29.03.2025, 11:00Lektura na 4 minuty

Nawet Wiedźmin i Władca Pierścieni podążali śladami League of Legends. Pamiętacie te tytuły?

Przypominamy 3 zapomnianych kuzynów League of Legends.

Choć w ostatnich latach rynek gier moba został zdominowany przez kilka dużych tytułów, w poprzedniej dekadzie rozmaite studia próbowały swoich sił w tym gatunku. Przypominamy o najdziwniejszych i najciekawszych kuzynach LoL-a, którzy albo odeszli w zapomnienie, albo opuścili już ten świat.

Ten tekst jest fragmentem artykułu, którego pełną wersję znajdziesz w naszym wydaniu specjalnym poświęconym League of Legends. Jeśli zainteresowała cię jego tematyka, sprawdź szczegóły tego magazynu!


Guardians of Middle-earth

Premiera: 4 grudnia 2012

Platformy: PC, PS3, X360

Producent: Monolith Productions

Czy nadal aktywna: tak

Władca Pierścieni na różne sposoby próbował przebić się do świata gamingu. Najczęściej czynił to za sprawą trzecioosobowych akcyjniaków pokroju Powrotu króla czy Shadow of Mordor, ale zaliczył też całkiem udane eksperymenty z formułą MMO (LOTR Online żyje po dziś dzień) oraz strategiami (wciąż marzymy o remake’u Bitwy o Śródziemie). Mało kto jednak pamięta o Guardians of Middle-earth – pierwszej mobie w historii opartej na tak dużym IP. Toteż na wieść, że nadal da się w nią zagrać na Steamie, można złapać się za głowę.

Oczywiście zabawa online nie jest najprostsza do zorganizowania, bo w chwili pisania tekstu w tytuł ten grają jednocześnie dwie osoby, ale istnieją choćby otwarte discordowe społeczności, umawiające się raz w tygodniu na customowe meczyki. Co ciekawe, początkowo produkcję wydano na konsole (a konkretniej PlayStation 3 i Xboksa 360), a więc wyróżniała się ona na tle LoL-a i Doty multiplatformowością.

Rozgrywka stoi prostotą. Mapę podzielono klasycznie na trzy linie i dżunglę, mimo że jest ona wyraźnie mniejsza od Summoner's Rift. Zastosowano tu jednak ciekawy zwrot mechaniczny – brakuje złota oraz sklepu z przedmiotami. Ograniczamy się tylko do levelowania postaci i rozwoju umiejętności. Niemniej sama możliwość wcielenia się w Gandalfa, Sarumana, Saurona czy Galadrielę wielu tolkienistom po prostu wystarczyła.


The Witcher Battle Arena

Premiera: 22 stycznia 2015

Platformy: Android, iOS

Producenci: CD Projekt Red, Fuego Games

Czy nadal aktywna: nie

Kolejna ciekawostka z gatunku nieoczywistych. Czy wiecie, że w 2015 roku CD Projekt Red wydał aż trzy tytuły w uniwersum Wiedźmina, tj. Dziki Gon, Serca z kamienia i... The Witcher Battle Arenę? Dwóch pierwszych nie muszę raczej przedstawiać, a co do ostatniego – mowa o darmowej mobilce. Tworzono ją oczywiście z myślą o poszerzeniu growego uniwersum, ale nie był to strzał w dziesiątkę w stylu wydanego później Gwinta.

Wiedźmińska moba umarła w tym samym roku, w którym przyszła na świat, co nie dziwi, biorąc pod uwagę krytyczne opinie odbiorców. Wskazywano w nich na mało zawartości i zbyt uproszczoną rozgrywkę. W trzyosobowych zespołach, sterując choćby Geraltem, Zoltanem czy Letho, rywalizowaliśmy o punkty kontrolne w trakcie spotkań trwających średnio 10 minut. Przed każdym z meczów mogliśmy z kolei wyekwipować postacie w opancerzenie lub mikstury zdobywane w ramach nagród (albo... mikrotransakcji). 

Niemniej z perspektywy czasu Battle Arena na pewno posłużyła jako przykład dla takiego Riot Games, jakich błędów nie popełnić przy produkcji i próbie rozwoju moby skierowanej na urządzenia przenośne. I rzeczywiście, powodzenie Wild Rift pokazuje, że da się odnieść na tym polu niemały sukces.


Star Wars: Force Arena

Premiera: 12 stycznia 2017

Platformy: Android, iOS

Producent: Netmarble

Czy nadal aktywna: nie

To samo koreańskie studio, które brało udział w rewitalizacji Paragonu, wykonało na zlecenie LucasFilm Games mobilną mobę w świecie Star Wars. Z przykrością muszę stwierdzić, że developerom szczęście nie sprzyja. Obydwa projekty zakończyły swoje żywoty nagle i boleśnie, mimo że pod kątem jakości wykonania stały na naprawdę porządnym poziomie. Force Arena była nawet bezpośrednio powiązana z nowymi wydarzeniami w gwiezdnowojennym uniwersum i regularnie wspierana. Na przykład w związku z premierą „Łotra 1” w kinach do zestawu postaci dodano Cassiana Andora, a w ramach późniejszych update’ów uzupełniono grę o treści z trylogii prequeli oraz sequeli.

Rozgrywka była jeszcze bardziej miniaturowa niż ta dostępna lata wcześniej w wiedźmińskiej mobie. Rywalizowaliśmy solo albo w drużynach dwuosobowych. Starcia trwały maksymalnie trzy minuty, a za zadanie mieliśmy zniszczyć struktury przeciwnika (kilka turretów oraz główny generator). Początkowo Force Arena działała świetnie jako pełnoprawny free-to-play, ale z czasem coraz bardziej zaczęły uwierać mechanizmy pay-to-win, które wymagały zapłaty prawdziwą walutą za specjalne kolekcjonerskie karty zapewniające przewagę na polu bitwy. Niezła mobilka pogrążona przez inwazyjne mikrotransakcje? Stare, znałem.

Inne zapomniane i dziwne gry MOBA znajdziesz w pełnej wersji artykułu, która trafi do wydania specjalnego CD-Action poświęconego League of Legends!


Czytaj dalej

Redaktor
Karol Laska

Zacząłem od Disco Elysium, skończyłem w dziennikarstwie growym. Dziś zajmuję się publicystyką w CD-Action, wcześniej pracowałem w podobnym obszarze na łamach GRYOnline.pl. Sławię wszystko, co niezależne, ale bez „The Last of Us” i „Johna Wicka 4” życie straciłoby smak.

Profil
Wpisów37

Obserwujących4

Dyskusja

  • Dodaj komentarz
  • Najlepsze
  • Najnowsze
  • Najstarsze