31.01.2012
Często komentowane 13 Komentarze

Z Ghostem przez galaktykę ? cz. 5

Z Ghostem przez galaktykę ? cz. 5
Tatooine. Pustynna planeta, na której będzie zamieszkiwał kiedyś Anakin, a później Luke Skywalker oraz Obi-Wan Kenobi. Czy planeta jest podobna do tej jaką znamy z filmów? Czy spotkamy tu małych Jawów i niebezpiecznych jeźdźców Tusken? Poczytajcie to się dowiecie.

UWAGA! Poniższy tekst zawiera spoilery. Co prawda postaram się nie zdradzić za dużo, ale zawsze coś tam się jednak z fabuły wyda. Specjalnie zaznaczam fragment gdzie jest duże nagromadzenie spoilerów odnośnie fabuły.

W tej części będę sobie musiał niestety trochę ponarzekać.

Zanim dotarłem na Tatooine odkryłem, że w przestrzeni pojawiły się dwie nowe bitwy kosmiczne, z czego oczywiście skwapliwie skorzystałem. Choć przyznaję, że jedna z nich mnie niestety wkurzyła. Chodzi o potyczkę gdzie należy uszkodzić wrogą bazę na orbicie. Ja rozumiem, że walka w kosmosie ma być miłym dodatkiem do gry, ale żeby kompletnie powtarzać jedną z wcześniejszych bitew? Gdzie jedyną zmianą jest dodanie do wrogich myśliwców pola siłowego, przez co ich strącenie trwa ułamek sekundy dłużej? Mogę przyjąć, że takie bazy orbitują wokół różnych planet w galaktyce i cel jest taki sam, ale czy trasa przelotu podczas ataku, a także skrypty wypuszczające grupy wrogich myśliwców muszą być identyczne? Robiąc po raz pierwszy tą „nową” misję, doskonale widziałem gdzie mój statek w danym momencie skręci, skąd wyleci i ilu wrogów, gdzie pojawi się niszczyciel, z której strony nadlecę atakując bazę. Sorki, ale dla mnie taki numer to porażka. A wystarczyło zmienić trasę przelotu, trochę pomieszać w skryptach odpowiedzialnych za ataki wrogów i byłoby podobnie, ale nadal przyjemnie. A tak jest po prostu nudno.

Wygląd Tatooine, a zwłaszcza Anchorhead mnie rozczarował. Wprawdzie budynki zachowują tu podobieństwo do tego co widać na filmach w Mos Eisley, ale sprawiają wrażenie jakby „nadmuchanych”. Spodziewałem się wielu drobnych budynków a nie kilku dużych. Podobnie jest ze skraplaczami wilgoci, szkieletami smoka Krayt i domostwami na pustyni. Wszystko wygląda jakby proporcje były powiększone.
Również kantyna jaką znajduje się w mieście mnie rozczarowała. Spodziewałem się lokalu z fajną muzyczką i ciekawą mieszkanką klientów z przeróżnych ras, a otrzymałem nieciekawy budynek z kilkoma gośćmi. Jest co prawda egzotyczny zespół i można sobie nawet zamówić jaki utwór ma dla nas zagrać, ale to niestety nie rekompensuje rozczarowania jakie przeżyłem wchodząc do kantyny.

Trochę mojego czasu pochłonęło też zdobywanie kolejnych datacronów. Zwłaszcza dwa, do których trzeba dotrzeć balonem. Zabawa polega na tym, że zasuwam na kraniec pustyni, wdrapuję się na wrak sandcrawlera i czekam na balon krążący po mapie. Czeka się na niego jakieś 20-30 minut. Wskakujemy do gondoli i lecimy. A ponieważ balon lata wolno to oznacza kolejne 30-40 minut czekania, aż doleci do celu. Kolejnym celem jest inny wrak sandcrawlera, na który trzeba z balonu zeskoczyć w odpowiednim momencie. Jak źle to zrobisz, cała zabawa z balonami do powtórki. No i za pierwszym razem załapałem jakiegoś laga i nie trafiłem. W końcu za drugim razem udało się, ale gdy próbowałem zdobyć datacrony okazało się, że nie mogę ich wziąć, bo mam zapełniony log questów. Dopiero za trzecim razem mogłem z nich skorzystać. Krótko mówiąc zabrało mi to sporo czasu.

Natomiast elementem, który wywoływał u mnie banana na twarzy są Jawowie. Zwłaszcza ich sposób mówienia. Nie sposób się uśmiechnąć prowadząc z nimi rozmowy. Dlatego z chęcią wykonywałem misje przez nich zlecane. 🙂

Inna sprawa to dosyć nudny główny wątek fabularny. O wiele ciekawszy okazał się jeden z pobocznych.

