10.07.2025
Często komentowane 15 Komentarze

W Wielkiej Brytanii powstała rada gier wideo, której celem jest wsparcie rozwoju branży. Może powinniśmy brać z nich przykład?

W Wielkiej Brytanii powstała rada gier wideo, której celem jest wsparcie rozwoju branży. Może powinniśmy brać z nich przykład?
Avatar photo
"Sam Goldman"
Developerzy okrągłego stołu.

Branża gier rozwija się w zasadzie nieustannie od Atari shocku z początku lat 80., kiedy to rynek w Ameryce Północnej zderzył się z wielką zapaścią, doprowadzając wiele firm do bankructwa. Mniej więcej od wtedy żyjemy w bańce ciągłej pogoni za zyskiem i przesuwamy tabliczkę z napisem „recesja” coraz dalej. Niedźwiedzią przysługę zrobił nam kryzys finansowy z 2008 roku, kiedy gry nazywano jedyną branżą odporną na załamanie. Jedni mówią, że kryzys już jest, inni, że dopiero nastąpi, a są także wieszcze totalnej zagłady, przepowiadający całkowitą anihilację całego segmentu tego rodzaju rozrywki. Niezależnie od opinii, czas płynie dalej i wzrasta potrzeba systemowych rozwiązań na bieżące oraz potencjalnie nadchodzące wyzwania. Ojczyzna Lary Croft aktualnie wykonuje krok w tym kierunku.

Brytyjski rząd poinformował właśnie o powstaniu rady ds. gier wideo, której celem będzie wsparcie dalszego rozwoju branży w Wielkiej Brytanii. Kraj dostrzega to, że pomimo zatrważającej liczby zwolnień w ostatnich latach, gry pozostają najszybciej rozwijającą się gałęzią przemysłu rozrywkowego. W skład rady wchodzą mniej i bardziej znani ludzie związani z branżą – to m.in. Jason Kingsley z Rebellionu, Tara Saunders, szefowa Lariana, Donna Orlowski z Chucklefish czy Maria Sayans z Uswto Games.

UK minister forms UK Video Games Council to drive 'pro-games growth agenda'

[image or embed]

— Game Developer (@gamedeveloper.bsky.social) 10 lipca 2025 10:39

Oprócz powołania rady, brytyjskie władze planują utworzenie funduszu 30 milionów funtów, który w ciągu 3 lat wesprze początkujących developerów z myślą o stymulacji inwestycji wewnętrznych. Dodatkowo trwale wzmocniony zostanie program rządowych dotacji UK Games Fund, natomiast obchodzący 10. urodziny w przyszłym roku London Games Festival otrzyma stałe finansowanie.

To bardzo dużo dobrych wiadomości, które mogą potencjalnie pomóc każdemu developerowi z Wielkiej Brytanii, a namacalne skutki rządowych działań zaczniemy dostrzegać dopiero w nadchodzących latach. Tymczasem ostatnio w mediach społecznościowych zagęściło się od osób popierających pomysł utworzenia Narodowego Dnia Gier Wideo. Z każdym dniem sprawa zatacza coraz szersze kręgi, ostatnio dotarła nawet do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, mając spore szanse na przedostanie się do najważniejszych osób w kraju. Oczywiście symboliczna inicjatywa jest jak najbardziej godna pochwały, choć może lepiej byłoby włożyć moce przerobowe w konkretne rozwiązania systemowe, dzięki którym polscy developerzy będą mieli łatwiejszy start?

Oczywiście wiem, że odbyła się kolejna edycja Programu Wsparcia Gier Wideo, w którym do rozdania było 5 milionów złotych. Choć nie jest to sztywnym warunkiem, w programie szczególnie pożądane są projekty związane z polską kulturą i dziedzictwem. Bardzo pozytywne przedsięwzięcie, ale ostatnia edycja programu była już trzecią. Ile znacie gier wydanych lub ciągle tworzonych, powstających właśnie dzięki temu wsparciu? Zamiast symbolicznego upamiętnienia lokalnego giereczkowa w polskim kalendarzu, dużo bardziej wolałbym zdecydowane działania na rzecz dalszego rozwoju branży na własnym podwórku. Może za kilka lat, jeśli Wielka Brytania zanotuje jakieś znaczące sukcesy, warto będzie o tym pomyśleć?

15 odpowiedzi do “W Wielkiej Brytanii powstała rada gier wideo, której celem jest wsparcie rozwoju branży. Może powinniśmy brać z nich przykład?”

  1. >Może powinniśmy brać z nich przykład?
    Nie.

  2. >Może powinniśmy brać z nich przykład?
    Tak.

    Ale oczywiście za tego ani następnego rządu nie ma co liczyć na mądre inicjatywy

  3. Yhy… I znów Creative Assembly dostanie dotacje jako malutkie i dopiero startujące studio? 😀

    • Jak u nas Bloober. Kase od ludzi z ich podatkow bierze, a gry itak wycenia drogo i zero znizki dla Polakow z ktorych podatkow zyje.

  4. Żadnych dotacji dla prywatnych przedsiębiorstw na robienie gier. Chyba że chodzi o gry edukacyjne, które będą udostępniane bez dodatkowych kosztów każdemu podatnikowi.
    Kto pamięta takie gry/programy jak „Dookoła Polski”, „Dookoła świata” czy „Jak to działa?” wydawane przez Optimus Pascal?

  5. Nie, w UE potrzebna jest rada praw graczy, zeby wreszcie wyrownac szanse i skonczyc z nauduzyciami i wolna amerykanka korpo.

    Trzy przykladowe naduzycia:
    – monopole sklepow na konsolach i jakos Apple UE umie za to karać, a Sony, MS i Nintendo juz nie.
    – w sklepach cyfrowych dalej jest napis „kup/buy”, a nic nie kupujesz tylko wynajmujesz, wg kodeksu karnego jest to oszustwo/wprowadzenie w blad, co jest przestepstwem
    – uśmiercanie gier bez patcha offline i zwrotu pieniedzy. Jak sie strona nie wywiazuje z umowy powinna zaplacic odszkodowanie. Kupujac gre nie umawiam sie na konkretna date dzialania gry, wiec ma dzialac wieczyście

    Brak reklamacji zabugowanej gry jako niezgodnosc towaru z umową, brak rekojmi dla konsumenta, brak mozliwosci odsprzedazg cyfrowej licencji.
    Wspomniałem jeszcze o wyłudzaniu haraczu za mozliwosc grania online w grach za ktore zaplacilo sie pelna cene (na konsolach)? To juz kodeks karny jak nic.

    Wiec nie oni powinni miec swoicj przedstawiciele, ale gracze i wreszcie wziac za twarz ta szara strefe korporacji gwałcocą masowo prawa konsumenta.

    • Punkty 2 i 3 są adresowane w każdym EULA, na które zgadzasz się przed rozpoczęciem użytkowania produktu, więc nie są to przestępstwa, jak piszesz. Czy tak powinno być, to inna kwestia, sam uważam, że obecny stan prawny zbyt mocno idzie na rękę wydawcom.

      Druga rzecz, nie mieszajmy twórców z wydawcami, fundusze przeznaczone na tworzenie gier nie powinny trafiać do kieszeni wydawców, ale wrzucanie ich do jednego wora to zbyt dalekie uproszczenie – kilka rzeczy może istnieć obok siebie równocześnie.

    • Dodam punkt czwarty: uporządkować kwestię mikrotranzakcji i lootboksów. Lootboksy traktować jako hazard. Mikrotranzakcje w grach singleplayer wykorzenić całkowicie. Wywalić również z pełnopłatnych multików, a w F2P zabronić stosowania tych wszystkich psychologicznych sztuczek mających wyciągnąć więcej z portfela. Żadnych tam dodatkowych warstw abstrakcji w postaci kryształków, klejnotów, hipercoinsów, którymi się płaci za skórki i inne bajery, tylko za konkretne kwoty rzeczywistej waluty, żeby kupujący miał pełną świadomość, że płaci prawdziwymi pieniędzmi za bzdurkę, która stanie się bezużyteczna, jak tylko za rok wypuszczą kolejną część FIF-y czy innego CoD-a. Żadnych pakietów obliczonych tak, że po kupieniu bzdety zawsze pozostaje trochę „platyny” czy innego badziewia, z którym nie ma co zrobić, ale gdybyś tak dokupił kolejny pakiet… Żadnych skłaniających do jak największego wydatku „okazji” w rodzaju kup najdroższy pakiet, a dostaniesz „400% wartości gratis”, kup najtańszy, dostaniesz „10% wartości gratis”. Jakiej, kuźwa, wartości? to cyfrowe bzdetki, które, raz wytworzone, są bezkosztowo powielane w nieskończoność i bezwartościowe poza grą,którą zaraz wyłączą, żeby zrobić miejsce dla kolejnej części i skłonić graczy do wydania kasy po raz kolejny na to samo.

