@kondiq91 Ten przeciek powołuje sie na koncept arty sprzed wielu lat, które Frontier odrzucił i nie będzie wprowadzał do gry. Ten cały przeciek to bzdura. A jeśli będą kosmici, to nie tacy jak z przecieku.
Wydaje mi się że większość osób nie pojmuje rodzaju biznesu jaki prowadzi Pan R. A rodzaj ten jest banalny, należy pracować nad produktem dopóki są środki aby to robić. Produkt staje się bardziej zaawansowany więc jest cenniejszy co powoduje że przybywa więcej środków i prace mogą trwać dalej. Tępo prac niema żadnego znaczenia bo produkt staje się cenniejszy o kwotę włożoną w produkt a nie o jego wycenę. Oczywiście twórcy łącznie z Panem R. otrzymują wynagrodzenia dopóki projekt trwa. I tak to się kręci.
@logman: „Tępo prac”. Tempo.
Ale wkoło jest wesoło 🙂
40 000 graczy * 45 $=1 800 000 $- trochę przymało, jak na poniesione wydatki, panie Roberts. |Oby się zaraz nie okazało, że założyciel Cloud Imperium działa w podobny sposób, co Bernie Madoff- już za chwileczkę, już za momencik będą zyski, tylko musicie włożyć jeszcze drugie tyle, bo moje konto na Karaibach jest dziurawe jak ser szwajcarski.
@CamCygi o 1:30 dosięgła mnie tępota umysłowa.
Nie będę roztrząsał czy to scam czy nie.Ale ze trzy albo cztery razy skusiłem się na darmówki .Nigdy nie udało mi się pograć w grę.Jedynie pochodziłem po bazie i prędzej czy później SC wywalało się.Ale ok -to w końcu tylko pre alpha,która kosztowała mnie tylko trochę straconego czasu.