Teraz będzie trochę spoilerów, oznaczę je pochyłą czcionką, jeśli ktoś nie chce popsuć sobie fabuły niech odpuści sobie ten fragment.
W głównym wątku szukamy na pustyni Mistrza Jedi Eriza Vossana. Jak się okazuje po ujrzeniu jakiejś wizji, zaczął on poszukiwać na pustyni rasy niezrównanych wojowników. Obserwując jego poczynania dochodzimy w wniosku, że chodzi mu „ludzi pustyni”. Uznał on, że pustynne życie na Tatooine, wpoiło im na tyle silną wolę przeżycia, a jednocześnie nauczyło sztuki walki i przetrwania, że da się z nich po odpowiednim przeszkoleniu, stworzyć niezrównaną armię. Siły te miałyby zastąpić nielicznych Jedi i służyć do zaprowadzania porządku w Republice. Po walce z nim i przekonaniu, że się myli, uleczyłem go z plagi i odesłałem do Rady Jedi. Czyli w skrócie, znowu należało odszukać omamionego ciemnością mistrza, spuścić mu łomot, uleczyć i odesłać do Rady.

Dodatkowy wątek, który bardziej mi się spodobał, to poszukiwanie potężnego artefaktu pozostawionego przez starożytną rasę. Jak się okazuje pośród mieszkańców krążą legendy o tajemniczym artefakcie, który dawno temu przemienił żyzną i zieloną planetę Tatooine w morderczą pustynię. Nikt jednak nie miał pewności czym ten artefakt jest. Bronią, jakimś urządzeniem, a może jeszcze czymś innym. Szybko okazuje się, że legendy zawierają ziarno prawdy i artefakt istnieje. Mało tego, kilkanaście lat wcześniej został odnaleziony i był badany. Niestety jak to się w takich wypadkach zdarza, podczas tego badania coś poszło nie tak i część załogi zginęła, podziemny kompleks gdzie prowadzono prace zamknięto i ukryto, a tym, którzy przeżyli kazano o całej sprawie zapomnieć. W poszukiwaniach miejsca ukrycia artefaktu konkurowała ze mną dosyć spora i chciwa korporacja. W dodatku uznająca, że wszelkie kroki prowadzące do tego celu są dozwolone. Fajnie się to uwidoczniło w momencie gdy trafiłem do domu byłego ochroniarza z kompleksu badawczego, od którego chciałem poznać lokalizację artefaktu. Gdy z nim rozmawiałem korporacja nasłała na nas grupę robotów bojowych, a jednocześnie przystąpiła do ostrzału domostwa z orbity, aby pogrzebać nas w jego gruzach. Gdy odnalazłem artefakt i udało mi się go zneutralizować, okazało się, że korporacja obserwowała mnie i to właśnie ja ich doprowadziłem do miejsca gdzie się znajdował. Aby ich przekonać, żeby dali sobie z nim spokój, musiałem użyć metod siłowych. I przyznam, że ta przygoda bardziej mi się spodobała niż główny wątek fabularny.
Koniec spoilerów.

Misje na Tatooine zakończyłem z postacią na 32 poziomie. Kolejną planetą jaka na mnie czekała był Alderaan.

A was też bawią Jawowie? Też uważacie, że powtarzanie scenariuszy bitew kosmicznych to jednak wtopa projektantów gry? Podobały się wam jakieś wątki poboczne na poszczególnych planetach?

13 odpowiedzi do “Z Ghostem przez galaktykę ? cz. 5”

  1. Tatooine. Pustynna planeta, na której będzie zamieszkiwał kiedyś Anakin, a później Luke Skywalker oraz Obi-Wan Kenobi. Czy planeta jest podobna do tej jaką znamy z filmów? Czy spotkamy tu małych Jawów i niebezpiecznych jeźdźców Tusken? Poczytajcie to się dowiecie.

  2. Ogólnie z balonem udało mi się za pierwszym razem. Ten wątek poboczny również wzbudził we mnie większą radochę niż główny quest… Miałem już dość tego leczenia Jedi. Trochę za dużo tego. Alderaan całe mi się podobało. Pod względem questów chyba jest to moja ulubiona planeta 😉 Właściwie wszystkie chainy są warte uwagi. Mówiąc szczerze na tym poziomie nie zwróciłem uwagi na powtórzoną misję kosmiczna, dopiero później taka mi się przytafiła i faktycznie mnie to zdenerwowało… Ale i tak latam 🙂

  3. Niestety jest to jedna z większych wtop. Misje kosmiczne później różnią się tylko siłą i wytrzymałością przeciwników. Choć podobała mi się misja gdzie zamiast niszczyć mamy bronić stacji efektownie nawet wygląda eskorta przez asteroidy ale dalej powtarzalność boli.

