rek

Twórca Return to Monkey Island ma dość hejtu i przestaje dzielić się informacjami o grze

Twórca Return to Monkey Island ma dość hejtu i przestaje dzielić się informacjami o grze
"Sam Goldman"
Gracze pokazali się od najgorszej strony, atakując Rona Gilberta, twórcę Return to Monkey Island.

Ron Gilbert – jedna z branżowych legend, mająca ogromny wkład w jej rozwój. Od połowy lat 80. ubiegłego wieku stworzył lub współtworzył wiele tytułów, ale mnie (i pewnie wielu z was także) najbardziej kojarzy się z Maniac Mansion oraz, oczywiście, dwiema częściami Monkey Island. Seria o Małpiej Wyspie miała swoje wzloty i upadki, ale po „dwójce” trochę podupadła. W ostatnich miesiącach pojawiło się jednak światełko w tunelu, bo Gilbert zapowiedział powrót Guybrusha Threepwooda. Oryginalny twórca, do tego zgrana (bo sprawdzona przy okazji wyśmienitego Thimbleweed Park) ekipa, obietnica ujawnienia największej tajemnicy serii… Czego chcieć więcej?

Prawdę mówiąc – nie mam pojęcia, ale stara zasada o dawaniu palca i braniu całej ręki pasuje tu jak ulał. Na ostatnim Nintendo Direct pokazano krótki materiał z gameplayem z Return to Monkey Island, po czym zaskakująco duża część graczy postanowiła za wszelką cenę udowodnić, że nowy styl graficzny i to, jak Gilbert widzi powrót na Małpią Wyspę, kłóci się z ich wyobrażeniami. Nie byłoby problemu, gdyby chodziło o marudzenie kilku największych fanatyków, ale hejt był tak dotkliwy, że twórca postanowił zareagować. Na swoim blogu opublikował krótki komentarz, w którym informuje o wyłączeniu komentarzy, usunięciu tych, które atakowały go personalnie i zaprzestaniu dzielenia się informacjami na temat gry.

https://twitter.com/SkilletDoux/status/1542333041887961088

Czy styl graficzny to rzecz aż tak istotna w tytule tworzonym przez kogoś, kto stawia głównie na opowiedzenie historii? Zdaniem samego Gilberta nie, ponieważ niedługo po ogłoszeniu Return to Monkey Island udzielił wywiadu dla The Verge, w którym powiedział:

Ostatecznie pomyśleliśmy, że mamy o wiele więcej swobody i elastyczności, jeśli nie zrobimy gry w stylu pixel art. Myślę, że ludzie będą bardzo zadowoleni z grafiki, kiedy zobaczą ją w ruchu oraz obejrzą animacje.

Negatywne opinie pojawiały się już kilka tygodni po zapowiedzi i także wtedy Gilbert postanowił zabrać głos. Oczywiście najnowszy materiał spotkał się też z pozytywnymi opiniami, jednak te negatywne były najwyraźniej tak dotkliwe, że odebrały developerowi chęć do dzielenia się informacjami o jego dziele, a to chyba jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą spotkać twórcę. Nowy styl też mnie trochę zaskoczył, ale Gilbert to na tyle pewna „marka”, że bez cienia wahania postanowiłem dać mu szansę.

Return to Monkey Island ukaże się na pecetach oraz konsolach (w pierwszej kolejności na Nintendo Switchu) jeszcze w tym roku, choć nie znamy dokładnej daty premiery.

20 odpowiedzi do “Twórca Return to Monkey Island ma dość hejtu i przestaje dzielić się informacjami o grze”

  1. Smutny klasyk, kiedy fani zapominają że są fanami, a są bogami i wiedzą lepiej od twórcy, jak ma coś wyglądać. A osobiste wycieczki tylko pokazują, że niektórym należy odebrać dostęp do internetu…

    • HarryPioter 1 lipca 2022 o 21:54

      Facet chce wydymać fanów a oni się nie dają? Straszne. Hejtu oczywiśie nie popieram, ale obrażanie się na krytykę to dziecinada. Nie każdy głos krytyki to hejt, ale w tych czasach krytykować po prostu nie wolno, bo każdy jest obrażalski.

      Przekopiuję tu swój wpis sprzed dwóch miesięcy:

      PIXELART musi być rysowany ręcznie. Dla postaci to najwyższy koszt – klatka po klatce, to masa ciężkiej pracy i oczywiście MASA KASY.

      Animacje na grafice „wektorowej”, czyli postać złożona z kawałków, rozciąganych na meshu 2d, mogą być robione kilkaset razy taniej i szybciej – wystarczy podstawowy model w kawałkach i program w stylu Spine, Dragon Bones albo inny Toon Boom.

