Wiedźmin 2: Zabójcy Królów – 16 różnych zakończeń!
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów hulać będzie na autorskim, multiplatformowym silniku Polaków, TSOOD. Jego nazwa jest angielskim fonetycznym zapisem naszego słowa „cud”. Engine umożliwia twórcom łatwą manipulację wszystkimi szczegółami wirtualnego świata. Co jednak ważne, developerzy ze studia CD Projekt RED od początku zakładali, że ich produkcja działać będzie na trzech najważniejszych platformach – PC, X360 i PS3. Ponadto istnieje już prototyp każdej z wersji, choć jeśli o konsole, testowano do tej pory głównie edycję na Xboksa 360.§
Prezentowana wersja Wiedźmina 2: Zabójcy Królów uruchomiona została na komputerze z „wyższej średniej” półki, który w dniu premiery gry odpowiadać będzie maszynie ze „zwykłej średniej” półki. Edycja PC nie będzie różnić się od konsolowych niczym, poza wyższą rozdzielczością. Gra zachowywała płynność nawet w finałowej dla prezentacji otwartej sekwencji, w której bohater walczył z bossem, zmieniającym się w tornado.
Z innych istotnych faktów:
§
Czytaj dalej
-
2 gry za darmo w Epic Games Storze. Odbierz strategię 4X...
-
Tencent ogranicza działalność w Europie. Studio znajdujące się pod chińską kontrolą...
-
Twórcy Lies of P szykują kolejnego soulslike’a. Nie będzie to sequel przygód...
-
Pierwsi dziennikarze przetestowali Steam Machine. Wiemy, jak komputer Valve...
196 odpowiedzi do “Wiedźmin 2: Zabójcy Królów – 16 różnych zakończeń!”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Żadnych zabezpieczeń? Wreszcie nie będę musiał się truć z SecureRomem itd. Tylko będę się w pełni cieszyć moją kupioną kolekcjonerską wersją Wiedźmina 2( o ile taką wydadzą). Jeśli komuś przyjdzie na myśl piracić tak piękną grę, to osobiście zatłukę pięściami :X
Raczej nie kupię bo nie lubię RPG, ale na pewno nie spiracę 🙂 |Chociaż, jeśli wydadzą ją JESZCZE lepiej niż „jedynkę”…
Absolutny must have 😀 . Mam tylko nadzieję, że nie potną gry jak np twórcy Mafii2 i dostaniemy świetną grę, całą!
… To kupię… 🙂 ) (dla jasności)
@steelin, ma mniej więcej tyle wspólnego co z wyścigami konnymi. Jak w gruncie rzeczy liniową grę, w której de facto nie dokonujemy wyborów, mamy do czynienia z iluzją podejmowania decyzji i to bardzo kiepską, zaopatrzoną w pseudo system dialogów, będących kpiną z takowych, karłowatymi lokacjami, garstką npc’tów, i na domiar złego, co najwyżej bardzo przciętną warstwą fabularną można zwać crpg?|Do tego te zróżnicowane zadania oparte niemal zawsze na schemacie idź przed siebie, zabij wszystko co się rusza…
„w ogóle nie będzie za to inwazyjnych zabezpieczeń antypriackich, bowiem CDP RED wierzy, że „uczciwi gracze powinni być nagradzani, a nie karani”.” – No to ich z chęcią wspomogę, uczciwie kupionym egzemplarzem gry.
…Ileż w tym polotu, finezji. Zaiste cudo. Bioware jedzie na opinii, aktualnie mocno już zdewaluowanej. Określanie ME2 mianem crpg to jawna drwina z gatunku. ME2 sprawdza się jako shooter z systemem osłon, ale jako crpg to gniot w krystalicznej wręcz postaci. Aż dziw, że wszelkiej maści recenzenci nie raczyli tego zauważyć. Ale gdzie tam, to przecież Bioware, oni nie mogą wypuścić byle czego. Otóż mogą i co gorsza to dla nich norma.
@eustachy80 Hmm, rysuje mi się Baldur’s Gate z twojego opisu. Może po kolei – jest tylko jedna mniej liniowa seria gier RPG od Mass Effect. To Fallouty. Tam mogłeś olać wszystko i zrobić wszystko dokładnie tak jak chciałeś. Mogłeś od razu pójść do głównego bossa i go zabić, mogłeś zabić każdego NPCa bez niczego. Jeśli równamy do tego pułapu, ME tak samo nieporównywalnie gorszy, jak każdy inny RPG. Iluzji podejmowania decyzji nie ma, wręcz przeciwnie, decyzje wreszcie mają realne, długofalowe konsekwencje.