    • EULA nie powinna istniec, wszystko reguluje kodeks cywilny i handlowy plus dobry (lokalny) obyczaj. Prawo partykularne plus naturalne ma pierwszenstwo nad wszystkimi monologamini wymyslami korpo.
      W sadach wogole nie powinno sie nawet marnowac czasu na jakies EULA tylko stosowac zapisy ogolne i równość stron. Kto silniejszy tego sad wzmacnia tak, by wyrównać.

    • „Miszczu” – chyba jesteś bardzo małym chłopcem (dziewczynką) – skoro myślisz że jakiś urzędnik UE lepiej zadecyduje niż ty sam (sama?) No cóż, słuchaj się starszych, rób co ci każą i zero podmiotowości. Zamiast mamy, taty, cioci czy księdza – po prostu chcesz urzędnika UE – bo nie ogarniasz faktu iż możesz sam decydować.

      Wydawcy traktują cię jak frajera? To nie kupuj! Jeżeli takie lemingi jak ty się wreszcie obudzą… to skutek będzie natychmiastowy. Nic tak nie działa na korporacje jak spadek sprzedaży. Ale jeżeli kupujesz… no cóż, to znaczy że lubisz sobie pomarudzić, ale w gruncie rzeczy w pełni akceptujesz to co jest.

    • „myślisz że jakiś urzędnik UE lepiej zadecyduje niż ty sam (sama?) No cóż, słuchaj się starszych, rób co ci każą i zero podmiotowości. Zamias […] Wydawcy traktują cię jak frajera? To nie kupuj! Jeżeli takie lemingi jak ty się wreszcie obudzą… to skutek będzie natychmiastowy. ”
      Yo jest zwykle,idealistyczne pierdololo, które nie ma żadnego związku z rzeczywistością. Jak myślisz, że się korporacja przejmie, że się parę osób obraziło i nie kupuje, jak mają milion innych frajerów? Gdyby nawet wszyscy czytelnicy CDA z dnia na dzień przestali kupować, to nic by nie zmieniło. Niestety, ale bez pewnych regulacji nic się nie da zrobić i sprawa jest z góry przegrana,

      Śmiało, spróbuj zorganizować taki strajk ostrzegawczy. Zaplanuj akcję, rozgłoś w sieci, zbierz chętnych i zaczynajcie.

      Jak zobaczę, że przez powiedzmy 3 miesiące 90% graczy (bo 100% to nawet nie ma co marzyć) będzie w stanie całkowicie powstrzymać się od logowania, grania, kupowania mikrotranzakcji i gier Ubi, to uwierzę, że się możemy obyć bez regulacji.

  6. Państwo nie powinno zajmować się rozrywką. Żadne. Podatnicy nie są od tego, żeby finansować prywatne podmioty, które sprzedają produkt za pełną cenę. W ogóle Państwo nie powinno inwestować w prywatne podmioty.

    • Zgadzam sie, Panstwo jest od dbania o bezpieczenstwo i dobrobyt zwyklych obywateli, a od form prawnych to pobierania podatków i pilnowania, ze nie łamia prawa w tym pracowniczego.

    • Stawiasz trzy różne tezy. Tak, państwo nie powinno ingerować w rozrywkę, tj. decydować za obywateli co ich bawi, a co nie. Nie, stawianie jako kryterium „za pełną cenę” jest bezcelowe, bo wystarczy np. sprzedaż za 99.99% i twój argument robi się null and void. Nie, bo państwo może inwestować w co chce, a inwestycja to coś – no może tego jeszcze nie wiesz? – to coś co przynosi zyski. Państwo może podejmować różne działania, które mogą przynosić różne zyski, niekoniecznie naiwnie finansowe.

    • Nie.

      „Nie, bo państwo może inwestować w co chce”

      Nie może. Bo to obywatele składają się podatkami na wydatki Państwa – stąd wydatki powinny być racjonalne. Wydawanie kasy na rozrywkę racjonalne nie jest, masz piękny przykład TVP.

      „Za pełną cenę” – czepiasz się, zamiast odnieść do problemu.

      Wiem co to inwestycja – w teorii ma przynieść zyski. W momencie, gdy wydatki przedstawiane są jako inwestycja to na papierze wygląda to pięknie. Natomiast fakt jest taki, że „inwestycja” to będzie zwykły wydatek przekazany znajomym polityków, pod pięknym hasłem inwestycji w nowoczesną rozrywkę.

      Dodam jeszcze, że gier jest ZA DUŻO, rynek jest przesycony grami, więc znów WYDAWANIE pieniędzy na rozrywkę mija się z celem.

      Zadaniem Państwa nie jest robienie cyrku, najważniejszym zadaniem jest ochrona obywateli. I na to się wszyscy zrzucamy.

Dodaj komentarz