  4. Ehh 🙁 Szkoda, że jeszcze nie jestem pełnoletni i nie mam jakiejś dobrze płatnej pracy … Z chęcią zagrałbym bym w TOR-a, ale staruszkowie nie wyrażają zgody na płacenie za grę… (kieszonkowe też nie wystarczą nawet na miesiąc… 🙁 )

  5. Ghost, dostałbyś orgazmu grając bounty hunterem i śmigając po Tatooine z jawą companionem (Blizzem). Kiedy dołączył do mnie, pociekła mi łezka z oka, a BH zmienił się w mojego maina.

  6. Ghost wystarczyło jakiegoś questa wywalić. 😛 Nie wierzę, że mialeś 25 aktualnych i wykonywanych zadań. 😛 Zresztą potem zawsze można je „podnieść” ponownie.

  7. Tak, datacrony z balonem były bardzo wkurzające. Za pierwszym razem zdobyłem tylko tego na górze, gdyż do drugiego troszkę za daleko skoczyłem i zsunąłem się z kładki… Na szczęście za drugim razem się udało. A co do głównego wątku, to ratowanie mistrzyni moim rycerzem i kontakty z honorowym Lordem Sithów zapamiętam na dłużej 🙂 . Ogólnie końcówka pierwszego aktu była świetna, związana z „Dziećmi Imperatora” była świetna.

  8. kolas – Ano, tylko że komunikat nie mówi, że masz przepełniony log z questami, ale że musisz zakończyć misje i tyle. Więc pomyślałem, że muszę jakiegoś questa zaliczyć, żeby dostać tego datacrona. Potem się kapnąłem, że chodzi o przepełnienie logu.

  9. KruczekIIV – Moim zamiarem właśnie jest po zakończeniu zabawy Jedi, wziąć i zrobić właśnie Bounty Huntera.

  10. Grałem przez parę dni. Tbh gra kiepska-niby są czytane dialogi, ale PvP leży, bug z „warsztatem do modowania”, bugi z teksturami, ciężko mówić o jakimkolwiek world PvP. A Nar Shadaa jest tak nudną lokalizacją, że nie wytrzymałem i wróciłem do Skyrima…

  11. Główny quest na Tatooine jest moim ulubionym i najbardziej wymagającym ze wszystkich (gram Smugglerem i ukończyłem już całą linię fabularną). Jeśli mogę Ci coś doradzić to zrezygnuj ze space missions. Dają za dużo expa, jeśli dalej je będziesz robić to 50lvl stuknie Ci pod koniec Hoth, questy na Voss i Corelli nie dają już takiej frajdy kiedy nie podnosisz poziomu. Jeśli zaś myślisz na poważnie o PVP to zacznij już teraz, bo na 50. poziomie może Cię czekać niemiła niespodzianka-ludzie z setami Battlemaster.

  12. Jako, że gram Sentinelem mój quest fabularny trochę się różnił od tego, ale ta misja poboczna- miód. Mnie Tatooine rozczarowała z innego względu. To pierwsza planeta, na której musiałem odpuścić |Heroica… Szukałem chętnych od piątku do niedzieli i nie udąło mi się zebrać drużyny. Na planecie siedzi około 30-40 osób a to nie daje możliwości komfortowego zebrania ekipy. Czy tylko ja mam wrażenie, że po pierwszym wybuchu radości liczba graczy powoli ale systematycznie spada?

  13. SlowedGiant041 4 lutego 2012 o 14:09

    Powtarzanie bitew kosmicznych to rzeczywiście porażka, wcześniej zawsze w czasie, gdzie wyjeżdżałem z planety na inną zawsze strzelałem sobie bitwe, a teraz mi się nie chce. A co do wątków pobocznych to najbardziej podobał mi się wątek fabularny na Belsavis, związana z Dread Masterami(u Imperium). Obecnie mam 44lvl Sithem Jugernutauntem (chyba tak się pisze) i bawię się dobrze, szczególnie wciągnął mnie wątek główny postaci. Narazie gram tylko nim, a potem może zagram kimś z republiki.

Dodaj komentarz