[By the way] Nie mam ochoty bawić się w mordercę
![[By the way] Nie mam ochoty bawić się w mordercę](https://cdaction.pl/wp-content/uploads/2021/11/19/b06334a7-9606-4875-a73a-9cf4330c2967.jpeg)
Szczerze mówiąc,
nie interesują mnie ani wojny, ani ludzie biegający ze strzelającymi patykami po piasku, śniegu, miastach i dżunglach. Nie rusza mnie nowoczesna technologia pozwalająca na montowanie łyżew, sanek, nart, kół i silników odrzutowych na przerośniętym samochodzie, żeby Pan Wojownik mógł wygodnie mordować na każdej powierzchni, jaka tylko mu się wymarzy. Nic mi się w spodniach nie rusza, jak myślę o tym, że mógłbym teraz trzaskać pompki w błocie, żeby pod wieczór postrzelać trochę z jakiegoś bajeranckiego karabinu.
Prawdopodobnie jestem więc pacyfistą, ale na precyzyjnym określaniu moich ideologii przesadnie mi nie zależy. Mam po prostu nadzieję, że kiedyś ludzie zaczną darzyć większą sympatią kapitana Picarda, niż dowolnego polityka strzelającego jadem z ust, jak iskrami ze starej zapalniczki. Że podjudzone do wojny narody zamiast kazać żołnierzom zabijać się o jakieś dziwaczne ideały postanowią poddać się zanim ktokolwiek wystrzeli pierwsze naboje – zobaczyć dzień, kiedy okaże się, że nikt tak naprawdę nie ma ochoty umierać za abstrakty i puste obietnice. Że werbowanie do armii dzieciaków z liceów i posyłanie na front ludzi zdolnych do czegoś więcej, niż zginanie palca wskazującego na spuście wyda nam się tak absurdalne i głupie, jakie jest w rzeczywistości.
Prawdę mówiąc,
nie gram w gry wojenne, bo nie rozumiem w którym momencie robią się przyjemne i interesujące – jedyne co widzę, to dosyć żenująca wojenna pornografia dla facetów wolących wybierać pomiędzy M4A1 i AK47, a nie blondynkami i rudymi. Nie wiem w jakim wszechświecie mógłbym interesować się różnicą pomiędzy czołgami z 1930 roku, a czołgami z 1938 roku, ale domyślam się że skoro znam nazwy ponad dwustu Pokemonów, to wszystko jest dla ludzi i wszystko jest możliwe.
Z jakiegoś powodu jednak kult broni wydaje mi się kiepskim pomysłem na hobby: istnieje pewna, nawet niezbyt subtelna, różnica pomiędzy skakaniem kiedy ci każą jeżeli odbierasz tłustą pensję co miesiąc, a marzeniem o wojsku patrząc nocami w sufit i nie wiedząc co robić z rękami, bo kazali je trzymać na kołdrze.
Całkowicie szczerze przyznam się,
że oglądając telewizję jeszcze przed pójściem do postawówki zawsze marzyłem o byciu tym indianinem, który spada z mostu, a nie kowbojem, który go zastrzelił. Widziałem jak krew strzela mu z żył (i dopiero później Takeshi Kitano w „Hana-bi” sprawił, że zrozumiałem co może być w tym pięknego), a on sam potykając się o sznurowaną barierkę spada bezwładnie do rzeki — nie macha rękami, nie walczy z nieuniknionym, tylko leci i leci, aż zniknie z kadru i zastąpi go kolejny bezimienny indianin, który też oczywiście musi umrzeć. I będzie leciał i leciał, aż zniknie z kadru, żeby…
Możliwe, że gdzieś tutaj doszukać się można powodu, dla którego kiedy w pierwszej misji Call of Duty: Black Ops kazali mi zabić Fidela Castro, stwierdziłem że coś mi w tym bardzo nie pasuje. Wyłączyłem więc całość po godzinie i nigdy już do tego nie wróciłem nawet nie zapisując sobie tej gry w planach na przyszłość – co innego czytać o zamachach na prawdziwych ludzi, co innego naciskać na spust z uśmiechem na ustach.
To trochę perwersyjne. Chyba. Tak mi się wydaje.
Czasami wydaje mi się, że po prostu nie mam ochoty bawić się w mordercę – chcę strzelać do abstraktów, a nie ludzi. Nie czułbym się zmieszany, zdziwiony, obrażony i zniesmaczony, gdybym miał podpalić Makarova i patrzeć jak do rytmu wrzasków z jego ciała wylewają się strużki krwi, a całą skórę pokrywają pękające powoli pęcherze. Czuję się za to dziwnie celując do Fidela Castro. Nie widzę żadnego problemu w torturowaniu przypadkowych pikseli spotkanych na ulicy w Beautiful Escape: Dungeoneer, w zastawianiu na nich pułapek i powolnym doprowadzaniu ich na skraj szaleństwa. Ale gdybym miał w ten sposób potraktować Kennedy’ego, to coś by mi nie pasowało w wizji artystycznej twórców.
Uwielbiam gry kontrowersyjne, im bardziej obrzydliwe i gorszące, tym lepiej. Trzeba jednak zrozumieć, że dobre produkcje tego typu, nawet kiedy zakorzenione są w rzeczywistości (jak Super Columbine Massacre RPG), mają do przekazania coś więcej, niż: “Jeżeli go zabijemy, to wojna skończy się szybciej”. I nie chodzi o strzelanie do Hitlera, który dzięki popkulturze nie jest już nawet postacią rzeczywistą, tylko elementem kulturowej mitologii – chodzi o ludzi, którzy wciąż oddychają, albo niedawno przestali i nie zdążyli jeszcze stać się legendami.
O ile jednak rozumiem, że ludzie mogą bić się, biczować, wiązać, przypalać, wyzywać i szarpać w łóżku, kiedy sprawia im to przyjemność, o tyle nie wiem gdzie kryje się przyjemność w symulowaniu morderstwa. I zanim zaczniemy łapać się za słówka: strzelanie do Generała Sarrano i jego armii nie jest ludobójstwem, bo generał Sarrano nie istnieje i nigdy nie istniał. Strzelanie do Lennona, Kennedy’ego (a skądinąd wiem, że misji z takim zamachem brakowało w Black Ops choćby Hutowi) i Kinga to z kolei całkowicie inny rozdział całkowicie innej bajki i niekoniecznie mam ochotę widzieć ich w strzelanine wojennej, w której nie chodzi o przekaz, a jedynie fikcję polityczną.
Czytaj dalej
116 odpowiedzi do “[By the way] Nie mam ochoty bawić się w mordercę”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Człowieku, ile tyś się kleju nawdychał? Pisząc ten artykuł:) )) Nie przeczytałem do końca, nie mogłem. Takich bredni dawno nie widziałem, autobiografia? Osobiście namiętnie gram w gry FPS, na strzelnicy natomiast – boję się by kogoś nie zranić. Strzelanie i zdobywanie punktów itd… traktuje jako rozrywkę, nie myślę tu o żadnym symulatorze. Film to film, gra jest grą – można przeżyć przygodę, ale na boga kto tu myśli o prawdziwym zabijaniu. Kolego masz nierówno pod kopułą.
@Zmcss Usa robi to dla „większego dobra” :pBerlin nie rozumiem cie. W jeden zlepek pikseli ma być bardziej wyjątkowy od drugiego. Przecież to jest tylko gra. Jeżeli nie potrafisz tego rozróżnić to znaczy, że problem jest po Twojej stronie. Co to za komentarz o wybieraniu m4a1 i ak47 od blondynek lub rudych ??? ocb??? To że ktoś się interesuje karabinami nie znaczy, że nie lubi kobiet 😛 | To samo możesz powiedzieć o wszystkich filmach akcji, bo przecież patrzenie jak ktos zabija jest nieetyczne..
Jeszcze ksiażki, w których występuje motyw seryjnego mordercy. Omijasz takie ksiażki szerokim łukiem prawda ? Czytanie o tym jak ktos zabija, również wydaje się bez sensu. Albo muzyka. To znaczy że na 100% nie tolerujesz death/black metalu ze względu na ich treść, czyli śmierć itp.|Moim zdaniem artykuł całkowicie bez sensu, to samo mozna podciągnąć pod mase innych gier, nie tylko FPS. Strategie, tam ilość ofiar idzie już w tysiącach 😛 |Mimo, że ten artykuł wydaje mi się bez sensu, to jednak
szanuje Twoje zdanie (żeby nie było że jakiś hejter jestem) Sorry za błędy, ale o tej porze ciężko się myśli 😛
Ja w black ups ! wymiekłem gdy zaczeli mnie zmuszać do strzelania w partyzantkę Wietkongu to tak jak bym strzelał do AK. Amerykań$ka żenada. Wolę Crysis amen
„Wojnę kocha tylko ten, kto w żadnej nie brali udziału” – Lubię ten temat, bardzo go lubię, uwielbiam oglądać nagrania eksplozji atomowych, i nowoczesne rozwiązania militarystyczne, lubię gry o charakterze wojennym, (Kompania Braci)… Do zabijania w grach podchodzę tak: GTA V – wsiadam do samochodu rozpędzam się i wbijam się klinem w grupkę żydów (nic do nich nie mam, w ogóle nie jestem antysemitą ani rasistą) po prostu łatwo ich wypatrzyć… więc wbijam się w tych żydów z jednego powodu lubię patrzeć…
…jak moje auto wpływa na ich ciał – ot nazwijmy to „przelotnym” romansem z fizyką ^^ Jeśli chodzi o CoDa we chyba wszystkich odmianach – to można podzielić moje podejście następująco 1-2 COD Czasy II Wojny Światowej i przedstawionych jako przeciwników Niemców i Japończyków pruję do nich aż miło, CoD4 do CoD MW3 tu sytuacja trochę się zmienia szczególnie w MW2 gdy jest opcja z lotniskiem – strzelam do cywilów – wiem o tym i zakładam, że to niewinni ludzie – i wtedy słyszę sumienie (i to mi się podoba)…
…A BO i cały ten nieszczęsny „Castro” – wpakowałem mu kulkę między oczy z największą przyjemnością – to może i prawdziwa postać ale też prawdziwy „czarny charakter” a to, że jest to autentyczna postać tylko zmaga mój palec na spuście – bo czy nie jesteśmy bardziej wstrząśnięci czyt./oglądając film oparty o prawdziwe wydarzenia ?
Nie jestem fanem CoDa, ale jak czytam takie pieprzenie o niczym to krew zalewa…pacyfistą, really? To po cholerę grasz,recenzujesz FPSy? Zacznij sadzić pietruszkę, aktywuj Cty Ville na FB, albo po prostu pograj w Simsy albo Tycoony.|Skoro jesteś pacyfistą to 70% strategii także nie jest dla ciebie.|Paszoł w rzopę…
Patrząc na te komentarze, myślę że mało kto zrozumiał temat. Generalnie tak jest, że ludzie albo „pykają w gierkę”, albo wczuwają się w kierowaną postać i oczekują logicznej fabuły. Widzę, że więcej tu się zebrało tych pierwszych. Nie ma w tym oczywiście nic złego, ale często nie macie dość wyobraźni by zrozumieć dlaczego drugi człowiek ma problem ze strzelaniem do wirtualnych żołnierzy. Dlaczego go ma? Bo wczuł się w postać, a w analogicznej sytuacji nie pociągnął by za spust.| Ma za duże moralne jaja.
Szkoda tylko, że ma wybiórczą morlaność, bo wirtualna postać wzbudza emocję tylko wtedy kiedy jest to postać z rzeczywistego świata. Uważam, że albo ktoś mówi że jest pacyfistą i się wczuwa, albo gra w te FPSy i nie pitoli, że zabicie sobowtóra Fidela jest już złe. Przytyki do ludzi lubiących militaria też są nie na miejscu, na pewno nie u kogoś kto reprezentuje największy magazyn o grach w Polsce (mimo że nie jest sumieniem całej redakcji). Szkoda że tak łatwo szufladkuje ludzi, może nie wie że to bardzo
@roger! |Chyba to jednak ty czegoś nie zrozumiałeś. Berlin nie ma kłopotów z wcieleniem się w wojaka dla którego „zabić to jak splunąć”. Problemy pojawiają, się kiedy chodzi o likwidację kogoś, kogo zna z prawdziwego życia. Tu nie chodzi ostrzelanie do ludzi w ogóle, ale do strzelanie do ZNANYCH ludzi. Gdzie tu jakieś szczególne moralne jaja?
przykre zachowanie, jako fan pokemonów i mangi zapewne nigdy nie spotkał się z takim krzywdzącym zachowaniem. 😛 Sam nie jestem fanem militariów, znam jednak kilku oszołomów i kilku „normalnych” ludzi trudniących się tym tematem. Z tego co pamiętam w CoD: BO w ostatecznym rozrachunku nie zabijamy ani jednej historycznej postaci (może powinni to pisać na opakowaniu? 🙂 ), a fabularnie jest to najlepszy CoD od czasów pierwszego MW. O wyraźnym podziale na fikcję i rzeczywistość już nie chce mi się pisać.
moralista nie jest „pewny swój moralności polityczniej” nis zwyczajnie moralności z cywilami/wojskowymi co dziennie umierają na jakieś wojnie.
Moze wlasnie cala przyjemnosc lezy w tym, ze to symulacja. Przez chwile mozesz byc hitmanem i wplynac na los historii, a pozniej gre wylaczyc, napic sie herbaty i isc spac. Bo normalnie raczej nie mialbys okazji w czyms takim uczestniczyc.
Oż w mordę, kolejny niepoprawny moralista któremu nie przeszkadza mordowanie niewinnych cywili na lotnisku (ha, zwróćcie uwagę jak sprytnie pominął to w tekście !) ale obrusza się w momencie gdy trzeba dokonać zabójstwa jakiegoś dyktatora który doprowadził do ruiny swój kraj, tylko dlatego że jest to postać wzorowana na autentycznej. Nie mam zrozumienia dla takich ludzi. A co do tego porównania do pornografii, ja tak samo mogę powiedzieć o fascynatach samochodami. Przesada, normalka że to interesuje facetow
@Ganjalf|Chyba nie 😉 Zauważ, że nie użyłem słów takich jak „każdy” czy „zawsze”. Nie odniosłem się też do tekstu Berlina, a do innych komentujących. IMO artykuł jest napisany trochę chaotycznie i myśl przewodnia mu się tam chwilami gubi. |”Fascynujące” swoją drogą, jak ludzie w necie reagują gdy ktoś zasugeruje, że ich potencjał intelektualny może się trochę różnić od tego, jaki myślą że mają. Jeszcze raz – zwróć uwagę na to, jakich słów używam.
zgodzę się z użytkownikiem Darkstar181. Zabijanie to zabijanie. Co za różnica czy wirtualnie wyciągasz gnata na wirtualnego Kennedy’ego, czy na dziesiątki ludzi… to nadal jest wirtualne zabijanie. Dziwna ideologia…
P.S Mam wrażenie że Berlin to zwykły prowokator który takim tekstem chce nabić sobie wyświetlanie newsa, i zdobyć popularność. Jakby naprawdę był takim pacyfistą na jakiego się kreuje w tym tekście, to by najzwyczajniej w świecie nie grał w FPSy i siedział przy tycoonach i sportówkach.
” zawsze marzyłem o byciu tym indianinem, który spada z mostu” – to chyba oznaka jakiejś choroby psychicznej. W samym tekście dochodzisz do tak durnych konkluzji, że jednak tobie już podziękuję i oleję twoje „newsy/fail-etony”, bo widzę, że nawet CDA musi mieć swojego Leppera.
@roger! |Jeśli to była dygresja, to OK. Z drugiej strony, analogia do tekstu Berlina jakoś tak sama się nasuwa; w końcu komentujemy pod JEGO artykułem. Zgodzę, się że faktycznie trochę trudno wyłapać myśl przewodnią(może dlatego, że praktycznie nie przespałem tej nocy), choć mam wrażenie że to mimo wszystko robienie z igieł wideł;)
@Ganjalf |robienie z igieł wideł – agreed|@Berlin|Smażenie kogokolwiek i patrzenie na to bez chociażby zniesmaczenia jest nienormalne i nie pasuje ani trochę do początku tekstu, w którym udajesz, że jesteś pacyfistą, ha!
Absurd, goni absurd i absurdem pogania – tyle jeśli chodzi o ten artykuł, w którym autor prezentuje sprzeczne postawy, przedstawia jedynie słuszne prawdy subiektywne (a przy tym deprecjonuje ludzi, którzy mają inne poglądy) oraz zwyczajnie nie rozumie tego, o czym pisze.|PS: A teraz pewnie banik, tak? Jak ostatnim razem, gdy ośmieliłem się podważyć kompetencje autora tekstu.
@Rain_the_Vizard – zastanow sie, kto zalicza wiekszego faila. Osoba, ktora budzi raczej skrajne emocje, czy idiota plujacy jadem w komentarzach bez nawet proby uzasadnienia wlasnej opinii? Chociaz ostatnio w Polsce modne jest krzyczenie na wszystkich do okola i wyzywanie sie od chorych umyslowo, a takze tych mniej-prawidzych-polakow. Moze masz ambicje dolaczyc do tego grona, bo Twoja argumentacja, a raczej jej brak, bardzo ladnie sie wpasowuje w ten trend.
Mam dziwne wrazenie, ze Berlin chcial sprowokowac wlasnie takie glupie komentarze od pseudo-intelektualistow i chyba mu sie udalo. Ciekawi mnie tylko, ile w tym tekscie jest przejaskrawienia i niedoprecyzowania opnii.:P Swoja droga Berlin wciaz pozostaje dla mnie jednym z najlepszych autorow tekstow w CDA. Przynajmniej zachecaja do jakiejs dyskusji, a nie rozprywania sie nad tym, dlaczego ME3 jest super-mega etc. Inna sprawa, ze zamiast dyskusji dzieci wola prowadzic osobiste wojny z autorem artykulu. xD
@Profesor|Ciekawa teoria, biorąc pod uwagę że „dzieci” już wielokrotnie w komentarzach wskazywały że jego artykuły to nic innego jak ściema mająca prowokować do dyskusji. Owszem, w ten sposób facet faktycznie powoduje dyskusję (czy też raczej krytykę jego osoby) ale nie zmienia to podejrzeń co do tego że jego osobiste przemyślenia to najzwyczajniejsza prowokacja. A to już poważnie zahacza o etykę dziennikarską.
Nie do końca rozumiem twój punkt widzenia, Berlin… Przemoc wobec wirtualnych postaci fikcyjnych i tych wzorowanych na prawdziwych osobach to nadal taka sama przemoc. Do Castro w BO waliłem z takim samym podejściem jak do Shepparda w MW2, ten ostatni w końcu też reprezentował sobą jakieś realne postawy i posiadał dość wiarygodne, jak na antagonistę, cechy. Nie robiłoby mi żadnej różnicy gdyby zamiast niego miałbym wybić nożem oko przykładowo Bushowi. Nie przestałem grać w Postala 2, kiedy nagle przed…
dymiącą lufą pojawił mi się Gary Coleman. Gdy rozwalam anonimowych, bezimiennych nazistów w dowolnym wojennym fpsie, czasami myślę sobie, że w realu każdy z nich miałby imię i osobowość… Ale i tak nie widzę w strzelaniu do nich morderstwa. To tylko gry, man…
Berlin – zagorzały pacyfista, który brzydzi się nawet grami związanymi z wojskowością, a ludzi, którzy lubują się w militariach uważa za gorszych, a jednocześnie ten sam pan obecnie biega w D3 napakowanym barbarzyńcą robiąc krwawą miazgę z tysięcy demonów. Dziwne? Moim zdaniem – trochę.
Abstrahując od felietonu (ciekawego, skąd inąd) – czyżbym rozpoznał na zdjęciu dzieło Banksy’ego? 🙂
Coś ten felieton zalatuje mi hipokryzją. Berlin nie lubi gier wojennych, lecz się nimi zachwyca. Chce gier ugruntowanych w rzeczywistości, ale nie chce widzieć prawdziwych osób. Naprawdę?
@Professor – fajnie że nie odnosisz się do tych komentujących którzy jednak podali całkiem sporo sensownych argumentów… |Tekst Berlina jest jakiś taki chaotyczny i chyba ma na celu prowokację, szkoda tylko że nie prowokuje do rozważań nad jakimś poważnym problemem tylko nad miałkością i niespójnością swojego przekazu. Akurat generalnie lubię jego teksty i to traktuję jako wpadkę, nic więcej.
Szanowny Berlinie!|Moja ocena poziomu twojego dziennikarstwa spadła z poziomu „autor świetnych tekstów” na „troll gorszy niż z Onetu”.Argumenty których używasz powodują u mnie tylko zażenowanie.Najgorsze jednak jest to że mitologizujesz i sprowadzasz do poziomu zjawiska popkulturowego masowego mordercę jakim był Hitler i uważasz że zabicie Fidela,również masowego mordercy jest niemoralne.
Berlin po prosto pitoli 3 po 3 – jemu płacą za pisanie, a nie za pisanie z sensem.|Nie jest w stanie wirtualnie strzelać do Fidela (który sam by pewnie w odwrotnej sytuacji i to w realu nie miał takich oporów), francuski piesek – ale już strzelanie to bezosobowych Niemców / talibów / szturmowców jest jazzi i trendi? Znalazł się moralista za 3 grosze.
Strzelanie do Fidela jest be, ale strzelanie to miliona innych, realistycznie odwzorowanych żołnierzy jest cacy (vide zachwyt Berlina nad MW… BTW. Serio? Zachwyciłeś się CoDem? -> Wskaźnik gustu -100)? To zła logika. W ten sposób twierdzisz, że zwykłe, szare postacie, czyli zwykli żołnierze nie są warci szacunku jaki mają osoby wpływowe? Zgodziłbym się z tobą, gdybyśmy rzeczywiście mieli styczność z 100% fikcją, ale przecież CoD to „ZUPEŁNIE NOWE DOŚWIADCZENIE REALIZMU WOJNY!”> cdn.
cd. Czyli nie nachodzą cię żadne reflekcje, gdy w grze zabijasz kogoś, kto w hipotetycznie podobnej sytuacji, byłby normalnym żołnierzem na twojej drodze, z rodziną czekającą w domu. Twoje sumienie jest wybiórcze.I serio… Zjechałeś Botaniculę, a CoD to rewelacja? Szkoda, że ktoś zgubił tu piękne słowo KONSEKWENCJA w swoim spostrzeganiu.
Sam news jest średnio ciekawy, ale z pewnością nie tak tragiczny jak wszyscy twierdzą. Po pierwsze: Berlin nie pisze, że jest pacyfistą (choć to przypuszcza) – pisze że nie interesują go wojny i ich elementy (a to spora różnica). Po drugie: zabijanie kopii realnych postaci nie jest dla niego przyjemne, bo choćby podświadomie wydaje mu się to zbyt realistyczne. A w realu nikogo by przecież nie zabił. A jeszcze takie pytanko mam: czy gdyby w jakiejś grze fabuła wymagała zabicia np. matki (nazwijmy ją Daisy)
głównego bohatera (imię: Donald), to czy ktoś wahałby się dłużej? Pewnie, że nie – przecież to tylko Daisy, ona nie istnieje – czemu Donald (kierowany przez nas) nie miałby jej zabić – przecież on też nie istnieje. A teraz wyobraźmy sobie, że to gra o nas. Kto strzeliłby do własnej matki i czuł się przy tym komfortowo? A przecież to tylko kopia w grze. Strzelanie do dyktatora to co innego? Nie moi mili – każdy jest człowiekiem, a jeśli jest zły to powinien być ukarany – nie zamordowany.
@Uplink: tylko, ze w historii świata 99% takich przypadków kara = śmierć. Patrz Osama, Hitler, Lenin, Cezar i z milion innych.
mi to różnicy nie robi czy strzelam do dody czy do bezbronnego cywila. Gra to gra i chyba o tym zapomniałeś, masz się odprężyć, rozerwać, a nie rozmyślać nad egzystencją świata i znaczeniem życia wirtualnego Fidela. : d
EE, felieton pisany na serio czy dla prowokacji Berlin? Chociaż i tak się nie przyznasz do świadomego napisania takiego crapu.
No cóż, apelujmy więc do Berlina by nabrał większego dystansu do gier 😉
Tak mi się jakoś to wszystko skojarzyło z motywem który był w „Roku 1984” i „Nowym wspaniałym świecie”. W kinach puszczali makabryczne filmy na które chodzili zarówno dorośli jak i dzieci i nikt nie czuł z tego powodu zgorszenia. Mimo że nie mam zachamowań w zabijaniu pikseli (nieraz była to postać którą polubiłem, a z jej śmierci miałem korzyści) to jakoś tak dziwnie mi się zrobiło bo w sumie czy brak zahamowań w świecie wirtualnym ma konsekwencje w realnym?
Nie wiem co ćpa autor, ale to nie pizza.
@2real4game kto nigdy nie posiadał żadnych nielegalnych plików, niech pierwszy rzuci oryginałem 😛
Ranyyyy, zróbcie coś wreszcie w stronę edytowania postów pod newsami ;/ |Poniżej miało być pod innym postem ;/
Kolega berlin chyba się trochę zagalopował w przekonaniu o swoim poziomie intelektu i wypisuje kacapoły aż strach.|By The Way: Dorośnij najpierw dzieciaku, jak nabierzesz doświadczenia to dopiero się na takie tematy wypowiadaj bo się ośmieszyłeś swoją troską o piksele.
Odczułem, że moje hobby jest głupsze, bo nie Berlina. Bo przecież można grać w rzeczy zwyrodniałe i znać 200+ Pokemonów, ale znać broń i czołgi to już be. Kompleks związany ze sprawnością fizyczną? Zresztą nieważne, może za dużo blogowania? Blog to coś w rodzaju pamiętnika, tylko że czytanego przez ogół i czasem warto wziąć na to poprawkę. Trochę boli tendencyjność tekstu (bo po autorze spodziewałem się więcej), a także fakt przeczenia samemu sobie. Bo z jednej strony promuje autor wolność i swobodę c.d.n.
c.d. a z drugiej strony ironicznie piętnuje to, co podoba się innym. Ja już trochę wyrosłem z krytykowania cudzych zainteresowań, tego jakie mają gusta (choć i tak będę twierdził, że recenzent, czy osoba próbująca uchodzić za znawcę gier powinna była się otrzeć o klasyki). A co do tekstu jeszcze mały cytat z pracy A. Kozaka – „Niniejsze opracowanie jest próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie, którego w doktrynie zasadniczo się nie formułuje (…)”. Także tego.
A ja bym wolał strzelać do prawdziwych prezydentów, królów, posłów i tyranów niż do anonimowego mięsa armatniego. Na pohybel sk*…!