Ubisoft: Kulisy ostatnich skandali

W ostatnich tygodniach Ubisoft musiał zmierzyć się z oskarżeniami o niewłaściwe traktowanie pracowników przez część kierownictwa, toksyczną atmosferę w biurach i przypadki molestowania. Wydawca zapowiedział gruntowne zmiany, a sam Yves Guillemot przepraszał wszystkich pokrzywdzonych i deklarował pełne zaangażowanie w proces naprawczy.
W wyniku pierwszych ustaleń podczas audytu pracę straciło kilka czołowych osób ze spółki, w tym Serge Hascoët, dyrektor ds. kreatywnych i bliski przyjaciel braci Guillemot, pracujący w Ubisofcie od 1988. Nowe światło na powody jego odejścia – i szerzej atmosferę panującą w firmie – rzucił Jason Schreier z Bloomberga w opublikowanym wczoraj artykule.
Choć Hascoët zaczynał jako szeregowy tester, ale przez lata konsekwentnie piął się w górę, zyskując ostatecznie olbrzymi wpływ na wszystkie wydawane tytuły, decydując, które projekty są warte uwagi, a które nie. Według słów byłych pracowników, z którymi kontaktował się Schreier, podczas prezentacji zdarzało mu się nieraz ostentacyjnie pokazywać swoje znudzenie czy niezadowolenie, np. uderzając głową w stół lub warcząc na rozmówców.
Prawdziwym problemem zdaniem rozmówców jest jego stosunek do kobiet. Hascoët miał mieć w zwyczaju urządzać spotkania biznesowe w klubach ze striptizem, na które nie zapraszano pracowniczek. Wielu z uczestników tych wypadów podobno było później awansowanych. Schreier przytacza także kilka przykładów niewłaściwych i niestosownych zachowań byłego dyrektora kreatywnego wobec kobiet.
Z racji swojej silnej pozycji w Ubisofcie posiadał on jednak swego rodzaju immunitet, dzięki czemu od co najmniej dekady – mimo powszechnej wiedzy na temat jego ekscesów (jak np. częstowania ludzi z pracy ciastkami z marihuaną bez informowania o zawartości czy zmuszania podwładnych do picia na umór) – skargi na niego pozostawały nierozpatrywane. Jak określiła to Cindy Fitzpatrick, pracująca w firmie w latach 2005-2009:
To są złote dzieci. Nieważne co zrobią, wydają się nietykalni.
Według doniesień dziesiątek byłych pracowników, podobne problemy nie dotyczyły wyłącznie Hascoëta. W oddziałach spółki na całym świecie zdarzały się przypadki menadżerów zachowujących się niestosownie, które działy HR-u zamiatały pod dywan. Tego rodzaju działania miały być szczególnie powszechne w Ubisoft Toronto, chociaż i w paryskiej centrali nie było dużo lepiej. Jednej z pracowniczek wciąż powtarzano, że nie może zostać producentką, ponieważ jest kobietą.
Atmosfera w firmie miała zresztą przełożenie i na same gry. W Assassin’s Creed Odyssey pierwotnie jedyną grywalną postacią miała być Kasandra, ale dział marketingu i Hascoët stwierdzili, że kobieca protagonistka wpłynie negatywnie na sprzedaż. Zresztą to właśnie Hascoët jest jednym z architektów podejścia Ubisoftu do gier, wielokrotnie wyrażając swoją niechęć do cutscenek czy linearnej narracji.
Byli i obecni pracownicy przyznają, że patrzą na obecne z miany w spółce ze sporą nadzieją. Jak mówi jednak Kim Belair, odpowiedzialna w przeszłości za narrację w grach Ubisoftu, problem leży w samej naturze firmy.
Rodzinny biznes jest szczególnie trudnym przypadkiem w kwestii problemów z kulturą pracy, ponieważ spora liczba osób na szczycie jest ze sobą w bliskich relacjach. Cały sposób myślenia firmy musi się zmienić. Złym aktorom pozwolono istnieć w tym systemie. Musimy ponownie go przemyśleć. Musimy przyjrzeć się, dlaczego zaistniała w nim tego rodzaju kultura.
Czytaj dalej
11 odpowiedzi do “Ubisoft: Kulisy ostatnich skandali”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Czyli typowy burdel, jaki występuje w każdej większej korporacji i wielu mniejszych firmach. Układy, znajomości, nadużycia, eksploatacja pracowników niższego szczebla do i poza granice możliwości i traktowanie ich jak gówna, choć to na ich pracy stoi całe przedsiębiorstwo. Nihil novi sub sole.
@Naars Przesadzasz, owszem takie rzeczy mają miejsce, ale obecnie jest tego mniej. Mało tego większe firmy w których pracowałem (Co prawda głównie z USA, ale pracowałem też na naszym rodzimym poletku) coraz bardziej się właśnie boją pracowników i pozwów. Firma USA zazwyczaj nawet nie odważy się choćby pierdnoć gdy chcesz wziąć urlop albo jesteś dłużej na L4,a już zapytam czemu jesteś na L4 to nigdy się nie spotkałem, bo boją się pozwów. U nas był przypadek, że babeczka pozwała firmę…
…bo ta zrobiła „parking” dla psów na naszym piętrze, a ona była uczulona i wygrała z nimi ugodę na dobry hajs. Firma co ma w tamtym oddziale 3500 osób. Co nie zmienia faktu, że takie rzeczy się nie dzieję. Poza tym „zdarzało mu się nieraz ostentacyjnie pokazywać swoje znudzenie” to co robił nie było ostentacyjne to było prostactwo.
@Darku22: Na początku tego często nie widać, nie każdego to też dotyka, ale właściwie w każdej korpo są tacy ludzie jak przytoczeni w newsie. Zwłaszcza w zachodnich oddziałach firmy, bo w polskich np. jest lepiej, choć tez kolesiostwo i kumoterstwo kwitnie. Dopóki jakiś VIP ma silne plecy (a niemal wszyscy mają, głównie dlatego tak wysoko zaszli) i nie odwala skrajnej maniany, to jest właściwie nietykalny. Jeśli jest głupi i zostawia po sobie dowody na piśmie, to wtedy może być różnie z nim.
Nic złego nie robił.
skandalów ??? Masakra…
@Dennisthemenace Obie formy są poprawne, ale ponieważ nie jesteś pierwszą osobą, której nie podoba się „skandalów”, zmieniłem.
Dlatego jakbym zakładał firmę developerską to nie zatrudniłbym kobiet. Dla ich i mojego spokoju. A i w tekście jest manipulacja – nie było tak, że kobiety nie były zapraszane na te zabawy w stip clubie,ale same nie chciały
Czyli wywalili gnoja przez którego odyssey jest tak beznadziejne. Dobrze mu tak. Niechęć do dobrego sposobu opowiadania historii? Chory poj*eb!
@SomekindofDevil ale przecież Odyssey jest bardzo dobre…? 🙂 To jest gra, w której wybitnie wychodzi kwestia gustów. Rzemieślniczo jest to bardzo dobra gra – optymalizacja na dobrym poziomie, piękna grafika i muzyka, mechaniki dobrze wykonane. Pozostaje właśnie kwestia czy kogoś wciągnie tytułowa odyseja głównej postaci, czy chęć dorwania Czcicieli będzie równie mocna jak Templariuszy, no i czy po prostu ktoś lubi tak wielkie światy z milionami znajdziek. Mnie historia jak i mechaniki wciągnęły… 9/10.
Im większa firma tym więcej dziwnych akcji. To nie rodzinny biznes gdzie wszystko można kontolować.