      Więc ja nie wierzę w bajki Rona, ŚCIEMNIACZ, chce zrobić taniej i zbierać kokosy. Na 100% ucierpi przez to jakość gry, bo w celowniku jest SZMAL.

      ***

      Styl graficzny zapewne nie wynika tu ze chcenia grafików, ale złego kierunku produkcji. SMI 1 i 2 stało pięknie ręcznie rysowanymi grafikami i prostą animacją. To zostanie teraz zarżnięte wygenerowanymi komputerowo ultrapłynnymi a’la Disney tandetnymi wielokątami które sa tanie w generowaniu i mają zero duszy oraz prymitywny styl. Nie trzeba być artystą grafikiem aby skyrytykować coś co wygląda brzydko. Tak samo jak nie trzeba być dziennikarzem motoryzacyjnym aby rozumieć że Mercedes GLA jest ładniejszy od Fiata Multipla.

    • W jaki sposób ktokolwiek został oszukany przez twórcę? Oszukany nie oznacza oczywiście: „uważa, że jest inaczej, niż twórca mówi”, tylko np. stracił pieniądze. Jeśli masz takie info, to byłoby bardzo ciekawe, jeśli nie, to cały twój wpis możesz skasować, bo jest beztreściowy.

    • Weź ty teraz przeczytaj na głos co napisałeś i spróbuj się przy tym nie zaśmiać. Najpierw próbujesz odebrać twórcy kreatywną wolność, a później z frustracją godną pięciolatka, który dopiero co zaczął pojmować funkcjonowanie świata odkrywasz, że – uwaga – gry tworzy się dla pieniędzy. Komedia. Jeżeli gość musiał czytać tego typu idiotyzmy, to nie dziwi, że postanowił się od tego odciąć. Mnie też wiele rzeczy nie odpowiada, ale to nie powód, żeby wchodzić twórcom na głowę.

    • Sprawa jest prosta. Styl graficzny każdemu ma prawo się nie podobać, ale nikt nie ma prawa narzucać artyście, jak ma tworzyć.

      Moglibyśmy się co prawda spierać, że to nie artysta, tylko zwykły rzemieślnik, bo tworzy, o zgrozo, dla pieniędzy, ale mimo wszystko zasada jest ta sama. Nie podoba się? Wyraź swoje zastrzeżenia kulturalnie i ewentualnie nie kupuj, jeśli najbardziej liczy się dla ciebie grafika. Niestety jest masa ludzi, którzy będą wieszać psy na autorach, bo gra wygląda nie tak jak mieli nadzieję, albo sobie wyobrażali.

  2. Gracze(tm) znowu w formie. Antykultura fanbazy to jeden z największych ścieków, jakie przyniósł internet.

  3. Co to za komentarze i co to za tekst?
    Jeżeli mówienie że styl i grafika są do bani a twórca śmiertelnie się obraża na to jest hejtem?
    Jeżeli robi się remake, to ma trzymać się blisko oryginalnego stylu. Jeżeli ktoś chce wykorzystywać oryginalny styl, to w zupełnie nowej grze.

    • Najśmieszniejsze w tym komentarzu nie jest nawet ten roszczeniowo-wujowąsaty ton tylko fakt, że wg ciebie mowa o jakimś remake’u.

      Gamers(tm), never stop being funny.

    • Ponieważ TY tak mówisz? Twórca może robić co mu się tylko podoba, bo jest… twórca. Jakbyś przylazł do Kaplicy Sykstyńskiej i zaczął pouczać Michała Anioła odnośnie tworzonych przez niego fresków, to wyniósłby cię stamtąd na kopach i jeszcze psami poszczuł. Dziś ludzie jeżdżą po kim chcą, bo czują się bezkarni, a że zawsze znajdzie się grupa podobnych buców gotowych udzielić poparcia, to wydaje im się, że mają rację. Otóż: nie mają. Ostateczne zdanie zawsze należy do artysty.