Najbardziej lubię to tłumaczyć na przykładzie romansu, w jedynce możemy wdać się w romans z jedną personą, w dwójce z drugą lub wcale, jeżeli zdradzimy naszą wybrankę z jedynki w dwójce, będzie to mieć konsekwencje w trójce (choć nie wiemy wreszcie jakie). Poza tym nasze decyzje decydują o czyimś życiu lub śmierci, ktoś umrze w jedynce czy dwójce to dalej się nie pojawi choćby nie wiem co – to nie jest liniowość. Jest taki quest w dwójce, gdzie mamy przechwycić agenta Cerberusa, ostatecznie odzyskujemy dane
Możemy zdecydować, czy przekazać kompromitujące Cerberus dane Sojuszowi, Cerberusowi czy zachować dla siebie i trzymać jako asa w rękawie do trzeciej części (mam nadzieję, że zostanie to wykorzystane). To jest nieliniowość na niespotykaną skalę, bo daje poczucie długofalowych konsekwencji. Tego nie było w Falloucie, tam nasze działania ograniczały się w skutkach do jednej części i w tym sensie ME jest fenomenem wśród RPG, nową jakością, rewolucją. System dialogów – taki, jak każdy inny. Mamy parę wypowiedzi
cut-scenki JEEE aż tyle minut brawo 🙂 to jest to co podnosi wartość fabuły i gry.ale 30 zbroi troche mało, cóż… i tak zapowiada się bardzo dobrze.
i wybieramy. Do prawdziwego systemu dialogów może aspirować ten z Morrowinda, gdzie wpisywaliśmy poruszany temat, dzięki czemu mieliśmy swobodę konwersacji niczym z prawdziwego życia lub tradycyjnego RPG. Niestety jest on równie ułomny fabularnie, co otwartość i nieliniowość Fallouta. Nie da się stworzyć gry spójnej fabularnie bez pewnych ram, tak jak nie da się stworzyć praktycznego systemu dialogowego bez tradycyjnego drzewka.
Karłowatość lokacji i ilość NPCów to twoje subiektywne odczucia, bo jeśli chodzi o moje, to nie odczułem tu żadnej ułomności ani pod względem ilościowym, ani jakościowym. O subiektywności w ocenie jakości fabuły nie wspomnę. Jeśli chodzi o schematyzm zadań, to cierpią na to wszystkie erpegi (tzw. questy kurierskie). Sam nie pałam miłością ani do Planescape’a, ani Baldursa, ani KotORa (wolę dwójkę), więc też fanbojem Bioware’u mnie nazwać nie można.
nie ma ch… napewno kupie, pierwszy wiesiek mi sie po nocach snil … 😉
No w jedynce może nam zginąć członek drużyny, jeden z dwóch do wyboru. Wróć, on polec musi, nie ma innej opcji, słynna nieliniowość się kłania, co w dwójce ma rzecz jasna konsekwencje. W zależności od tego kogo z oszałamiającej liczby dwóch zdecydowaliśmy się zostawić na śmierć, inna postać nam nawrzuca i wypnie tyłem do bohatera, to tyle. W żaden sposób nie możemy wpływać na postępowanie kompanów, a decydujemy tak naprawdę tylko o życiu lub śmierci Wrexa, co oczywiście nie ma wpływu na przebieg osi…
Mam pytanie ta gra jest typu gothic czy dragon age?
Eustachy, nie da się stworzyć spójnej fabularnie gry bez ram fabularnych. Spróbowano to zrobić w Falloutcie i mamy takie kwiatki, że Tandi może zginąć (sami możemy ją zabić w każdej chwili), a mimo to pojawia się ona w części drugiej. To jest nieliniowość, której chcesz?
…fabuły jako takiej. Co najwyżej w dwójce zmienia się nam model krogańskiego bossa. Jeden wybór na grę i to taki, którego znaczenie jest co najwyżej kosmetyczne, czyli żadne. Zatem gra jest liniowa. Możemy wybrać sobie postać z którą będziemy romansować tudzież nie. Jakie ma to znaczenie? Jakie questy mamy powiązane z wątkiem ukochanej/ego Sheparda, żadne. Tymczasem w BG2 było coś takiego. ME2 jako crpg jest upośledzony praktycznie w każdym elemencie. Lokacje to śmiech na sali. Niewielkie rozmiary…
W jakim konkretnie aspekcie nieliniowości fabuły Mass Effect ustępuje Baldur’s Gate? Dowolne części.
