Starfield: Dyrektor projektowy broni gry i atakuje graczy

Ah, Starfield. Gra, która miała zrewolucjonizować gry RPG. Dzieło spełniające mokry sen milionów graczy o eksploracji bezkresnego kosmosu i tysięcy planet, jakie napotkamy po drodze. Dziś wiemy, że to bardziej symulator szybkiej podróży z elementami trochę Skyrima, trochę Fallouta. Nic odkrywczego i to chyba boli najbardziej. Chociaż UV potrafił dostrzec w tej produkcji sporo zalet, o których przeczytacie w jego recenzji. Dla jednego z pracowników Bethesdy słowa krytyki są jednak zbyt krzywdzące i postanowił rozprawić się z nimi na X-ie.
W niezwykle rozległej nitce na swoim profilu (serio, składa się z aż piętnastu wpisów) Emil Pagliarulo przekazał swoje odczucia i przemyślenia dotyczące nie tylko samego Starfielda i niezadowolenia z nim związanego, ale też spojrzenia na cały problem krytyki gier oczami ich twórcy. Niestety emocje wzięły górę i niektóre z wpisów nie są zbyt przyjemne. Za przykład może tutaj posłużyć wstęp o odrealnionych graczach, którzy krytykują finalny produkt, nie znając realiów produkcji. Później ton odrobinę złagodniał, np. w momencie opowieści o zmianie perspektywy autora w trakcie rozpoczęcia pracy jako designer.
Gdy pisałem dawno temu recenzje dla Andrenaline Vault, byłem dosłownie tym człowiekiem, który mówił o grze wszystko, co chciał. Czasami moja dobra strona była zbyt entuzjastycznie nastawiona. A czasami najgorsze było to, że byłem sarkastycznym dupkiem.
W kilku wpisach Pagliarulo wyjaśniał także powody, dlaczego sam nie krytykuje gier wideo (chociaż bardzo by chciał) oraz jak obecnie prezentują się jego poglądy. „Masz grę idealną, którą chcesz stworzyć, oraz produkcję, którą możesz stworzyć”, stwierdził dyrektor projektowy. Innym powodem ma być też czysta przyzwoitość związana z pracą w tej samej branży.
Końcówka „nitki” wydaje się trochę zagmatwana. Z jednej strony Pagliarulo powraca do wcześniejszej retoryki, tłumacząc, że gracze tak do końca nie wiedzą, jak wygląda projektowanie gier. Z drugiej natomiast designer namawia do grania i oceniania produkcji, jak najczęściej się tylko da. Twórca poruszył w tej nitce wiele ciekawych wątków, jednak niektóre fragmenty zdają się być trochę zbyt emocjonalną reakcją na niezadowolenie graczy.
Czytaj dalej
21 odpowiedzi do “Starfield: Dyrektor projektowy broni gry i atakuje graczy”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Niech Bethesda powie to Toddowi i swojemu marketingowi, że to co oni nam obiecują lub niejasno przedstawiają to tak się nie projektuje gier. Bo my gracze potem mamy wygórowane oczekiwania.
Jakoś inny deweloperzy świetnie odnajdują się w realiach tej branży i potrafią stworzyć dobre jakościowo gry single player, które są wysoko cenione przez graczy. I to wcale nie muszą być gry AAA, które pochłaniają miliony w produkcji. Klasyczne biadolenie nieudaczników – wszyscy winni tylko nie my.
W dzieisjszym przemyśle rozrywkowym to standard. To nie produkt jest słaby, tylko odbiorcy są głupi i się nie znają.
No popatrz, to dokladnie tak samo jak z Hollywoodzkimi filmami.
Jestem pewien, że antagonizowanie swoich odbiorców jest świetnym pomysłem. PR’owcy Bethesdy wcale nie wyrywają sobie włosów na nieskonsultowane z nimi uwagi pana Pagliarulo.
nikt nie produkuje aut z myślą o wypuszczaniu pojazdów wadliwych, niejeżdżących i rozlatujących się (tak, nawet Tesla i Dacia :D). Przeciętny kierowca też nie ma pojęcia jak samochód jest produkowany, jednak jest w stanie ocenić czy jeździ mu się nim komfortowo i ewentualnie wyrazić swoje niezadowolenie poprzez pozostawienie negatywnej opinii i skierowanie swoich pieniędzy gdzie indziej. Tutaj sprawa jest nawet prostsza z punktu widzenia konsumenta, bo o wiele częściej mamy do czynienia z produktami innych studiów, więc łatwiej o porównanie i ocenienie co mogło być wykonane lepiej.
Czyli ich po prostu trzyma mocne ego i przeświadczenie że serio wszystko jest w porządku. Ale biorąc pod uwagę że fanbase besthedy broni ślepo każdej rzeczy jak zombie to w sumie brak zdziwienia
O, to przecież wiadomo, że wszystko jest proste, dopóki nie wiesz o czym mówisz, a jak już się dowiesz, to się okazuje, że to trudne.