    • AmberMozart 2 lipca 2022 o 14:21

      mówienie, że im się nie podoba jest spoko. wyzywanie i obrażanie z teog powodu twórcy już nie

  4. KapitanŻbik 2 lipca 2022 o 07:45

    Krytyka gry, której jeszcze nie ma mija się z celem. Gra we wczesnych etapach produkcji wygląda często zupełnie inaczej niż to, co dostają gracze. Mieliśmy przykład Cyberpunka – CDP strzelił sobie w stopę publikując prawie godzinny gameplay z gry tak wcześnie – ficzery, które znalazły się na wideo opatrzonym napisem „WORK IN PROGRESS – DOES NOT REPRESENT THE FINAL LOOK OF THE GAME”, co było kilkukrotnie podkreślane przez lektora (tego pana, który reżyserował i brał udział w nagrywaniu scen mocap z Keanu oraz nagrywał głos w reklamie Trauma Team, który to głos w patchu (chyba) 1.2 zmieniono na inny – ktoś wie co się stało, że jego głos zniknął?), takie jak bieganie po ścianach i wspinanie się z pomocą ostrz modliszkowych zostały przez graczy uznane za pewnik. Z dzieleniem się progresem też nie można przesadzić, bo najczęściej źle się to kończy i wycięta w trakcie „work in progress” zawartość staje się niESpEłNiOnOm ObIeTnIcOm i SkOkIeM nA kAsĘ.

  5. gracze są kur*a najgorsi

  6. Wspaniałe to nasze community, które z jednej strony łapie się w pułapki kupując w ciemno preordery, ale z drugiej strony hejtuje grę, której jeszcze nie ma. Takoż narzeka na coraz bardziej toksyczne metody monetyzacji gier, jednak w dużej mierze głosują na nie portfelami.
    Jako rzekł @Strudel: :Gracze są *** najgorsi”

  7. Z graczami jak z kibicami. Są kibice i są kibole.

  8. Mnie osobiście też nie podoba się styl graficzny, strasznie uproszczony, w porównaniu do poprzednich odsłon. Nie na tyle, żeby skrzeczeć pod postem Gilberta i go wyzywać. Chciałbym tylko przypomnieć, że „społeczność” graczy zachowywała się w ten sam sposób, gdy chodziło o microtranzakcję w Diablo Immortal i nft w m. in. Stalkerze 2. I wtedy jakoś nikt nie narzekał, że ma „dość hejtu”, ukraińcy wzięli sobie odzew graczy do serca i zlikwidowali nft, a blizz opóźnił premierę gry i cóż… olał graczy, bobto blizz. Hipokryzja obecnych dni jest ogromna, ale, co mi się w niej „podoba”, to fakt, że jest tak doskonale widoczna gołym okiem. Gilbert powinien odstawić soję i wziąść sobie krytykę do serca, bo takie zachowanie bynajmniej nie dostarczy mu sympatii, przynajmniej nie wśród potencjalnych kupców.

    • Porównywanie protestu wobec agresywnych i antykonsumenckich działań korporacji mających na celu realne nieuczciwe dojenie ludzi z pieniędzy do gróźb śmierci wysyłanych twórcy z powodu zmiany stylu graficznego to taka certyfikowana Gamer(tm) Logic. Gratuluję.
      I tekst o soi tylko 7/10 bo zapomniałeś dopisać „latte”.

    • A czy ty i reszta oburzonej tłuszczy faktycznie widziałeś te groźby śmierci pod adresem Gilberta? Bo tak się składa, że widziałem google archive tych komentarzy, zuploadowany na /v i farmach i ŻADEN z tych komentów nie groził śmiercią autorowi, studiu, anie jwgo rodzinie. Była tylko wzmianka, że rzekomo, 3 komentarze, których nie było w archiwum, faktycznie miały w sobie groźbę śmierci, na poziomie dzieciaka z cod-owego voice-chatu. Praktycznie wszystkie komentarze to były uwagi odnośnie osoby odp. za szatę graficzną, Rex-a Crowla, którego styl jest właśnie, no coż, słaby. Cały narracja Gilberta jako ofiary została stworzona na reddicie i każdy serwis newsy-owy o grach podchwycił i rozdmuchał ją. Ty Quetz, po wszystkich twoich komtarzach na tym serwisie, ewidentnie jesteś użytkownikiem reddita, użytecznym idiotą, który kontynuje stworzoną tam narracje, nie mając pojęcia o rzeczywistości.
      Pierwszą czerwoną flagą powinien być fakt, że Gilbert nie pokazał żadnego dowodu, że taka sytuacja miała w ogóle miejsce i żeby każdy mógł na własne oczy się przekonać. A nie „totalnie było jak mówię, jestem biedną ofierą, współczujcie mi”

    • >Nie było żadnych gróźb śmierci!!!1
      >No, wśród zuploadowanych na /v
      >A nawet tam mówili, że jednak były

      ProGamer® status achieved <3

    • Znasz znaczenie słowa „rzekomo”? Czy jak każdy plebitor traktujesz plotki i domysły jak ewangelię?

    • Powiedział ziomeczek z całą powagą powołujący się na v/, proszę o litość dla mojej przepony <3.

Dodaj komentarz