…z trzema npc’tami na krzyż. Dajmy spokój, w obrębie misji jeszcze lepiej. Leć naprzód, tylko i wyłącznie i strzelaj do wszystkiego co się rusza. Nie, nie pogadasz z nikim, nie przekupisz nie zastraszysz, jesteś na misji, masz strzelać, to strzelaj, i wychwalaj badziew, który ci w swej łaskawości graczu, rzuciliśmy. Masz mnóstwo akcji i ładną grafę, a nawet jakiś wątek fabularny, czego jeszcze chcesz? Choćby dialogów pokroju Tormenta, do bólu rozbudowanych, nie zaś skrótowców z podziałem czerwony, zły…
Ewentualnie w czym nieliniowość ME ustępuje nieliniowości Tormenta? Albo na ile ME jest bardziej liniowy od Morrowinda, Might & Magic, Ultimy, KotORa, Wiedźmina?
…błękitny dobry, w dodatku wszystkiego trzy opcje na krzyż. W czym ME2 za wyjątkiem grafiki przewyższa, ba choćby dorównuje staroszkolnym crpg. Absolutnie w niczym, to taki ich ubogi krewny, strasznie ubogi, nie stać go choćby na kromkę chleba i dogorywa gdzieś w przydrożnym rowie. W BG2 podobało mi się choćby to, że w zależności od tego jak postępowaliśmy taki Sarevok się zmieniał. Niby smaczek, drobiazg, a ME nie oferuje nam nawet tyle. Ja chcę crpg, nie zaś gry która takowe nieudolnie małpuje…
Cieszę się, że CD Project Red ma takie podejście do nas (graczy). 😀 Chodzi o ostatni punkt.
brawo! świetnie się gierka zapowiada. i brak zabezpieczeń też
Twoja argumentacja, drogi Eustachy, jest bronią obusieczną. Z jednej strony zarzucasz, że w ME konsekwencje fabularne to detale kosmetyczne, bo jeden członek załogi zginie i co najwyżej drugi nas opieprzy w drugiej części, a z drugiej jarasz się takim detalem, jak zmiana u Sarevoka w zależności od naszego postępowania. Tymczasem w ME nasze decyzje mają konsekwencje skali GALAKTYCZNEJ, możemy poświęcić Radę Cytadeli w walce lub ją ocalić, a w następnych częściach trzeba z tym żyć.
…zaś lokacje rozmiarami ustępują temu, co widzieliśmy dwanaście lat temu w Baldurs’ Gate. Nazywasz to ewolucją gatunku? Jak dla mnie to recesja. Planscape jest gra stawiającą na dialogi mamy ich multum, są rozbudowane, ciekawe, gra oferuje znaczną swobodę, jeśli cokolwiek nam narzuca nie czujemy tego, nie czujemy się w żaden sposób ograniczeni, a w ME bez przerwy towarzyszyło mi poczucie, że gra prowadzi mnie z góry wyznaczonym szlakiem, nie pozostawia pola manewru. W Planescape, o, ile dobrze pamiętam…
@piratJACKTo jest gra typu Wiedźmin. 😉
…zadania oferowały większą swobodę, nie były oparte na schemacie zarżnij wszystko w zasięgu wzroku. Zmiana nastawienia Sarevoka, to tylko smaczek, o czym wspomniałem, sam wątek podzielono na etapy, zaś sama zmiana ma charakter stopniowy, to mało znaczący, ale bardzo przyjemny drobiazg, nad którym, gdyby znalazł się w ME, marketingowcy i recenzenci pialiby z zachwytu, gotów jestem się założyć. Rada Cytadeli? Kolejny przykład na iluzoryczność wyborów. zależnie od tego czy pozwoliliśmy im zginąć, czy też…
a mnie zastanawia jak sie bedzie sterowalo w tej czesci… za kazdym razem grają padem a widok jest TPP… ale jednak w jedynke grało sie myszką i klawiaturą i tu sie rodzi moje pytanie czy w drugiej czesci tez bedzie mozliwosc grania takim zestawem?? |CDA jakbyscie mogli sie dowiedziec:P
Są zadania w ME, gdzie nie tylko nie musisz oddać ani jednego strzału, ale też masz możliwość różnego rozwiązania sytuacji. Przykład: zadanie z przemytem paczki na Noverii, możesz nie przyjąć oferty, możesz przyjąć ją i złożyć doniesienie, możesz przyjąć ją i dostarczyć paczkę zleceniodawcy, możesz też przyjąć paczkę i odsprzedać ją bezpośrednio do kupca, pomijając swojego zleceniodawcę, który chciał paczkę przemycić, by móc ją odsprzedać. To nie jest zadanie typu przebij się przez ścianę mięsa do celu.
…nie, spotkają się z nami bądź nie, do tego sprowadzają się następstwa wyboru, śmiechu warte, tak czy siak pogadamy sobie z naszym starym kapitanem. Niezależnie od podjętej przez Sheparda decyzji rada ma nas gdzieś, ani nie pomaga, ani nie przeszkadza, nie otrzymujemy od niej żadnych questów. Jej członkowie giną, nie giną, nie ma to absolutnie żadnego znaczenia, nie przekłada bezpośrednio na grę. W ME2 nie decydujemy praktycznie o niczym, gra jest śmiesznie mała, jako crpg wręcz prymitywna…
A ja pracuje w CD Projekt RED przy Wiedźminie;P jako tester w dziale Quality Assurance:)
ciekawe co bedzie w edycji kolekcjonerskiej… bo niestety nie załapalem sieprzy premierze pierwszego wieśka ale później kupiłem na allegro EK za hehe 340,- + przesyłka 😀
A w Baldur’s Gate, Planescape Torment, KotORze decydujemy o czymkolwiek? Nie, jedziemy do końca, wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Tymczasem w ME przynajmniej Rzym inaczej wygląda w zależności od tego, co zadecydujemy. W filmie inny byłby odbiór, gdyby najważniejsi politycy przeżyli, a inne, gdyby bohater doprowadził do ich śmierci, wynosząc swój gatunek na polityczny piedestał. Na tym polega siła fabularna gracza w ME. W dwójce możemy zniszczyć statek lub oddać go Cerberusowi. Skutków jeszcze nie znamy.
@Hedrox87 a ile siana ci zaoferowali?? tez wyslalem aplikacje ale jestem z gdanska i nie wiem czy szukac tam mieszkania jakby co czy na czas pracy przemieszkac u jakijes rodziny 😛
…owszem są zadania, w których schemat zabijaj i goń przed siebie nie występuje, ale to perełki, nieliczne niczym deszcz na Saharze, wyjątki potwierdzające regułę. Ta gra nie ma prawa zwać się crpg, czy choćby action rpg. Jej bezpośrednim konkurentem nie jest Baldur’s Gate, czy Planescape, którym to do pięt nie dorasta, a Gears of War od którego faktycznie ME2 jest bogatsze. Główną zaletę gry stanowi jej filmowość, która to, wraz z marką producenta, przyprawiły recenzentów o dalece posuniętą, tymczasową…
Błagam cię, całe finałowe zadanie w ME2 jest wielką perłą, tropikalną burzą na Saharze. Każdy z członków może zginąć lub przeżyć, sami możemy zginąć, a wszystko zależy od naszych decyzji zarówno w trakcie misji, jak i przez przebieg całej gry. Po pierwsze, do odpowiednich zadań musimy wyznaczyć właściwych członków załogi. Jeśli ktoś ma prowadzić drużynę szturmową, identyczną do naszej, warto by miał obycie taktyczno-militarne (jak Garrus, który pracował w C-Secu oraz był generałem w turiańskiej armii).
Dodatkowo członkowie mogą nienależycie wywiązywać się ze swoich zadań mimo odpowiednich kompetencji, jeżeli nie pozałatwiali spraw z przeszłości. Mogło to się zdarzyć nie tylko na skutek naszego zaniedbania, ale i zwyczajnego spieprzenia zadania (na przykład pozwoliliśmy synowi Thane’a uciec). Wówczas też ktoś z ich winy może ulec. Na koniec pozostaje kwestia statku – jeżeli nie zadbaliśmy w czas o jego usprawnienia, paru członków załogi zginie, zanim w ogóle rozpocznie się szturm.
…ślepotę, sam nie dałbym ME2 w jako crpg’owi więcej aniżeli 3/10. W każdej grze rpg zmierzamy do finału, istotne w jaki sposób. W ME2 niemal każda misja jest liniowa, oparta na jednakim schemacie, wyborów praktycznie nie dokonujemy, już KotoRy stanowiły krok wstecz, niemniej były dobre, momentami bardzo dobre. ME2 to kpina z graczy, gatunku. Tam nie ma czegoś takiego jak skutki podejmowanych przez gracza decyzji, nie oszukujmy się. To co zrobimy nie ma żadnego wpływu na przebieg samej rozgrywki…
Jeżeli to uważasz za głębię niegodną Tormenta, a bardziej na poziomie Gears of War, to wybacz, ale nie mamy o czym dyskutować.
