20.11.2023, 11:30Lektura na 2 minuty
Wideo

The Walking Dead: Destinies to kolejny gniot wydawcy Skull Island: Rise of Kong

O mamuniu, niemożliwe, że The Walking Dead: Destinies jest poważną grą. To musi być żart. Prawda?


Krzysztof „Gwint” Jackowski

Ponad dziesięć lat temu istniał pewien trend w branży. W momencie, gdy na kinowe ekrany miał trafić jakiś blockbuster, to osoby posiadające prawa do marki sprzedawały licencje małym studiom, aby te mogły przygotować w bardzo krótkim czasie grę wideo. Wiecie, trzeba kuć żelazo, póki gorące. Jak możecie się domyśleć, poziom tych produkcji nie był szczególnie wysoki, o ile można powiedzieć, że większości z nich udało się nawiązać do pułapu średniaka z koszyka za 24,99. Mamy 2023 rok, a GameMill Entertainment uznało, że będzie wydawać dziadowskie gry na licencji, ale pominie aspekt, w którym mieli promować jakąś produkcję filmową/serialową. Ot tak, dla sportu.

Poznajcie proszę The Walking Dead: Destinies. Grę, która powstała na licencji fantastycznego komiksu Roberta Kirkmana oraz serialu, który był dobry do trzeciego sezonu. Produkcja oparta jest na czterech seriach ekranizacji, tak więc jest okazja spotkać lubiane przez wielu postaci np. Ricka Grimesa, Daryla Dixona czy Shane’a Walsha. 

Co jest w niej nie tak? To „dzieło” zostało wydane przez firmę odpowiedzialną za Skull Island: Rise of Kong. Już tamta produkcja prezentowała się nadwyraz mizernie, jednak poziom osiągnięty w The Walking Dead: Destinies jest jeszcze bardziej spektakularny. Oprawa audiowizualna wręcz krzyczy, że nie wie, jak przeteleportowała się tutaj z ery Xboksa 360, a rozgrywka przybyła nawet z czasów PlayStation 2. Najbardziej bawią mnie dwie rzeczy. Pierwszą z nich są „przerywniki filmowe”, a w sumie ich brak. Macie bowiem statyczny obraz, które po prostu korzysta natarczywie ze zbliżeń, mających imitować ruch. Poniżej możecie zobaczyć, do jakich to rezultatów doprowadziło.

Drugą jest cała otoczka, jaka powstała wokół gry po premierze (a, nie wspomniałem, że w The Walking Dead: Destinies możecie już grać na PS4/5, Xboksach One, Series X/S oraz na Switchu). Otóż społeczność nie jest w stanie przyjąć do wiadomości istnienia tego dzieła w poważnej formie. Twierdzą, że GameMill Entertainment stworzyło takiego potworka celowo, aby zażartować sobie z graczy. Patrząc na ilość memicznej zawartości, jaką możemy znaleźć w The Walking Dead: Destinies, byłbym w stanie w to uwierzyć. Jednak czy beka z gry jest wystarczającym wytłumaczeniem dla jej katastrofalnego poziomu?


Redaktor
Krzysztof „Gwint” Jackowski

Beznadziejnie zakochany w Dead Space i BioShocku. W gry wideo gram, odkąd byłem mało rozgarniętym bobasem, i planuję robić to do końca. Wydałem 460 złotych na Diablo IV i do teraz tego żałuję. Jak ktoś chce zagrać w jakiegoś multika na Xboksie, to ja bardzo chętnie.

Profil
Wpisów357

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze