[Akcje i reakcje] tl;dr
![[Akcje i reakcje] tl;dr](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/e743f9b4-f3ec-4184-8800-1c574307ffab.jpeg)
Tutaj jest dobry moment i idealne miejsce, bym podzielił się z Wami swoim przemyśleniem na temat ludzi piszących pod tekstami dłuższymi niż nagłówek gazety „za długie, nie przeczytałem”. Nie mam pojęcia, co chcą w ten sposób osiągnąć. Osobiście uważam to za przejaw braku mózgu, ponieważ czego innego przejawem może być publiczne chwalenie się swoim, tak poważnym ograniczeniem? Jest tożsame z zachowaniem osoby, która podczas spotkania towarzyskiego kompletnie nie wiedząc co powiedzieć, a jednak pragnąc zaznaczyć swoją obecność, podnosi rękę, wstaje, oznajmia „zes*ałem się w gacie”, po czym siada. Dość żenujące? Nie dla nich. Te wpisy są ponurym przejawem promocji głupoty i zdurnienia młodzieży i nie bardzo mam pomysł jak z tym walczyć. [i10]
Nie, to powyżej nie są moje słowa. To cytat z pewnego bloga ale podpisuję się pod nim wszystkimi moimi członkami. 🙂 Przyznam, że mi też opadają ręce, gdy widzę jak w dobrym tonie jest obecnie nie czytać wiele (i jeszcze się tym chwalić!), a już książek w szczególności. Bo za długie, za nudne, za drogie. Za drogie?
Książka to element kultury i jeżeli za trzydzieści pięć zeta dostajesz rozrywkę na parę(naście) dobrych godzin, to się mówi dziękuje, a nie zaraz z ryjem. Dwadzieścia pięć, albo nawet trzydzieści zeta kosztuje bilet do kina i to dla jednej osoby, nie pożyczysz potem biletu lasce, by i ona obejrzała. Za półtoragodzinny koncert rockowej kapeli, gdzie ze swojego sektora na stadionowym zadupiu – a tam trafisz, boś sknera – zobaczysz albo duży telewizor, albo podskakujące miniaturki, zapłacisz ze sto pięćdziesiąt, dwieście zyli. [Jakub Ćwiek]
Niektórzy bronią się, że wprawdzie nie czytają książek, ale „dużo czytają w internecie”. Tja, tyle że to zwykle jakieś krótkie newsy czy recenzje na 2 KB. To jakby powiedzieć, że „codziennie przebiegam 100 metrów, więc w ciągu roku to praktycznie jakbym przebiegł maraton”. Nie, moi drodzy. To tak nie działa. Czytanie książki to nie to samo, co „przeskanowanie” wzrokiem 10-20 newsów dziennie. Długie teksty uczą koncentracji, zmuszają do pamiętania tego, co wydarzyło się wcześniej i łączenia rozmaitych wydarzeń w związki przyczynowo-skutkowe. Czytanie książek zmusza umysł do pracy. Sam musisz wyobrazić sobie jak np. wygląda wiedźmin Geralt (dla mnie zawsze miał twarz Rutgera Hauera, z włosami założonymi „za uszy” i przytrzymanymi zrolowaną w opaskę chustą a la Japończycy albo rzemykiem, do tego nosił czarną ćwiekowaną kurtkę do bioder, bez żadnych ozdób), Legolas, czy choćby Harry Potter. Sam budujesz w wyobraźni opisane krainy. A nie, że teraz nikt już sobie nie wyobraża Gandalfa inaczej niż twarzą Iana McKellena. Bo i po co się męczyć, skoro pod nos podają gotowy wzorzec? No właśnie – tu jest klucz: „po co się męczyć”… A każdy sportowiec wam powie, że nie poddawany regularnym ćwiczeniom mięsień flaczeje i jego wydolność spada. Dlaczego tak wielu z was nie chce ćwiczyć swych umysłów?
Mój umysł jest moją bronią. Umysł potrzebuje książek, tak jak miecz potrzebuje osełki, aby zachować swoją ostrość. [George R.R. Martin]
Nie, nie będę długo się rozwodził na ten temat – dam szansę wszystkim wyznającym filozofię „tl;dr” na dobrnięcie do końca tego tekstu. Mam jednak wrażenie, że już niedługo społeczeństwo będzie niczym średniowieczne – tylko nieliczni będą potrafili czytać – coś więcej niż krótkie, proste nagłówki. A już umiejętność „czytania ze zrozumieniem” będzie uznawana za elitarną. Albo wprost przeciwnie godną pogardy – bo czytają tylko jakieś geeki, wymoczki, kujony i inne geje (*).
Mam nadzieję, że tego nie dożyję.
Ludzie dzielą się na dwie kategorie: tych, co czytają książki i tych, co słuchają czytających.
Ale żeby nie było, że mitologizuję sam fakt czytania książek…
Poziom twej inteligencji to nie liczba przeczytanych książek, a liczba zrozumianych.
(*) A oto wypowiedź (żeby nie było – pochwalna) w blogu Ghosta.
Ilość książek przeczytanych przez Ciebie psychiatra określiłby konkretną jednostką chorobową. Ja psychologiem ani psychiatrą nie jestem ale wiem z czego wynika fakt, że tak dużo czytasz.
Jak myślicie, ile książek miesięcznie przeczytał Ghost? 10? 20? Otóż – 2. Co czyni go pewnie lepszym niż 90% współczesnego społeczeństwa, ale sam Ghost wzdycha, że gdy miał więcej czasu, to czytał 10-12 książek na miesiąc. I wtedy zrozumiałbym podziw komentującego…
Aha – komentarz „za długie, nie czytałem” nie jest odkrywczy. To tak, żeby Mistrzom Riposty troszkę utrudnić życie. 😛
Czytaj dalej
125 odpowiedzi do “[Akcje i reakcje] tl;dr”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Ech, dawno minęły czasy, gdy połykałem kilka książek tygodniowo, przy okazji z obrzydzeniem omijając lektury szkolne (większość)… Teraz jak jedną na dwa miechy pochłonę to uważam to za sukces… Inna rzecz, ze teraz dużo trudniej mnie książce zainteresować, a obyczajówki, dramatu itp z założenia nie tykam – po co? Szare życie mam na codzień.
Ewentualnie oczekuje od koncertów rockowych czego innego niż ja. Nie chodzi o zobaczenie członków grupy w odległości pół metra, tylko o doznania słuchowe. Dla mnie jednak koncert to nie to samo co słuchanie rocka w domu. Na koncercie należy się wsłuchać w muzykę, poczuć ją wewnętrznie. Wydałem z 6 lat temu ok. 200 zł za koncert rockowy grupy Genesis. I choć było to w ulewnym deszczu, w burzę, to tych ponad dwóch godzin nie zapomnę nigdy (z wyjątkiem demencji starczej lub sklerozy itp.)
Do większości książek nie wrócę nigdy. A czytam ich znacznie więcej ponad przeciętną. Wolę jednak skorzystać z biblioteki niż kupować książki. To nie znaczy, że ich nie kupuję.
@alistair80 – do wiekszosci nie wroce nigdy – bo sa inne. Ale sa takie, do ktorych powrot to cala przyjemnosc wlasnie. Bo to jakby spotkac starego dobrego kumpla. I co z tego, ze znasz wszystkie jego dowcipy na pamiec, gdy sie swietnie razem siedzi i gada?
Ja przed gimnazjum i w gimnazjum też, czytałem bardzo dużo. Lubiłem właśnie to uczucie wymyślania całej otoczki o której pisze Pan Smg. Teraz już nie tak często, choć nadal staram się zawsze coś czytać. Ostatnio przeczytałem „Objawienie” Karpyshyn’a. Krótka książka ale czasu mało i zajęło mi to 3 dni. Myślę jednak, że i tak póki nie ginie w nas ta chęć do książki to nie jesteśmy na straconej pozycji. No i miło jest mieć kolegów do wymiany książek. Zacieśniają się relacje międzyludzkie wtedy.
Smuggler pogódź się z tym że cywilizacja chyli się ku upadkowi. Dowód tego mam np codziennie przechodząc wzdłuż rzeki, co tam ludzie zostawiają , istne wysypisko śmieci, a po weekendzie to już w ogóle. A jak to powiedział jeden mój młodszy kolega w pracy, po Chj mi książki jak mam wikipedię:) |Takze szykujcie się na to co nie uniknione http:www.youtube.com/watch?v=YbmqfSo_zq4&list=PLA28404C3481BDC98&index=137
Wydaje mi się, że większość osób nie (tylko) ma problemu z czytaniem, co z samymi sobą. Są to tzn. „Znawcy”, którzy już po pierwszym zdaniu są przekonani, że owy temat jest im doskonale znany i próżno w nim szukać jakiejkolwiek sensacji. Znudzeni życiem, pielęgnują samozachwyt, zamykając się na słowa innych. Mądrzy pośród mówców; cisi w gronie słuchaczy.
Bez niczyjego przymusu przeczytałem (liceum) Imię Róży Umberto Eco, większości nie zrozumiałem, pozdrawiam 🙂
Nie zwracasz uwagi na podstawową rzecz: czytanie musi być „jakieś”. Wiadomo, że nie liczy się ilość, a jakość. Z Twojego tekstu wynika, że umysł pracuje, bo… czytelnik wyobraża sobie, jak wygląda, ach!, Wiedźmin. Nie ma co się szczycić, że przeczytało się ileś tam lekkich książek. Nie można postawić znaku równości między Potterem, a, choćby Camusem. Najgorsze, że ci, którzy już decydują się na czytanie sięgają po coś, co Oramus określił jako „gó%&o w tym tylko podobne do literatury, że z papieru”.
W ten sposób tacy „czytelnicy” utwierdzają się w przekonaniu, że są w jakiś sposób lepsi od pozostałych, co jest nieprawdą. Podobnie jakby ktoś określał się znawcą kina tylko dlatego, że obejrzał wszystkie części „Piły”, „Piranii” czy jakie tam teraz zmyślne tytuły się nadaje nowym produkcjom…
Spooky Albert – samo czytanie, nawet g…, daje ikspeki, ktore mozna potem zainwestowac w rozwoj – tzn. siegac po lepsze lektury. Jesli ktos ogarnie w calosci fabule Pottera, rozumiejac co z czego wyniklo, to jest juz cos. Ale tez nie twierdze, ze czytanie sprawia, ze jestes lepszy od kogos. To nieczytanie sprawia, ze jestes gorszy. To jak z oddychaniem – brak oddychania czyni cie martwym, samo oddychanie nie czyni cie lepszym. 🙂
Smuggler nie zwróciłeś uwagi na jedno:Ludzie są teraz SPECJALNIE odmóżdżani od urodzenia.Telewizja daje nam szybki (odpowiednio skompresowany niektórych rzeczy wiedzieć nam nie wolno) przekaz co się dzieje na świecie.3/4 filmów (szczególnie amerykanskich) to „facetowi porwali/zgwałcili/zabili córke/żone/siostre i bierze kałasza i na wojne” czyli odmóżdżacz który przyciąga widza a zarazem nie zmusza go do myślenia.Gdy sie wychowasz na czymś takim łatwo cie kontrolować.To samo z książkami.Nikt nie chce bys
ich czytał
telewizja ma za ciebie myśleć.Ty potulnie potakiwać i głosować.
Spooky Albert – nawet takie proste ćwiczenie jak wyobrażenie sobie jak wyglądał Geralt, zmusza mózg/wyobraźnię do pracy. Niewielkiej ale zawsze. A chyba lepsze niewielkie ćwiczenie tego „mięśnia” niż żadne? Zresztą tak jak Smuggler napisał, to też daje „ikspeki”. Ktoś kto przeczyta kilka „płytkich” lektur ma szansę sięgnąć po coś „głębszego”. Osoba która nie czyta nic takiej szansy nie ma…
Smuggler, Mckov – kłopot jest w tym, że rzadko kto sięga później po ambitniejsze lektury. Zdecydowana większość zatrzymuje się na „Potterach” itp. Wystarczy spojrzeć na FA do tematu „Poszukuję książki”: „poszukuję czegoś w klimatach Wiedźmina, jakiejś dobrej fantastyki, gdzie jest drużyna bla bla bla…”. To samo, gdy zerknie się na listy ulubionych czy, ba, jedynie przeczytanych książek – tylko literatura popularna, nic więcej.
Owszem, jak ktoś chce niech sobie czyta fantastykę, ale nie można się jedynie do tego ograniczać. Trzeba też zachować właściwe proporcje.
@Spooky Albert – duzo osob chodzi na silownie czy zaczyna biegac. Spora czesc z nich sie wykrusza, ale tak czy siak pozostaje czesc tych, ktorzy osiagna duzo wiecej. A nawet ci zniecheceni sprobowali i wiedza jak to jest, a i ich zdrowie na tym skorzystalo. Sam przez wiele lat czytalem glownie fantastyke (choc tez majac 9 lat przeczytalem Trylogie Sienkiewicza, do ktorej zreszta regularnie wracam). i wcale nie uwazam, ze to byla strata czasu – ze tak powiem to zaplodnilo moja wyobraznie – komputery… [cdn]
[dokonczenie], inne swiaty, sztuczna inteligencja… Potem zaczalem czytac ksiazki popularno-naukowe, zaczalem siegac po beletrystyke wyzszego lotu. I takze dzieki temu jestem teraz tu, na etacie w CDA, robiac to co naprawde lubie za konkretna kase, dzieki czemu moge realizowac swoje najrozniejsze marzenia (ot, zawsze chcialem stanac na srodku sawanny o swiecie i patrzec na Kilimandzaro, czy nurkowac na rafach koralowych – i udalo sie). Gdyby nie ksiazki, moje zycie byloby zupelnie inne, watpie czy lepsze.
Krotko mowiac – zdecydowanie lepiej czytac, niz nei czytac. Nie czytajac nie dajesz sobie szansy. Czytajac – mozesz marzyc. Te Kilimandzaro to skad? Ano z „Przygod Tomka Wilimowskiego” A. Szklarskiego. Ksiazka zasiala marzenia, ksiazki pozwolily mi je zrealizowac. Nie wiem jakie mialbym marzenia, gdybym nie czytal. Moze tylko w rodzaju „kupic sobie wypasiona fure” czy moze „kupic dobre ziolo i sie upalic do nieprzytomnosci”? A moze „miec tyle kasy, zeby starczylo do wyplaty”. Ksiazki odslonily mi inny swiat
Pozwolily spojrzec w niebo, a nie tylko pod nogi, czy aby gdzies w g… nie wdepne.
@Kontakt|Owszem. Na serio, ale tak na serio – kto chciałby czytać całe „License agreement” złożone z wielu stron, których i tak nie zrozumie? Pewien producent ukrył na końcu jednego z regulaminów nagrodę pieniężną – ale to nie zmienia faktu, że znakomita większość tego typu umów jest dla autorów oprogramowania praktycznie obowiązkiem.
… nie zaś chęcią nakładania na nas przymusu przeczytania (ze zrozumieniem) tego, co tam umieścili.
jesli ktos ma paysafe card na ktorym znajduje sie kwota 50 gr lub troszczke wiecej prosze sie ze mna skontaktowac za paysafecard mam do zaoferowania dead space 1 bornout , mirrors edge , medal of honor jedną z tych gier wiec naprawde sie oplaca
Z jakiegoś powodu nastała moda na klepanie jak najwięcej książek w miesiąc. Co to za głupota! To że ktoś czyta 10 książek o objętości Harrego Pottera 1 nie oznacza że jest lepszy od kogoś kto przeczytał tylko opracowanie o Królowej Bonie które ma 1400 stron. Nie liczy się ilość, liczy się przyjemność. A ludzie najczęściej piszą tl;dr kiedy np pisze ktoś „pracę magisterską” na temat „o wyższości działa X od działa Y w WoT”, a umieszczony na stronie pokroju sadistic. Też byś napisał tl;rd pod takim czymś.