11
11.05.2023, 12:45Lektura na 3 minuty

The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom – Mamy grę roku? [RECENZJE]

Pojawiły się pierwsze recenzje The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom. Ku zaskoczeniu absolutnie nikogo, są przepełnione pochwałami.

The Legend of Zelda: Breath of the Wild było tą grą, dla której wielu graczy w ogóle sięgnęło po Nintendo Switcha (sam byłem bliski). Ostatnia Zelda okazała się jednak nie tylko doskonałym tytułem namawiającym do zakupu tego sprzętu, lecz także jedną z najlepiej ocenianych gier w historii. Nic dziwnego, że oczekiwania wobec jej kontynuacji, zatytułowanej Tears of The Kingdom, były ogromne. Wygląda jednak na to, że Japończycy im sprostali.

W chwili pisania tego newsa The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom może się poszczycić średnią ocen na poziomie 97% na Metacriticu. W przypadku OpenCritica mamy nawet o jedno oczko wyżej. Krótko mówiąc: gra zbiera praktycznie same „dziesiątki”. I tak dla przykładu recenzent Guardiana zdaje się opisywać jakąś chorobę, gdy chwali... praktycznie wszystko, w tym ogromny świat, do którego zostajemy rzuceni:


Mam wrażenie, że nigdy nie ukończę tej gry. Za każdym razem, gdy wydaje mi się, że już ją ogarniam, otwiera przede mną coś nowego. A nie wspominam nawet o podziemiach, szczególnie niebezpiecznym, ciemnym rejonie istniejącym pod powierzchnią Hyrule (nie lubię tam przebywać!). Chodzę po swoim mieszkaniu i rozglądam się wokół, wyobrażając sobie, w jaki sposób mógłbym połączyć elementy znajdującego się w nim bajzlu. Zapraszam dzieci przed telewizor, by oglądały ze mną przygody Linka, i wszyscy krzyczymy razem, gdy goni mnie przerażający potwór złożony z sięgających w moją stronę dłoni. Kiedy ostatnio byłem na lotnisku otoczony znudzonymi ludźmi wpatrzonymi w swoje telefony, tak wsiąkłem w labirynt, który znalazłem na skraju mapy, że prawie przegapiłem swój samolot.


Nie wszyscy zdecydowali się opisywać szczegóły swojego życia prywatnego, by udowodnić, jak wspaniała jest nowa Zelda. Recenzent Stevivora był np. o wiele oszczędniejszy w słowach, a w dalszym ciągu brzmi przekonująco:


Tears of the Kingdom to jedna z najbardziej kreatywnych, satysfakcjonujących i nagradzających gier, w jakie kiedykolwiek graliśmy, a wszystko to rozgrywa się w znajomym Hyrule.


No dobra, ale dość tych peanów. Czy nowa Zelda ma w końcu jakiekolwiek wady? Być może to wciąż za duże słowo, lecz w niektórych recenzjach pojawia się „zarzut”, że to po prostu nie jest tak rewolucyjny tytuł, jak Breath of the Wild. W takim tonie wypowiada się np. recenzent z T3, który ocenił Tears of the Kingdom „zaledwie” na 4/5 i odrobinę ponarzekał m.in. na sterowanie.


The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom stawia bardziej na rozwój niż ewolucję. To może i jest wciąż ten sam świat Hyrule, ale jako piaskownicę łamigłówek i kreatywnych działań trudno byłoby go pobić. Ekscytujące walki z bossami czy warte uwagi zadania poboczne dają niesamowitą frajdę. Chociaż do sterowania trzeba się przyzwyczaić, a podziemia zdają się być katorgą w eksploracji, Sky Islands pomagają uczynić jeden z najlepszych otwartych światów w historii gier wideo jeszcze lepszym.


Poniżej lista wybranych ocen:

  • IGN – 10/10;
  • GameSpot – 10/10;
  • PPE – 10/10;
  • VG247 – 5/5;
  • Guardian – 5/5;
  • Gram.pl – 9,7/10;
  • Gry-Online – 9,5/10;
  • T3 – 4/5;
  • Eurogamer – 4/5.

Czytaj dalej

Redaktor
Jakub „rajmund” Gańko

Czarna owca rodu Belmontów, szatniarz w Lakeview Hotel, włóczęga z Shady Sands, dawny szef ochrony Sarif Industries, wielokrotny zabójca Crawmeraksa, tropiciel ze starego Yharnam, legenda Night City.

Profil
Wpisów2017

Obserwujących10

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze