Wii U: Konsolę można uznać oficjalnie za przedmiot kolekcjonerski

Wii U kiepsko poradziła sobie na rynku, sprzedając się sześć razy gorzej niż przenośny 3DS. Nikły sukces poszedł w parze z szybkim wycofaniem konsoli z produkcji – jej wytwarzanie zakończono w styczniu 2017, nieco ponad cztery lata po premierze urządzenia. Wszystko wskazuje na to, że Wii U można już postrzegać w kategoriach przedmiotów kolekcjonerskich.
Po krótkim okresie, w którym Wii U można było zgarnąć za niedużą kwotę i cieszyć się grami tańszymi niż remastery na Switcha, ceny nierozpakowanych konsol zaczęły wyraźnie rosnąć. Przypomnijmy, że w momencie premiery sugerowana cena detaliczna modelu 32 GB wynosiła w USA 350 dolarów, zaś w Polsce konsolę można było dorwać za około 1400 zł (później ceny znacząco spadły, nawet do nieco ponad tysiąca złotych).
A jak sytuacja wygląda teraz? Amerykanie donoszą, że kupienie „nówki sztuki” wiąże się z wydatkiem co najmniej… 700 dolarów. Właśnie tyle życzy sobie Amazon za fabryczny, nieużywany egzemplarz konsoli z jedną grą. Wchodząc głębiej w las, przecieramy oczy ze zdumienia, bowiem niektóre bundle potrafią sięgnąć astronomicznych kwot pokroju 850 dolarów. Wśród nich znajdują się zarówno limitowane edycje z dwiema grami, jak i całkowicie zwyczajne, niewyróżniające się bundle (jak na przykład czarna wersja 32 GB bez gry, za którą przyjdzie nam zapłacić 799 dolarów). Jeszcze gorsza sytuacja panuje na eBayu, gdzie zbliżone oferty składają nie sklepy, lecz prywatni użytkownicy. Do największych perełek zaliczyłbym przybyły prosto z fabryki i zaplombowany… szary karton zawierający dwa świeżutkie, niedotknięte niczyimi rękami egzemplarze konsol z Mario Makerami. Cena? Jedyne 1499 dolarów. U nas 1500 trzeba wydać na droższe Switche – tyle że złotych, a nie dolarów.
No właśnie, jak sprawa ma się u nas? Liczyliśmy, że w związku ze znaną wszystkim popularnością Nintendo w Polsce ostaną się u nas jakieś niedobitki. Niestety, byliśmy w błędzie. Bez szukania po odległych sklepach online nie ma mowy o zakupie nowej konsoli w rodzimej walucie. No, chyba że sięgniemy na stronę amazon.de realizującą z wielką łaską dostawy do Polski. Tam najtańszy bundle (którego zostały dwie sztuki) kosztuje nieco ponad 570 euro. Ktoś chętny?
Czytaj dalej
12 odpowiedzi do “Wii U: Konsolę można uznać oficjalnie za przedmiot kolekcjonerski”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Jeśli chcesz kupić
Dobra, używana konsola też nie jest zła, a tańsza. 😉
+ajst47 podobno istnieje emulator Cemu dlc Wii U ale nigdy nie testowałem więc nie mogę powiedzieć czy można osiągnąć podobną wydajność jak Dolphin emulator dla Gamecube oraz Wii, swoją drogą za wiele ciekawych gier nie wyszło na Wii U poza kilkoma tytułami to niszowa konsola.
+Dantes Cemu działa świetnie. Zanim kupiłem switcha to pograłem w kilka gier.
+master0612 dzięki za info może przetestuje Cemu w wolnej chwili 🙂
Dolphin i dobra wydajność? Tylko dzięki współczesnym procesorom, gdyż optymalizacja tam leży i kwiczy. Wystarczy porównać tą samą grę na pcsx2 i dolphinie- niebo a ziemia, mimo że ps2 jest trudniejsza do emulacji.
Ja na swoim już słabym lapku grałem sobie w Smash Bros. Brawl na Dolphinie w praktycznie stałych 60fps to jeszcze jakimś cudem na Cemu mogłem na mniej wymagających planszach ogrywać płynnie Smasha z Wii U
Wii U nie była złą konsolą. Tylko jej sprzedaż była słaba :/ Myślę, że jakby był trochę lepszy marketing to jeszcze z 10 milionów by się zakupiło tej konsoli.
@freynir|Ja na moim tragicznym lapku w Sonic Colors miałem stałe 60 FPS, a na PCSX2 jedyne gry, które dobrze działały to FF X-2 i Kingdom Hearts. O bardziej dynamicznych grach nie było mowy.
Pomyśleć, że kiedyś miałem okazję kupić używane Wii U z kilkoma dobrymi grami za jakieś 500 zł. Teraz pluję sobie w brodę… Całe szczęście większość eksluziwów jest już na Switch, więc może kiedyś kupię sobie tę konsolę, jak już wypuszczą lepszą wersję, która nie będzie się wyginała od ciepła, która gniazdko ładowania będzie miała gdzieś indziej niż na dole i w której kratki wentylacyjne nie będą się kruszyć od ciepła.
Nie dziwię się. Chcecie radę? Kupcie sobie 10 egzemplarzy Xbox One X, schowajcie do garażu na 10-20 lat. Pod tym czasie wyjmijcie je i sprzedajcie. Będziecie bogaci.
Wygląda na to, że od czasu, kiedy ostatni raz używałem tych emulatorów, sporo się zmieniło. W okolicach 2010 Dolphin jedyne co praktycznie potrafił, to zabootować system, i zazwyczaj wywalał się w momencie ładowania gry. Tymczasem PCSX2 działało w miarę stabilnie i spora część gier chodziła, nie za płynnie, ale…|PS- PCSX zawsze miało problemy z wbudowaną grafiką, zwłaszcza Intela.