…w takim razie co to za wybory? Dodam, że musimy się bardzo starać aby spartolić zadania dotyczące naszej ekipy, gdyż te są banalne. Nikt mi nie zginął, a jakoś specjalnie się nie namęczyłem zaś misje związane z towarzyszami wykonywałem nie dlatego, że chciałem. Gra sama w sobie jest tak krótka, że bez nich pozbawiamy się znacznej jej części, a przecież zapłaciłem i żałuję. Powinna być rozdawana za darmo jako materiał zapoznawczy dla programistów z adnotacją „jak, pod żadnym pozorem nie tworzyć gier rpg”
oj weźcie juz skonczcie te dyskusje co jest lepsze wiedźmin czy ME2… spamujecie tylko cały temat… weźcie pokłóccie sie na PW czy na osobnym watku na forum
po co gadacie o ME2 jak ja tu widze info o Wiedzminie 2?|fajnie sie gierka zapowiada 😉 |”TROLL is a TROLL”
Eustachy, ale w ME2 masz wybór, możesz lecieć po trupach do końca lub solidnie przebrnąć przez całą rozgrywkę. Możesz olać misje lojalnościowe, możesz olać inne misje poboczne, możesz olać zupełne smaczki, jak wywiad dla telewizji, a możesz w to wszystko wejść. I gra cię nagrodzi za to, że wejdziesz i ukaże za to że nie wejdziesz (a czasem ukaże za to, jak wejdziesz – w wywiadzie możesz dostać pytanie, dlaczego zabiłeś 10000 osób w imię własnej sławy, to niezbyt miłe). Jeżeli gra była dla ciebie tak zła…
…to po co brnąłeś we wszystkie zadania poboczne? Po co szukałeś po planetach surowców potrzebnych do zakupu usprawnień na statku? Nie łatwiej było zaliczyć grę i zapomnieć?
Misja finalna to także rozczarowanie, a jej zakończenie nijakie, bez przytupu. Wszystko idzie gładko, jak po sznurku, życie żadnego z towarzyszy nie jest zagrożone. W sytuacji, gdy na najwyższym poziomie trudności, ginie mi Tali koniec misji, restart od checkpointu, żenujące. Dlaczego? Nie wyrobiłem się, zawiodłem, powinna zginąć. Ale gdzie tam. Sory Winnetou, tego nie mamy w scenariuszu, tu jest liniowo, trybisz? Twoje ukochane Bioware. Pozbawia to absolutnie grę dramatyzmu. ona nie jest filmowa…
Po pierwsze jeszcze raz wspomnę, że nie możesz podpierać swojej argumentacji własnymi subiektywnymi odczuciami. Dla ciebie bez przytupu, dla mnie z ogromnym. Poza tym członkowie drużyny nie giną. Musisz rozwinąć tę sytuację, ponieważ w normalnym toku gry tylko twoja śmierć cofa do checkpointu, reszta leży do zakończenia walk lub uzdrowienia medi-gelem.
Przez „członkowie drużyny nie giną” miałem oczywiście na myśli fakt, że ich śmierć nie cofa do checkpointu. Jeśli chodzi ci o misję z technikiem w tunelu, to do checkpointu cofa nie fakt śmierci członka załogi, ale fakt, że członek nie wykonał czynności koniecznej do kontynuowania misji. To oczywiste, że jeśli nie wykona swojej części (bo umrze), to misja automatycznie staje się porażką, gdyż plan nie może zostać zrealizowany.
…to jest film, wprawdzie interaktywny, ale jednak film, wielka szkoda. Poza tym kończy się jak tylko zbierzmy ekipę, na tym oparta jest cała gra. Zbieramy ludzi i finał, skromniutko. Tak więc moje ukochane onegdaj Bioware, które, przyznaję ze wstydem, wielbiłem, jest spalone. Skompromitowali się okrutnie, nie tylko ME2, to jednak przysłowiowy gwóźdź do trumny. Uwielbiam rpg, a tych Bio aktualnie nie tworzy. A dlaczego grałem? Bo zapłaciłem, kasy mi było szkoda. Z mojej strony koniec trollingu.
haha ktoś tu porównuje ME2 z Wiedźminem ? To może zaczniecie porównywać Diablo 2 z Super Mario Bross ? Swoją drogą nadal nie rozumiem tego niesamowitego pociągu Wiedźminem.