Tylko guzik mnie to jako konsumenta obchodzi. To nie podstawówka, żeby kogoś wyciągać za uszy i stawiać 2 na szynach, bo to trudne, ale przynajmniej się starał. My tu mówimy o produkcie, za który twórcy chcą konkretne pieniądze.
Jeśli to będzie coś, co jeden gość zrobił w przysłowiowym garażu, z pasji i udostępnił za darmo, to moja skala oczekiwań będzie całkiem inna i wezmę pod uwagę proces powstawiania gry i wszystkie problemy, jakie się z nim wiążą. Natomiast wypuszczając produkt z segmentu i w cenie AAA, twórcy mają sobie tak zorganizować fundusze, roboczogodziny, tak zarządzać pracownikami i tak wymierzyć siły na zamiary, żeby wszystko wyszło. A jak nie, to albo na drugi raz lepiej wszystko zorganizować, albo ograniczyć ambicje projektu.
Nie zapominaj że czekali ze zrobieniem tej gry Aż 20 lat, bo przecież wcześniej im technologia nie pozwalała ;D
A koniec końców wyszedł festiwal wczytywania mapek, do tego gorszy od Skyrima sprzed dekady.
Fakt, coś o tym kiedyś mówili. No to technologia już jest, tylko oni jej jeszcze nie dogonili.
Rozumiem, że pracowaliście ciężko, Szanowny Deweloperze. Ale mimo ciężkiej pracy wypuściliście na rynek pełen błędów bubel, który ja, jako płacący za niego konsument, mogę ocenić nie znając realiów produkcji owego bubla i wyrazić swoje niezadowolenie. Tylko tyle i aż tyle.
Starfield jest jedną z najstabilniejszych na premierę gier Bethesdy. To nie błędy są problemem tylko jak jest zaprojektowana.
To, że jest to najstabilniejsza grą Bethesdy, nijak nie czyni jej stabilną. Zresztą nigdy nie zrozumiem podejścia do tego hasła ani Bethesdy, ani jej fanów. Jak można mówić, że „ta gra ma najmniej błędów z wszystkich naszych gier” tym samym przyznając się, że wszystkie wydawane przez nich gry to zabugowane buble?
@zbayno09 Będę się powtarzał, ale bugi nie są naczelnym problemem tej gry. Bardziej zabugowane gry Bethesdy cieszyły się większym uznaniem.
Gaszenia PR-owych pożarów benzyną ciąg dalszy. Ech, Becia Becia…
„Masz grę idealną, którą chcesz stworzyć, oraz produkcję, którą możesz stworzyć” – jak to dobrze, że są jeszcze developerzy w tej branży, którzy nie wiedzą, że nie można tworzyć takich gier, jakie się chce stworzyć, bo można tylko tworzyć takie gry, jakie można stworzyć… Przeczytanie rozważań Pana Paglialuro na temat rzeczywistości branżowej jest zupełnie metafizycznym doznaniem. Jest zetknięciem z Absolutem. Uczyni mnie na zawsze odmienionym.
Strasznie bawi mnie to unikatowe w branży gier podejście, w którym twórcy i fani mówią wszystkim dookoła o tym, że jeśli nie pracowałeś w branży gier, nie masz prawa krytykować ich twórczości. W nosie mam jak wyglądał developmemt gry, ile pracownicy poświęcili by ją stworzyć i jakie były ich założenia przy produkcji. Dosłownie to tak jakbym nie mógł ocenić smaku cytryny ponieważ:
1. Nie byłem nigdy sadownikiem cytryn.
2. Nie wiem ile sadownik z Hiszpanii wycierpiał pracując w swoim sadzie.
3. Nie znam koncepcji sadownika na wybudowanie cytryn. Może miały być niedobre?
W branży gier, wielcy twórcy zrobili się strasznymi płatkami śniegu, i prędzej oskarżą cały świat o zmowę przeciwko nim, niż spojrzą w lustro i przyznają przed sobą, że zrobili gniota.
„W branży gier, wielcy twórcy zrobili się strasznymi płatkami śniegu”
A przypadku filmów jest inaczej? Jak ktoś skrytykuje jakiś film to oczywiście od razu nietolerancyjny, hejter i rasista. Płatki śniegu grające w filmach lub je tworzące nie potrafią zaakceptować, że mogą coś zrobić źle, że może je ktoś skrytykować. To towarzystwo wzajemnej adoracji, które samo siebie zachwala na Twitterach, Instagramach, wysyła słodkie emotki, jacy to wszyscy są mądrzy i piękni. I potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością i płatek się rozpuszcza.
Teraz Panie promowanie rasizmu prosto w twarz. Raczyć sobie Pan zobaczyć trailer do: „The American Association of Magical Negroes” – tak się zwie ów propaganda. Czarni, by nie być zabici, uszczęśliwiają najbardziej niebezpieczne ZWIERZĘ na Ziemi – białych.
Panowie, gdzieś musi być granica, albo #Anitwhite Watch będzie miało tonę materiału do publikacji.
Polecam Panom i ich latorośli obejrzeć Tima Poola o tejże propagandzie – https://www.youtube.com/watch?v=dx_mUUH-tFQ
Dziwnym, a raczej zaplanowanym, trafem wyszedł też trailer do filmu „Civil War”, co nie jest najlepszym pomysłem w czasach jeszcze nigdy tak spolaryzowanego społeczeństwa, jakim jest dzisiejsze USA (choć Zachodnia Europa goni Amerykę szybkim pędem).
Czy wrócą jeszcze normalne czasy, gdzie Panie głosowałeś na daną partię, mogłeś to powiedzieć swojemu najbliższemu otoczeniu i przyjaciołom, a oni po prostu zaakceptowali twój wybór, ale pozostaliście rodziną/przyjaciółmi, a polityka was nie dzieliła??? „Don’t hold your breath”, że tak powiem po angielsku.
Do tego media stały się wybiórcze w stopniu jakim też jeszcze nie widzieliśmy, tak bardzo, że pali się za panem, podającego się za dziennikarza, budynek, ale nazywa to „w większości pokojowy protest”? Mogą nawet pokazać psa, ale twardo będą mówili, że widzimy kota.
Na CDA Pan aż czuje, z której strony wieje wiatr. Dziwne, jeszcze nie napisali o iście wielkiej „kontrowersji” wokół gry BG3. Rozchodzi się o mod zmieniający Ser Aylin w mężczyznę. No ca za obraza, aż tak wielka, że usunięto mod z Nexusa. Bo jest to mod uprzedzony wobec wiadomej mniejszości, przynajmniej wg Nexusa i ich armii z Reddit. Musi być związek między cyfrowymi postaciami taki, nie inny, bo inaczej nie jest inkluzywny… Toż to mod, po to istnieje mod, by ludzie mogli grać wg własnego widzimisię, a ci, którym się nie podoba, zwyczajnie ominąć i tyle. Ale nie, muszą znaleźć problem tam, gdzie owego nie ma.
Ach, Panie, kontrowersja na całe środowisko gamingowe, a o co? O mod do gry, zmieniający płeć jednej postaci, czyli o nic. Niestety, w swej brawurowej walce o równość i inkluzywność Nexus zapomniał, że usuwając ów mod ze swej strony sami sobie przeczą o inkluzywności – wyłączając heteroseksualistów z dyskusji. Reszta, od wszystkiego po zwierzęta (bear) już tak. A ludzie w kółko robią tzw. shippingi między wszystkimi i wszystkim, łącznie z obiektami nieożywionymi, często przy tym zmieniając… płeć. Więc o co się rozchodzi? O kliki, mamonę, a dziś łatwo zarabia się na, jak oni to zwą, „Cis” white male i przyzwolenie na mieszanie tych „najniebezpieczniejszych zwierząt na Ziemi” z błotem i ubolewanie nad ich „białymi przywilejami”, których nie można nijak zmierzyć; ale bezdomny weteran raz kiedyś usłyszał: „masz biały przywilej a i tak jesteś bezdomny [śmiech]?” IQ osoby pytającej pozostawmy selekcji naturalnej.
Tyle Panie dobrego, żem odkrył forum z tymi obrazoburczymi, zakazanymi, zbrodniczymi, zacofanymi, uprzedzonymi (+100 typowych wyzwisk dla mieszkańców niebieskostanów) modami, które robią Faerûn lorefriendly, a nie kolejne USA w realiach fantasy, z uwzględnieniem dzisiejszych trendów społecznych i demografii.
Ale tak to już jest, wg historii słabsi zawsze odchodzili do lamusa, teraz nastał nas czas na ten sam los, potem nastanie ich i tak w kółko Macieju. Już patrząc na USA spokojnie można uznać, że Demokracja to czcze mrzonki idealistów, które nigdy się nie sprawdziły, a sam system nie jest sprawiedliwy i rząd może robić co się mu żywnie podoba, wbrew woli elektoratu.
Zostało mi przynajmniej oglądanie YT.
hehe, to raczej fallout 4 i skyrim miały elementy Starfielda. Ale widzę, że zależy od pkt widzenia, Skyrim 60h i nuuuda, Starfierld 200 h i jest super, zadania rozbudowane, nie generowne losowo typu idź na koniec mapy wejdź do jaskini, zabij bosa, przynieś pierścień. Jednak wolę te Starfierldowe z wyborami.
„Ah, Starfield. Gra, która miała zrewolucjonizować gry RPG.”
I zrewolucjonizowała. Przy Starfieldzie każdy inny RPG wygląda teraz jak rewolucja.