The Surge 2: Pierwsze opinie są całkiem przychylne [RECENZJE]
Nie jest to jednak materiał na grę roku.
Dziś na półkach sklepowych wylądowała druga odsłona The Surge. Jeśli wierzyć recenzentom, Deck 13 spisało się dobrze, ale w żadnym razie nie na medal (przynajmniej nie na złoty). W zależności od platformy średnia ocen waha się od 74 do 77%. Opinie graczy są zbliżone, choć minimalnie przychylniejsze. Poniżej znajdziecie wybrane noty:
Tradycyjnie zacznijmy od najbardziej optymistycznej oceny, a za tę odpowiada serwis Attack of the Fanboy:
The Surge 2 to wyjątkowy soulslike z najwyższej klasy walką, wyśmienicie zaprojektowanymi poziomami i systemem craftingu, który czyni eksperymentowanie zabawnym i prostym. Tam gdzie gra się potyka, nie robi tego w tragiczny sposób, zamiast tego jest ofiarą przywiązania do bardziej przyziemnego świata i w najlepszym razie przeciętnej historii.
Gamespot zgodnie krytykuje fabułę, jednocześnie chwaląc system walki:
Pomijając fabułę i zadania poboczne, The Surge 2 jest absolutnie godne uwagi, jeśli spojrzeć na samą walkę. Jest nie tylko widowiskowa, ale także bardzo głęboka dzięki systemom namierzania kończyn i parowania, a także naprawdę rozbudowanej kolekcji broni i potencjalnych buildów postaci.
Twinfinite niemal w zupełności podziela ten pogląd:
Choć fabuła, świat i nawigacja są tak samo słabe jak w poprzedniej części, poprawki w walce i ekwipunku, a także kilka innych pomniejszych szlifów, czynią tytuł godnym uwagi, o ile przepadacie za grami kładącymi silny nacisk na eksplorację i walkę opartą na zarządzaniu wytrzymałością.
Prawdzie manto spuścił grze recenzent Game Revolution:
Puste uniwersum jest sporym, ale ostatecznie niezbyt znaczącym problemem w kontekście znacznie ważniejszych wpadek The Surge 2. Liczne niedoróbki nieomal oszałamiają, wziąwszy pod uwagę jak skrupulatnie gra kopiuje tożsamość swego poprzednika. Jednakże to właśnie te podobieństwa do znacznie lepszych gier unaoczniają, jak mało wyobraźni mają twórcy The Surge 2 i jak nieumiejętnie próbują wprowadzić popularne mechaniki.
Czytaj dalej
Jestem wielbicielem turówek i wszelkiej maści erpegów: zarówno klasycznych, jak i współczesnych. Do tego zdeklarowanym zwolennikiem tytułów dla jednego gracza, przy czym od tej zasady istnieje jeden poważny wyjątek – World of Warcraft. W Azeroth przesiedziałem więcej godzin, niż chciałbym przyznać, raz ciesząc się każdą chwilą, kiedy indziej zrzędząc na czym świat stoi. Nie wyobrażam sobie dnia bez książki (niemal zawsze fantastyki), za to spokojnie obyłbym się bez kina i seriali. Z CDA związany jestem od 2011 roku.